Выбрать главу

1469 – Roger d'Arras zostaje zamordowany. Podejrzenia padają z miejsca na frakcję burgundzką. Według innych plotek przyczyną mógł być romans miedzy Rogerem d'Arras a Beatrycze Burgundzką. Udział Ferdynanda Ostenburskiego nie został udowodniony.

1471 – dwa lata po zamordowaniu Rogera d'Arras van Huys maluje Partię szachów. Nie wiadomo, czy w owym czasie artysta przebywa jeszcze w Ostenburgu.

1474 – Ferdynand Altenhoffen umiera bezpotomnie. Król Francji Ludwik XI dopomina się respektowania jego praw dynastycznych wobec księstwa, co wpływa na pogorszenie i tak napiętych stosunków francusko-burgundzkich. Kuzyn księżnej- wdowy Karol Zuchwały najeżdża księstwo, pokonując Francuzów pod Looven. Burgundia dokonuje aneksu Ostenburga.

1477 – Karol Zuchwały ginie w bitwie pod Nancy. Maksymilian I austriacki przejmuje spuściznę burgundzką, która przechodzi w ręce jego wnuka Karola (przyszłego cesarza Karola V) i ostatecznie staje się częścią hiszpańskiej monarchii Habsburgów.

1481 – w Gandawie Pieter van Huys umiera w trakcie prac nad tryptykiem o Zstąpieniu, przeznaczonym dla katedry Świętego Bawona.

1485 – Beatrycze Ostenburska umiera w klasztorze w Liege.

Dłuższy czas nikt nie śmiał otworzyć ust. Patrzyli tylko to po sobie nawzajem, to na obraz. Wreszcie po chwili, która wydawała się wiecznością, Cesar pokręcił głową.

– Przyznaję – odezwał się cicho – że jestem pełen podziwu.

– Wszyscy jesteśmy – dodała Menchu.

Julia odłożyła dokumenty na stół i oparła się o blat.

– Van Huys dobrze znał Rogera d'Arras – pokazała papiery. – Może nawet byli zaprzyjaźnieni.

– A malując obraz wyrównał rachunki z zabójcą – zawyrokował Cesar. – Wszystkie elementy pasują.

Julia podeszła do swojej biblioteczki, czyli dużych regałów zajmujących dwie ściany. Półki dosłownie uginały się pod ciężarem bezładnie zgromadzonych tu książek. Z dłońmi pod boki stała chwilę przed nimi, by wreszcie wyciągnąć gruby ilustrowany tom. Przerzucała szybko kartki, aż znalazła to, czego szukała. Wtedy podeszła do sofy, usiadła między Menchu a Cesarem i położyła otwartą książkę – Rijksmuseum w Amsterdamie – na kolanach. Reprodukcja obrazu nie była zbyt duża, ale wyraźnie widać było rycerza w zbroi, z odkrytą głową jadącego konno po zboczu wzgórza, na którego szczycie widniało ufortyfikowane miasto. Towarzyszył mu Diabeł, pogrążony z nim w przyjaznej rozmowie jeździec na chudym, karym koniu. Prawa dłoń Diabła wskazywała miasto, ku któremu zapewne się kierowali.

– Może to i on – powiedziała Menchu, porównując rysy rycerza z książki z szachistą na obrazie.

– A może i nie on – odparł Cesar. – Aczkolwiek można się dopatrzyć pewnego podobieństwa. – Zwrócił się do Julii: – Kiedy powstał ten obraz?

– W tysiąc czterysta sześćdziesiątym drugim.

Antykwariusz przeliczył szybko w myślach.

– Czyli dziewięć lat przed Partią szachów. To jest pewne wytłumaczenie. Jeździec towarzyszący Diabłu jest młodszy od naszego rycerza.

Julia nic nie odrzekła, tylko przyglądała się uważnie reprodukcji. Cesar spojrzał na nią zaniepokojony.

– Coś się stało?

Dziewczyna powoli kręciła głową, jakby bała się, że wszelki gwałtowny ruch spłoszy nieufne duchy, które z wielkim wysiłkiem przywołała.

– Tak – powiedziała tonem człowieka, który stanął wobec niezaprzeczalnej oczywistości. – To trochę za dużo jak na przypadek.

I pokazała palcem fotografię.

– Niczego szczególnego ja tu nie widzę – rzekła Menchu.

– Nic? – Julia uśmiechnęła się do siebie. – Popatrz na tarczy rycerza… W średniowieczu każdy szlachcic ozdabiał ją własnym herbem… Cesar, co o tym sądzisz? Co on ma namalowane na tarczy?

