Jedna z nich została wczoraj wieczorem wypełniona przez Elpinikę.
– Ona urodziła syna. Dzisiaj wczesnym rankiem. O n jest uszczęśliwiony. Słowa on i ona, wypowiedziane z odpowiednią emfazą, odnoszą się zawsze do hetery Aspazji i jej kochanka, wodza Peryklesa.
To rozśmieszyło konserwatywnego Kalliasa.
– W takim razie trzeba wystawić chłopca na sprzedaż jako niewolnika. Takie jest prawo.
– Wcale nie – zaprzeczył Anaksagoras. – Chłopiec urodził się wolny, ponieważ jego rodzice są wolni.
– Zgodnie z nową ustawą, którą zgromadzenie uchwaliło na wniosek Peryklesa, jest inaczej. Prawo stwierdza wyraźnie, że jeżeli matka jest cudzoziemką albo ojciec, to znaczy Ateńczyk… – Kallias się zaplątał.
Pomógł mu Anaksagoras.
– Żeby zostać obywatelem Aten, trzeba mieć rodziców Ateńczyków. Ponieważ Aspazja jest z pochodzenia Milezyjką, syn jej i Peryklesa nie będzie mógł zostać obywatelem Aten ani sprawować tu urzędów. Ale nie jest też niewolnikiem, tak samo jak jego matka, czy też my wszyscy, cudzoziemcy.
– Masz rację, a Kallias się myli. – Elpinika jest bystra i energiczna. Przypomina mi matkę Kserksesa, starą królową Atossę.
– Pewną przyjemność sprawia mi fakt, że właśnie Perykles wymusił to prawo na zgromadzeniu. Teraz ta właśnie ustawa odbiera jego synowi prawo do obywatelstwa.
– Perykles ma innych synów. Z tej swojej niby to prawowitej małżonki. – Kallias czuje się głęboko urażony, albo przynajmniej tak twierdzi, tym, iż przed wielu laty żona jego najstarszego syna opuściła męża, żeby poślubić Peryklesa, unieszczęśliwiając w ten sposób dwie rodziny zamiast jednej.
– Złe prawa stają się pułapką dla ich twórców – oświadczyła Elpinika, jakby cytując znane przysłowie.
– Czy to powiedział Solon? – zapytałem. Solon to legendarny mędrzec, którego Ateńczycy często cytują.
– Nie – odparła Elpinika. – Ja to powiedziałam. Bardzo lubię cytować samą siebie. Nie grzeszę skromnością. A teraz, kto będzie królem naszego przyjęcia?
Zwyczaje ateńskie każą, by zaraz po uprzątnięciu drugiego dania biesiadnicy wybrali sobie króla, który zdecyduje, po pierwsze, ile wody należy dolewać do wina – mała jej ilość oznacza, że wieczór będzie frywolny – a po drugie, wybierze temat rozmowy. Potem – według uznania – kieruje dyskusją.
Wybraliśmy Elpinikę królową. Zarządziła trzy części wody na jedną wina. Zapowiadało to poważną dyskusję. I rzeczywiście, dyskusja o istocie wszechświata była bardzo poważna. Mówię bardzo poważna, ponieważ istnieje prawo lokalne (ileż praw w tym kraju!), które zabrania nie tylko zajmowania się astronomią, lecz jakiejkolwiek spekulacji na temat nieba i natury gwiazd, Słońca, Księżyca, a także stworzenia świata.
Stara religia utrzymuje, że dwa największe ciała niebieskie to bóstwa nazywające się Apollo i Selene. Kiedy Anaksagoras proponuje uznać, że Słońce i Księżyc to po prostu wielkie rozpalone kamienie krążące po nieboskłonie, ryzykuje oskarżenie o ateizm. Co inteligentniejsi Ateńczycy oczywiście stale dyskutują o tych sprawach. Każdy z nich jednak wystawia się na niebezpieczeństwo, bo byle wróg może go oskarżyć przed zgromadzeniem o bezbożność, i, jeżeli akurat naraził się współobywatelom w danym tygodniu, może zostać skazany na śmierć. Ateńczycy nigdy nie przestaną mnie zadziwiać.
