– Łucja, to ty? Co się stało? – krzyczałem do słuchawki, równocześnie histerycznie lukając za siebie i sprawdzając stan kataklizmu.
– Chciałam tylko z kimś porozmawiać, błeeeeeeee!
I to by było na tyle. Połączenie zostało przerwane. Co, u diabła, jest z tymi babami? Epidemia jakaś czy co? Nie mogłem dłużej się zastanawiać, bo weseli staruszkowie dorwali się do zapałek. Na szczęście wszyscy mieli tak powykręcane przez artretyzm palce, że nie udało im się zapalić ani jednej.
O Jezu! Ja chcę do więzienia, najlepiej do karceru. Przynajmniej tam miałbym chwilę spokoju. Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!
Sobota, początek nowego życia
Dzisiaj zaczynam nowe życie. Już nigdy nie poczuję się człowiekiem drugiej kategorii. Będą mnie rozpoznawać na ulicach, zapraszać do telewizji i dostanę na pewno nominację do nagrody KURIOZUM ROKU. Już siedem razy myłem zęby i wycisnąłem wszystkie pryszcze. Mam teraz trochę czerwony nos, ale może przejdzie, nim dojadę na miejsce.
Przewertowałem podręczny Poradnik aktora-amatora i Mowę ciała. Zgubić mnie może każdy gest. Będę patrzył rozmówcy prosto w oczy i rozkładał dłonie wnętrzem na wierzch, żeby zakomunikować, że mam pokojowe intencje. Nie mogę się też za bardzo ekscytować, bo wtedy mój głos przechodzi w falset. No i muszę udawać starego wyjadacza, bo wtedy zespół nabierze do mnie zaufania. Pracowałem przed lustrem w przedpokoju nad kompetentnym i intrygującym wyrazem twarzy, dopóki Adela nie zaczęła mi pstrykać zdjęć jak najęta. Boże… czy ja się kiedyś opędzę od tych kobiet?
W metrze
Jasna cholera, kurdebalans w dziąsło szarpany! Te przeklęte kasowniki doprowadzają mnie do rozpaczy. Przecież to niemożliwe, żeby rozpoznawały moje linie papilarne. Jeszcze nigdy nie udało mi się przejść przez bramkę bezkolizyjnie. Jak mi nie odrzuca karty miejskiej, to zacina się przy przechodzeniu tak, że ciągle uderzam się w siusiaka. Jeszcze zostanę bezpłodny przez MZK, tak sobie poturbowałem mojego wojownika. Teraz znowu już trzeci bilet mi wypluwa. Straciłem przez to trzy razy po złoty dwadzieścia pięć. I kto mi zwróci pieniądze? Zadzwonię ze skargą albo wedrę się na antenę podczas wieczornego wydania „Wiadomości” i poleci kilka głów. Dobra. Trzy głębokie wdechy. Kupuję następny bilet. Ostatnia próba. Wkładam. Kurwa! Kurwa! Kurwa!
Teatr garnizonowy siedziba formacji awangardowej „bez kasy”
Zanim dotarłem do tego sanktuarium sztuki offowej, musiałem kilkakrotnie odnajdywać zgubioną drogę w niezliczonym labiryncie korytarzy. Najpierw stanąłem oko w oko z niedorozwiniętym portierem, który upierał się, że tu od dziesięciu lat nie ma już żadnego teatru, a potem wpadłem po ciemku na jakąś zardzewiałą wyrzutnię pocisków ziemia-ziemia. Wszędzie walały się porzucone resztki masek przeciwgazowych, bandaże (na moje oko używane), puste butelki po piwie i stosy papierosowych niedopałków. Dobrze, że nie założyłem białych spodni. Szczerze mówiąc, najodpowiedniejszym strojem byłby tu waciak i gumiaki. Zimno było jak w psiarni, więc może dlatego Filip trzymał w objęciach jakąś kobietę. Siedziała mu na kolanach, jakby była jego bliźniakiem syjamskim. Chyba musieli odgrywać jakąś scenę z tej sztuki, bo on wyglądał jak Dżyngis-chan, a ona jak jego harem. Dialogi były po prostu idiotyczne.
– …No i już dawno chciałem się realizować jako twórca, bo ciągle mnie coś w życiu gnało. Wiesz, mnie interesują sytuacje ekstremalne.
– Aha, aha, aha! Boże, jak ja cię rozumiem!
– No, nikt mnie tak nigdy nie rozumiał, jak ty. Moja żona ma tylko wciąż do mnie pretensje.