Antykwariusz westchnął i przesunął dłonią po czole. Był tak samo zdumiony jak Julia.

– Szachownicę – powiedział bez namysłu. – Czarne i białe kwadraty – podniósł wzrok na stojący na sztalugach flamandzki obraz. Głos mu wyraźnie zadrżał. – Jak w naszej Partii szachów.

Julia wstała, odkładając otwartą książkę na sofę.

– Żaden zbieg okoliczności nie wchodzi tu w grę. – Wzięła silnie powiększającą lupę i zbliżyła się do obrazu. – Jeżeli rycerz w towarzystwie Diabła, którego namalował van Huys w tysiąc czterysta sześćdziesiątym drugim, to Roger d'Arras, wówczas możemy przyjąć, że dziewięć lat później malarz wykorzystał wzór jego herbu jako klucz do obrazu, na którym przedstawił jego śmierć… Nawet podłoga izby, w której umieścił swoich bohaterów, jest poszatkowana na czarne i białe kwadraty. To oraz symboliczny charakter dzieła wystarcza jako dowód, że środkowym graczem jest tu Roger d'Arras… A cała intryga rozgrywa się w kontekście szachów.

Uklękła przed obrazem i przez jakiś czas obserwowała przez lupę po kolei wszystkie figury i piony stojące na szachownicy i na stole obok. Przyjrzała się też okrągłemu, wypukłemu lustru wiszącemu w prawym górnym rogu obrazu, w którym w ukośnej perspektywie odbijały się szachownica i postacie graczy.

– Cesar…

– Słucham cię, kochanie.

– Ile jest szachów?

– Hm… Fachowa nazwa brzmi “bierki”. Dwa razy po osiem, szesnaście w każdym kolorze. W sumie trzydzieści dwie, o ile się nie mylę.

Julia liczyła palcem.

– Są trzydzieści dwie. Można je doskonale rozróżnić: pionki, króle, koniki… Jedne na planszy, inne poza nią.

– Te na zewnątrz są już zbite. – Cesar ukląkł obok niej i wskazał jedną z figur spoza szachownicy, tę, którą Ferdynand Ostenburski trzymał w palcach. – Jeden konik został zbity, tylko jeden. Biały konik. Pozostałe trzy, jeden biały i dwa czarne, wciąż znajdują się na szachownicy. Tak więc pytanie Quis necavit equitem odnosi się do tego jednego.

– A kto go zbił?

Antykwariusz skrzywił się.

– Twoje słowa dotyczą właśnie owego quis – uśmiechnął się jak wtedy, kiedy będąc małą dziewczynką siadywała mu na kolanach. – Na razie ustaliliśmy wiele niewiadomych: kto zniósł jajeczko, kto je znalazł… Ale ciągle nie wiemy, co za drań je zbił.

– Nie odpowiedziałeś mi.

– Nie zawsze umiem sypać cudownymi odpowiedziami z rękawa.

– Kiedyś umiałeś.

– Kiedyś potrafiłem kłamać. – Popatrzył na nią czule. – Teraz ty dorosłaś i już cię tak łatwo nie nabiorę.

Julia położyła mu dłoń na ramieniu jak przed piętnastu laty, gdy błagała go, żeby wymyślił historię o jakimś obrazie albo naczyniu z porcelany. W jej głosie zabrzmiało echo tamtych dziecięcych próśb.

– Muszę to wiedzieć, Cesar.

– Aukcja jest za dwa miesiące – odezwała się z tyłu Menchu. – Nie mamy dużo czasu.

– Do diabła z aukcją – odparła Julia. Nadal wpatrywała się w Cesara, jakby ten dzierżył klucz do zagadki. Antykwariusz znów zaczął wolno wzdychać, otrzepał delikatnie dywan i usiadł, zakładając ręce za kolana. W zamyśleniu zmarszczył czoło i przygryzł różowy koniuszek języka.

– Mamy na początek parę wskazówek – rzekł po chwili. – Ale same wskazówki nam nie wystarczą. Trzeba jeszcze wiedzieć, jak z nich skorzystać – popatrzył na namalowane wypukłe lustro i odbitych w nim szachistów. – Zazwyczaj uważamy, że dany przedmiot i jego odbicie w lustrze to elementy tej samej rzeczywistości, a to nieprawda – pokazał palcem zwierciadło z obrazu. – Widzisz? Już przy pierwszych oględzinach możemy się przekonać, że obraz został odwrócony. Na szachownicy kierunki gry zostały też odwrócone, zatem w lustrze tym bardziej.