A tu obok niego światełka elfów wyglądały jak mieniący się dywan rozpostarty na ziemi. Cóż za piękny widok! Dolg nie posiadał się z radości.
I nagle jego droga została zamknięta.
Nieoczekiwanie wyrósł przed nim piąty wielki mistrz. Wysoki i groźny, i absolutnie zdecydowany odebrać chłopcu święty kamień.
Co takiego było w tym kamieniu, że nawet umarli pożądali go ponad wszelkie wyobrażenie?
Rozdział 12
Poranne słońce płonęło w oknach pięknego pałacyku Theresenhof.
Księżna siedziała skulona na kanapie, otulona pledem. Nocne czuwanie zostawiło ślady na jej twarzy. Nie była już przecież taka młoda.
– Droga przyjaciółko, powinnaś się trochę przespać – powiedział Erling z troską.
– Nie byłabym w stanie. Pomyśl, że oni mogliby nas potrzebować, a my oboje będziemy spać!
– A gdyby tak czuwać na zmiany? – zaproponował.
– Poza tym twoja pokojówka i reszta służby już wstała. Zbudzą nas w razie czego.
– No nie wiem – szepnęła, otulając się szczelniej.
Erling westchnął.
– Bardzo dobrze cię rozumiem. Dla mnie oni też są prawie jak rodzina. Wszyscy. Tiril i Móri zawsze byli moimi najlepszymi przyjaciółmi, a dzieci są jedynymi, o których mogę mówić „prawie jak moje”. Tak mi żal małego Dolga. To naprawdę wyjątkowy chłopiec, nie tylko z powodu wyglądu. To takie dobre dziecko. I te dwa łobuziaki! I wreszcie Nero… Stary towarzysz Nero. Zawsze tak samo wierny. Wiesz, jak bardzo się ucieszyłem, kiedy mnie tu powitał niby prawdziwego przyjaciela? Oni wszyscy są po prostu wspaniali i nie zasłużyli, żeby znaleźć się w takiej okropnej sytuacji.
Theresa spoglądała na niego sponad pledu zakrywającego jej niemal całą twarz.
– To było z waszej strony dosyć głupie, żeby jechać do tej Szwajcarii i rozgrzebywać stare ruiny, kryjące to paskudztwo. Ale ja też nie mogę się uwolnić od myśli, że to wszystko moja wina.
– Twoja? A to jakim sposobem?
– Gdybym nie dawała Tiril naszyjnika, który dostałam od Engelberta, ani fragmentu klucza, to nic by się teraz nie stało.
– Zapominasz, moja droga, że nasz dobry Engelbert ukradł też srebrny kielich z Hofburga. To był jego błąd, że podarował ci naszyjnik, a poza tym to on też nie dał za wygraną i wszędzie szukał fragmentu klucza.
– Gdybym nie przekazała naszyjnika Tiril, to byłby on teraz u mnie. Ale Engelbert szybko się dowiedział, że oddalam Tiril, mojej i jego córce, zarówno naszyjnik, jak i fragment klucza. Uff, kiedy sobie teraz pomyślę, ze mogłam być zakochana w tym… pajacu, to robi mi się niedobrze!
Erling musiał się uśmiechnąć.
– Biskup bardzo się stara, by nie sprawiać wrażenia pajaca, ale masz rację, to określenie najbardziej do niego pasuje.
– Tak.
Księżna przymknęła oczy z bolesnym wyrazem twarzy, jakby sama myśl o Engelbercie sprawiała jej przykrość.
Erling stał przy oknie i przyglądał jej się spod zmrużonych powiek. Serce zalała mu nieoczekiwana fala czułości dla tej kobiety. Urodzenie po słonecznej stronie świata, dla bogactwa i chwały, dla uwielbienia ludu, nie zawsze jest takie zabawne, jak można by sobie wyobrażać. Ona sama nazywała swoje życie trwaniem w klatce zamkniętej na siedem pieczęci etykiety, konwenansów, ostrożności, surowości i Z pewnością nie tylko uwielbienia ze strony poddanych! Wielu przecież odczuwa nienawiść widząc, że inni wiodą życie pozbawione zmartwień i kłopotów.
A jej małżeństwo! Od pierwszej chwili pełne chłodu i obopólnej niechęci. Niewierność męża. Jej marzenie o Engelbercie, będące również jakąś formą niewierności.
Życie bez miłości.
Nareszcie wydało mu się, że Theresa zasnęła. To jej dobrze zrobi, pomyślał. On sam nie odczuwał senności, był w nieprzyjemny sposób ożywiony, jak to bywa po nieprzespanej nocy, oczy go piekły, miał sucho w ustach, czuł bolesne ssanie w żołądku z niepokoju o tych wszystkich, którzy znajdowali się poza domem, a dla których on nie mógł nic zrobić.