Chyba nie mówi o Heli? Musi mieć na myśli jakąś inną swoją żonę. Przyczaiłem się za zakurzoną kotarą i wstrzymałem oddech.
– Och, jak można tak ograniczać takiego twórczego mężczyznę jak ty? Niektóre kobiety są tak nieskomplikowane. Ja to bym cię nigdy nie ograniczała…
– Aha. Wiesz, nigdy nie czułem się taki rozumiany. W ogóle przy tobie coś czuję, a już myślałem przy mojej żonie, że nigdy nic nie będę czuł.
– Aha, aha, aha! Ja też czuję, i czuję, że przy tobie to ja się mogę bardzo rozwinąć jako aktorka i w ogóle… chociaż już mam na koncie spektakularne sukcesy: czytałam przez tydzień w Polsacie prognozę pogody i grałam trupa w Klanie. Ty jesteś taki mądry, a ja lubię przebywać z mądrymi i w ogóle…
– Aha, aha, aha! Przy tobie to ja mogę zostać geniuszem.
Ich syjamsko zrośnięte głowy i kończyny jeszcze bardziej się zrosły i postanowiłem, że oto nadszedł moment na moją interwencję:
– Gonzo się najadł śrutu i ma rozwolnienie!
Odskoczyli od siebie tak gwałtownie, że gdyby byli faktycznie zrośnięci, na przykład wątrobami, to jedno z nich zostałoby już bez tego organu. Filip przestał być Dżyngis-chanem i uszło z niego całe powietrze:
– Co tu robisz? Zwariowałeś?
No jasne, ja zwariowałem! Tymczasem bezrobotny mąż i ojciec rodziny siedzi w jakiejś spelunce i obściskuje się z podejrzanie wyglądającą samicą. Do tego jeszcze nie pamięta, że sam mnie zatrudnił. Przyjrzałem się temu aktorskiemu objawieniu i w jednej chwili pojąłem, że aktorki faktycznie dzielą się na amantki i charakterystyczne. Ta należała do tej drugiej kategorii. Jak Bóg rozdawał urodę, to ja stałem w ostatnim rzędzie, ale ona to chyba w ogóle się spóźniła na imprezę. Miała krzywe nogi, płaską twarz zajmującą czterdzieści procent powierzchni ciała, małe cycki i krogulczy nos. Nerwowo zagryzała miejsce, w którym powinny być usta. A babcia całe życie powtarzała: strzeż się kobiet z wąskimi wargami. Oprócz ręki Filipa pod bluzką, miała w sobie jeszcze coś szczurowatego i była namacalnym dowodem, że faceci wybierają sobie na kochanki przeciwieństwo własnej żony. Ja wiem, że Filip miał zawsze artystyczną duszę i pogardę dla ogólnie obowiązujących kanonów estetyki, ale na Boga, każda dewiacja ma swoje granice!
– To Kasica Łasica. Aktorka emocjonalna – powiedział tonem, który miał niby wszystko tłumaczyć.
Tak więc moje nowe życie, zamiast fanfar, uwielbienia ekipy, gejzera pomysłów artystycznych i wielu możliwości, przyniosło mi na razie rozczarowanie i nowy kryzys małżeński. To chyba jakieś rodzinne fatum. Najpierw ojciec, potem brat. Honor całej rodziny spoczywa teraz na moich barkach. To ja muszę udowodnić, że mężczyźni są coś warci. Jezu! Będę musiał się ożenić i żyć w wierności do końca życia!
Bar piwny „Kanał”
Podsumowanie męskiej rozmowy z Filipem:
Pierwsza butelka: żona go nie rozumie, od dawna ze sobą nie śpią, spotkał kobietę swojego życia.
Druga butelka: Łasica go rozumie, od dawna ze sobą śpią. Nie wie, co ma zrobić.
Trzecia butelka: Łasica jest dobra i szlachetna, bo jej żal Heli, ale miłość nie wybiera. Chce z nim być, tylko żeby żona się nie dowiedziała.
Czwarta butelka: Łasica jest bardzo zdolna i utalentowana i przez całe życie czekała na reżysera, który ją odkryje. Nigdzie nie grała tylko dlatego, że jest za zdolna i za utalentowana.
Piąta butelka: mąż Łasicy ją bił, matka jej nie wspiera, dziecko jest półsierotą, bo wychowuje się bez ojca, a do tego, nie ma za co wykupić mieszkania na własność.
Szósta butelka: Filip chce Łasicy zrekompensować życiowe doświadczenia i postawił wszystko na jedną kartę. Tylko mam nic nie mówić Heli.