Выбрать главу

Beatrice była tak zaskoczona, że przez chwilę nie wiedziała, co powiedzieć. W tym czasie Vivien poczęstowała młodą kobietę papierosem i zapaliła go zapalniczką, którą wyciągnęła z kieszeni habitu. Później, obszedłszy Fionę, otworzyła jedyne okno, jakie miała mała izolatka.

— Dziękuję — powiedziała młoda Szkotka, zaciągnąwszy się głęboko i wypuściwszy dym w stronę okna. Uśmiechnęła się do Beatrice i Vivien. — Naprawdę chcecie wiedzieć o wszystkim, co się działo? — zapytała, teraz wyraźnie odprężona.

Beatrice kiwnęła tylko głową.

— No dobrze — rzekła Fiona, ponownie spuszczając oczy. — Myślę, że mogę powiedzieć. Jeszcze raz zaciągnęła się.

— No cóż — odezwała się po dłuższej przerwie. — Całowaliśmy się i pieściliśmy, ale jeszcze się nie kochaliśmy, przynajmniej nie w tej chwili.

Nerwowo się uśmiechnęła.

— Rażą miał wielkiego jak koń. Czułam to, bo przyciskał go do mojej nogi, kiedy leżeliśmy i się całowaliśmy… Czy takie właśnie szczegóły chciała siostra poznać?

— Idzie ci doskonale, Fiono — zachęciła ją siostra Vivien. — Mów dalej.

— Zaczęłam właśnie ściągać majtki — ciągnęła młoda Szkotka — kiedy Allan złapał Rażę od tyłu i uderzył w głowę. Krzyknęłam…

— Czy pan Bhutto zrobił coś wbrew twojej woli? — przerwała jej Beatrice.

— Nie, siostro — odparła Fiona. — Wręcz przeciwnie. To ja powiedziałam mu, byśmy poszli za te drzewa. Wie siostra, tak wiele ludzi kręci się tam w okolicy… Proszę mnie źle nie zrozumieć, podoba mi się tamto miejsce… Sądziłam jednak, że za drzewami będziemy mieli większą szansę być sami.

— Bardzo mi pomogłaś, Fiono — oznajmiła po kolejnej krótkiej przerwie siostra Beatrice. — Jeżeli się zgodzisz, podczas rozprawy siostra Vivien i ja streścimy to, co nam właśnie powiedziałaś. Nie chcemy kazać ci przechodzić jeszcze raz przez to wszystko. Mam jeszcze tylko jedno pytanie. Czy mogłabyś powiedzieć nam, jak poznałaś pana Malone'a? Czy jest może twoim przyjacielem?

— Och, nie — odparła Fiona. — Prawie wcale go nie znam. Próbował kilka razy flirtować ze mną w kawiarence, ale w żaden sposób go nie zachęcałam.

— Jeszcze raz dziękujemy ci, Fiono — rzekła Vivien, zabierając oba szale, które siostra Beatrice przewiesiła przedtem przez oparcie krzesła. — Zobaczymy się za dwadzieścia minut na rozprawie.

Gdy wracały do budynku zarządu miasteczka, Vivien była zmuszona kilka razy uciekać się do truchtu, by dotrzymać Beatrice kroku.

— Czy jej uwierzyłaś? — zapytała Beatrice w pewnej chwili.

— Oczywiście — odpowiedziała Vivien.

— Ja także — oświadczyła Beatrice, stając na chwilę. — Wygląda mi na bardzo szczerą dziewczynę z małej wioski… Muszę przyznać, że to, co usłyszałam, przyniosło mi wielką ulgę. Ta rozprawa nie będzie taka ciężka, jak się obawiałam.

Po raz pierwszy od godziny na twarzy Beatrice pojawił się lekki uśmiech.

— Hmm — chrząknęła cicho Vivien. — A jeżeli chodzi o te papierosy…

— Wiem — odparła Beatrice, ruszając w dalszą drogę. — Tak naprawdę nigdy ich nie rzuciłaś. Nie jestem tym zachwycona, ale myślę, że muszę się z tym pogodzić. Spodziewam się tylko, że będziesz to robiła dyskretnie.

— Oczywiście — oświadczyła Vivien, dotykając paczki papierosów w kieszeni habitu.

Gdy znalazły się przed budynkiem zarządu, Beatrice zatrzymała się i spojrzała na zegarek.

— Zamierzam wpaść jeszcze do laboratorium przetwarzania obrazów i zabrać stamtąd kilka dodatkowych dowodów, istotnych dla sprawy — odezwała się do koleżanki. — Tak na wszelki wypadek. Czy zechciałabyś w tym czasie spotkać się z bratem Darrenem i upewnić się, że wszystko jest przygotowane?

