– Największy problem tkwi w tym, że nie możemy się do was dostać – Marco starał się mówić jak najwyraźniej. – A wobec tego nie zdołamy też dotrzeć do Sassy ani do Oka Nocy. Heike i pozostałe duchy uważają, że być może są w stanie przenieść się do sal we wnętrzu Złej Góry, lecz i tak w niczym nie pomogą, dopóki nie będą mogli przedostać się do naszych uwięzionych przyjaciół, a ponieważ my nie możemy przejść w ich wymiar, one także nie potrafią stwierdzić, gdzie przebywają Sassa i Oko Nocy.
Wszyscy pokiwali głowami.
– Musimy przełamać tę barierę – stwierdził Kiro. – Ale w jaki sposób?
Po obu stronach zapadła cisza.
Wreszcie Dolg rzekł po namyśle:
– Tsi-Tsungga.
Popatrzyli na niego zdziwieni.
– Tsi? – zdumiał się Armas. – On przecież leży w śpiączce.
– Właściwie nie jego miałem na myśli, tylko proszek elfów, który kiedyś dostał. To niezrównanie potężny środek.
Sol poprosiła, by mówił wyraźniej. Dolg powtórzył więc wszystko, by jego słowa dotarły również do przyjaciół po drugiej stronie.
– Co to za proszek elfów? – dopytywała się Sol.
Marco zmarszczył brwi.
– Można zniknąć, gdy się odrobinę położy na języku? Do czego może nam się to teraz przydać?
– Myślałem o jego drugiej właściwości. O tym, że można dzięki niemu przyciągnąć do siebie, kogo tylko się chce.
– Na przykład?
Dolg zwrócił się do Soclass="underline"
– Jak sądzisz, do kogo z nich jest łatwiejszy dostęp, do Oka Nocy czy do Sassy?
– O Sassie nie wiem nic, ale co do tego, że Oko Nocy poddawany jest teraz najstraszniejszym torturom, nie mam żadnych wątpliwości. Dlaczego my tak tu tylko stoimy? Czy nikt nie potrafi go ocalić?
– Pobiegnę i przyniosę proszek od Tsi – powiedział Dolg. – A potem za jego pomocą spróbujemy ściągnąć tu Indianina. A zresztą, to osobisty proszek Tsi, on dostał go od elfów, dlatego zapewne tylko on może się nim posługiwać. Sol, pójdziesz ze mną, postaramy się, żeby Tsi na tyle się obudził, żeby…
– Przecież ja nie mogę przejść do ciebie, bo znajduję się w jakimś bardzo wyjątkowym wymiarze!
– Ach, oczywiście, przepraszam! Marco, pójdziesz ze mną?
Obaj czym prędzej pobiegli do J2, do pomieszczenia, w którym leżał chory Tsi. Siska, siedząca na krześle przy łóżku, zdumiona podniosła głowę. Najwyraźniej trochę się przespała, wyglądała teraz bardziej świeżo, sprawiała też wrażenie nieco weselszej. Dolg prędko wyjaśnił, co się dzieje, wytłumaczył jej też swój pomysł z proszkiem, należącym do Tsi i mogącym być może ocalić któreś z zaginionych.
– Można z nim rozmawiać – szepnęła dziewczyna. – Ale wolałam tego nie robić, chciałam, by jak najwięcej odpoczywał.
– Doskonale – ucieszył się Dolg.
Przysiadł na łóżku Tsi, wyjął skórzany woreczek z proszkiem elfów, a potem wolno i wyraźnie zaczął przemawiać do rannego:
– Wiem, jak powinieneś tego używać – powiedział na koniec. – Nie wolno kłaść ziarenka na języku, jak wtedy, gdy chce się stać niewidzialnym. Trzeba położyć trzy drobiny na piersi nad sercem, musisz je potem nakryć dłonią i wezwać Oko Nocy. Spróbujemy zacząć od niego, łatwiej go odszukać. Sol opisała miejsce. Oko Nocy jest prawdopodobnie za jakimiś drzwiami w głębi Złej Góry, za czwartymi drzwiami, licząc od dołu. Ona co prawda tylko zgaduje, lecz musimy to wypróbować. Czy widzisz jakieś zimne cuchnące stopnie z kamienia? Bardzo słabo oświetlone?
Tsi leżał z zamkniętymi oczami, z wielkim wysiłkiem wyszeptał wreszcie „tak”.
– Podejdź teraz do czwartych drzwi i stamtąd wezwij Oko Nocy, poproś, by tu przyszedł.
– Nie – przerwał mu Marco. – On tu nie może przyjść, znajduje się wszak w innym wymiarze. Poproś, by przyszedł do J1.
– Oczywiście.
Obaj nie byli niczego pewni. Jeśli telepatia Marca, Dolga czy duchów nie potrafiła zadziałać poprzez wymiary, to jak mógł tego dokonać proszek elfów?
