Magnus leżał na wznak, patrzył w rozgwieżdżone niebo. Kenneth mówił niewiele, ale zawsze z podziwem dla Erika. Christianowi podobało się, że z nimi jest, że może się czuć częścią wspólnoty.
– Christian? – usłyszał od wejścia na kąpielisko. Odwrócił się. Co ona tu robi? Dlaczego zawsze musi wszystko popsuć? Obudził się w nim dawny gniew.
– Zjeżdżaj – warknął.
Jej twarz zmartwiała.
– Christian? – powtórzyła, jakby miała się rozpłakać.
Wstał. Chciał ją przepędzić, ale Erik położył mu rękę na ramieniu.
– Niech zostanie z nami – powiedział. Christian zdziwił się, ale usiadł posłusznie.
– Chodź! – Erik przywołał gestem Alice, a ona spojrzała pytająco na Christiana.
Wzruszył ramionami.
– Siadaj – powiedział Erik. – Mamy niezłą zabawę.
– Zabawę! – Alice się rozjaśniła.
– Dobrze, że przyszła jakaś ładna dziewczyna. – Erik objął ją i pogładził kosmyk ciemnych włosów. Alice się zaśmiała. Lubiła słuchać, że jest ładna.
– Masz. Jeśli chcesz się bawić z nami, musisz się napić. – Odebrał butelkę Kennethowi, który właśnie z niej pociągał, i podał Alice.
Znów spojrzała na Christiana, ale on nie zwracał na nią uwagi. Skoro przyszła za nim, musi się dostosować.
Zakasłała. Erik pogłaskał ją po plecach.
– No już, dzielna dziewczyna. Nic ci nie będzie, przyzwyczaisz się. Spróbuj jeszcze raz.
Z wahaniem podniosła butelkę do ust i wypiła jeszcze łyk. Tym razem poszło lepiej.
– Dobrze. Lubię dziewczyny, które są ładne i piją whisky – powiedział Erik z uśmiechem, od którego Christiana zaćmiło w brzuchu. Chciał wziąć Alice za rękę i zaprowadzić do domu.
Wtedy usiadł koło niego Kenneth. Objął go i zaczął bełkotać:
– Kurde, pomyśl tylko, siedzimy z tobą i twoją siostrą. Nigdy byś w to nie uwierzył, co? Domyśliliśmy się, że w tych zwałach tłuszczu tkwi fajny facet – powiedział, dźgając go palcem w brzuch. Christian nie wiedział, czy to komplement, czy wprost przeciwnie.
– Bardzo ładna ta twoja siostra – powiedział Erik, przysuwając się do Alice. Pomógł jej podnieść butelkę do ust i wlał jej w gardło kilka łyków. Oczy jej błyszczały, uśmiechała się szeroko.
Christianowi wszystko zawirowało przed oczami, całe Badholmen. Zachichotał i położył się obok Magnusa. Patrzył na gwiazdy. One też wirowały.
Nagle usiadł, bo Alice wydała jakiś odgłos. Nie mógł skupić wzroku, ale widział Erika i Alice. Wydawało mu się, że Erik wsunął jej rękę pod bluzkę. Zakręciło mu się w głowie i musiał się znów położyć.
– Ćśśś… – powiedział Erik. I znów ten jęk.
Christian przewrócił się na bok, oparł głowę na wyciągniętym ramieniu. Patrzył na Erika i Alice. Była bez bluzki. Miała niewielkie, idealne piersi. O tym najpierw pomyślał. Że ma idealne piersi. Nigdy ich przedtem nie widział.
– Nic się nie bój. Tylko trochę pomacam… – Gniótł jej piersi jedną ręką, zaczął sapać.
Kenneth gapił się na jej nagi biust.
– Chodź, dotknij. – Erik skinął na Kennetha.
Christian widział, że Alice się boi, że próbuje zasłonić piersi, ale głowę miał tak ciężką, że nie mógł jej unieść.
Kenneth usiadł obok Alice. Na znak Erika zaczął dotykać jej lewej piersi. Z początku delikatnie, potem coraz mocniej, a wybrzuszenie pod jego rozporkiem rosło coraz bardziej.
