Słynne zdjęcie, które w swoim czasie obiegło świat: Stalin, Roosevelt i Churchill siedzą w fotelach na przestronnej werandzie. Stalin i Churchill są ubrani w mundury. Roosevelt ma na sobie ciemny garnitur. Teheran, słoneczny grudniowy poranek roku 1943. Wszyscy na tym zdjęciu mają wygląd pogodny i to nas cieszy, ponieważ wiemy, że toczy się najcięższa w dziejach wojna i że wyraz twarzy tych ludzi jest sprawą dla wszystkich istotną: musi budzić otuchę. Fotoreporterzy kończą pracę i wielka trójka przechodzi do hallu na chwilę prywatnej rozmowy. Roosevelt pyta Churchilla, co stało się z władcą tego kraju, szachem Rezą (o ile, zastrzega się Roosevelt, dobrze wymawiam to nazwisko). Churchill wzrusza ramionami, mówi z niechęcią. Szach podziwiał Hitlera i otoczył się jego ludźmi. W całym Iranie było pełno Niemców — w pałacu, w ministerstwie, w armii. Abwehra stała się w Teheranie potęgą, a szach patrzył na to życzliwie, gdyż Hitler prowadził wojnę przeciw Anglii i Rosji, a nasz monarcha nie cierpiał Anglii i Rosji, zacierał ręce, kiedy wojska Fuhrera robiły postępy. Londyn bał się o ropę irańską, która była paliwem dla floty brytyjskiej, a Moskwa obawiała się, że Niemcy wylądują w Iranie i zaatakują w rejonie Morza Kaspijskiego. Ale przede wszystkim chodziło o kolej trans-irańską, którą Amerykanie i Anglicy chcieli przewozić broń i żywność dla Stalina. Szach odmówił zgody na korzystanie z tej kolei, a moment był dramatyczny: dywizje niemieckie posuwały się coraz dalej na wschód. W tej sytuacji alianci działają stanowczo — w sierpniu 1941 do Iranu wkroczyły oddziały armii brytyjskiej i Armii Czerwonej. Piętnaście dywizji irańskich poddało się bez większego oporu, co szach przyjął jako wiadomość niewiarygodną i przeżył jako osobiste upokorzenie i klęskę. Część jego armii rozeszła się do domu, a część alianci zamknęli w koszarach. Szach, pozbawiony swoich żołnierzy, przestał się liczyć, przestał istnieć. Anglicy, którzy szanują nawet tych monarchów, którzy ich zdradzili, dali szachowi honorowe wyjście — niechże Jego Wysokość zechce abdykować na rzecz swojego syna, następcy tronu. Mamy o nim dobre zdanie i zapewnimy mu poparcie. Ale też niechże Jego Wysokość nie myśli, że ma jakiekolwiek inne wyjście! Szach zgadza się i we wrześniu tegoż roku 41 na tron wstępuje jego dwudziestodwuletni syn Mohammed Reza Pahlavi. Stary szach jest już prywatną osobą i po raz pierwszy w życiu wkłada cywilny garnitur. Anglicy odwożą go okrętem do Afryki, do Johannesburga (gdzie umiera po trzech latach nudnego, choć wygodnego życia, o którym nie da się wiele powiedzieć). We brought him, we took him, zakończył krótko Churchill (myśmy go postawili i myśmy go zdjęli).
Widzę, że brakuje mi kilku zdjęć albo nie umiem ich znaleźć. Nie mam fotografii ostatniego szacha z okresu jego wczesnej młodości. Nie mam z roku 1939, kiedy uczęszcza do szkoły oficerskiej w Teheranie, kończy dwadzieścia lat i ojciec mianuje go generałem. Nie mam zdjęcia jego pierwszej żony — Fawzi, kiedy kąpie się w mleku. Tak, Fawzia, siostra króla Faruka, dziewczyna wielkiej urody, kąpała się w mleku, ale księżniczka Ashraf, bliźniacza siostra młodego szacha i jak mówią jego zły duch, jego czarne sumienie, wsypywała jej do wanny żrące proszki: ot, jeden ze skandali pałacowych. Mam natomiast fotografię ostatniego szacha z 16 września 1941, kiedy obejmuje po ojcu tron jako szach Mohammed Reza Pahlavi. Stoi w sali parlamentu, szczupły, w dekoracyjnym mundurze, z szablą u boku, i czyta z kartki tekst przysięgi. Zdjęcie to było powtarzane we wszystkich albumach poświęconych szachowi, a było ich dziesiątki, jeśli nie setki. Bardzo lubił czytać o sobie książki i oglądać albumy wydawane na jego cześć. Bardzo lubił odsłaniać swoje pomniki i swoje portrety. Nie było żadnej trudności z obejrzeniem podobizny szacha. Wystarczyło stanąć w dowolnym miejscu i otworzyć oczy: szach był wszędzie. Ponieważ nie wyróżniał się wysokim wzrostem, fotografowie musieli ustawiać obiektyw tak, żeby na zdjęciu wydawał się najwyższym spośród obecnych. Pomagał im w tych zabiegach chodząc w butach na wysokim obcasie. Poddani całowali go w buty. Mam takie zdjęcia, kiedy leżą przed nim i całują go w buty. Natomiast nie mam fotografii jego munduru z roku 1949. Mundur ten, podziurawiony od kuł i zalany krwią, był wystawiony w szklanej gablocie klubu oficerskiego w Teheranie jako relikwia, jako przypomnienie. Szach miał go na sobie, kiedy pewien młody człowiek, który udawał fotoreportera i posługiwał się pistoletem wmontowanym w aparat fotograficzny, oddał do niego serię strzałów ciężko raniąc monarchę. Obliczają, że było pięć zamachów na jego życie. Z tego powodu wytworzył się taki klimat zagrożenia (zresztą realnego), że musiał poruszać się otoczony tłumem policjantów. Irańczyków denerwowało to, że urządzano czasem imprezy z udziałem szacha, na które, ze względów bezpieczeństwa, zapraszano tylko cudzoziemców. Jego rodacy mówili też kąśliwie, że poruszał się po swoim kraju niemal wyłącznie samolotem lub helikopterem, że oglądał swój kraj tylko z lotu ptaka, z tej wygodnej, niwelującej kontrasty perspektywy. Nie mam żadnej fotografii Chomeiniego z lat dawniejszych. Chomeini pojawia się w mojej kolekcji od razu jako starzec, jak gdyby był człowiekiem, który nie miał młodości ani wieku męskiego. Tutejsi fanatycy wierzą, że Chomeini jest owym dwunastym imaniem, Oczekiwanym, który zniknął w dziewiątym wieku i teraz, kiedy minęło ponad tysiąc lat, powrócił, żeby wybawić ich od biedy i prześladowań. Dosyć to paradoksalne, ale fakt, że Chomeini widoczny jest na fotografiach od razu jako mąż wiekowy, mógłby potwierdzić ową złudną wiarę.