– Cieszę się, że ich złapaliście, choć nie zależy mi na zemście. Jestem chrześcijanką, więc postaram się im wybaczyć. Orzekanie o karze i jej wykonanie pozostawiam tobie i wymiarowi sprawiedliwości.
– Myślę, że to dobre podejście. Gniew tylko wszystko pogarsza.
– Nie martw się o nas, poradzimy sobie. I jeszcze raz dziękuję za pożyczenie samochodu. Zostawimy kluczyki w biurze na lotnisku.
– A ja przyślę czek za komputer i Daisy.
– Nie ma pośpiechu. Do widzenia.
– Do widzenia.
Holly siedziała przed przyczepą, piła piwo i patrzyła, jak Daisy buszuje po okolicy, węsząc tu i ówdzie. Raz spłoszyła królika i podskoczyła, niemal równie przestraszona jak puszyste stworzonko.
Znów zadzwonił telefon.
– Słucham?
– Pani Barker? Tu Jackson Oxenhandler.
– Dobry wieczór, mecenasie. Co mogę dla pana zrobić?
Sprawiał wrażenie zakłopotanego.
– Po prostu zastanawiałem się, czy jeśli ta sprawa ze Sweeneyem i jego dziewczyną zostanie zakończona, czy… czy pani… czy moglibyśmy razem wybrać się na kolację.
Holly była kompletnie zaskoczona.
– Cóż… sama nie wiem.
– Och, rozumiem, że spotykanie się przed zakończeniem sprawy byłoby nieprofesjonalne, ale pomyślałem, że może… – urwał.
– Podzielam pańskie zastrzeżenia natury etycznej. Ale coś panu powiem: może zadzwoni pan po zamknięciu sprawy i wtedy zobaczymy.
– Mnie to odpowiada. Być może nastąpi to szybciej, niż pani myśli. Dobranoc, Holly.
– Dobranoc. – Rozłączyła się. Daisy przybiegła i oparłszy łeb na jej kolanach, patrzyła na nią z uwielbieniem. – Jesteś dobrą dziewczynką, Daisy, i jedyną przyjaciółką, z którą mogę pogadać. Umiesz słuchać? Na pewno. Więc słuchaj: zadzwonił do mnie niedawno poznany dżentelmen i zaproponował, żebym zjadła z nim kolację, gdy tylko skończy bronić ludzi, którzy postrzelili mojego szefa. Czy to nie wydaje ci się dziwne? Bo mnie tak. I sama nie wiem, jak mam się do tego odnieść. Policjanci z reguły nie przepadają za adwokatami, ale… chyba mogę być ponad to uprzedzenie.
Daisy nie odpowiedziała, lecz Holly uznała, że dała jej swoje przyzwolenie. Wróciła do lektury na jej temat.
14
Holly weszła na salę rozpraw i zajęła miejsce w pierwszym rzędzie, blisko stołu prokuratora okręgowego. Rzadko uczestniczyła w postępowaniach sądu cywilnego i przyszła tu nie tylko z uwagi na wynik – którego była pewna – ale by nabrać doświadczenia. Poza tym, choć uważała, że dowody są niepodważalne, czuła dziwny niepokój i miała nadzieję, że pozbędzie się go, śledząc przebieg procesu. Woźny wstał i oznajmił:
– Proszę o ciszę, rozpoczyna się posiedzenie sądu. Przewodniczy sędzia Sandra Wheeler. Proszę wstać.
Sędzia, atrakcyjna kobieta mniej więcej w wieku Holly, zajęła miejsce i postukała młotkiem. Dała znak głową Marty’emu Skene’owi. Prokurator wstał.
– Wysoki Sądzie, przesłuchanie wstępne dotyczy sprawy stanu Floryda przeciwko Samuelowi Sweeneyowi i Tanii Cooper, oskarżonym o napaść z zamiarem zabicia.
– Proszę wezwać pierwszego świadka – poleciła sędzia.
Na salę wszedł Bob Hurst. Podał imię i nazwisko oraz stopień. Skene zadał mu kilka pytań dotyczących przyjazdu na miejsce przestępstwa i przeprowadzonych czynności śledczych. Hurst powiedział o zaginionej broni komendanta i o odlewach opon.
Później Skene wezwał policjanta, który aresztował Sweeneya i Cooper. Funkcjonariusz poświadczył, że zaginiona broń znajdowała się w posiadaniu podejrzanych.
– Jaki był kaliber i model broni? – zapytał Skene.
– Był to pistolet samopowtarzalny beretta kaliber dziewięć milimetrów.
