Выбрать главу

W głowie zaczynało mu się rozjaśniać. Powróciły słowa strażniczki: „Jeszcześmy się go do końca nie pozbyli. W nim nagromadziło się niewiarygodnie dużo zła. Jeśli chcesz się z nim…”

Dolg cofał się, starając się odejść jak najdalej od mary.

I nagle przypomniało mu się! „Jeśli chcesz się z nim rozprawić ostatecznie, musisz przycisnąć go do muru jego własnymi grzechami”.

Tak powiedziała strażniczka!

Ale na co mu się to zda? Dolg i tak nie orientował się, kim był ten wielki mistrz. To, czego się wcześniej dowiedział, nie wystarczało.

– Cieniu! – zawołał. – Zejdź tu do mnie! Potrzebuję twojej pomocy! Szybko!

Sam słyszał W swoim głosie panikę.

– Jestem przy tobie – rozległo się tuż za nim. – Ale bardzo mi przykro, nad nim nie mam władzy.

Dolg powtórzył szeptem wszystko, co mówiła strażniczka, i zapytał Cienia, czy wie coś o tym człowieku.

– Mógłbym odszukać historię jego życia w księdze wieku świata – odparł Cień. – Ale to ty będziesz musiał sobie dalej z nim radzić. Ja tylko przekażę twoim myślom informacje o nim. A ty powtórzysz głośno wszystko, czego się dowiemy z księgi!

Wielki mistrz wyciągnął rękę, by porwać tornister Dolga, ale chłopiec uskoczył w bok. Po chwili informacje zaczęły dosłownie bombardować jego myśli, w końcu musiał poprosić Cienia, by nieco zwolnił, bo nie był w stanie przyjmować wszystkiego do wiadomości.

Jakim wspaniałym odkryciem dla historyków musiałaby być ta „księga wieku świata”, przemknęło mu przez głowę. Ale, oczywiście, żadna taka księga nie istniała, po prostu Cień chciał wyrazić się obrazowo.

– Wy pochodzicie z niższego stanu szlachty hiszpańskiej – powiedział Dolg wysokim dziecięcym głosem. – Już w dzieciństwie nienawidziliście wszystkich, o których sądziliście, że robią wam krzywdę. Nienawidziliście Żydów, bo, waszym zdaniem, zajmowali oni najlepsze stanowiska, jakie przysługiwały szlachcicom niższego stanu. Wy sami jesteście wnukiem Żydówki i z tym upokorzeniem nigdy nie zdołaliście się pogodzić. Wasze nazwisko brzmi Tomas de Torquemada. Nie, nie podchodź bliżej! Proszę stać z daleka i posłuchać o swoich przestępstwach wobec ludzkości!

– Ja nie popełniłem żadnych przestępstw – wysyczała postać. – To byli heretycy, niewierni, którzy dokonywali przestępstw przeciwko Panu. Ja jestem Mu bardzo bliski i Pan był ze mną, kiedy mnie prześladowano. Kiedy prześladowali mnie wszyscy!

Dolg udawał, że nie słyszy. Powtarzał wszystko, co wpływało do jego głowy. I bardzo się wystrzegał, by nie patrzeć ponurej istocie w oczy.

– Byliście jedynym, który mógł dać kontynuację swemu rodowi. Ale wy zrezygnowaliście z tego za prawo „służenia Panu” na wasz straszliwy sposób. Tak więc ród wymarł wraz z waszą śmiercią.

Dolg mówił szybko, bardzo szybko, tak żeby okropna postać nie zdołała wtrącić ani słowa. Uważał ponadto, że te pierwsze informacje są mało interesujące, i nie pojmował, w jaki sposób mogłyby zranić duszę wielkiego mistrza.

– Mając piętnaście lat zostaliście dominikańskim zakonnikiem w klasztorze świętego Tomasza w Segowii, a w wieku lat trzydziestu dwóch zostaliście jego przeorem. W tym czasie w Hiszpanii zapanowała inkwizycja. Królowa Izabella długo się jej przeciwstawiała, ponieważ ona i jej małżonek, król Ferdynand, czerpali znaczne dochody od miejscowych Żydów. W końcu jednak para królewska zażądała, by inkwizycja znalazła się pod jej bezpośrednią kontrolą, zamierzała bowiem czerpać wielkie zyski, przejmując złoto i majątki skazanych Żydów. Papież się na to nie zgadzał, bo w takim razie on tracił poważne dochody, lecz Ferdynand i Izabella trwali przy swoim i wyznaczyli was jako wielkiego inkwizytora dla całej Hiszpanii. Działo się to w roku tysiąc czterysta osiemdziesiątym drugim…

Jeszcze raz chłopiec musiał uskoczyć w bok przed atakami wielkiego mistrza. Tym razem udało mu się zbliżyć do granicy bagna.

