Выбрать главу

Jako dozorujący budowy statku starszy mechanik Zygmunt Kuske dostąpił zaszczytu podniesienia na „Chrobrym” bandery 27 lipca 1939 roku. Był przy narodzinach statku, a w niecały rok, 15 maja 1940, świadkiem wymierzonego mu śmiertelnego ciosu u Lofotów. Sam rozstał się z życiem niedługo potem w szpitalu w Edynburgu, dotknięty tropikalną chorobą (13 XII 1944). Spoczął na cmentarzu oddalonym o kilka stopni szerokości i długości geograficznej od miejsca, gdzie znalazł swój koniec wypalony „Chrobry”.

I tak w tej „paradzie”, przyczynku serio do anegdotycznych opo­wieści, przedefilowało siedem naszych transatlantyków, z których większość była moimi i z którymi wiązała się cząstka mojego życia. Oczyma wyobraźni oglądałem ich „ugalionowane” dzioby, już przez budowniczych lub dopiero przeze mnie. Starałem się galionem wyrazić ideę statku wiążącą się z jego imieniem i duszą, która prze­jawiła się w jego „życiorysie”. Wizualnie tę „paradę” przedstawiłem na okładce książki, pragnąc, przyznaję się, zasugerować nią czy­telnikowi mój punkt widzenia.

Nie ma już wśród „żywych” statków żadnego z tych siedmiu transatlantyków i nie ma też wśród nas ich kapitanów.

Co do głównego bohatera, Szamana Morskiego, to poza okresem zatrudnienia w naszej flocie trudno o pewniki w jego życiorysie. Wiadomo, że urodził się 12 marca 1887 roku w Warszawie, że bodaj już w wieku chłopięcym, rzucając gimnazjum, poszedł na morze. Pracował jako junga (chłopiec okrętowy), a potem uczył się w szkole morskiej w Rydze i służył jako oficer w rosyjskiej flocie handlowej. Po pierwszej wojnie światowej na dziesięć lat zmienił zawód, jeżdżąc w Paryżu własną taksówką. Wróciwszy do Polski, w sobie wiadomy sposób dostał się jako kapitan do polskiej floty, najpierw na paro­wiec „Premier”, a potem na „Kościuszkę” i odtąd pełnił obowiązki kapitana na transatlantykach w żegludze pasażerskiej w Polskim Transatlantyckim Towarzystwie Okrętowym i w Gdynia-Ameryka Linie Żeglugowe: na „Kościuszce”, „Pułaskim”, „Piłsudskim” i „Batorym” (od stycznia 1936 do 20 IX 1939). Wraz z wybuchem drugiej wojny światowej Borkowski, przywykły do pompy i autoreklamy, udzielał wywiadów, przechwalał się, jak to będzie sobie radził z wrogiem, nie respektując zakazów tego rodzaju zachowania ze strony władz. Dyrekcja GAL-u w tej sytuacji zdecydowała się zdjąć go ze stanowiska.

Wraz z polskimi statkami minął dla niego bezpowrotnie okres świetności i Legendy, w którym budził u jednych uwielbienie, u innych zdecydowaną niechęć, a u jeszcze innych ciekawość.

Sam zresztą był twórcą tej legendy, bo jak pisze Władysław Milewski: „...Eustazy Borkowski był wielkim aktorem, zamiłowanym w graniu roli Kapitana Siedmiu Mórz, zdobywcy Błękitnej Wstęgi Bał­tyku i wielu innych tytułów, które przeważnie, prawdę mówiąc, sam wymyślał! Sam również wymyślał większość historii o nadzwyczaj­nych przygodach, które mu się przydarzyły na morzach i oceanach świata”. („Na morzu i na lądzie”, s. 118).

Zmarł 16 maja 1960 roku w Hoboken w Nowym Jorku, a został pochowany w Hanover w stanie Nowy Jork. Żył siedemdziesiąt trzy lata.