Erik był zadowolony. Ściągnął Magnusa, bo sam znów był gotowy. Widok leżącej Alice, tak pięknej i nieobecnej, podniecił go. Wbijał się w nią coraz mocniej, owinął sobie jej długie włosy wokół dłoni i ciągnął mocno.
Nagle zaczęła krzyczeć. Nieoczekiwany krzyk przeciął nocną ciszę. Erik przerwał, spojrzał na nią i przeraził się. Trzeba ją uciszyć, musi przestać krzyczeć.
Christian słyszał, jak jej krzyk wdziera się w jego ciszę. Zatkał uszy rękami, ale to nie pomogło. To był ten sam krzyk, który słyszał w dzieciństwie, wtedy, gdy wszystko mu odebrała. Widział Erika. Siedział na niej okrakiem. Widział, jak podnosi rękę i bije ją, żeby przestała krzyczeć. Przy każdym uderzeniu jej głowa stukała o deski. Potem trzask, gdy pięść Erika raz za razem spadała na jej twarz. Widział, że Kenneth, blady jak ściana, patrzy na Erika. Krzyk obudził Magnusa. Usiadł zaspany, spojrzał na Erika i Alice, potem na swoje rozpięte spodnie.
Krzyk ucichł. Zapadła cisza. Wtedy Christian uciekł. Zerwał się i ruszył pędem przed siebie, żeby uciec od Alice. Wpadł do domu, wbiegł po schodach na górę, do swojego pokoju, położył się do łóżka i naciągnął kołdrę na głowę, żeby nie słyszeć głosów.
Świat przestał wirować.
– Zostawiliśmy ją tam. – Kenneth nie był w stanie spojrzeć na Erikę. – Zostawiliśmy, i tyle.
– I co było dalej? – Erika zadała to pytanie neutralnym tonem i Kenneth poczuł się jeszcze gorzej.
– Przeraziłem się. Rano, kiedy się obudziłem, myślałem, że miałem zły sen, ale gdy zdałem sobie sprawę, co zrobiliśmy… – Głos uwiązł mu w gardle. – Cały dzień czekałem na policję.
– Ale nie przyszli?
– Nie. Kilka dni później dowiedzieliśmy się, że Lissanderowie się wyprowadzili.
– A wy? Rozmawialiście o tym?
– Nie, nigdy. Nie umawialiśmy się, po prostu nie rozmawialiśmy. Dopiero Magnus wrócił do tego, gdy kiedyś w noc świętojańską trochę wypił.
– Więc to był pierwszy raz? – spytała Erika z niedowierzaniem.
– Tak. Ja i tak wiedziałem, że on cierpi z tego powodu. Jemu było najciężej z tym żyć. Mnie jakoś się udało wyprzeć to ze świadomości. Skupiłem się na Lisbet i na naszym życiu. Próbowałem zapomnieć. A Erik nawet nie musiał się starać. Wydaje mi się, że w ogóle się tym nie przejął.
– A mimo to trzymaliście się razem, przez tyle lat.
– Sam tego nie rozumiem. Ale my… ja zasłużyłem na to. – Poruszył obandażowanymi rękami. – Ja tak, zasłużyłem na o wiele więcej, ale nie Lisbet. Ona była niewinna. Najgorsze, że przed śmiercią musiała się o wszystkim dowiedzieć. Dowiedziała się, że nie byłem taki, za jakiego mnie uważała, że nasze życie było kłamstwem – powiedział drżącym głosem.
– To, co zrobiliście, było potworne – powiedziała Erika. – Nie da się zaprzeczyć. Ale wasze małżeństwo nie było kłamstwem. Sądzę, że ona to wie. Bez względu na to, co wtedy usłyszała.
– Spróbuję jej wyjaśnić – powiedział. – Wiem, że niedługo moja kolej, że do mnie też przyjdzie i będę miał szansę się wytłumaczyć. Muszę w to wierzyć, bo inaczej wszystko… – Odwrócił głowę.
– Co pan ma na myśli? Kto do pana przyjdzie?
– Alice oczywiście. – Nie słuchała, czy co? – Przecież to ona to wszystko zrobiła.
Erika przez chwilę nic nie mówiła, spojrzała tylko na niego ze współczuciem.
– To nie Alice. To nie ona – powtórzyła.
Zamknął książkę. Nie wszystko zrozumiał. Jak dla niego była zbyt głęboka, napisana zbyt zagmatwanym językiem, ale główny wątek zrozumiał. Powinien to wcześniej przeczytać. Teraz widział znacznie jaśniej.
