Выбрать главу

— Jestem pewna, że wiem, dlaczego się tak tobą interesują — stwierdziła Vivien. — Jesteś dla nich kimś niezwykłym. Niewiele kobiet w twoim wieku umiałoby tak przedstawić swój pomysł.

— Poszło mi nie najgorzej, prawda? — uśmiechnęła się Beatrice. — Kiedy zaczęłam przemówienie, poczułam, jak wstępuje we mnie jakaś siła.

Przez chwilę w milczeniu szły obok siebie.

— Czasami się zastanawiam, jak wyglądałoby moje życie, gdybym nie wstąpiła do zakonu — odezwała się w końcu Beatrice. — Czy byłabym nadal piosenkarką? A może postanowiłabym zostać kimś innym? Może odniosłabym sukces jako instruktorka, dziennikarka, a może nawet polityk… Stwierdziłam, że sprawia mi dużą radość przemawianie do grup ludzi…

Beatrice nagle się zatrzymała. Siostra Vivien nie spostrzegła wyrazu zaniepokojenia na jej twarzy.

— Uważam, że mogłabyś osiągnąć, co zechcesz, Beatrice — powiedziała. — Jesteś taka utalentowana… Przerwała, gdy poczuła na ramieniu dłoń koleżanki.

— Doceniam twoje komplementy, naprawdę doceniam — odezwała się siostra Beatrice. Ruszyła powoli w dalszą drogę. — Są one jednak nie na miejscu, tak samo jak duma, w którą się przed chwilą wbiłam. Nieomal przekonałam samą siebie, że to tylko dzięki mnie uda się nam utworzyć drugą część miasteczka na terenie Kensington Gardens. Ten rodzaj aroganckiej dumy jest grzechem, a ja potrzebuję ciebie, Vivien, byś pomogła mi strzec się przed czymś takim. Kiedy stwierdzisz, że staję się zbyt dumna z siebie, musisz przypomnieć mi, że moje zwycięstwa są zwycięstwami Boga i że nie będę mogła osiągnąć niczego, jeżeli zostanę pozbawiona Jego wsparcia. W przeciwnym razie moja przydatność dla Jego służby może bardzo szybko zmaleć.

Siostra Vivien nie wiedziała, co odpowiedzieć.

— Spróbuję, Beatrice — odrzekła w końcu — lecz przypuszczam, że może to być bardzo trudne. Nadal sądzę, że jesteś kimś wyjątkowym.

4

Kiedy Beatrice i Vivien powróciły do budynku zarządu w Hyde Parku, czekał tam już na nich brat Darren, urzędnik wyznaczony do pomocy w rozprawie o jedenastej i odpowiedzialny za dopilnowanie wszystkich spraw porządkowych. Był bardzo poruszony.

— Myślałem, że już nigdy nie wrócicie — powiedział kierując obie kobiety do małego gabinetu. — Mamy poważny problem.

— Dlaczego? — zapytała go Beatrice. — Czy dzieje się coś złego?

— Awantura z wczorajszego wieczoru zaczyna zataczać coraz szersze kręgi — wyjaśnił podniecony brat Darren. — Zanosi się na to, że zainteresowanie rozprawą będzie bardzo duże. W całej naszej społeczności Irlandczyków aż się gotuje. Pan Malone i jego dwaj koledzy oświadczyli, że pan Bhutto usiłował zgwałcić pannę Macmillan i że oni ją przed tym tylko uchronili.

— A co mówi na ten temat sama panna Macmillan? — zapytała go Vivien.

— Udzieliła niejasnej odpowiedzi na temat tego, co ona i pan Bhutto robili, zanim doszło do wymiany pierwszych ciosów — odparł Darren. — Nie sugerowała jednak, że jej partner napastował ją seksualnie. Za to w oświadczeniu pana Bhutto aż się roi od szczegółów. Pakistańczyk oświadczył, że ich „intymne pocałunki” zostały brutalnie przerwane przez pana Malone'a, który bez żadnego powodu złapał go od tyłu i zaczął bić po głowie. Bhutto twierdzi, że nie miał wyboru i podjął walkę, by się bronić. Ich zeznania nie mogą być bardziej sprzeczne. Niestety, młoda dama znalazła się między młotem a kowadłem. Dlatego właśnie brat Hugo… Darren przerwał i wbił spojrzenie w podłogę.

— O co chodzi, bracie Darren? — odezwała się zniecierpliwiona Beatrice. — Zacząłeś coś mówić o bracie Hugonie…

— Przykro mi, siostro Beatrice — oznajmił młody zakonnik. — Wiem, że wyznaczono cię na przewodniczącą. Kiedy jednak od rana zaczęło się dziać tyle rzeczy naraz i kiedy nie odpowiedziałaś na moje zapytanie, przyznaję, że wpadłem w panikę. Musiałem porozmawiać z kimś, co mam robić.

