Выбрать главу

Moim obowiązkiem jest przestrzec cię, drogie dziecko, przed niewłaściwym wyborem życiowym. Rozejrzyj się. Prawdziwa miłość jest nie tam, gdzie szukasz”.

Nie mogę się doczekać reakcji.

Niedziela

Dzwonek do drzwi! To na pewno Łucja! Z wrażenia wylałem na siebie całą wodę lawendową pani H.

Cholera jasna! To tylko rodzina. Przyleźli wszyscy i teraz tłoczą się przy moim łóżku. Filip ciągle rozdarty między Helą a Kasicą. Mama miała już pierwszego pacjenta, ale nie chce zdradzić nazwiska, bo obowiązuje ją tajemnica lekarska. To podobno ciężki przypadek. Na wszystkie mamy pytania odpowiada: „Odmawiam składania zeznań”.

24 marca, coraz bliżej egzaminów

Dygot egzystencjalny bez zmian. Postanowiłem nie podchodzić do egzaminów. Powariowali wszyscy z tym wykształceniem! Całe szczęście, że się w porę opanowałem. Inaczej mógłbym zapaść na tajemniczą chorobę HAKIKI MORI, która wprost dziesiątkuje japońskie dzieci. Nie wytrzymują presji szkoły i odmawiają współpracy, barykadując się w pokojach.

Środa, 25 marca

Zadzwoniłem do Ełki. Nie może przyjść, bo się uczy.

Czwartek, 26 marca

Zadzwoniłem do Ozyrysa. Nie może przyjść, bo się uczy. Gruczoła w dalszym ciągu nie ma.

Niedziela

Zadzwoniła Łucja. Powiedziała, żebym przestał się ośmieszać i walczyć z wiatrakami. Podobno rozpoznała mnie po pretensjonalnym stylu. Cały czas mam dygot. Teraz nawet jakbym chciał, to i tak już nie zdążę się przygotować do tych egzaminów. Nie widzę przed sobą żadnej przyszłości. A na Gruczoła to naślę mafię gruzińską!

1 kwietnia

Przyszedł Gruczoł. Powiedziałem mu, że mam HAKIKI MORI. Stwierdził, że to śmiertelna choroba i zostały mi dwa tygodnie życia. Kiedy zacząłem krzyczeć, uspokoił mnie:

– Prima aprilis!

Bardzo śmieszne. Dorzucę mu jeszcze do pakietu ze dwóch Ukraińców. Postanowiłem, że pójdę do szkoły. Tym bardziej że Gruczoł nie chce mi przedłużyć zwolnienia. I tak, jak twierdzi, dał się wystarczająco zrobić w konia. Uważam, że powinni razem z mamą otworzyć prywatną przychodnię medyczną. Mają identyczne podejście do pacjenta.

3 kwietnia

Dla ratowania zdruzgotanej psychiki odciąłem się od toksycznego rodzinnego piekiełka i rzuciłem w wir nauki. Teraz obejrzę telewizję. Mam spore zaległości. Nie wiem, co się dzieje na świecie, bo własna rodzina stanowi dla niego niezłą konkurencję i wątpię, czy coś ją przebije. Już chyba nic nie zrobi na mnie wrażenia. Czuję się jak osiemdziesięcioletni starzec z chorą prostatą, wypalony i niezdolny do wzruszeń. Nienawidzę ich wszystkich! Zniszczyli mi najpierw dzieciństwo, potem młodość i jak Bóg da, zrujnują mi całe dorosłe życie. Żeby się z tego otrząsnąć, bodę musiał przez pięćdziesiąt lat chodzić na psychoanalizę!

Po obejrzeniu „Wiadomości” telewizyjnych

Wojna w Zatoce Perskiej trwa na całego. Szukają Saddama. Muszą się nieźle nagimnastykować, bo on ma siedemdziesięciu ośmiu sobowtórów. Na razie pojmali czterech. Do Iraku napływają kontyngenty wojsk sprzymierzonych. Polska też jest w koalicji antyterrorystycznej, bo nas zaszantażowali, że jak nie, to z przyjęcia do Unii figa z makiem. Boże! Więc lepsza przyszłość moich dzieci będzie okupiona krwią niewinnych polskich żołnierzy! Mamy stacjonować w starożytnym Babilonie. Polscy dowódcy twierdzą, że żołnierze są znakomicie przygotowani do służby w terenie pustynnym. Na wyposażeniu polskich wojsk są kosiarki do trawy i wentylatory sufitowe. Uczą ich też podstawowych pytań w języku arabskim: „Czy napijesz się ze mną polskiej wódki?”, „Czy mogę prosić do tańca pańską żonę?”, „Którędy do domu publicznego?”. Jestem dumny, że jestem Polakiem!