– Ciekawe, czy reszta też jest taka ładna – mruknął Erik. – Co ty na to, Alice? Czy twoja cipka jest tak samo ładna jak cycki?
Spojrzała na niego wielkimi wystraszonymi oczami, ale nie umiała się przeciwstawić. Bezwolnie pozwoliła sobie ściągnąć majtki. Spódnicę zostawił, tylko ją podwinął.
– Jak myślisz? Chyba nikogo tu jeszcze nie było, co? – powiedział do Kennetha. Rozsunął jej kolana. Alice nie stawiała oporu, nie umiała.
– Kurde, ale fajna. Magnus, obudź się! Bo wiele stracisz.
Magnus stęknął i wybełkotał coś pod nosem.
Christian czuł ściskanie w dołku. Wiedział, że dzieje się coś złego, i widział, jak Alice patrzy na niego błagalnym wzrokiem, jak wzywa pomocy. Ale oczy miała takie same jak wtedy, gdy patrzyła na niego spod wody, i nie mógł się ruszyć. Nie potrafił jej pomóc. Leżał na boku, a świat wirował.
– Ja pierwszy – powiedział Erik, rozpinając spodnie. – Przytrzymaj ją, gdyby się opierała.
Kenneth kiwnął głową. Był blady, nie mógł oderwać wzroku od piersi Alice. Jaśniały w świetle księżyca. Erik przewrócił ją na plecy, kazał leżeć spokojnie i patrzeć w niebo. Christianowi w pierwszej chwili ulżyło, że nie widzi już tych oczu, że wpatrują się w gwiazdy, nie w niego. Ściskało go w dołku jeszcze bardziej. Usiadł z trudem. Głosy wołały do niego, wiedział, że powinien coś zrobić, ale nie wiedział co. Przecież Alice się nie sprzeciwiała. Pozwoliła, żeby Erik rozsunął jej nogi, położył się na niej i wbił w nią.
Zaszlochał. Dlaczego ona zawsze musi wszystko zepsuć? Zabrać mu, co jego, chodzić za nim, kochać go. Nie prosił o to. Nienawidził jej. A teraz tylko leży.
Erik nagle znieruchomiał i stęknął. Wycofał się, zapiął rozporek. Zapalił papierosa, osłaniając go dłonią, i spojrzał na Kennetha.
– Teraz ty.
– J… ja? – wyjąkał Kenneth.
– Teraz twoja kolej – powiedział Erik tonem nieznoszącym sprzeciwu.
Kenneth zawahał się. Znów spojrzał na jej piersi, jędrne, o brązoworóżowych brodawkach, które zesztywniały na letnim wietrze. Zaczął rozpinać spodnie. Najpierw powoli, potem coraz szybciej. W końcu niemal rzucił się na Alice i wbił w nią. Minęło niewiele czasu, gdy stęknął, a przez jego ciało przeszedł spazm.
– Wspaniale – powiedział Erik, zaciągając się papierosem. – Teraz kolej Magnusa. – Wskazał papierosem na śpiącego Magnusa. Z ust ciekła mu strużka śliny.
– Magnus nie da rady. Za bardzo pijany. – Kenneth się śmiał. Już nie patrzył na Alice.
– Trzeba mu pomóc – powiedział Erik i pociągnął Magnusa za ramiona. – No, pomagaj – zwrócił się do Kennetha, a on natychmiast podbiegł.
Razem przyciągnęli Magnusa do Alice. Erik zaczął mu rozpinać spodnie.
– Ściągnij mu gatki – rozkazał Kennethowi.
Kenneth nie bez obrzydzenia zrobił, co mu kazał.
– Trzeba go na niej położyć. Kurde, musi ją wyruchać.
Głosy ucichły, Christian miał w głowie pustkę. Czuł się, jakby oglądał film, coś nierzeczywistego, coś, w czym nie brał udziału. Widział, jak wtaszczyli Magnusa na Alice, jak obudził się na tyle, żeby zacząć wydawać zwierzęce, ohydne stęknięcia. Ale nie doszedł, zasnął na niej.