Dlaczego w takim razie tak bardzo się przejął podczas przyjęcia z okazji wydania książki? Czy sam wierzy w to, co mówi? Ale gdy wyjawił tajemnicę niebieskiej sukienki, pytania uwięzły jej w gardle. Wszystko inne stało się mniej ważne. Straszna historia. Wysłuchała jej z bólem serca, ale znalazła w niej pocieszenie. Wiele tłumaczyła i pozwalała wybaczyć.
Własne zmartwienia wydały jej się banalne, gdy pomyślała, co musi przechodzić Cia. Będzie im brakowało Magnusa, zarówno jej, jak i Christianowi, mimo że ich kontakty nie zawsze były serdeczne, choć w pewnym sensie oczywiste. Erik, Kenneth i Magnus razem dorastali, łączyła ich przeszłość. Obserwowała ich z dystansu, ponieważ zanim w jej życiu pojawił się Christian, ze względu na różnicę wieku nie spotykała się z nimi towarzysko. Oczywiście domyślała się, że żony tamtych uważały ją za młodą i naiwną. Ale zawsze były dla niej miłe i z czasem te kontakty stały się nieodłączną częścią ich życia. Razem obchodzili rozmaite święta, a czasem spontanicznie zapraszali się na kolacje.
Najbardziej lubiła Lisbet. Była bardzo zrównoważona, dowcipna w niewymuszony sposób i rozmawiała z nią jak z równą sobie. W dodatku uwielbiała Nilsa i Melkera. Szkoda, że nie mieli z Kennethem dzieci. Ogarniały ją wyrzuty sumienia, że nie zdobyła się na to, żeby ją odwiedzić. Raz spróbowała, w Boże Narodzenie. Poszła do niej z kwiatkiem i pudełkiem czekoladek. Na widok leżącej w łóżku Lisbet, która wyglądała raczej na umarłą niż żywą, chciała się cofnąć i rzucić do ucieczki. Lisbet się domyśliła, wyczytała to z jej twarzy. Zrozumienie mieszało się na niej z rozczarowaniem. Nie miała siły przeżywać tego jeszcze raz, patrzeć na śmierć przebraną za człowieka i udawać, że to nadal jej przyjaciółka.
– Cześć, już wróciłeś? – Ze zdziwieniem spojrzała na Christiana. Wszedł i niezdarnie ściągał kurtkę. – Chory jesteś? Przecież dziś miałeś pracować do piątej.
– Źle się czuję – mruknął.
– Rzeczywiście, nie najlepiej wyglądasz – zauważyła z niepokojem. – Co ci się stało w czoło?
Niedbale machnął ręką.
– Nic takiego.
– Zadrapałeś się?
– Daj mi spokój. Już nie mam siły tego słuchać. – Odetchnął głęboko i już spokojniej powiedział: – Do biblioteki przyszedł jakiś dziennikarz, wypytywał o Magnusa i o listy. Mam wszystkiego dość.
– Tutaj też dzwonili. I co mu powiedziałeś?
– Tyle co nic. – Urwał. – Ale i tak coś napisze. Piszą, co im się podoba.
– To się Gaby ucieszy – zauważyła kwaśno. – Właśnie, jak było na spotkaniu z nią?
– Dobrze – odparł krótko, tonem, który wskazywał na to, że to niecała prawda.
– Na pewno? Domyślam się, że byłeś zły, że cię tak wystawiła…
– Przecież mówię, że było dobrze! – warknął. – Musisz się czepiać każdego słowa?
Znów kipiał. Sanna patrzyła na niego osłupiała. Szedł w jej stronę ze wzrokiem pociemniałym od gniewu i krzyczał.
– Daj mi wreszcie spokój, do cholery! Rozumiesz? Przestań mnie ścigać i wtykać nos w nie swoje sprawy.
Spojrzała mężowi w oczy. Po tylu latach powinna go znać. Odpowiedziało jej spojrzenie obcego człowieka. Po raz pierwszy poczuła, że się go boi.
Wyjeżdżając z zakrętu za Towarzystwem Żeglarskim w kierunku Sälvik, Anna zmrużyła oczy. Idącą przed nią postać łączył z jej siostrą kolor włosów i ubioru. Poza tym wyglądała raczej jak Barbamama. Anna zwolniła i opuściła szybę.
