– Czego chcecie? – spytał surowo.
Roześmiały się cicho, a Cieniowi wzdłuż kręgosłupa przebiegły lodowate ciarki strachu.
– Pragniemy zemsty – odparły głucho, ich głos dobywał się z tajemniczej, jakby cmentarnej głębi. – Teraz my wejdziemy do twierdzy zła, a wy nas tam zaprowadzicie.
Drugi upiór lekko trącił towarzysza.
– On z nami rozmawia.
Dyskutowali o czymś między sobą. Ich głosy brzmiały tak, jak gdyby na głowach mieli wielkie słoje.
– Ten wielki jest zbyt trudny, nie pojmuję, co to za jeden. Skupmy się raczej na tym, który śpi. Ja się nim zajmę.
– Ale ja też chcę jednego.
Co by się stało, gdyby Sol z Frekem się nie pojawili, nikt się nie dowiedział. Na widok wilka oba upiory ogarnięte strachem rzuciły się do ucieczki, choć poruszały się tak wolno, jak gdyby musiały przedzierać się przez gęsty syrop.
Sol popatrzyła na nie z podziwem.
– Cóż za wspaniałe ślimacze tempo! Czyżby przestraszyły się czarownicy?
– Raczej nie – sucho odparł Cień. – To na pewno Freke je stąd przepędził.
– Czy zawsze musisz pozbawiać mnie wszelkich złudzeń? Ale to prawda, dobrze cię mieć jako eskortę, Freke. – Sol, powiedziawszy to, znów zwróciła się do Cienia: – Co z Dolgiem?
Cień wyjaśnił.
– Dobrze, że dochodzi do siebie. Czy widzieliście gdzieś innych? Kira, na przykład?
– Nie, słyszałem tylko wilka.
– To był Gere, właśnie do niego idziemy.
Pokazała mu, gdzie znajdują się Marco i Faron, a potem oddaliła się wraz ze zniecierpliwionym już Frekem. Wkrótce odnaleźli Indrę i Gerego w najokropniejszym błocie, jakie Sol kiedykolwiek widziała. A gdy niemal jednocześnie z innej strony pojawił się Ram, nie było końca radosnym powitaniom. Wszyscy byli zabłoceni i przemoczeni, lecz stan Indry i Gerego był zdecydowanie najgorszy. Wspólnie postanowili, że wraz z rannym Gerem wrócą do Marca i tam ułożą plan bitwy.
Zanim jednak zdążyli ruszyć z miejsca, w telefonie Rama zgłosiła się załoga J1.
Dzwonił Jori.
– Mamy tu Oko Nocy i Armasa – oświadczył ku uldze wszystkich. – O ile dobrze rozumiem, znajdujecie się tak blisko nas, że równie dobrze możecie tu wrócić.
Ram przyznał mu rację i wezwał Farona.
Tamci jednak, jak się okazało, byli zajęci.
– Nie mam czasu na rozmowę, Ram – cicho powiedział Faron.
– Zaraz tam będziemy – odparł Ram równie cicho.
Wyłączył telefon.
– Musimy się pospieszyć, zdaje się, że są w tarapatach.
Wspólnymi siłami starali się podtrzymać Gerego, który był poważniej ranny, niż się to wydawało z początku. Najwidoczniej solidnie uderzył się w biodro, sprawiało wrażenie wręcz zmiażdżonego. Otrzymał jednak taką pomoc, jakiej tylko sobie życzył. Freke szedł tuż przy nim, a pozostali starali się z całych sił, by za mocno nie obciążał tylnych nóg. Byle tylko dotarli do Dolga z szafirem… Posuwali się wolno, lecz nikt nie chciał pobiec przodem i zostawić Gerego na pastwę losu.
Byli już prawie na miejscu, gdy niespodziewanie ujrzeli Cienia, na którym wspierał się dość bezradny Dolg. Cień dał im znak, by milczeli. Zatrzymali się więc w miejscu.
Przed ich oczami roztoczył się niezwykły widok.
Faron przystąpił do akcji z całą swą potęgą Obcego. Górował nad wszystkimi jak kolos, oświetlając zebranych wokół, przemawiał do ohydnych upiorów, które zdawały się ulegać czarowi jego głosu.
Nowo przybyli usłyszeli zaledwie końcówkę długiego przemówienia.
– …rozumiemy więc wasz gniew, lecz, jak już mówiłem, wcale nie my zrujnowaliśmy waszą dolinę. Przeciwnie, przybywamy z Królestwa Światła w tym samym celu co wy, pragniemy zniszczyć złą potęgę, lecz przede wszystkim pragniemy się przedostać do jasnego źródła.
Jeden z upiorów, najwyraźniej ktoś w rodzaju przywódcy, odparł:
– W tym ostatnim nie możemy wam pomóc, lecz nie będziemy już więcej przeszkadzać wam w marszu. Wycofam swoje siły, choć niestety nie nad wszystkimi mam kontrolę.
