W sztuce lateńskiej podkręcone celtyckie wąsy i zaczesane do tyłu i usztywnione niewątpliwie włosy stanowią istotny motyw. Włosy Cuchulainna miały być w trzech kolorach i sterczeć wkoło tak ostrymi końcami, że nadziewały się na nie spadające z drzew jabłka. Celtyccy wojownicy musieli wyglądać podobnie. Warto zauważyć, że na rzeźbach i portretach przedstawiano ich z wielkimi, wyłupiastymi oczami. Zapewne miało to oddawać ich gotowość do spoglądania w najdalszą dal (na pastwiskach rzecz bardzo przydatna), jak czynił to „daleko widzący" Zeus.
Celtyckie wąsy modelowane były na wzór szabli dzika. Nie była to pierwsza kultura, która sięgnęła do tego symbolu jako oznaki waleczności. Lew, dzik i orzeł do dzisiaj nie znikają z heraldyki wszystkich zachodnich (i nie tylko) narodów. Polowanie — zabawa królów — obejmowało tylko zwierzęta stosunkowo niegroźne. Odyseusz został na górze Parnas zraniony w udo przez dzika, a hełmy z szablami opisane są w Odysei, zaś fragmenty takowych znaleziono w kilku mykeńskich grobach. Rzymscy legioniści nosili hełmy zwieńczone końskim włosiem, ale jedynym zwierzęciem, którego symboliczny portret mógł pojawić się na takim hełmie, nie był wcale koń, ale dzik. Dwie charakterystyczne cechy owego stwora podkreślane w kulturze Celtów to długie, zakrzywione kły i wysoka grzywa. Długie, białe wąsy i zaczesane specjalnie włosy wyraźnie nawiązywały do tej samej tradycji.
Różnica między Celtami a Rzymianami była taka jedynie, że ci pierwsi sami się starali upodobnić do zwierza, ci drudzy nosili tylko związane z nim symbole. Pierwsza metoda odpowiada tradycji ustnej, druga tradycji przekazów pisanych. Tam, gdzie brakuje pisma, tam obowiązuje dosłowność interpretacji. Wszystko istnieje tylko w pamięci, zaś obraz musi przemawiać sam za siebie. Podobnie było z ciałem wojownika, który nie upodabniał się symbolicznie do dzika, ale starał się być dzikiem. Zdobione hełmy rzymskich żołnierzy nosiły symbol dzika na mocy decyzji rządu. Był to niejako symbol urzędowy. Od tych wojaków nikt nie oczekiwał heroizmu, ale sprawnego wyrzynania jak największej liczby przeciwników. Gdy rzymski hełm napotkał maskę celtyckiego wojownika, starły się dwa krańcowo różne sposoby myślenia. Wojownicy walczyli „dla siebie": marzyli o chwale, sławie, wysokiej pozycji i bogactwie; to właśnie mogli zyskać zabijając wroga. Legiony Cezara walczyły na rozkaz, a celem ich dowódcy były wyłącznie zdobycze terytorialne. Dwa światy.
Tak czy inaczej, w społeczności Celtów tylko wojownicy mogli nosić takie wąsy. Druidzi musieli je golić, hodowali za to brody. Dzisiejsi ich naśladowcy noszą zwykle jedno i drugie (często przyklejone) i zaprzeczają w ten sposób prawdzie historycznej. Mylą się też nie wiążąc druidów ze Stonehenge. Byli oni nieodłącznym elementem społeczności Protoceltów.
Odwiedzający Stonehenge turyści widzą tylko to, co wzniósł powieściowy Inteb, czyli trylity i krąg głazów, jednak te kamienie to tylko ostatnia postać monumentu znana pod nazwą Stonehenge III i datowana (ponownie) na rok 1500 p.n.e. Budować zaczęto tu 900 lat wcześniej. Trudno nie wspomnieć ani słowem o tych stuleciach.
Pierwotni mieszkańcy Brytanii należeli do kultury zbierackiej, czyli zyskującej żywność przez polowania i wyszukiwanie tego, co dziko wyrosło. Mieszkali w lasach, które pokrywały całą wyspę. Około czwartego tysiąclecia napłynęli przez Kanał nowi osiedleńcy, a wraz z nimi rewolucyjne odkrycie, że żywność można wytwarzać. Zaczęli wyrąbywać w lasach polany, a ich bydło przyspieszyło jeszcze erozję poszycia, czego skutki oglądamy do dzisiaj pod postacią rozległych, pustych dolin. Ekonomia pasterska zaczęła rychło dominować i żyjący ze zbieractwa autochtoni mieli coraz mniej miejsca, przetrwali jednak jeszcze do okresu Stonehenge III, to oni właśnie opisani zostali w tej powieści jako Myśliwi. Znali dobrze las, potrafili wędrować i z czasem zaadaptowali te talenty do nowego fachu i zajęli się kupiectwem. Handlowali nie tylto owocami lasu, ale także jadeitem na głowice toporów oraz irlandzkim złotem i brązem.
