Выбрать главу

Myślałem, że jak wyjdzie z domu na kolejną randkę w ciemno, to Ozi puści jakiegoś pornosa, ale Elka jak nienormalna nalegała, żeby powtarzać materiał do egzaminów.

– Jakbyś tak wyglądał, jak ja, to sam byś wiedział, że jedyne, na co możesz stawiać w życiu, to intelekt.

O rany! To jednak uważa mnie za przystojnego. Niestety, na tej deklaracji się skończyło, bo potem chciała, żeby tylko Ozi przepytywał ją z cyklu rozmnażania gruczolaka pachwinowego. Baby są dziwne. Nigdy ich nie zrozumiem. To straszne, bo mężczyzn to już zupełnie nie rozumiem od dawna.

Ozi pokazał nam podarte zdjęcia swego ojca. Wygląda jak Abu Nidal, światowej sławy terrorysta.

Poniedziałek

Całe moje poczucie własnej wartości legło w gruzach. Z testu z wiedzy o kulturze dostałem zaledwie mierny. Dowiedziałem się, że mam problemy z formułowaniem myśli i upośledzoną umiejętność czytania tekstu ze zrozumieniem. Najgorsze jest to, że muszę o wszystkim powiedzieć rodzicom. Wściekną się. Na wszelki wypadek mam plan B. Bez matury mogę przecież zostać:

– gwiazdą hip-hopu

– aktorem o światowej sławie

– biznesmenem (z ekstradycją z Izraela)

– liderem partii politycznej

– producentem czegoś tam

– oszustem matrymonialnym

– terrorystą.

To chyba nieźle, co?

Mimo to szedłem do rodzinnego domu jak na ścięcie. Na szczęście, co chwila zdarza się u nas jakiś skandal obyczajowy, więc wiele spraw umyka uwadze. Tak było tym razem. Na dywanie w dużym pokoju leżała para spętanych sznurem dzieci. Jednym z nich był Gonzo, a drugim ruda dziewczynka z warkoczami do pasa. Oboje zanosili się od płaczu i wołali:

– Kyrie elejson, Panie, zmiłuj się nad nami! Chryste elejson, Panie, zlituj się nad nami!

Ojciec obgryzał paznokcie, mama udawała obiektywny i chłodny stosunek do problemu, babcia skakała, klaszcząc w dłonie, a Hela mówiła czule:

– Czyż on nie jest słodki? Kochliwy jak jego tatuś.

Kiedy po dziesięciu minutach okrzyków, w dalszym ciągu nikt nie zauważał mojego przybycia, więc nabrałem powietrza w płuca i krzyknąłem ze wszystkich sił:

– Pali sięęęęęęęę!!!

No i przez moment zapanowała błoga cisza, jak w raju, zanim Bóg podłożył ludzkości świnię i stworzył kobietę. Pierwsza przerwała ten błogostan mama:

– Zwariowałeś? Nie może się teraz palić. Mamy poważny problem.

I zwróciła się do Gonzo najłagodniej, jak umiała:

– Ależ dzieci nie pobierają się w tym wieku.

Ruda ugryzła ją w rękę, a Gonzo wił się w mękach.

– Ja chcę! Ja chcę! Ja chcę!

Hela zaniosła się perlistym śmiechem, co wytrąciło mnie z równowagi, ale zaraz zebrałem się w sobie, by oznajmić hiobową wieść:

– Chyba mnie nie dopuszczą do egzaminów, bo oblałem wszystkie testy próbne.

Ojciec zaczął wyrywać sobie włosy z klaty (bo na głowie już nie ma), a babcia zarządziła poszukiwania sztucznej szczęki, która wypadła jej podczas radosnych podskoków. Zrobił się straszny rejwach i na to wszedł Filip. W samą porę, by usłyszeć rozpaczliwe wyznanie swego syna:

– Ale my już obcujemy pciowo.

Wobec tego niepodważalnego argumentu wycofałem się na pozycje obronne, czyli do mojej kaktusowej samotni. Mam przynajmniej jedną noc na przemyślenie decyzji, czy jednak powiedzieć rodzicom, że sobie w szkole nie radzę, czy może od razu pociąć się pod kolankami.

3 marca, Dzień Sądu Ostatecznego

Adela cały poprzedni wieczór podnosiła mnie na duchu, dając przykłady ludzi, którzy nie zdobyli wykształcenia, a do czegoś doszli. Pamiętam Michała Anioła, van Gogha, usnąłem przy Hitlerze. Postanowiłem porozmawiać z rodzicami poważnie i zażądać korepetycji. I wszystko mi jedno, czy Gonzo zostanie ojcem, czy nie.