Zaczął wyglądać przez okno. Jakże się przywiązał do tej okolicy i do tego dworu. Do tych gór bielejących na horyzoncie, do pokrytych zielenią dolin, do płynącej w dole rzeki.
Nic go nie ciągnęło z powrotem do Bergen. Odczuwał tylko przykrość na myśl, że będzie musiał znowu spotkać znajomych. Jak go przyjmą? Wszyscy przecież dobrze znali skandaliczne zachowanie Catherine. Jego żona miała romanse chyba ze wszystkimi partnerami męża w interesach, a nawet z jego przyjaciółmi. Wszyscy o tym wiedzieli od dawna, dopiero po jej śmierci Erling przypominał sobie złośliwe uśmieszki, gadanie za jego plecami, tylko że wtedy nie rozumiał, o co chodzi.
Nie będzie przyjemnie wrócić. Siostra Erlinga i jej mąż często dawali do zrozumienia, że chętnie przejęliby jego firmę. Dotychczas puszczał ich aluzje mimo uszu. Niespecjalnie lubił szwagra, a do siostry też nie był bardzo przywiązany. Bardzo się różnili charakterami, siostra i on. Erling nigdy jej nie wybaczył, że ukryła list Tiril wtedy, kiedy jego młoda przyjaciółka znajdowała się w poważnych kłopotach.
Później Catherine zdradziła go w ten sam sposób: ukryła listy od Móriego i Tiril w sprawie naszyjnika.
Erling był bardzo zmęczony. Dopiero tutaj znalazł prawdziwie przyjazny dom i odpoczynek, którego tak potrzebował. I oto teraz takie straszne nieszczęście spotkało ludzi, których szczerze pokochał. Czy to on przynosi ze sobą tragiczne wydarzenia?
Odwrócił się i spojrzał na uśpioną Theresę. Nie zdając sobie z tego sprawy, uśmiechnął się czule. Włosy miała w nieładzie, pod oczami sine kręgi ze zmęczenia, a mimo to wyglądała jak mała dziewczynka. Ta dziewczynka, którą niegdyś była, która śniła piękne sny o przyszłym życiu.
Zalało go uczucie wielkiego oddania dla tej kobiety, podszedł na palcach do kanapy i leciuteńko pocałował księżnę w czoło.
Ona natychmiast otworzyła oczy.
Erling odsunął się pospiesznie.
– Wybacz! Byłem pewien, że śpisz.
Uśmiechnęła się.
– To bardzo miłe z twojej strony, Erlingu. Świadczy o twojej czułości i troskliwości.
– I o moim oddaniu. Śpij dalej, ja będę czuwał.
Wyciągnęła do niego ręce.
– Jak myślisz, dokąd Cień zabrał dzieci?
– Pojęcia nie mam. Musimy mu ufać.
– Tak. Nic innego nie możemy zrobić. Nasi ludzie przetrząsnęli połowę dystryktu Kärnten w poszukiwaniu bliźniaków i nie znaleźli nawet śladu. A Dolgowi nie powinniśmy przeszkadzać.
– Może on jest już u Móriego? – zastanawiał się Erling z nadzieją. – A wkrótce dotrze do Tiril.
– Niech go Bóg ma w swojej opiece!
Tiril skuliła się, gdy okienko w zardzewiałych żelaznych drzwiach zostało otwarte. Odrobina światła pojawiła się w szparze i czyjaś ręka wsunęła miskę z jedzeniem. Tiril była wdzięczna losowi, że w lochu panują ciemności. Nie chciała patrzeć na to, czym ją karmią, a wiedziała przecież, że powinna jeść Sytuacja, w jakiej się znalazła, będzie od niej wymagać wielkiej siły.
Nie miała pojęcia, gdzie się znajduje. Porywacze działali tak sprawnie, że nie zauważyła najmniejszego znaku, który mógłby naprowadzić ją na jakiś ślad.
Jedyne, co do niej dotarło, to parę słów: „Ona zostanie przesłuchana, ale najpierw trzeba ją stąd zabrać i zawieźć daleko”.
Ta potworna bezradność! Ten kompletny brak orientacji. Erling nie mógł chyba przeżyć upadku. Został zepchnięty z takiej wysokiej góry! I Móri…
Jej ukochany Móri. Miecz przeszył go na wylot. Raz po raz powracał we wspomnieniach obraz tamtych zdarzeń. Nawet w snach widziała, jak Móri umiera.