Poza opisanymi przez Homera istniały w Europie jeszcze inne kultury brązu. Jedną z nich była kultura unietycka (obecne Czechy), to stamtąd przybywali nasi Geramani, drugą kultura ludów z Wessex w południowej Brytanii (czyli nasi Yerni, ostateczni twórcy ostatecznej postaci Stonehenge). Mykeńczycy na południu, ludy kultury unietyckiej na południowym wschodzie i ludy kultury Wessex na północ od Alp — to były centra kultury europejskiej. Minojska kultura Atlantydy przypominała mykeńską, tyle że bez wątpienia Atlantydzi stali nieco wyżej. Z drugiej wszakże strony, jak pisze Platon, Mykeńczycy radzili sobie z nimi w walce. Obie strony sporządzały wtedy zapiski na tabliczkach z nie wypalonej gliny, jednak wszystkie dotyczyły tylko spraw codziennych, czyli prowadzenia interesów. Tylko kultura Myken wraca echami w dziełach Homera, które powstały około 750 roku p.n.e., czyli paręset lat po upadku dawnych Myken, w początkach epoki żelaza i u świtu klasycznej Grecji. Na północy nie zachowało się nic podobnego, wszelako relacja Homera ma cechy uniwersalne. Wszystkie te plemiona żyły podobnie i podobnie czciły bohaterów, niezależnie czy ich bronią były brązowe miecze (Mykeny, Czechy), czy kamienne topory (Wessex). Te ostatnie miały zresztą naśladować metalowy oręż. Yerni używali specjalnych rodzajów kamienia i polerowali dwusieczne topory tak długo, aż metalicznym połyskiem przypominały brąz.
Równolegle z kulturami europejskimi rozwijały się kultury Bliskiego Wschodu, szczególnie sumeryjska w dolinie Tygrysu i Eufratu. To też była kultura brązu, chociaż odmienna. Wszystkie wszakże wywodziły się z neolitu, kiedy to zaczęto uprawiać zboża i udomawiać zwierzęta, co prowadziło do powstania albo szczepów osiadłych rolników, albo plemion wędrownych, ale też trudniących się rolnictwem, nomadów. Ci drudzy byli potomkami dawnych mieszkańców Europy, wojowników-pasterzy ze Wschodu, tak zwanego „ludu topora bojowego" pochodzącego z tej samej okolicy, z której wywodzą się wszystkie ludy indoeuropejskie, czyli rozległych stepów dzisiejszej Ukrainy. Tenże lud prowadził z początku głównie życie osiadłych rolników, potem zaczął wędrować. Powód tego był złożony, po części odpowiedzialne za odmianę było stepowienie tych terenów. Wycięte lasy nie odrastały, co położyło kres uprawie roli, ale nie wypasowi zwierzyny. W tym samym czasie pasterze ulegali wpływom kultury z południa, czyli kultury Sumerów ze starożytnej Mezopotamii, którą zresztą o mało co zniszczyliby w okresie, gdy przekształcali się w lud nomadów. Za broń obrali topór bojowy, który był kamienną kopią brązowego topora Sumerów, a dokładniej, kopią metalowej głowicy topora sprzedawanej Sumerom przez bogatą społeczność kowali zamieszkujących na Kaukazie, gdzie mieściło się jedno z pierwszych światowych centrów metalurgicznych (drugie znajdowało się na stokach wschodnich Alp, które obfitowały w złoża tak cyny, jak i miedzi).