– Cześć, właśnie do ciebie jadę. Wyglądasz na taką, co z przyjemnością skorzysta z podwózki.
– Owszem, poproszę. – Erika otworzyła drzwi po stronie pasażera i opadła na siedzenie. – Przeceniłam swoje możliwości, jeśli chodzi o spacer. Mam dość. Jestem cała mokra od potu.
– Gdzie byłaś? – Anna wrzuciła jedynkę i ruszyła do domu, który kiedyś był ich domem rodzinnym. Teraz był to dom Eriki i Patrika. O mało go kiedyś nie sprzedały. Anna natychmiast odsunęła od siebie wspomnienie o Lucasie. Nie chciała myśleć o przeszłości. Tamten czas minął bezpowrotnie.
– Poszłam do Havsbygg porozmawiać z Kennethem, no wiesz.
– Po co? Chyba nie chcecie sprzedać domu?
– Ależ skąd – pośpiesznie odparła Erika. – Chciałam z nim porozmawiać o Christianie. I o Magnusie.
Anna zatrzymała samochód przed piękną starą willą.
– Po co? – spytała, właściwie niepotrzebnie. Jej starszą siostrę zawsze paliła nienasycona ciekawość. Czasem doprowadzało to do sytuacji, o których wolałaby nie wiedzieć.
– Zdałam sobie sprawę, że nic nie wiem o przeszłości Christiana. Nigdy o sobie nie opowiada – powiedziała i stękając, wysiadła z samochodu. – Zresztą wszystko to jest bardzo dziwne. Magnus prawdopodobnie został zamordowany, Christian dostaje pogróżki. Przyjaźnili się, więc nie mogę uwierzyć, że to zbieg okoliczności.
– Czy Magnus też dostawał listy z pogróżkami? – Anna weszła za Eriką do przedpokoju i powiesiła kurtkę.
– O ile wiem, nie. Patrik by wiedział, gdyby tak było.
– I jesteś pewna, że by ci powiedział, gdyby to wyszło w śledztwie?
Erika uśmiechnęła się.
– Chcesz przez to powiedzieć, że mój drogi mąż potrafi trzymać język za zębami?
– Zgadłaś. – Anna roześmiała się, siadając przy kuchennym stole. Patrik zazwyczaj nie potrafił opierać się zbyt długo, jeśli Erika postanowiła z niego coś wyciągnąć.
– Poza tym gdy mu pokazałam list Christiana, ewidentnie było to dla niego coś nowego. Zareagowałby zupełnie inaczej, gdyby już wiedział, że Magnus też coś takiego dostał.
– Mhm, pewnie masz rację. Dowiedziałaś się czegoś od Kennetha?
– Niewiele. Ale odniosłam wrażenie, że czuł się skrępowany moimi pytaniami. Trafiłam w czuły punkt, chociaż nie wiem w jaki.
– Na ile dobrze się znali?
– Nie wiem. Nie bardzo rozumiem, co Christian może mieć wspólnego z Kennethem i Erikiem. Co innego Magnus.
– Według mnie Christian i Sanna są przedziwną parą.
– Tak… – Erika szukała właściwego słowa. Nie chciała, żeby to zabrzmiało tak, jakby kogoś obgadywała. – Sanna jest jeszcze bardzo młoda – powiedziała w końcu. – I bardzo zazdrosna. Do pewnego stopnia ją rozumiem. Christian jest przystojny. Mam też wrażenie, że nie są do końca równorzędnymi partnerami. – Postawiła na stole dzbanek herbaty, miód i mleko.
– Co masz na myśli? – spytała z zaciekawieniem Anna.
– Nie spotykam się z nimi zbyt często, ale odnoszę wrażenie, że Sanna uwielbia Christiana, natomiast on traktuje ją z wyższością.
– To niewesoło – zauważyła Anna. Wypiła łyk herbaty, jak się okazało za gorącej, i odstawiła, żeby ostygła.
– Może wyciągam pochopne wnioski, ale przypomina to raczej relację między rodzicem a dzieckiem niż między dwojgiem dorosłych ludzi.
– W każdym razie książka cieszy się powodzeniem.
– Zasłużonym – odparła Erika. – Christian jest jednym z najzdolniejszych pisarzy, z jakimi się zetknęłam, i cieszę się, że odkrywają to również czytelnicy.