Выбрать главу

– Dzień dobry. Jestem znajomym twojej mamy, która się bardzo o ciebie martwi. Jak się czujesz?

– A jak się nazywasz wujku?

– Rudolf. Nie jestem twoim wujkiem. Twoim wujkiem jest mój brat. Jak się czujesz?

– A jak się nazywa twój brat, wujku?

– Nie jestem… Filip. Jak się czujesz?

– A kiedy, wujku, się do ciebie przeprowadzimy?

– NIE JESTEM TWOIM WUJKIEM. Jak się czujesz?

– A kupisz mi baby born, wujku?

– Dobra, kupię ci baby born… jak się…

– Kochany wujek Rudolf! Ciociu, ciociu, mama ma nowego brata, a ja wujka!

Rozłączyłem się w popłochu, bo czułem, że jeszcze chwila, a musiałbym krwią podpisać cyrograf, że ożenię się z Łasicą, z jej córką, z jej ciotką i z jej wszystkimi wujkami, sam będąc wujkiem własnego brata albo bratem własnego wujka. Ratując się przed utratą rozumu, zadzwoniłem po posiłki. Elka i Ozi przybyli natychmiast, bo nic ich tak nie cieszy, jak skandal obyczajowy. Zreferowałem im całą historię, na co Elka powiedziała z wyrzutem:

– Jak tyś się uchował taki święty? Oto dowód, że o typie charakterologicznym nie decydują geny. Jaka szkoda!

Zastanowię się później, czy się obrazić. Ozi powiedział nam, że dostał anonim ostrzegający go przed agitacją na rzecz Unii. Proponowali mu, żeby wynosił się z powrotem do Bangladeszu i trzymał swoje czarne łapska precz od czystej polskiej rasy, która nie da się zniewolić zgniłym imperialistycznym zachodnim hodowcom zwierząt rzeźnych. Polskie świnie mówią Unii „nie” i jest to „nie” poparte wielowiekową tradycją niepodległościową.

Jak przerypiemy referendum, to nasza trójka będzie pierwsza do odstrzału. Umrzemy wbici na pal pod kolumną Zygmunta, zasypani gradem polskich robaczywych (bo i tak się nie opłaca nawozić) ziemniaków i rzepy.

Czwartek

Jutro zaczyna się szkoła. Przyjdzie psycholog robić nam testy, czy nie jesteśmy nienormalni. Ma sprawdzić nasze predyspozycje do dalszej nauki. Mam nadzieję, że nie będzie to moja matka, bo wtedy na sto możliwych punktów dostanę od niej jeden.

Zadzwoniła babcia. Są w Pakistanie. Studiują Koran i wyszywają makatki dla domu samotnej matki. Modlę się, by nie krył się za tym jakiś obóz szkoleniowy na libijskiej pustyni. Nie chciałbym ich zobaczyć w CNN jako jeńców wojennych.

Amerykanie zabili synów Saddama Husajna. Zgodnie z tamtejszą tradycją nie mogą nic zrobić z ciałami. Muszą je wydać najbliższej rodzinie, ale do tej pory nikt się nie zgłosił. Na razie trzymają je w chłodni na zapleczu żołnierskiej kuchni.

Sprawa Kasicy Łasicy została rozwiązana polubownie przy pomocy przekupstwa. Kiedy ta szlochała przez szparę w drzwiach, że jest już po trzydziestce i nie ma czasu szukać wciąż nowego wujka, mama wpadła na szatański pomysł. Zaproponowała, że zrobimy rodzinną zrzutkę i sfinansujemy jej operację plastyczną nosa. Z lepszym wyglądem będzie mogła rozpocząć lepsze życie. Na pewno znajdzie się jakiś frajer. Kasica zawyła z radości i opuściła wreszcie pokój, gnając do siebie. Mama wertuje teraz ogłoszenia chirurgów plastycznych w Internecie, przez co ja nie mogę wejść na moje ulubione forum dyskusyjne „depresja”. Mam tam prawdziwych przyjaciół.

W szkole

Na lekcji wychowawczej przyszedł do nas dyrektor z jakimś dziwnym facetem, który co chwila poprawiał sobie na nosie okulary, których nie miał.

– Dopiero od wczoraj noszę soczewki kontaktowe i nie mogę się przyzwyczaić – wyjaśnił.

Potem powiedział, że jest bardzo dobrym psychologiem i psychiatrą i jest tu po to, żeby pomóc nam w wyborze szkoły i ocenić, czy nie mamy żadnych zaburzeń.

– Na początek zrobimy wstępną selekcję. Dam wam do wypełnienia test. Postawcie krzyżyk przy punktach, które opisują wasze samopoczucie – powiedział i rozdał nam różowe kartki.

