Выбрать главу

W jej oczach płonął ten sam ogień, który Johann zapamiętał, kiedy widział ją poprzednio. Po kilku sekundach usłyszał inny głos, także znajomy. Odwrócił się i uśmiechnął, spojrzawszy w oczy siostry Vivien.

— Kiedy twój raport dotarł do Mutchville, w ośrodku łączności pełnił służbę jeden z czwórki naszych michalitów — powiedziała. — Siostra Beatrice uważa, że fakt, iż znajdował się wówczas w tamtym miejscu, świadczy, że taka była wola Boga. Nie zwlekając więc, zarekwirowałyśmy pociąg, by upewnić się, że zdążymy odjechać, zanim w rejon Mutchville dotrze burza piaskowa.

Narong, który przyszedł trochę później, a teraz stał u boku Johanna, na te słowa aż podskoczył.

— Burza piaskowa? — zapytał. — Gdzie? Jaki ma zasięg?

— Siostro Beatrice, siostro Vivien — odezwał się Johann. — Pozwólcie, że przedstawię wam zastępcę dyrektora Valhalli, pana Naronga Udomphola.

— Jestem wielce zaszczycony — powiedział szybko Narong. — Proszę, powiedzcie mi coś więcej o tej burzy. Jeżeli kieruje się w naszą stronę, placówka może znaleźć się w niebezpieczeństwie.

— Wiemy tylko, że to jest potężna burza, która przed kilkoma dniami zbliżała się do Mutchville od południa odrzekła uprzejmie siostra Vivien. — Zanim stamtąd wyjechałyśmy, jeden z meteorologów twierdził, że burza jest silniejsza od tej, która szalała w 2133 roku, i możliwe, że obejmie zasięgiem całą planetę.

Narong słysząc to, szybko przeprosił zakonnice i odszedł, żeby porozmawiać z inżynierem maszynistą pociągu. Tymczasem Johann miał wrażenie, że jego życie zaczyna wymykać się spod kontroli. Jeszcze to — pomyślał. — Tego mi tylko brakowało… Nie potrafię poradzić sobie ze wszystkim naraz. Przedtem tamte świetliste cząstki, dzisiaj Yasin i siostra Beatrice, a wkrótce burza piaskowa.

— Jesteśmy dość zmęczeni po podróży — usłyszał słowa siostry Beatrice. — Czy nie moglibyśmy gdzieś wziąć natrysku, a potem chociaż trochę się zdrzemnąć? Dobrze wiemy, że

Valhalla jest mała, ale czy nie ma tu żadnych pomieszczeń dla odwiedzających ją naukowców? Jedna z naszych sióstr, która przebywała tu przed kilkoma laty…

— Pociąg odjedzie jeszcze dzisiaj wieczorem — przerwał jej Narong, kiedy znów znalazł się u boku Johanna. — Chcą być pewni, że jeszcze przed burzą zdążą dotrzeć do BioTech City. Na odjazd czeka jedenaścioro naszych pracowników. Nie muszę ci przypominać, że przynajmniej czworo czeka na to od bardzo dawna.

— Proszę, siostro — rzekł Johann, chwilowo ignorując przypomnienie zastępcy. — Weźcie te klucze i skorzystajcie z mojego apartamentu. Ma numer jedenasty, w samym końcu korytarza w tamtym bloku o ścianach zdobionych białymi sztukateriami. Widać go po przeciwnej stronie placu. W płóciennej torbie w przedpokoju znajdziecie dwa dodatkowe ręczniki.

— Dziękujemy ci, bracie Johannie — rzekła uszczęśliwiona Beatrice. — To naprawdę bardzo miło z twojej strony. Postaramy się nie narobić bałaganu.

Odwróciła się, by porozmawiać z pozostałymi michalitami. W tym czasie siostra Vivien uśmiechnęła się promiennie do Johanna i dziękując mu, złożyła wargi jak do pocałunku. Kiedy wszyscy ubrani w habity goście opuścili poczekalnię, Johann położył obie dłonie na ramionach Naronga.

— Przyjacielu — powiedział. — Mam zamiar cię prosić, żebyś sam zajął się wszystkimi pracownikami, którzy pragną wyjechać z Valhalli. Znasz sytuację naszej placówki nie gorzej niż ja. Mam nadzieję, że uda ci się przekonać większość, by zostali, ale jeżeli okaże się to niemożliwe, nie będę miał do ciebie żalu.

— Nie chciałbyś porozmawiać z nimi osobiście? — zapytał go zdziwiony Narong.

