Выбрать главу

— Bracie Johannie — usłyszał w słuchawkach melodyjny głos Beatrice. — Chodź do nas. Aniołowie wybrali ciebie nie po raz pierwszy.

Tenisowa piłka znalazła się na poprzednim miejscu. Było jasne, że jest gotowa do zadania następnego ciosu, gdyby Johann spróbował zrobić jeszcze jeden krok naprzód. Mrowienie w jego rękach i nogach przybrało na sile. Czując, że zniewala go coś, co wydaje mu się sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem, Johann zawrócił i skierował się w dół pochyłości.

— Brawo, bracie Johannie — odezwał się w słuchawkach głos siostry Beatrice. — Nareszcie okazujesz, że masz chociaż trochę wiary.

Johann znalazł się pod drabinką, kiedy do końca sekwencji błysków pozostało już tylko sześć minut. Gdy wspinał się po szczeblach, był świadom, że jego nierytmicznie bijące serce i jakiś wewnętrzny głos mówią mu, że jest kompletnym, absolutnym głupcem.

Siostra Beatrice przywitała go na progu, obejmując na krótką chwilę, a potem gestem zaprosiła, by zajął miejsce w środku. Pomieszczenie w kształcie sześciokąta miało rozmiary niewielkiej sypialni. Spoglądając co kilka sekund na zegarek, Johann starał się uspokoić nerwy, rozmawiając na różne błahe tematy z innymi, i dopiero na jakieś dwie minuty przed spodziewanym startem zajął miejsce w fotelu stojącym jak najdalej od wejścia.

— Chyba nadchodzi ktoś jeszcze — odezwał się siedzący najbliżej drzwi Feraando Gomez, gdy do końca sekwencji błysków została minuta.

Johann i siostra Beatrice odruchowo wstali, żeby zobaczyć, co się dzieje.

Po marsjańskiej równinie biegł samotny, ubrany w kosmiczny kombinezon człowiek. Przeskakując po dwa szczeble drabinki, wpadł do środka.

— Pomyślałem, że mogę zająć ostatni fotel — powiedział Yasin, bezwstydnie szczerząc się w uśmiechu. Po piętnastu sekundach drzwi pudła same się zamknęły.