– Atakujecie w bardzo nieprzyjemny sposób – mówił Faron surowo. – Rozumiem jednak, że jesteście uczciwymi, dobrymi ludźmi.
– Byliśmy – poprawił go głuchy głos. – Lecz nasz gniew jest wielki. Pojawiliśmy się tu pierwsi, zanim przybyli ci źli i zniszczyli wszystko dookoła. Postanowili zawładnąć naszą doliną, wykorzystać ją do swych złych czarów, chcieli się też nas pozbyć i to im się udało. Nasze plemię zginęło dawno, bardzo dawno temu. Od tamtej pory czekamy, aż nadejdzie możliwość zemsty, lecz tamci w Górach Zła doskonale o tym wiedzą i nikt jeszcze nie ośmielił się tutaj pojawić. Wybaczcie więc nam pomyłkę.
– Wybaczyliśmy wam już dawno.
Upiór postanowił ich przestrzec:
– Gorycz odcisnęła swoje ślady w naszych sercach i jak już mówiłem, niektórzy z nas zarazili się otaczającym nas złem, a nawet przeszli na stronę złych władców. Już dawno się tego obawialiśmy. Jeśli w dolinie macie więcej swoich, odnajdźcie ich czym prędzej, ja bowiem utraciłem już władzę nad niektórymi z moich ludzi, nie mogę im ufać.
Faron odparł:
– Widzę, że większość naszych właśnie tu idzie.
Ram wystąpił naprzód i odpowiedział:
– Otrzymaliśmy wiadomość, że i Oko Nocy, i Armas wrócili do wozów. Brakuje jedynie Kira.
– Postarajcie się czym prędzej go odnaleźć – nakazał grobowy głos.
– Tak, bo wy macie zwyczaj wdzierania się w ciało człowieka, prawda? – spytał Marco.
– Tak, teraz możemy to przyznać. Naszym celem było przedostanie się poprzez was do Złej Góry, skoro jednak wy się tam nie wybieracie…
– Właściwie pójdziemy tam – odparł Faron. – Przede wszystkim po to, by uwolnić więźniów, którzy, zdaniem wilków, mogą nam pomóc odnaleźć źródło. Duchy, wyruszcie natychmiast na poszukiwanie Kira. My pójdziemy za wami, a potem wracamy do Juggernautów.
Duchy z Sol na czele natychmiast zniknęły.
Faron odwrócił się do upiora.
– Jeśli uda nam się odnaleźć źródło, będziemy również mieli moc, by przywrócić waszej dolinie jej dawne piękno. I obiecujemy, że tak właśnie się stanie.
– Dzięki wam za to, życzymy wam powodzenia w podróży, choć nam wydaje się to niemożliwe.
Skłonili się sobie dwornie i rozeszli się, każdy w swoją stronę.
Zadzwonił telefon Rama, to Mar chciał się z nim skontaktować.
– Zlokalizowaliśmy Kira, nie jest daleko. Za tą wielką skałą, przypominającą koński łeb. Pospieszcie się, tu mogą się liczyć sekundy.
Musieli zostawić Gerego wraz z Cieniem i Dolgiem, który natychmiast wyjął niebieski szafir, by ratować zmaltretowanego wilka. Pozostali pobiegli dalej, kierując się wskazówkami Mara.
– Nie! – zawołał Marco, widząc, co się dzieje za końską skałą.
Nieprzytomny Kiro leżał na ziemi, przy nim klęczała jakaś postać. Widzieli, że jedno ramię w łachmanach już przeniknęło w rękę Kira i że cały upiór ma zamiar się w niego wedrzeć. Jednym bokiem usiłował już wsunąć się w ciało nieprzytomnego Lemuryjczyka.
Sol rzuciła się z pięściami na ducha z otchłani, krzycząc i wrzeszcząc, on jednak tylko zerkał na nią spode łba i nie przerywał swych przerażających poczynań.
– Freke! – rozkazali jednogłośnie Faron, Ram i Marco.
Wilk nie kazał się prosić dwa razy. Z warczeniem, które echem poniosło się przez dolinę i odbiło od skał, nie wahając się nawet przez moment, rzucił się na upiora. Oczywiste dla wszystkich było, że mają do czynienia z jednym z tych niebezpiecznych.
Upiór przestraszył się do szaleństwa. Najwidoczniej wszystkie zjawy czuły respekt przed wilkami Odyna. Dlaczego, tego ludzie nie wiedzieli, w każdym razie upiór oderwał się od Kira i rzucił do ucieczki, zanim dosięgły go kły Frekego. Gdy tylko zjawa się oddaliła, Faron wezwał wilka i nie szczędził mu słów pochwały. Sol uklękła przy Kirze, podniosła mu głowę.