Na dziesięć, osiem mogłem zakreślić. Oto one:

Czy trapią cię stany długotrwałego przygnębienia, nieuzasadnionego niepokoju bądź euforii?

Czy budzisz się w środku nocy, czując dygot i pot na czole, czy wręcz przeciwnie?

Czy masz niską samoocenę dotyczącą swoich możliwości i wyglądu zewnętrznego?

Czy masz manię wielkości i wydaje ci się, że jesteś wyjątkowy?

Czy wydaje ci się, że świat cię nie rozumie i wszyscy są przeciwko tobie?

Czy męczy cię przymus wykonywania pewnych czynności?

Czy czujesz się odpowiedzialny za losy świata?

Czy masz myśli samobójcze, zabójcze, wykazujesz niekontrolowaną agresję lub przeciwnie?

Zajrzałem przez ramię Oziemu i zobaczyłem, że ma tylko jeden krzyżyk. Super! Nareszcie jestem lepszy od niego. Czekałem jak na szpilkach na ogłoszenie wyników, bo byłem pewien, że zdobędę najwięcej punktów z całej klasy i może nawet ogłoszą to na poniedziałkowym apelu. Tymczasem ten znerwicowany okularnik długo studiował moją kartkę, aż wreszcie przemówił rozgorączkowany:

– To niewiarygodne! Fantastyczny przypadek! Mamy tu proszę państwa rzadkie połączenie psychopatii, socjopatii, nerwicy natręctw i psychozy maniakalno-depresyjnej!

Trochę się zaniepokoiłem, bo nie do końca o to mi chodziło, ale moja klasa zachowała się wspaniale. Dostałem huczne brawa.

– Jak to możliwe, jak to możliwe? – zastanawiał się nasz ekspert.

Wyjaśniłem mu, że moja mama, która jest psychologiem, też się nad tym zastanawia.

– Mama psycholog? Hm… to wszystko tłumaczy.

Potem zadryndał dzwonek i w końcu nie dowiedziałem się, czy jestem normalny i jaką szkołę mam wybrać. Oni wszyscy odbębniają swoją robotę po łebkach!

W domu

Filip nie może uwierzyć we własne szczęście. Obiecał, że już nigdy nie zdradzi żadnej swojej żony. Od razu będzie się rozwodził. Hela jeszcze nie mieszka z nami, ale to tylko kwestia czasu. Wczoraj Filip zrobił specjalnie dla niej szpagat i potrójnego aksla i dzisiaj chodzi na rozstawionych nogach, bo naciągnął sobie ścięgna. Pajac.

Wznowiliśmy próby naszego alternatywnego przedstawienia. Łasica zachowuje się przyzwoicie, choć mama musiała wcześniej dać jej na piśmie naszą obietnicę sfinansowania operacji plastycznej. Jej terminu jeszcze nie ustaliliśmy, bo na razie zastanawiamy się nad wyborem chirurga. Może być tańszy, ale z reklamacjami lub droższy bez poprawek.

– Eee… nie ma co oszczędzać. Jeszcze wda się gangrena i będziemy musieli założyć w domu hospicjum, opiekując się nią do końca życia. – Pragmatyzm ojca przekonał nas wszystkich.

Ciągle powtarzam do egzaminów, na zmianę martwiąc się ich wynikami i stopniem rozwiązłości mojej rodziny. Zadzwoniłem wczoraj do Łucji z zapytaniem, gdzie składa papiery. Tak bardzo chciałbym być razem z nią w jednej szkole! Niestety, Batory, Cervantes i Żmichowska są absolutnie poza zasięgiem moich możliwości. Mam do wyboru: albo zdać brawurowo, albo włamać się do sejfu w jej gimnazjum i tak sfałszować wyniki, żeby już nigdzie się nie dostała. Wtedy ją może namówię, by poszła ze mną do jakiegoś liceum odrzutów i tym sposobem będziemy razem na wieki. Dość karkołomny plan, ale przy dużym szczęściu może się powieść. Bardzo liczyłem, że znowu zacznie płakać przez Blachę, ale opowiadała mi tylko przez piętnaście minut o tym, jak była z nim w studiu tatuażu i jakiego fantastycznego ma teraz skorpiona na torsie. Też mi wyczyn! Jakbym chciał, to też mógłbym mieć tatuaże od stóp do głów. Tylko że wtedy mama nie wpuściłaby mnie do domu. Blacha jest tylko rok ode mnie starszy, a wygląda już jak prawdziwy mężczyzna. Jak to jest możliwe? Nie żebym mu zazdrościł zarostu czy muskułów. Skądże! Zastanawiam się tylko, czy on nie wychował się na enerdowskich kurczakach karmionych hormonami? Jeśli tak, to będzie miał zmutowane dzieci! Muszę ostrzec Łucję póki czas.