Przypomniała mu się sypialnia Kjellnerów. Widział tam coś, na co wtedy nie zwrócił uwagi. Bo niby dlaczego miałby zwrócić? Wiedział, że to bez sensu, a mimo to miał o to do siebie żal.
Wybrał numer.
– Cześć, Ludvig. Zastałem mamę? – Czekał, słuchając kroków Ludviga i szmeru głosów. Po chwili podeszła Cia.
– Mówi Patrik Hedström. Przepraszam, że przeszkadzam, ale chciałbym o coś spytać. Co twój mąż robił ostatniego wieczoru, zanim zniknął? Nie, nie chodzi mi o cały wieczór. Co robił, kiedy położyliście się spać. Tak? Całą noc? Okej, dziękuję.
Rozłączył się. Wszystko zaczęło się zgadzać. Zdawał sobie jednak sprawę, że to tylko hipoteza. Potrzebne są twarde dowody. Dopóki ich nie miał, nie chciał mówić kolegom. Obawiał się, że nie uwierzą. Był tylko jeden człowiek, z którym mógł o tym porozmawiać i który mógł mu pomóc. Chwycił za telefon.
– Kochanie, wiem, że się boisz odebrać, bo myślisz, że jestem na ciebie zły albo że będę cię namawiał, żebyś skończyła z tym, co teraz robisz. Właśnie przeczytałem Syrenkę i wydaje mi się, że idziemy tym samym tropem. Potrzebuję twojej pomocy, więc oddzwoń, gdy tylko odsłuchasz tę wiadomość. Całuję. Kocham.
– Przyszły dokumenty z Göteborga – odezwała się od drzwi Annika.
Patrik drgnął.
– Przestraszyłam cię? Pukałam, widocznie nie słyszałeś.
– Rzeczywiście, zamyśliłem się – odparł, otrząsając się.
– Myślę, że powinieneś iść do lekarza, zbadać się – powiedziała Annika. – Źle wyglądasz.
– To tylko zmęczenie – mruknął. – Dobrze, że przyszły te dokumenty. Muszę na chwilę pojechać do domu, wezmę je ze sobą.
– Są w recepcji.
Patrik widział w jej oczach niepokój.
Dziesięć minut później wyszedł na korytarz z dokumentami w ręku.
– Patrik! – usłyszał za plecami głos Gösty.
– Co? – spytał, nie panując nad rozdrażnieniem. Chciał już jechać.
– Przed chwilą rozmawiałem z żoną Erika Linda. Z Louise.
– I co? – spytał Patrik obojętnie.
– Twierdzi, że jej mąż zamierza wyjechać z kraju. Wyczyścił wszystkie konta, zarówno prywatne, jak i firmowe, i o siedemnastej odlatuje z Landvetter.
– Naprawdę? – spytał Patrik, teraz już z ożywieniem.
– Tak, sprawdziłem dwa razy. Co z tym zrobimy?
– Jedźcie z Martinem na Landvetter. Natychmiast. Ja podzwonię, załatwię niezbędne zezwolenia i poproszę kolegów z Göteborga, żeby się spotkali z wami na miejscu.
– Będzie to dla mnie prawdziwa przyjemność!
Patrik szedł do samochodu i uśmiechał się. Gösta miał rację. Pomieszać szyki Erikowi Lindowi to prawdziwa przyjemność. Pomyślał o książce i przestał się uśmiechać. Miał nadzieję, że Erika będzie w domu. Potrzebował jej pomocy, żeby rozwikłać sprawę do końca.
Patrik doszedł do tego samego wniosku co ona. Zrozumiała to, gdy odsłuchała jego wiadomość. Nie wiedział jednak wszystkiego. Nie słyszał opowieści Kennetha.
Miała coś do załatwienia w Hamburgsund. Wracając do domu, odruchowo wcisnęła gaz. Właściwie nie miała powodu, żeby się śpieszyć, ale czuła, że pora w końcu odsłonić wszystkie tajemnice.
Wjeżdżając przed dom, zobaczyła samochód Patrika. Zadzwoniła do niego z drogi, żeby zapytać, czy ma przyjechać do komisariatu, ale był już w domu. Czekał na nią i na jej kawałek układanki.
– Cześć, kochanie. – Weszła do kuchni i dała mu całusa.
– Przeczytałem książkę – powiedział.
– Powinnam się była wcześniej domyślić, ale nie czytałam ostatecznej wersji. W dodatku czytałam na raty. Mimo to sama się dziwię, że mi to umknęło.