— Nie… I przed jutrzejszym dniem nie zamierzam także zwoływać zebrania rady w sprawie Yasina. A z pobożnymi siostrami planuję się spotkać dopiero jutro po obiedzie. — Uśmiechnął się. — Co więcej, będzie można porozmawiać ze mną na temat przygotowań placówki do spotkania z nadciągającą burzą nie wcześniej jak jutro wieczorem.

Narong był tym oświadczeniem wyraźnie zdezorientowany.

— A zatem co masz zamiar robić przez pozostałą część dzisiejszego dnia? — zapytał.

— Będę w swoim gabinecie — odparł Johann. — I to sam. Zamierzam się zaniknąć w środku i odłączyć wideofon. Możliwe, że będę rozmyślał, może spał, a może nawet płakał. Cokolwiek bym jednak robił, chcę być sam.

Odwrócił się i wyszedł z poczekalni.

Johann zaznawał spokoju w swoim gabinecie tylko przez godzinę, gdyż później do drzwi zaczął dobijać się Yasin. Nie chciał odejść, mimo że Johann się nie odzywał.

— Nie wygłupiaj się, Asie — mówił. — Dobrze wiem, że jesteś w środku… Szukałem cię w innych miejscach.

W końcu, chociaż niechętnie, Johann otworzył drzwi gabinetu. Yasin wszedł i natychmiast rozejrzał się po wszystkich kątach.

— Gdzie ona jest? — powiedział, złośliwie szczerząc zęby w grymasie, który miał być uśmiechem. — Czy w końcu udało mi się odkryć mroczny sekret naszego cnotliwego, nieskazitelnego dyrektora?

— Nie ma tu nikogo oprócz mnie, Yasinie — odezwał się niechętnie Johann. — Siedziałem sam przy biurku i rozmyślałem… Przy okazji, muszę ci przypomnieć, że urządzenia rejestrujące dźwięk i obraz są włączone, zarówno dla mojego, jak i twojego bezpieczeństwa. Zgodnie z procedurą rozprawy, z wyjątkiem nagłych wypadków nie powinniśmy prowadzić żadnych rozmów aż do chwili podjęcia decyzji w twojej sprawie.

— Moim zdaniem to jest nagły wypadek — oświadczył Yasin. — Ja też muszę podjąć decyzję. Zgodnie z warunkami mojego ułaskawienia i darowania mi pozostałej części kary, mogę wyjechać stąd, kiedykolwiek zechcę. Ten pociąg odjeżdża z Valhalli za pięć godzin. Czy odjadę nim, czy nie, będzie zależało od tego, czym zakończy się rozprawa. Chciałbym zatem wiedzieć…

— Nie zamierzam zwoływać zebrania rady tylko dlatego, żeby dostosować się do twojego harmonogramu — przerwał mu szorstko Johann. — Jest kilka innych ważnych spraw, które w tej chwili mam na głowie.

— Jak chcesz, Asie — wzruszywszy ramionami, odparł Yasin. — Myślałem tylko, że uważasz mnie za osobę ważną z punktu widzenia działalności tej placówki. Jeżeli nie możesz odpowiedzieć na kilka moich pytań, będę musiał dojść do wniosku, że jednak zamierzasz ukarać mnie za to, że chciałem dać tej dziwce nauczkę. W takim razie nie mam innego wyjścia i wynoszę się z tej dziury.

— Takie groźby nie wpłyną na werdykt w twojej sprawie, Yasinie — odrzekł surowo Johann. — Będziesz sądzony za czyn, który popełniłeś, a nie za to, ile znaczysz dla placówki. Moim zdaniem ubiegłego wieczoru dopuściłeś się rzeczy karygodnej, którą trzeba uznać za napaść seksualną. I jeżeli doradcy nie przekonają mnie, że się mylę, podejmę decyzję o zamknięciu cię w twoim mieszkaniu do czasu, aż przedstawiciele władz w Mutcłmlle zdecydują o twoim dalszym losie.

— Jesteś parszywym gnojem, Asie — powiedział ze złością Yasin. — A przez cały ten czas sądziłem, że się dobrze rozumiemy… Nadstawiałem przecież tyłka dla dobra tej dziury! Wiesz cholernie dobrze, że bym jej nie zgwałcił. Czy myślisz, że jestem taki głupi? Napadać na babę w jej własnym mieszkaniu i to wtedy, kiedy drzwi na korytarz nie są nawet zamknięte na klucz?

— Posłuchaj, Yasinie — odparł Johann. — Nie ma najmniejszego znaczenia, czy sądzę, że zgwałciłbyś Deirdre, czy nie.

Liczy się tylko fakt, że obnażyłeś się w jej obecności, a później groziłeś, iż ją zniewolisz. Czy zgadzasz się z tym, czy też nie, takie postępowanie jest czymś niezgodnym z naszym prawem.