Выбрать главу

Cessna leciała na północ z jednostajnym brzękiem, ulegając targaniom wiatru.

Przez minutę wszyscy troje siedzieli w milczeniu w tym drogim biało – czerwono – musztardowożółtym powietrznym kokonie, wyposażonym w jeden silnik i skrzydła pułapowe, rozwijającym dwieście mil na godzinę i spalającym jeden galon na szesnaście mil.

W końcu jako pierwszy odezwał się Joshua:

– Wygrał pan. Nie potrafię tego wyjaśnić. Nie znajduję wyjaśnienia, jak ten brat mógł się wychować zupełnie oddzielnie od Bruna i jednak nabawić się tej samej psychozy. Genetyka tego nie wyjaśni, to jest pewne.

– A zatem twierdzisz – zapytała Hilary Tony’ego – że Bruno i jego brat nie byli mimo wszystko rozdzieleni?

– Zabrała ich obydwu do domu w St. Helena – powiedział Tony.

– Ale gdzie był ten drugi bliźniak przez wszystkie te lata? – spytał Joshua. – Zamknięty w jakiejś szafie?

– Nie – powiedział Tony. – Prawdopodobnie spotykał go pan wielokrotnie.

– Co? Ja? Nie. Nigdy. Tylko Bruna.

– A jeżeli… A jeżeli obydwaj żyli jako jeden Bruno? A jeśli się… zamieniali?

Joshua oderwał wzrok od rozciągającego się przed nim widoku nieba, spojrzał na Tony’ego, zamrugał.

– Chce pan powiedzieć, że uprawiali jakąś dziecinadę przez czterdzieści lat? – spytał sceptycznie.

– Nie dziecinadę – powiedział Tony. – Przynajmniej nie w ich przekonaniu. Uważali to za rozpaczliwy i niebezpieczny akt konieczności.

– Pokonał mnie pan – przyznał Joshua.

Hilary powiedziała do Tony’ego:

– Wiedziałam, że rozpracowujesz ten pomysł, kiedy pytałeś panią Yancy, czy dzieci urodziły się w czepkach i jak na to zareagowała Katarzyna.

– Tak – stwierdził Tony. – Te awantury Katarzyny o demona – ta odrobina informacji pozwoliła mi ułożyć spory kawałek układanki.

– Na miłość boską – burknął niecierpliwie Joshua – niech pan przestanie być taki piekielnie tajemniczy. Niech pan to złoży do kupy, żebyśmy to zrozumieli.

– Przepraszam. Trochę myślałem na głos. – Tony poprawił się na siedzeniu. – W porządku, słuchajcie. Muszę się cofnąć do początku… Żeby zrozumieć to, co mam do powiedzenia o Brunie, musicie zrozumieć Katarzynę, albo przynajmniej zrozumieć ją tak, jak ja ją widzę. Moja teoria dotyczy… rodziny, w której szaleństwo… tak jak spadek jest przekazywane od co najmniej trzech pokoleń. Choroba psychiczna rozrasta się w niej stopniowo, tak jak fundusz powierniczy dorabia się procentów. – Tony znowu poprawił się na siedzeniu. – Zacznijmy od Leo. Nadzwyczaj władczy typ. Żeby być szczęśliwy, musiał posiadać całkowitą kontrolę nad innymi ludźmi. To był jeden z powodów, dla których tak mu się wiodło w interesach, ale dla którego również nie miał wielu przyjaciół. Wiedział zawsze, jak postawić na swoim, i nigdy nie ustępował. Wielu agresywnych ludzi, takich jak Leo, ma inny stosunek do seksu; chcą być zwolnieni z wszelkiej odpowiedzialności, kiedy są w łóżku; dla odmiany lubią, jak się nimi rządzi i dominuje – ale tylko w łóżku. Ale nie Leo. Nawet nie w łóżku. Upierał się, żeby dominować nawet w swym życiu seksualnym. Podobało mu się krzywdzenie i upokarzanie kobiet, obrażanie ich, zmuszanie do robienia nieprzyjemnych rzeczy, bycie chamem i sadystą. Wiemy to od pani Yancy.

– Od płacenia prostytutkom za zaspokajanie swoich perwersyjnych żądz jest jeszcze piekielnie daleko do seksualnego napastowania własnego dziecka.

– Ale my wiemy, że bezustannie napastował Katarzynę przez wiele lat – powiedział Tony. – Więc w oczach Leo to nie musiał być wielki krok. Prawdopodobnie powiedziałby, że pastwienie się nad dziewczętami pani Yancy nie jest niczym zdrożnym, ponieważ im płacił, a zatem je posiadał, przynajmniej przez chwilę. Byłby mężczyzną z silnym poczuciem własności – i to nadzwyczaj liberalnie określającym słowo „własność”. Użyłby tego argumentu, tego samego punktu widzenia, aby usprawiedliwić to, co robił Katarzynie. Ludzie tacy, jak on, uważają, że dziecko jest tylko ich własnością – mówią moje dziecko zamiast moje dziecko. Jego zdaniem Katarzyna była rzeczą; przedmiotem – zmarnowanym, jeśli nie używanym.

