Początkowo miał zamiar się wymknąć, zostawić tylko kartkę. Potem stwierdził, że chce się normalnie pożegnać. Na wszelki wypadek wstawił przedtem walizę do bagażnika, więc dla Louise wyglądało to jak kolejny krótki wyjazd służbowy.
Pożegnanie nieoczekiwanie okazało się trudne, ale wiedział, że szybko się odnajdzie w nowej rzeczywistości. Przypomniał mu się Posener[17]. Ukrywa się od wielu lat i chyba nie boleje zbytnio nad tym, że zostawił własne dziecko. Poza tym córki zaczynają dorastać i nie jego potrzebują najbardziej.
– Dokąd jedziesz? – spytała Louise.
Uderzył go jej szczególny ton. Czyżby wiedziała? Odrzucił tę myśl. Nawet gdyby coś podejrzewała, i tak nic nie może zrobić.
– Spotykam się z nowym dostawcą – powiedział, obracając w palcach kluczyki od samochodu. Przecież zachował się przyzwoicie. Wziął mniejszy samochód, zostawił jej mercedesa. Pieniądze, które są na koncie, wystarczą jej na wydatki na siebie i dziewczynki, w tym na raty za dom. Na rok. Będzie miała dość czasu, żeby się pozbierać.
Wyprężył się. Nie ma powodu, żeby się czuł jak drań. Jeśli w tej szarpaninie ktoś przez niego ucierpi, to już nie jego zmartwienie. Jego życie jest zagrożone, nie może siedzieć i czekać, aż przeszłość go dopadnie.
– Pojutrze wracam – powiedział lekko i skinął głową. Już dawno przestał ją obejmować i całować na pożegnanie.
– A wracaj, kiedy chcesz – powiedziała, wzruszając ramionami.
Coś go zastanowiło w jej zachowaniu, ale pomyślał, że mu się przywidziało. A pojutrze, gdy ona będzie czekać na jego powrót, on będzie już bezpieczny.
– No to pa – powiedział, odwracając się.
– Pa – odpowiedziała Louise.
Wsiadł do samochodu i po raz ostatni spojrzał za siebie. Potem włączył radio i zaczął nucić. Wreszcie był w drodze.
Gdy Patrik wszedł do domu, Erika spojrzała na niego z niepokojem. Maja spała już od jakiegoś czasu, a ona siedziała na kanapie z filiżanką herbaty.
– Miałeś ciężki dzień, co? – powiedziała. Podeszła i objęła go.
Patrik wtulił twarz w jej szyję i zastygł na chwilę.
– Muszę wypić kieliszek wina.
Poszedł do kuchni, Erika wróciła na kanapę. Usłyszała brzęk szkła i odgłos wyciągania korka. Pomyślała, że z chęcią napiłaby się wina, ale musiała się zadowolić herbatą. Niemożność wypicia od czasu do czasu kieliszka wina to jeden z minusów ciąży i karmienia. Musi jej wystarczyć łyk z kieliszka Patrika.
– Jak dobrze być w domu – westchnął Patrik, siadając obok niej. Objął ją i oparł stopy na stoliku.
– Jak dobrze, że jesteś w domu – powiedziała Erika, przytulając się mocniej. Milczeli kilka minut, Patrik popijał wino.
– Christian ma siostrę.
Erika drgnęła.
– Siostrę? Nigdy o niej nie słyszałam. Mówił, że nie ma żadnej rodziny.
– To niezupełnie prawda. Pewnie będę żałował, że ci to powiedziałem, ale jestem potwornie zmęczony. Kłębi mi się w głowie wszystko, czego się dziś dowiedziałem, i muszę o tym z kimś porozmawiać. Ale musi to zostać między nami. Okej? – Spojrzał na nią surowo.
– Obiecuję. Opowiadaj.
Patrik opowiedział. Mrok rozświetlał jedynie ekran telewizora. Erika słuchała w milczeniu. Ciarki ją przeszły, gdy usłyszała, w jaki sposób Alice nabawiła się uszkodzenia mózgu i jak Christian żył z tą tajemnicą, osłaniany i jednocześnie pilnowany przez Ragnara. Gdy skończył opowiadać o Alice, o zimnym wychowie, jakiemu poddano Christiana, i o tym, jak odszedł od rodziny, Erika potrząsnęła głową.
– Biedny Christian.
– Na tym nie koniec.
– Jak to? – spytała Erika i aż jęknęła. Dostała porządnego kopniaka w przeponę. Bliźnięta bardzo się ożywiły.