Vivien kiwnęła głową, a Beatrice pospieszyła do laboratorium. Kiedy jej koleżanka dotarła przed drzwi sali rozpraw, zobaczyła sporą grupę oczekujących ludzi. Spacerowali po korytarzu w tę i w tamtą stronę. Na spotkanie jej pospieszył brat Darren. Wyglądał na zdenerwowanego. Na jej widok wyraźnie się odprężył, a Vivien pomogła mu skierować tłum do sali.

Beatrice pojawiła się tam na parę minut przed początkiem procesu. Vivien oznajmiła jej, że rodzina Malone'a poprosiła o przydzielenie dodatkowych miejsc dla jej przyjaciół, którzy chcieli zapewnić Allanowi moralne wsparcie. Upewniwszy się, że wystarczy miejsc także dla rodziny Razy Bhutto, Beatrice wyraziła zgodę na ich prośbę.

— Dla tych wszystkich, którzy nie znają specyfiki tego rodzaju rozpraw — oświadczyła siostra Beatrice, rozpoczynając posiedzenie — krótka informacja na temat sprawy. Kiedykolwiek wydarzy się coś takiego, czego nie akceptujemy w naszej społeczności, organizujemy rozprawę, by to zbadać. Zachęcamy do składania zeznań każdego, kto brał udział w jakimś incydencie. Staramy się ustalić prawdę, całą prawdę i tylko prawdę.

Na podstawie tego, czego dowiemy się w trakcie rozprawy, przewodniczący jej zakonnik albo zakonnica nie może przedsięwziąć żadnych kroków. On czy ona może jednak udzielić napomnienia czy nawet określić rodzaj kary, jaką wymierzy osobie, którą uzna za winną niedopuszczalnych zachowań albo czynów. W niezwykle rzadkich wypadkach, kiedy któryś z mieszkańców popełni czyn wyjątkowo niegodziwy, wymierzony przeciwko naszej społeczności, winowajca może zostać w trybie natychmiastowym wydalony. Czasami, w wypadkach najpoważniejszych, takie wydalenie nie jest jedyną karą i winowajca wraz z dowodami czynu może zostać przekazany londyńskiej policji.

Beatrice przerwała i rozejrzała się po sali.

— Po odmówieniu modlitwy wstępnej — ciągnęła po chwili — wysłuchamy oświadczeń złożonych przez uczestników zajścia. Przypominam, że każdy z nich przysiągł mówić prawdę. Ponieważ pan Bhutto nie czuje się na siłach, by tu przyjść, będzie brał udział w rozprawie za pośrednictwem telewideo. Poprosił o zgodę na to, żeby oświadczenie, jakie ma wygłosić, odczytał jego ojciec, a ja przychyliłam się do tej prośby.

Gdy zakończy się składanie oświadczeń, obejrzymy wszyscy nagrania wideo z wybranymi fragmentami całego zajścia. Zobaczymy więc, jakich istotnych informacji mogą dostarczyć nam obrazy zarejestrowane przez kamery wideo znajdujące się na terenie parku. Mogę zadać uczestnikom zajścia kilka dodatkowych pytań zarówno przed obejrzeniem tych nagrań, jak i po. Pod koniec oficjalnej części rozprawy wyrażę zgodę na to, żeby każdy uczestnik przedstawił jedną osobę, która zechce wygłosić krótką mowę popierającą jego zdanie. Później razem z bratem Husaynem i siostrą Alexis udamy się do osobnego pokoju, w którym przedyskutujemy to wszystko, co widzieliśmy i słyszeliśmy. Wyroki zapadają na ogól po upływie piętnastu minut, a często nawet wcześniej…

Przesłuchanie przebiegało bardzo sprawnie. W porównaniu z tym, co obaj uczestnicy zajścia oznajmili poprzednio, żadne z wygłoszonych teraz oświadczeń nie uległo istotnej zmianie. Na początku rozprawy Beatrice streściła to wszystko, co w szpitalu powiedziała im Fiona, każąc tylko młodej kobiecie krótkim „nie” zaprzeczyć, że Rażą Bhutto kiedykolwiek napastował ją seksualnie.

Po wyświetleniu taśm wideo obwiniających Allana Malone'a, jego matka wygłosiła długą, płomienną mowę, błagając o łaskę dla swojego syna. Bardzo często podkreślała, że ten młody człowiek jest zarówno Brytyjczykiem, jak i katolikiem, i że w ciągu czterech miesięcy pobytu w miasteczku ani razu nie wdał się w żadną bijatykę czy awanturę. Pani Malone obiecała, że będzie bardzo uważnie obserwować zachowanie syna i błagała siostrę Beatrice i dwoje towarzyszących jej michalitów, by zgodzili się pozostawić Allana w Hyde Parku.