Oczywiście wszyscy mieli do mnie pretensje, że zawalam naukę, która jest moim jedynym obowiązkiem. Akurat! A pranie, sprzątanie, gotowanie, pilnowanie babci, lekcje dykcji, zabieganie o ich uwagę, stresy seksualne, zawody miłosne, afery polityczne, załamania nerwowe, wojna w Iraku??? Uzgodnili, że skoro postanowiłem być bankrutem bez matury, to moja sprawa. Świetnie! Nie ma to jak konstruktywna pomoc. Poza tym mama rozkręca swój interes. Będzie świadczyć usługi pod nazwą „Kompleksowa dekonstrukcja osobowości-gabinet terapeutyczny”. Dała już ogłoszenia do gazet, a ojciec rozrzucił ulotki w telewizyjnej kawiarni na Woronicza.

Gonzo poszedł na ugodę i poczeka ze ślubem pod warunkiem, że w przedszkolu on i Zuzka będą leżakować koło siebie i pani pozwoli im bawić się w domku dla lalek. I nie będzie ich podglądać. Boże, rośnie kolejny Gąbczak-Casanova. Że też mnie nie skapnęło więcej tych uwodzicielskich genów. Przecież dziedziczę wcześniej niż ten upiorny pięciolatek. Rodzina Addamsów!

Kiedy żegnałem się z Helą, zauważyłem, że ma czerwone oczy. Udawała, że wszystko wporzo, ale ja na milę wyczuwam skrzywdzone owieczki.

5 marca

Jutro poprawiam się z matmy. Kułem z Elką i Ozim dwie noce. W dalszym ciągu uważam, że trygonometria jest wymysłem szatana. Mam płuca przeżarte dymem nikotynowym, bo Adela od niedzieli codziennie gra w pokera. Z seansów spirytystycznych nic nie wyszło, bo medium się upiło nalewką orzechową. Założyli więc klub karciany. Czuję się jak w nowojorskiej spelunce w czasach prohibicji. Każdego dnia obumiera mi przynajmniej jedna szara komórka. Jakbym miał je na zbyciu! Teraz wkroczyli z impetem do „mojego” pokoju, zaopatrzeni w kubły z popcornem i zasiedli przed telewizorem, czekając na inaugurację Wojny w Zatoce 2. Ten świat zmierza ku samozagładzie!

Wróżba chińska na dziś: „Cokolwiek zrobisz, będziesz żałować”.

6 marca, piątek, dzień pomyślnych wiadomości

Hurra! Zaliczyłem matmę. Może jednak powinienem pomyśleć o karierze naukowej i w przyszłości zostać na uczelni, zgłębiając tajniki trygonometrii? Ale co ze sceną? Przecież się nie rozerwę.

Wiadomość nr 2: będę asystentem asystentki drugiego asystenta reżysera i statystą w sztuce Flaki, Bebechy, Odchody. W sobotę idę na spotkanie organizacyjne do dawnego teatru garnizonowego. No proszę, chcieć to móc. Mam najfajniejszego brata pod słońcem. Jest taki mądry i owłosiony. Chciałbym mieć takiego ojca i męża!

Wieczorem

Zaraz zwariuję. Adela z babcią urządziły wieczór karaoke. Dochodzę do wniosku, że na starość ludziom kompletnie odbiera rozum. Teraz śpiewają Thriller Michaela „Mumii” Jacksona.

Przed chwilą zadzwoniła Hela, ale nic nie zrozumiałem, bo cały czas płakała w słuchawkę.

– Chciałam tylko z kimś porozmawiać – chlipnęła i rozłączyła się.

Bardzo się martwię. Chyba nie ma załamania nerwowego? To, co prawda, nasza rodzinna przypadłość, ale może i na nią przeszło? Wiadomo, jak wejdziesz między wrony, musisz krakać jak i one. Zadzwoniłem do Filipa, ale powiedział mi, że nie może rozmawiać, bo właśnie pracuje z aktorką nad studium odpadów organicznych i nieorganicznych.

Coś mi tu śmierdzi i nie jestem to ja.

Godzinę później

Adela z babcią stworzyły stetryczałą polską wersję Boney M. Aż strach pomyśleć, co będzie, jak im wszystkim wypadnie dysk. Teraz wpadli na pomysł, że jak jakiś Afrik Simon będą skakać przez płonące obręcze. Nie wiem, gdzie mam najpierw dzwonić: po straż pożarną, pogotowie psychiatryczne czy po telewizję? Wertowałem w popłochu książkę telefoniczną, gdy aparat sam zadzwonił i… to była Łucja! Przez pierwsze trzynaście minut ryczała, podczas gdy w pokoju gościnnym w najlepsze trwały przygotowania do pożaru (babcia szykowała stos szmat i butelkę z denaturatem). Reszta bezzębnych dziadków wyła: By the rivers of Babilon! Yeee, yeee, yeee, yeee!!!