– Cieszę się, że nigdy nie poznałem tego sukinsyna – stwierdził Joshua. – Gdybym mu kiedyś podał rękę, do dzisiaj bym uważał, że jest brudna.

– Moim zdaniem – kontynuował Tony – Katarzyna jako dziecko została uwięziona w domu, w zezwierzęcającym związku z człowiekiem, który był zdolny do wszystkiego i zasadniczo nie istniała szansa, że mogła właściwie zadbać o swoje zdrowie psychiczne w tak okropnych warunkach. Leo był wielkim odludkiem, zimnym jak ryba, potwornie samolubnym i obdarzonym bardzo silnymi i wyjątkowo pokrętnymi potrzebami seksualnymi. Jest możliwe, a nawet prawdopodobne, że cierpiał nie tylko na zaburzenia emocjonalne. Mógł być zboczeńcem i skrajnym psychotykiem, oderwanym od rzeczywistości, ale potrafiącym ukryć to oderwanie. Jest taki rodzaj psychopaty, który trzyma żelazną kontrolę nad swymi urojeniami i posiada zdolność kanalizowania większości swej szaleńczej energii w społecznie akceptowalne pragnienia, czyli zdolność do uchodzenia za normalnego. Taki rodzaj psychiki znajduje upust dla swego szaleństwa w jednej wąskiej sferze, zazwyczaj należącej do życia prywatnego. W swoim przypadku Leo upuszczał trochę pary z prostytutkami, a dużo z Katarzyną. Musimy sobie uzmysłowić, że dręczył ją nie tylko fizycznie. Jego żądze nie ograniczały się tylko do seksu. Dążył do całkowitej kontroli. Kiedy już ją złamał fizycznie, nie byłby usatysfakcjonowany, gdyby jej nie złamał emocjonalnie, duchowo i potem umysłowo. Zanim Katarzyna przyjechała do lokalu pani Yancy, aby urodzić dziecko swego ojca, była równie szalona jak Leo. Ale wyraźnie przejęła jego opanowanie, jego zdolność do niewyróżniania się wśród normalnych ludzi. Straciła to opanowanie na trzy dni, kiedy urodziły się bliźnięta, ale potem znowu się pozbierała.

– Straciła panowanie nad sobą po raz drugi – zauważyła Hilary, kiedy samolot przedzierał się przez łachę wirującego powietrza.

– Tak – przyznał Joshua. – Kiedy powiedziała pani Yancy, że została zgwałcona przez demona.

– Jeżeli moja teoria jest prawidłowa – ciągnął Tony – to Katarzyna uległa nieprawdopodobnym przemianom po urodzeniu bliźniąt. Przeszła od jednego ciężkiego stanu psychotycznego do jeszcze cięższego. Nowy zbiór urojeń wypchnął stary zbiór. Potrafiła utrzymywać pozorny spokój, mimo że była niewolona seksualnie przez własnego ojca, mimo emocjonalnych i fizycznych tortur, jakie jej zadawał, mimo tego, że zaszła z nim w ciążę, i nawet mimo śmiertelnego bólu od ściskania się w dzień i w nocy przez te wszystkie miesiące, w czasie których natura domagała się, by ona tyła. W jakiś sposób utrzymała atmosferę normalności przy tym wszystkim. Ale po urodzeniu bliźniąt, kiedy sobie uświadomiła, że jej opowieść o dziecku Mary Gunther spowoduje, że wszystko wokół niej zawali się z hukiem, nie dała rady znieść już niczego więcej. Miotała się tak długo, dopóki sobie nie wymyśliła, że została zgwałcona przez diabła. Wiemy od pani Yancy, że Leo interesował się okultyzmem. Katarzyna przeczytała parę jego książek. Gdzieś się dowiedziała o przekonaniu niektórych ludzi, że bliźnięta urodzone w czepkach i tak dalej, no i zaczęła fantazjować. I ten pomysł, że jest niewinną ofiarą potwora z piekła, który ją zgwałcił – cóż, to było bardzo pociągające. Uwolniło to ją od wstydu i poczucia winy z powodu urodzenia dzieci własnego ojca. Było to jednak nadal coś, co musiała ukrywać przed światem, ale nie było to coś, co musiała ukrywać przed sobą. Nie było to nic wstydliwego, na co musiała znajdywać dla siebie nieustannie wymówki. Nikt nie będzie oczekiwał, że zwykła kobieta sprzeciwi się diabłu, który dysponuje nadprzyrodzoną mocą. A skoro potrafiła narzucić sobie wiarę, że naprawdę została zgwałcona przez potwora, to mogła też zacząć uważać siebie za nieszczęśliwą, niewinną ofiarę, a nie kogoś znacznie gorszego.