Ale próbę podjąć musieli. Dolg ostrożnie wyjął trzy ziarenka ze skórzanego woreczka i położył je na piersi Tsi. Potem podniósł dłoń leśnego elfa i nakrył je nią.
– Teraz twoja kolej, Tsi. Zażycz sobie, aby Oko Nocy powrócił do J1.
Tsi-Tsungga cichym głosem wydusił z siebie te słowa.
A więc stało się, czekali.
– Wyjdę się rozejrzeć – cicho powiedział Marco.
Pospieszył do niewidzialnego muru i stamtąd zawołał do Kira:
– Czy Oko Nocy wrócił?
Cała szóstka po drugiej stronie pokręciła głowami.
Marco wypuścił powietrze z płuc. Westchnął ciężko, rozczarowany.
Z rezygnacją wrócił do pokoju chorego.
– Nie udało się – oznajmił bezbarwnie.
Dolg i Siska spuścili głowy. Podjęli próbę, teraz nie wiedzieli już, co robić.
Tsi próbował coś powiedzieć.
– Co takiego, Tsi?
Leśny elf zdołał wydusić z siebie:
– Może to źle? Może tutaj?
– Chcesz powiedzieć, że powinieneś przywołać go do siebie, nie w jakieś inne miejsce? – spytał Dolg.
– Tak.
Popatrzyli na siebie zniechęceni. Nie chcieli odbierać Tsi nadziei, opowiadać o nieprzebytych murach, rozdzielających wymiary.
– Spróbuj – zdecydował z westchnieniem Marco.
No cóż, jeszcze jedna próba nie zawadzi.
Wargi Tsi-Tsunggi ułożyły się w słowa: „Oko Nocy, przybądź do mnie”.
W pokoiku zapadła cisza.
Jak długo powinniśmy czekać, zanim powiemy Tsi, że to do niczego nas nie doprowadzi? zastanawiał się Marco.
Nie zdążył jednak dokończyć tej myśli, bo w maleńkim pokoiku zrobiło się nagle bardzo ciasno. Pojawił się w nim jeszcze jeden człowiek.
– Oko Nocy! – wykrzyknęli wszyscy troje naraz. – Tsi, udało się!
A Marco dodał:
– Udało się też coś więcej, Oko Nocy przedostał się do innego wymiaru, rozumiecie chyba, co to znaczy.
Patrzyli na zmaltretowanego, zakrwawionego, poranionego Indianina, który wciąż jeszcze nie mógł pojąć, co się dzieje, i z wielką ulgą stwierdzili, że nie otacza go żadna rozedrgana mgiełka. Oko Nocy definitywnie powrócił do ich bardzo normalnego wymiaru.
15
– Wobec tego próbujemy teraz z Sassą – oświadczył Dolg rozjaśniony, kiedy już wytłumaczyli Oku Nocy, w jaki sposób odbyły się te przenosiny z prędkością błyskawicy. I Indianin podziękował Tsi gorąco za ocalenie go z rąk żądnych mordu strażników. Na pobladłych wargach Tsi-Tsunggi dostrzegli coś w rodzaju uśmiechu.
– Nie – odparł Oko Nocy. – Chyba z Sassą wam się nie uda, bo o ile dobrze zrozumiałem, wiedzieliście mniej więcej, gdzie mnie szukać.
– To prawda – przyznał Marco. – Dzięki Sol mogliśmy cię niemal doskonale zlokalizować.
– Lokalizacja w istocie była doskonała – uśmiechnął się Oko Nocy, podczas gdy Dolg zajmował się jego ranami. – Jedna z tych bestii akurat podniosła nade mną topór, zdążyłem jeszcze zobaczyć uśmiech baraniego zdumienia na jej gębie i zaraz potem z hukiem zniknąłem. W następnej chwili znalazłem się tutaj. Mówi się o samolotach ponaddźwiękowych, a ja miałem do czynienia z lataniem z prędkością światła.
– Tak jak poruszają się elfy – mruknął Dolg. – Ale dlaczego twoim zdaniem nie możemy spróbować z Sassą?
– Ponieważ nie wiemy, gdzie jest. Możemy zgadywać, że przebywa gdzieś w jakimś miejscu powyżej tego, w które ja trafiłem, ale to zbyt mało. Musisz wiedzieć, gdzie masz jej szukać, prawda, Tsi?
Elf ziemi miał kłopoty z odpowiedzią, lecz Dolg potwierdził to, co Tsi usiłował z siebie wydusić.
– Owszem, masz rację. Jeśli chodziło o Oko Nocy, otrzymaliśmy konkretne informacje. Czwarte drzwi od dołu. Nie wiemy, jak wygląda wyżej wnętrze Góry Zła.