Obejrzałem też kolejny odcinek reality show pt.: „Z życia Sejmowej Komisji Śledczej”. Przez pierwszą godzinę rozprawiali o kondycji Adama Małysza, a później jedna śledcza złożyła wniosek o wykluczenie siebie z komisji. Na uwagę, że chyba owies jej uderzył do głowy, odpowiedziała, że inni posłowie są jeszcze głupsi niż ona, więc niech przewodniczący się jej nie czepia i nie łapie jej za słowa.

Trwają przygotowania do uroczystych obchodów półrocznicy afery z cygarem. Wziąłem udział w konkursie audiotele: Kto wysłał Pana Cygaro z propozycją korupcyjną?

a) George Bush

b) Władysław Gomułka

c) królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków

Waham się między a i c, bo jestem bardzo inteligentny i wiem, że Gomułka już od dawna nie żyje.

Dowiedziałem się też, że lista polskich afer gospodarczych rozszerzyła się o aferę biopaliwową, farmaceutyczną i zbożową. Rozumiem z tego, że samochody będą teraz jeździć na oleju rzepakowym, refundowane będą tylko leki produkowane w domu przez konkubinę byłego ministra zdrowia, ktoś zjadł sześćdziesiąt cztery tony zboża z rządowej rezerwy na wypadek klęski głodu. Podobno James Bond.

Z wielkim zainteresowaniem obejrzałem też „Poradnik podatnika”. Dowiedziałem się, że w tym roku wprowadzono dla społeczeństwa szereg udogodnień i aby dostarczyć PIT 08a11, nie trzeba już wypełniać PIT-u A 30b i PIT-u a 1201, tylko można je połączyć w jeden PIT B712, a wtedy wystarczy już tylko dołączyć dwa skserowane formularze K64-a1 i uzupełnić zeznanie o nowy PIT 07 (zgłoś się).

Ufff! Po raz pierwszy cieszę się, że nie mam żadnych dochodów i żyję na granicy ubóstwa.

Przed chwilą zadzwonił spanikowany ojciec. Też oglądał „Poradnik”. Pytał, czy nie wiem, gdzie schowali swoje formularze za zeszły rok. Twierdzi, że tym razem to na pewno Urząd Skarbowy wsadzi go razem z matką do więzienia.

– Myślisz, że zgodzą się na osobne cele?

Sobota, weekend

Mam zamiar pobuszować trochę w Internecie, więc jak tylko uwiniemy się z Adelą z porządkami, śmigam do domu. Zrobiłem zakupy dla naszej dwójki:

Dla mnie: serek waniliowy (z dużą zawartością wapnia na zęby, włosy i paznokcie), odtłuszczone mleko, chlebek graham (przeciw rakowi jelita grubego), ser żółty light (o zmniejszonej ilości cholesterolu), brokuły (błonnik i żelazo).

Adela: dwadzieścia deko szynki wieprzowej z tłuszczykiem, boczek wędzony, majonez wysokotłuszczowy, konfitura z wiśni (wysokosłodzona), chipsy meksykańskie Tacos (chili & pepper), orzeszki solone, dwa litry coca-coli, smalec wieprzowy, kilogram sernika wiedeńskiego, fasolka po bretońsku w słoiku, kluski śląskie ze skwarkami, chleb pszenny tostowy.

Boże! Na sam widok moja wątroba chowa się w płucach! Nie mam pojęcia, jak to możliwe, że Adela odżywia się tak niezdrowo, a ma osiemdziesiąt lat, czyta bez okularów i co roku bierze udział w biegu warszawskim na dwadzieścia kilometrów. Tymczasem ja jem tylko zdrową żywność, a mam dziury we wszystkich zębach, boli mnie kręgosłup, strzyka w krzyżu, niedosłyszę na lewe ucho i wchodząc po schodach na pierwsze piętro, muszę mieć przerwę na odpoczynek.

Popołudnie, w rodzinnej klinice psychiatrycznej

Rodzice ryją nawet pod dywanami w poszukiwaniu PIT-ów za zeszły rok. Był bardzo dostatni. Mama była gwiazdą telewizyjnego talk show, ojciec był jej gościem, a wcześniej pracował w galerii. Jak go wywalili, to został dyrektorem mojego gimnazjum. Na szczęście stamtąd go też wyrzucili i do dziś jest bezrobotny. Teraz rwie sobie włosy z głowy, bo nie stawił się na wezwanie w Urzędzie Pracy i stracił prawo do zasiłku i ubezpieczenia. Jak znam złośliwość losu, to pewnie teraz przytrafi mu się otwarte złamanie z przemieszczeniem i będziemy musieli decydować, czy płacić za leczenie, czy mu pechową kończynę odrąbać domowym sposobem.