Tymczasem okrzepli niedawno pasterze znani jako Windmill Hill folk („lud Wzgórza Wiatracznego") zaczęli budować grodziska określane jako „obozy otoczone groblą". Umieszczali je na szczytach niewysokich wzgórz (typowym przykładem jest właśnie to znalezione na Windmill Hill) i otaczali dwoma lub trzema koncentrycznymi rowami przedzielonymi szeregiem grobli. Były to zapewne miejsca zebrań, żyjących zwykle w rozproszeniu właścicieli gospodarstw, wykorzystywane podczas jesiennego spędu bydła, co świadczyłoby, że Samhain jest świętem starszym i nie wywodzi się wyłącznie z celtyckiej czy protoceltyckiej tradycji. To tłumaczyłoby także, czemu wojownicy należący do kultury ceramiki sznurowej tak łatwo wpisali się w tutejszy krajobraz. Zanim jednak do tego doszło, lud Wzgórza Wiatracznego zaczął wznosić swe grodziska na równinach, gdzie kopał tylko jeden rów, miast wielu, powyżej sypał jeden wał, w którym zostawiał tylko jedno przejście. Określano taki twór jako henge i Stonehenge było najokazalszym z nich.
Stonehenge I to tylko nasyp ziemny, który lud Wzgórza Wiatracznego wzbogacił o grzebalne doły popielne (Aubrey Holes) i kamień narad. Wtedy też zaczęto chować zmarłych w jamach pod kurhanami. Jam tych były dwa typy: podłużne dla całych rodzin lub klanów i okrągłe dla samotnie poległych herosów.
Pierwsi bohaterowie wywodzili się z ludu zwanego obecnie ludem pucharów lejkowatych, a to od charakterystycznych lejkowatych dzbanów na piwo, które znajdują się w ich grobach. Oni to byli autorami modyfikacji, które określamy mianem Stonehenge II. Byli przedstawicielami zachodnioeuropejskiego ludu topora bojowego, który wcześniej przejął od mieszkańców Chorwacji znajomość sztuki obróbki metali. Tak zatem przedstawiciele ludu pucharów lejkowatych ruszyli na Zachód z własnymi kowalami i rzemieślnikami. Dotarli nie tylko do Brytanii, ale i na atlantyckie wybrzeża Półwyspu Iberyjskiego, po czym zawrócili, jakby odbitą falą. W Iberii zderzyli się zapewne z inną grupą metalurgów, w każdym razie tak utrzymuje jedna z teorii. Przyjęliśmy ją, tylko bowiem ona pozwala wytłumaczyć, skąd wzięły się w Irlandii przedmioty z brązu, te same, które Myśliwi sprzedawali potem Yernim. Ci ostatni mieli zresztą dwa źródła zaopatrzenia w brąz, bo handlowali także z ludnością kultury unietyckiej. Ten nie znany bliżej, obrabiający miedź lud opanował z wolna atlantyckie wybrzeże Europy, ostatecznie zaś dotarł do Irlandii. Byli to kupcy i poszukiwacze wywodzący się zapewne gdzieś z obszaru śródziemnomorskiego, spokrewnieni dalekimi więzami z późniejszymi mieszkańcami Myken, jednak osiadłymi w innych zupełnie stronach. Ich groby, masywne głazy wzniesione na kamiennych, nie obrobionych podporach, zwą się dolmenami. To jedyny ślad ich istnienia. Poza tym, że w Irlandii po raz drugi w dziejach ludzkości odkryli brąz.
Wyspa, na której rozbił się Ason, pokryta była właśnie dolmenami. Znana jest obecnie jako wyspy Scilly. Wyspy, poziom wody bowiem podniósł się przez wieki i z jednego wzniesienia powstał mały archipelag. Budowniczowie grobów, w naszej powieści Albi, mieszkali wówczas w Kornwalii i w Devon, dokładnie tam, gdzie spotykały się płytko występujące żyły cyny i gdzie król Perimedes musiał szukać surowców, by przeciwstawić się uzbrojonym w brązowe miecze wojownikom z Atlantydy. Badający teren stryj Lycos zapewne nie napracował się zbytnio, wystarczy, że sprawdził, gdzie Albi dobywają miedź: oba te metale występują niekiedy razem.
Przedstawiciele kultury ludu pucharów lejkowatych wznieśli w Stonehenge prawie kompletny podwójny krąg błękitnych kamieni (które mogły pochodzić z góry Prescelly v Walii, ale nie musiały, geologowie wciąż jeszcze spierają się na ten temat). Zdominowali przedstawicieli wcześniejszej kultury tj. lud Wzgórza Wiatracznego, który pozostał wszakże gdzieniegdzie, to powieściowi Donbaksho. Jakieś to lat po tych wypadkach przybywa na wyspę Ason. Nowa Lultura kwitnie już i z wolna przeradza się w kulturę Vessex, która z kolei odpowiedzialna jest za rozbiórkę Stonehenge II i wzniesienie Stonehegne III z kręgiem głazów niewątpliwie miejscowego pochodzenia). I to widzimy dzisiaj. W okolicznych kurhanach spoczywają wojownicy obu wspomnianych kultur. Cmentarzysko jest nieodłączną częścią Stonehenge.