Выбрать главу

- Złoty Krzyż - to nic nadzwyczajnego, panie kapitanie. Kapitan Pacewicz, z którym teraz pływam na „Kościuszce”, dostanie BRY­LANTOWY KRZYŻ.

- KochAAAny mój! Co ty opowiadasz? Jaki Brylantowy Krzyż? Zaco?

- Za co? Pan kapitan się jeszcze pyta? Bo kapitan Pacewicz lepiej pilnuje „Kościuszki”. U nas nic się nie paliło.

- KochAAAny mój! Ty się nic a nic nie zmieniłeś. Ciebie zawsze głupstwa się trzymają.

"Sobieski"

Było to na parowcu „Kościuszko”.

Siedzieliśmy w Konstancy przy lunchu (wtedy to był rodzaj dru­giego śniadania, dziś o tej porze na statkach jada się obiady): kapitan Domejko, starszy mechanik inżynier Olgierd Zaborowski i ja - star­szy oficer. Dołączył do nas intendent, przynosząc ze sobą POCZTĘ - jedną pocztówkę dla kapitana. Kapitan, dziękując, popatrzył na pocztówkę, zbladł, zaniemówił. Nie mieliśmy wątpliwości, że zrobiło mu się słabo. Zaniepokojeni, czekaliśmy niezdecydowani, co robić. Wyglądało jednak na to, że kapitan przychodzi do siebie - z bladego stał się czerwony, a po chwili usłyszeliśmy znajome:

- NU WIE CO? A? Nu ale żeby tak człowieka do ostatniej chwili dyrekcja oszukiwała. Nu kto by, panie, podejrzewać mógł o takie rzeczy. Nu wie co, niedobrze, że takie rzeczy robio. Nu, przyznam się ja, że słabo mnie sień zrobiło. Nu, jak takiej rzeczy nie powiedzieć, a skrywać do ostatniego momentu? Nu nie mogą ja przyjść jeszcze do porządku dziennego. Nu, tak sień przejołem. Nu, ręce mnie się trzenso jeszcze z oburzenia. Nu, bardzo nieładnie, że takie rzeczy robio.

Napięcie nie malało, a wzrastało. Cieszyliśmy się, że kapitan odzy­skał mowę. Każdy z osobna domyślał się prawdopodobnie, co dyrek­cja mogła przed kapitanem tak długo ukrywać.

- Nu wie co! A! Nu niedobrze ja sień czują.

Intendent szybko nalał wody do szklanki i podał kapitanowi, pro­sząc, żeby natychmiast wypił. Trzymając drżącą ręką szklankę i dzwoniąc o nią zębami, kapitan z trudeni przełykał wodę. My tym­czasem niedyskretnie patrzyliśmy na leżącą przed nim na stole pocztówkę - jak nam się wydawało - z krótkim pozdrowieniem.

Po wodzie kapitan przyszedł do siebie i drżącym z oburzenia głosem, biorąc pocztówkę do rąk, powiedział:

- Nu niech panowie sami sień przekonajo. Nu jak tak można. A?

Na pocztówce był nasz trzeci transatlantyk, motorowiec „Sobieski”.

- Nu, kapitan Knoetgen przysyła pozdrowienia. Nu wie co, nu podnios on już na nim bandera!

Według oficjalnych danych i rysunków „Sobieski” miał być bliź­niaczym statkiem „Chrobrego”, budowanego w Nakskov w Danii. „Sobieskiego” budowali Anglicy w Newcastle. Na przysłanej pocz­tówce „Sobieski” miał dwa kominy, a wszyscy myśleliśmy, że po dwa kominy mają tylko „Piłsudski” i „Batory”, natomiast „Sobieski” i „Chrobry” - po jednym. Kapitanem na „Chrobrym” miał być Domejko. Cios był straszny. Knoetgen będzie miał za sobą dwa kominy, Domejko tylko jeden. Byliśmy nie mniej zdumieni od kapi­tana. Nie mogliśmy zrozumieć, dlaczego w „prospektach” widniał wszędzie „Sobieski” z jednym kominem, a teraz raptem DWA! Liczba kominów w niedalekiej przeszłości stanowiła jakąś niezrozu­miałą manię u kapitanów. Ten, który miał na mostku za sobą cztery kominy, traktował kapitana z jednym kominem za plecami jak pył czy powietrze.

Cios był straszny. Nie wiedzieliśmy nawet, jak pocieszać kapitana, rozumiejąc, że dla niego ten komin - to BYĆ ALBO NIE BYĆ. Cieszyliśmy się, że wyszedł, jak na razie, z tego CIOSU obronną ręką. Zmusiliśmy kapitana, by na chwilę zapomniał o tym i zjadł LUNCH, żeby się uspokoił nerwowo i nie poddawał tak bardzo z powodu braku jednego komina. Nie mogliśmy jednak zrozumieć, dlaczego ukrywano ten drugi komin aż do podniesienia bandery.

Rozrywaliśmy kapitana jak mogliśmy. Szczególnie Olgierd Zaborowski, któremu kapitan przebaczył, że poszedłby pod Malbork (patrz „Szczerbiec”). Zygmunta Kuske nie było, bo właśnie „budował” tego nieszczęsnego „Chrobrego” z jednym kominem.

Gdy kapitan przyszedłjuż całkowicie do siebie i zajął się sprawami statkowymi, Zaborowski zaprosił mnie do swej kabiny i „pod setką białych róż” uczynił wyznanie: - Siedziałem u intendenta, gdy przy­niesiono pocztę. Dorysowałem szybko na pocztówce drugi komin -tak że nawet intendent nie zwrócił uwagi.