– Czy świadek sprawdził, do kogo należał?
– Tak, sprawdziłem.
– I czego się świadek dowiedział?
– Numer seryjny na pistolecie wskazywał, że broń jest własnością miasta Orchid Beach i że została wydana komendantowi Marleyowi.
– I wtedy świadek aresztował Sweeneya i Cooper i położył areszt na ich samochodzie?
– Tak.
– Przekazuję świadka obronie – powiedział Skene.
Oxenhandler zbliżył się do miejsca dla świadków.
– Co robili pan Sweeney i pani Cooper, kiedy świadek ich znalazł?
– Siedzieli przy ognisku. Sweeney czyścił berettę.
– Czy próbował ukryć pistolet?
– No… nie.
– Czy oboje znajdowali się w zasięgu świateł wozu, gdy świadek zbliżał się do ich obozowiska?
– Tak.
– Wiedzieli więc, że ktoś nadjeżdża?
– Chyba tak.
– A jednak Sweeney nie próbował schować pistoletu.
– Nie.
– Nie mam więcej pytań.
Skene wezwał Hurda Wallace’a. Porucznik podał nazwisko i stopień.
– Poruczniku Wallace, czy po aresztowaniu Sweeneya i Cooper przeszukał pan ich samochód?
– Tak.
– Czy było to przeszukanie zgodne z prawem?
– Tak, detektyw Hurst uzyskał pisemne pozwolenie Sweeneya.
– Czy przeszukał pan schowek w samochodzie?
– Tak.
– I co pan tam znalazł?
– Mały pistolet.
– Może go pan opisać?
– Był to rewolwer smith and wesson kaliber trzydzieści dwa z czterocalową lufą.
– Czy przeprowadził pan testy balistyczne tej broni w celu porównania pocisku z kulą wyjętą z głowy komendanta Marleya?
– Broń została wysłana do stanowego laboratorium kryminalistycznego.
– Czy laboratorium sporządziło raport?
Wallace wyjął arkusz papieru.
– Tak. W laboratorium stwierdzono, że kula wyjęta z głowy komendanta Marleya została wystrzelona z rewolweru znalezionego w furgonie Sweeneya.
Skene podał raport balistyczny sekretarzowi.
– Proszę zaprotokołować jako dowód. Nie mam dalszych pytań.
– Nie mam pytań, Wysoki Sądzie – rzekł Oxenhandler.
– Ponownie wzywam detektywa Roberta Hursta – powiedział Skene.
Hurst wrócił na miejsce dla świadków i usłyszał przypomnienie, że nadal zeznaje pod przysięgą.
– Detektywie Hurst, czy w trakcie dochodzenia ustalił pan, że furgon Sweeneya miał związek z miejscem przestępstwa, a jeśli tak, to jakiego rodzaju?
– Tak, stwierdziłem, że bieżnik prawej tylnej opony furgonu pasuje do gipsowego odlewu, który zrobiłem na miejscu przestępstwa.
– Czy przesłuchał pan Sweeneya i Cooper?
– Tak.
– Czy Sweeney przyznał się do posiadania broni palnej, a jeśli tak, to jakiego rodzaju?
– Przyznał się do posiadania rewolweru kaliber trzydzieści dwa.
– Nie mam więcej pytań.
Wstał Oxenhandler.
– Detektywie, czy przesłuchując pana Sweeneya i panią Cooper, wspomniał im pan o typie broni znalezionej w furgonie?
– Nie jestem pewien – odparł Hurst. – Powiedziałem im, że znaleźliśmy w furgonie rewolwer trzydziestkędwójkę, a Sweeney przyznał, że posiada broń tego samego kalibru.
– Ale jego opis nie obejmował nazwy modelu?
– Nie jestem pewien.
– Dziękuję, nie mam więcej pytań.
Skene wstał.
– Wysoki Sądzie, nie mam więcej świadków.
– Panie Oxenhandler, czy chce pan wezwać jakiegoś świadka?
– Tak, Wysoki Sądzie, chciałbym wezwać na świadka Samuela Sweeneya.
Sweeney został zaprzysiężony. Był teraz ogolony i miał przystrzyżone włosy, a jego ubranie wyglądało na nowe.
– Panie Sweeney, jak długo biwakował pan na działce obok trasy A1A?
– Nieco ponad dwa tygodnie.
Oxenhandler wypytał Sweeneya, co robił w noc popełnienia przestępstwa.
– Więc nie było świadka w obozie między godziną jedenastą a jedenastą trzydzieści w nocy?
– Nie, nie było mnie.