– Żyliście bardzo ascetycznie i skromnie po to, by inni czynili podobnie. Byliście spowiednikiem Izabelli i dzięki temu wasz wpływ na sprawy Kościoła w Hiszpanii był wielki. W końcu jednak tkwiące w was zło wyszło na jaw, zaczęły się fanatyczne prześladowania Żydów, Maurów oraz innych niechrześcijan, a także tych wszystkich, którzy chcieli zerwać z Kościołem katolickim, czyli heretyków.

W tym właśnie momencie Dolg spojrzał na upiora i mógł sam stwierdzić, jak niebezpieczna to postać. Czuł, że bez najmniejszego oporu podporządkowałby się władzy tego despotycznego człowieka, a to by oznaczało koniec wszelkich rozmów i z pewnością musiałby oddać mu szafir.

Nie wolno do tego dopuścić.

Mówił więc dalej. W większości były to mało interesujące informacje, ale nie mógł zacząć się zastanawiać, które wybrać, a które odrzucić. Musiał powtarzać wszystko, co przekazywał mu Cień.

– Przekonaliście Ferdynanda i Izabellę, by wypędzić z kraju wszystkich Żydów. Izabella wahała się, w koń – cii jednak również i tutaj wasza wola została spełniona. Uchodźcy byli bardzo, bardzo biedni, wasza trójka jednak wzbogaciła się niezmiernie, bo przejęliście wszystkie ich majątki. Aby przekonać naród, że wasze postępki są dobre i służą Panu, zorganizowaliście fałszywy proces sądowy. Pamiętacie tych ośmiu znamienitych Żydów, którym zarzuciliście, że uprowadzili hiszpańskiego chłopca, ukryli go w grocie, gdzie jakoby mieli go torturować, a potem zabić? Działo się to w La Guardia. Sprowadziliście wszystkich ośmiu do Segowii, gdzie znajdował się wasz dom, tam byli torturowani, a na koniec spaleni na stosie.

– Milcz, ty bezczelny! Popatrz mi w oczy i oddaj mi nareszcie drogocenny kamień – wymamrotał wielki mistrz, a zarazem wielki inkwizytor, Dolg jednak nadal szczęśliwie unikał jego ataków.

– Czy pamiętacie, jak w każdy dzień świąteczny kazaliście mnichowi wspinać się na kościelną wieżę i patrzeć, z których kominów unosi się dym, bo dzięki temu wiedzieliście, gdzie mieszkają heretycy?

Do tej chwili Torquemada najwidoczniej nie brał chłopca poważnie. Teraz nareszcie Dolg usłyszał lęk w jego głosie, gdy wysyczał:

– Zamilknij nareszcie! Zamilknij!

„Jeśli chcesz się z nim rozprawić ostatecznie, musisz przycisnąć go do muru jego własnymi grzechami i ohydnymi postępkami”, powiedziała strażniczka szafiru. Kiedy Dolg o niej pomyślał, przeniknął go dreszcz wzruszenia i tęsknoty. Ona była podobna do niego. Była jedyną istotą na ziemi, która…

Nie, teraz zapomniał o wszystkich małych błędnych ognikach, którym przywrócił pierwotną postać, a które też były takie jak on. I zwrócił uwagę jeszcze na coś innego. Błędne ogniki na wielkich bagnach niepostrzeżenie zbliżały się. Znajdowały się w pół drogi do stałego gruntu i gromadziły się wokół… wielkiego inkwizytora!

Chyba nikt nie byłby w stanie pomóc strasznemu upiorowi. Co to Cień powiedział Dolgowi jakiś czas temu? „Błędne ogniki na wielkich bagnach czekały długo”.

A może one również były… z rodu Dolga?

Te myśli rozproszyły jego uwagę. Zapomniał, że powinien nieustannie mówić, i nieoczekiwanie poczuł działanie siły woli wielkiego mistrza. Ręka trzymająca tornister zrobiła się słaba i bezwolna, jakby sama chciała oddać szafir.

Ale jednocześnie dotarły też do niego myśli Cienia: „Słuchaj, co mówi historia, Dolg!”

Skupił się znowu i zaczął gorączkowo mówić:

– Wasza pożądliwość rzeczy była nienasycona. Umieszczaliście szpiegów w celach prześladowanych. Wszędzie było wielu waszych zaufanych. Wieści o procesie w La Guardia rozeszły się szybko po całym kraju, wzniecając nienawiść do Żydów. Wasza pycha, nietolerancja i złość były tak wielkie, że papież chciał odebrać wam władzę. Kiedy się to nie udało, papież przysłał z Rzymu czterech asystentów, aby wraz z wami wykonywali wasze zadania i mieli oko na to, co się dzieje. Dwóch z nich odmówiło współpracy z wami. Dwaj inni byli równie źli jak wy. A teraz zostanie opowiedziane, jakimi metodami się posługiwaliście, panie wielki inkwizytorze…