— I co odpowiedział ci brat Hugo? — zapytała Beatrice.

— Powiedział, że to ty jesteś przewodniczącą rozprawy, lecz z powodu całego zamieszania oraz faktu, że Bhutto wciąż jest w szpitalu, uważa, że można byłoby przełożyć rozprawę na inny termin.

Beatrice przez chwilę się namyślała.

— A czy panna Macmillan znalazła się w odosobnieniu, tak jak prosiłam, kiedy spotkaliśmy się dzisiaj rano?

— Naturalnie — oświadczył brat Darren. — Przebywa przez cały czas w małej izolatce na terenie szpitala.

— Dziękuję ci, bracie Darren — rzekła Beatrice. — Proszę, zechciej kontynuować przygotowania do rozprawy.

— Czy to znaczy, że nie muszę ogłaszać, iż zostanie przesunięta na inny termin?

— Zrobisz to tylko wówczas, jeśli w ciągu najbliższych trzydziestu pięciu minut zdecyduję, że powinieneś — odparła z uśmiechem Beatrice.

Kiedy Darren wyszedł z pokoju, zwróciła się do Vivien.

— Będzie mi potrzebna twoja pomoc — powiedziała, sięgając po oba ich szale. — Musimy się pospieszyć… Wyjaśnię ci po drodze, co tylko będę mogła.

— Wiem, Fiono, że się denerwujesz, a rozprawa rozpoczyna się za pół godziny — odezwała się łagodnie siostra Beatrice do młodej kobiety. — Myślę jednak, że będzie ci znacznie łatwiej, jeśli zadam ci kłopotliwe pytania na osobności. Ci ludzie na rozprawie… mogliby cię krępować. Jak mówiłam, uzyskaliśmy od pana Bhutto i pana Malone'a dwa krańcowo sprzeczne opisy incydentu. Jako przewodnicząca rozprawy mam obowiązek dowiedzieć się, co naprawdę wydarzyło się tamtego wieczoru.

Było oczywiste, że Fiona czuła się zakłopotana. Siedziała na samym skraju małego szpitalnego łóżka i przez większość czasu wpatrywała się w podłogę. W końcu uniosła głowę, a jej oczy zalśniły, gdy powiodła spojrzeniem po ścianach izolatki. Wyglądało na to, że nie słyszy, co mówi do niej Beatrice.

— Nigdy przedtem nie brałam udziału w żadnej awanturze, siostro — powiedziała, popędzana przez Beatrice. — Nim przybyłam do Londynu, całe życie mieszkałam z rodzicami i braćmi w Szkocji, w Ayrshire. Dom stał niemal nad brzegiem morza. Mój tata powiedział mi, że mam większą szansę znaleźć zajęcie w dużym mieście. W okolicy zamknięto wszystkie sklepy, a wiec dla młodych dziewcząt nie było nigdzie żadnej pracy.

— Nikt nie mówi Fiono, że brałaś udział w awanturze — odezwała się siostra Beatrice. — Chciałam tylko zadać ci kilka pytań dotyczących tego, co się stało.

W błękitnych oczach Fiony pojawiły się oznaki strachu.

— Powiedziałam prawdę, siostro — oświadczyła, kręcąc się nerwowo. Przeniosła spojrzenie z Beatrice na Vivien. — Proszę mi powiedzieć, jak czuje się teraz Rażą?

— Powoli powraca do zdrowia — odparła Beatrice, a po krótkiej przerwie dodała: — Fiono, dobrze wiemy, że mówiłaś nam prawdę. Może jednak nie wspomniałaś nam o paru rzeczach. Na przykład nie opowiedziałaś nam dokładnie, co właściwie ty i pan Bhutto robiliście, kiedy zauważył was pan Malone i jego towarzysze.

— Co właściwie robiliśmy? — powtórzyła młoda Szkotka, jak gdyby nie rozumiała pytania zakonnicy.

— Tak — odrzekła po chwili Beatrice. — Czy całowaliście się — dodała, powoli wymawiając słowa — czy może pieściliście albo już kochaliście…? Przykro mi, że muszę o to wypytywać, ale zapewniam cię, że ta informacja jest dla mnie bardzo ważna.

Rudowłosa kobieta znów wbiła wzrok w podłogę.

— Siostro — odezwała się nagle, unosząc głowę i błagalnie patrząc jej w twarz. — Od samego rana przebywam zamknięta w tej klatce. Czy mogłabym poprosić o papierosa?