– Podczas studiów w Göteborgu poznał kobietę. Marię. Miała synka, dopiero co się urodził. Z ojcem dziecka nie utrzymywała kontaktu. Szybko zamieszkali razem, w wynajętym mieszkaniu w Partille. Christian traktował Emila jak syna. Wydaje się, że było im bardzo dobrze razem.
– I co się stało? – Właściwie nie miała pewności, czy chce wiedzieć. Może lepiej byłoby zatkać uszy. Przeczuwała, że będzie to wstrząsająca historia.
– Pewnego dnia, było to w kwietniu, Christian wrócił do domu z uczelni. – Patrik mówił bezbarwnym głosem, Erika wzięła go za rękę. – Drzwi nie były zamknięte na klucz i już to go zaniepokoiło. Zawołał Marię i Emila, ale nikt nie odpowiedział. Obszedł całe mieszkanie, wyglądało jak zwykle. Ich kurtki wisiały w przedpokoju, jakby byli w domu. Wózek Emila stał tam, gdzie zawsze, na klatce schodowej.
– Chyba nie chcę słyszeć, co było dalej – szepnęła Erika. Patrik patrzył przed siebie, jakby nie słyszał.
– W końcu ich znalazł, w łazience. Utopionych.
– Boże! – Erika położyła rękę na ustach.
– Chłopiec leżał na wznak w wannie, a matka tylko głowę miała zanurzoną w wodzie, zwisała nad wanną. Podczas obdukcji znaleziono zasinienia na karku, jak od palców. Ktoś siłą przytrzymał jej głowę pod wodą.
– Kto…
– Nie wiadomo. Nie udało się schwytać mordercy. Policja, o dziwo, w ogóle nie podejrzewała Christiana, chociaż był ich najbliższą rodziną. Dlatego nie natrafiliśmy na tę sprawę, przeszukując archiwum.
– Jak to możliwe?
– Nie wiem. Wszyscy zeznali, że byli niezwykle udaną parą. Matka Marii stanęła po jego stronie. Poza tym sąsiad widział kobietę wychodzącą z ich mieszkania w tym samym czasie, kiedy według lekarza sądowego nastąpił zgon.
– Kobietę? – wtrąciła Erika. – To ta sama, co…
– Nie wiem, co o tym sądzić. Ta sprawa doprowadza mnie do szału. Wszystko, co się przydarzyło Christianowi, łączy się ze sobą w jakiś sposób. Ktoś nienawidził go do tego stopnia, że nawet upływ czasu tego nie osłabił.
– I nie domyślacie się kto? – Erika poczuła, że w jej głowie rodzi się pewna myśl, jeszcze niejasna, jeszcze nie potrafiła jej sformułować. Była jednak pewna, że Patrik ma rację. To wszystko jakoś się ze sobą łączy.
– Nie będziesz miała nic przeciwko temu, żebym poszedł się położyć? – spytał, kładąc jej dłoń na kolanie.
– Nie, kochanie, skąd – odparła, jakby myślami była gdzie indziej. – Posiedzę jeszcze chwilę, zaraz przyjdę.
– Okej. – Pocałował ją i już po chwili usłyszała jego kroki na schodach.
Została w ciemnym pokoju. W telewizji nadawali wiadomości, ale wyłączyła dźwięk, żeby się wsłuchać we własne myśli. Alice. Maria i Emil. Powinna coś skojarzyć, zrozumieć. Zerknęła na książkę leżącą obok, na stoliku. Powoli sięgnęła po nią, położyła sobie na kolanach i patrzyła na obwolutę, na tytuł: Syrenka. Rozmyślała o czerni i poczuciu winy, o tym, co Christian chciał przekazać. Wiedziała, że zawarł tę tajemnicę w zdaniach, które po sobie zostawił. Musi się dowiedzieć.
22
Koszmary prześladowały go co noc. Jakby tylko czekały, aż się w nim obudzi sumienie. Dziwne, że stało się to tak nagle. Przecież zawsze wiedział, pamiętał, jak odsunął fotelik i jak Alice zsunęła się do wody. Jak wymachiwała rączkami i nóżkami, a potem znieruchomiała. Widział jej błękitne oczy patrzące na niego spod wody. Zawsze o tym wiedział, chociaż nie rozumiał.
Zrozumiał za sprawą pewnego wydarzenia, właściwie szczegółu. Tamtego ostatniego lata. Już wtedy wiedział, że dłużej nie może zostać. Powoli uświadamiał sobie, że w domu nie ma dla niego miejsca. Że musi odejść.
17