Skutkiem licznych migracji i podbojów, w czym nader pomocne były z początku wozy ciągnięte przez konie, a później rydwany, lud ten dotarł do zachodniej Europy i Brytanii. Wciąż używał wspomnianych toporów, nawet wtedy, gdy opanował sztukę topienia metali. Ale dotarł nie tylko tam. Władał pierwotnie jednym językiem indo-europejskim, który z czasem zróżnicował się, dając początek sanskrytowi, językom takim jak grecki, celtycki i ze sto innych. Ludy te dały początek kulturze Indusu, stając się burzącymi miasta Ariami (ich dziełem jest epos Rigweda). W Grecji zostali ostatecznie Mykeńczykami (których „naczelnym" poetą był Homer), a w reszcie Europy utworzyli plemiona Protaceltów. W ten sposób i Mykeńczycy i lud z Wessex (Yerni) mieli wspólnych przodków. Ci drudzy wszakże, osiedliwszy się na wyspie, nie zaczęli stosować rydwanów wcześniej, jak dopiero w epoce żelaza. Przybywając do Europy nowy lud dał początek arystokracji wojowników władających wcześniej tu osiadłymi wieśniakami i stworzył podwaliny pod dwuwarstwowy system plemienny. Owe dwie warstwy to, z jednej strony, dostojni wojownicy, z drugiej zaś, grupa producentów rolnych. Ostatecznie wytworzył się z tego system wodzowski, z obieralnym wodzem, a nie system dynastyczny z królem jako władcą państwa. Władza opierała się na autorytecie. Król Perimedes nie był w gruncie rzeczy królem, podobnie jak Mykeny nie były naprawdę miastem (w gruncie rzeczy nie znaczyły więcej niż grodzisko Yernich). Mykeny składały się głównie z pałacu-siedziby „redystrybutora" wszelkich dóbr, który dzielił łupy wojenne i pirackie, zagarniając większą ich część dla siebie, resztę zaś rozdając w uznaniu zasług podległym wojownikom czy innym wodzom. To ostatnie nazywało się dyplomacją. Ponieważ Perimedes był w niej biegły, doszedł do rangi prawie królewskiej i mógł zaprowadzić porządek dynastyczny. Zmiany te zostały niejako wymuszone trwającą już dość długo wojną z Atlantydą i koniecznością zjednoczenia Argolidy pod jednym politycznym kierownictwem. Jedno „imperium" rządzone przez jednego „prawie króla". Nigdzie indziej w Europie sprawy nie zaszły aż tak daleko, inne plemiona ograniczały się do zawierania co najwyżej kruchych sojuszy. Wszędzie jednak zdobycie „strategicznych" metali było kwestią najwyższej wagi. Wodzowie posyłali po nie swoich wojów, którzy okrywali się sławą w walce i na tych dokonaniach budowali swój autorytet.
Barbarzyństwo europejskich wodzów kontrastowało silnie z cywilizowanymi zwyczajami i systemem monarszym Bliskiego Wschodu. Tamci królowie i faraonowie też szukali cennych metali, ale czynili to z pozycji przedsiębiorców prowadzących interesy na wielką skalę. Może wynikało to z faktu, że na terenie Egiptu i Sumeru nie było pokładów cyny i miedzi, przez co trzeba było penetrować Europę, i to tam narodziła się metalurgia brązu. Królowie musieli pilnować szlaków komunikacyjnych i dostaw surowca dla własnych rzemieślników, przez co organizowali dalekie i nierzadko zbrojne wyprawy. Rzemieślnicy, rzeźbiarze, cieśle i żołnierze skupiali się zatem wkoło dworu. W Europie było inaczej. Wojownicy byli tu jedyną uprzywilejowaną grupą, zaś rzemieślnicy krążyli od osady do osady, tak samo jak niegdyś wędrowni majstrowie od wszystkiego. Jeszcze znaczniejszą różnicę stanowił fakt, że królowie Sumeru i Egiptu mieszkali w prawdziwych miastach, które roiły się od ludzi prowadzących rozmaitą działalność. W Europie w osadach mieszkała prawie wyłącznie arystokracja, która żyła z podatków ściąganych od neolitycznych wieśniaków mieszkających w szeroko pojmowanej okolicy. Można zaznaczyć, że w ten sposób powstał system podatkowy. Miejskie życie, struktura władzy, tworzona dla elit dworskich sztuka — tego wszystkiego brakowało systemowi wodzowskiemu. I ci właśnie mieszkańcy Europy przegrali ostatecznie, gdy potomkowie dawnych królów z epoki brązu przystąpili w epoce żelaza do podbojów terytorialnych, miast jedynie handlować z Zachodem.
W ten sposób trafiamy do Galii zdobywanej przez Cezara i jego Rzymian. Tam to bohaterscy wojownicy napotkali dobrze zorganizowane oddziały wyćwiczone nie tyle w honorowej walce, ile w szybkim mordowaniu. Cezar pozostawił po sobie nader przydatne nam notatki dotyczące owych wojen, zacytował nawet kilka relacji naocznych świadków zapisanych przez innych autorów. Wśród tych ostatnich był grecki „etnograf” Posejdonios z Apamei, który zmarł w 51 roku p.n.e., kiedy to Cezar pisał własne komentarze. Posejdonios opisuje galijski lud Keltoi, w klasycznej literaturze historycznej zwany ludem Celtów. Dla archeologów stanowią oni ostatni etap przedromańskiej kultury żelaza, badacze określają ich inaczej jako lud kultury lateńskiej.