Nim jednak przystąpiliśmy do dyskusji o niebezpiecznych sprawach, Elpinika wypytała mnie o wystąpienie Herodota w Odeonie. Strzegłem się, żeby nie bronić polityki Wielkiego Króla Kserksesa wobec Greków – nie wypadało. Ale wspomniałem, że z odrazą słuchałem, jak Herodot spotwarzał naszą królową-matkę. Amestris w niczym nie przypomina krwiożerczej megiery, którą Herodot odmalował swojemu audytorium. Kiedy powiedział, że ostatnio kazała zakopać żywcem kilku perskich młodzieńców, obecni aż zadrżeli z rozkoszy. Tymczasem prawda jest zupełnie inna. Po zamordowaniu Kserksesa niektóre rody się zbuntowały. Kiedy przywrócono porządek, stracono synów tych rodów w normalnie praktykowany sposób.
Opowiedziałem gościom o nieskazitelnej lojalności Amestris wobec męża, Wielkiego Króla. O jej bohaterskim zachowaniu się w czasie jego morderstwa. O wybitnej inteligencji, dzięki której udało jej się zachować tron dla drugiego syna.
Elpinika była zachwycona.
– Powinnam urodzić się perską damą. Widzę teraz, że marnuję się w Atenach.
– I tak zachowujesz się zbyt swobodnie – oświadczył zgorszony Kallias. – Jestem pewien, że nawet w Persji dama nie może leżeć na łożu, popijać wino z mężczyznami i bluźnić. Tam zamknęliby cię w haremie.
– Nie. Przewodziłabym wojskom, tak jak ta, jak jej tam, z Halikarnasu. Chyba Artemizja? – Zwróciła się do mnie: – Musisz odpowiedzieć Herodotowi.
– I opowiedzieć nam o swoich podróżach – dodał Kallias. – o tych wszystkich krajach Wschodu, które widziałeś. O szlakach handlowych… To może być naprawdę pożyteczne. Ciekaw jestem, którędy można dotrzeć do Indii lub Chin.
– Znacznie ważniejsze niż szlaki handlowe są koncepcje powstania świata, z którymi się tam zetknąłeś. – Niechęć Anaksagorasa do handlu i polityki wyróżnia go spośród innych Greków. – I musisz utrwalić wypowiedzi twojego dziadka Zoroastra. Przez całe życie słyszę o nim, ale nikt mi dotąd nie wyjaśnił, kim był naprawdę i jak wykładał istotę wszechświata.
Pozostawiam Demokrytowi opis poważnej dyskusji, która się wywiązała. Powiem tylko, że Kallias, jak to on, nie sprawił nam niespodzianki; oświadczył, że wierzy we wszystkich bogów. W przeciwnym wypadku nie wygrałby trzykrotnie w Olimpii wyścigu rydwanów konnych. Nie darmo jest nosicielem pochodni w świątyni Demetry w Eleusis.
Elpinika jest z natury sceptyczna. Wymaga dowodów. To znaczy dobrych argumentów. Dla Greków jedyny znaczący dowód to słowa. Są mistrzami w nadawaniu fikcji pozoru prawdy.
Anaksagorasa cechuje skromność; uważa się za człowieka „po prostu ciekawego”. Chociaż kamień, który spadł z nieba, potwierdził jego teorię o naturze Słońca, zachowuje się teraz skromniej niż zwykle, gdyż „tyle jeszcze jest do poznania”.
Demokryt spytał go o te jego słynne „rzeczy”, które są wszędzie i zawsze, ale których nie widać.
Po trzecim kubku bardzo rozwodnionego przez Elpinikę wina, Anaksagoras rzekł:
– Nic ani się rodzi, ani ulega zniszczeniu. Po prostu jest zmieszane i oddzielone z rzeczy, które są.
– Ale z pewnością – powiedziałem – nic nie jest rzeczą, wobec czego nie istnieje.
– Więc słowo „nic” ci nie odpowiada? No to zastąpmy je określeniem „wszystko”. Pomyśl o „wszystkim” jako o nieskończonej liczbie drobnych zarodków, z których każdy zawiera część wszystkiego, co istnieje. Wtedy w każdej rzeczy będzie część każdej innej.
– Znacznie trudniej uwierzyć w to niż w rozpacz bogini Demeter, kiedy jej córka zeszła do Hadesu zabierając ze sobą wiosnę i lato, o czym można się było przekonać na własne oczy – powiedział Kallias i zaczął mamrotać pod nosem modlitwę, jak przystało wysokiemu kapłanowi misteriów eleuzyjskich.
– Nie robiłem żadnych porównań, Kalliasie. – Anaksagoras jest zawsze taktowny. – Ale przyznasz, że w misce soczewicy nie ma włosa.
– Taką mamy przynajmniej nadzieję – zauważyła Elpinika.