Częstotliwość nawrotów ataków autodestrukcji została ograniczona, trudno jednak mówić o pełnym sukcesie terapeutycznym. Leczenie trwa nadal.
Ostatniej relacji O’Mara wysłuchał ze szczególną uwagą, chociaż nikt z zebranych nie potrafiłby powiedzieć dlaczego. Odetchnął, gdy Braithwaite znowu zabrał głos.
— Skoro już mowa o problemach seksualnych, jak zostało wspomniane, będzie pan tu jedynym przedstawicielem swojego gatunku. Czy nie stanie się to dla pana problemem? Jeśli tak, proszę powiedzieć, jak zamierza pan sobie z nim radzić. Jeśli nie, proszę wyjaśnić, dlaczego to nie stanowi problemu.
Cerdal nadal patrzył jedynie na O’Marę.
— Przynajmniej część z was czytała już zapewne, jak wygląda nasz mechanizm reprodukcji. Na wszelki wypadek opiszę go jednak pokrótce. Ponieważ wszyscy tutaj są przedstawicielami odmiennych gatunków, zakładam, że wasze zainteresowanie ma charakter czysto kliniczny i tym samym nie mam powodu, aby odczuwać zakłopotanie.
Cha Thrat złączyła dłonie dwóch górnych kończyn, co w jej mowie ciała oznaczało przeprosiny. Cerdal zapewne tego nie rozpoznał.
— Słuchamy — powiedziała.
— W naszej rasie występują trzy płcie. Funkcje dwóch z nich odpowiadają w zarysie funkcjom osobników żeńskich i męskich u przedstawicieli ras dwupłciowych. Poza nimi są jeszcze matki. Wszystkie te istoty są oczywiście rozumne, niemniej osobniki męskie wykazują mniejszą skłonność do współudziału w akcie prokreacji i muszą być zwykle wabione na rozmaite sposoby do wniknięcia do ciała matki. Sama prokreacja ma miejsce wewnątrz matki, która także bierze w niej udział i mimo rosnącej znacznie wagi ciała nie przerywa w tym czasie swojej zwykłej aktywności. Poród polega na wydaleniu na zewnątrz dwojga rodziców wraz z dzieckiem. W tym momencie rola matki dobiega końca. Okres, który para spędza wewnątrz jej ciała, uznawany jest za szczególnie przyjemny. Sam go jeszcze nie doświadczyłem.
— Z zasady matki są istotami szczególnie zrównoważonymi emocjonalnie, niekiedy jednak mogą pojawić się pewne problemy, zwykle czysto medycznej natury. Na przykład wówczas, gdy w łonie matki panuje większy ścisk. W takich przypadkach chirurg zakłada kombinezon ochronny, który ma zapobiec skażeniu płodu obcym materiałem genetycznym i uchronić lekarza przed wpływem matki, i wchodzi do środka na czas interwencji. Z rzadka odnotowuje się także zaburzenia emocjonalne u dwojga rodziców przebywających w łonie, polegające na niechęci do opuszczenia tego miejsca.
Zamilkł, ale nikt nie zabrał głosu.
— Jeśli chodzi o moje osobiste potrzeby seksualne — dodał po chwili — sądzę, że uległy one sublimacji w trakcie wielu lat praktyki lekarza zajmującego się uzdrawianiem umysłów.
Biorąc zaś pod uwagę specyfikę naszych zachowań prokreacyjnych, wątpię, abym kiedykolwiek odczuł pokusę podjęcia czynności zastępczych z udziałem przedstawicieli innych ras.
— I dzięki Bogu — mruknął Lioren.
— Mogę więc powiedzieć, że jestem w pełni oddany medycynie. Tak jest obecnie i mam podstawy sądzić, że tak będzie i w przyszłości — zakończył Cerdal.
O’Mara spoglądał na niego kilka chwil w milczeniu. Naprawdę był zadowolony, że Lioren podjął rozmowę.
— Zdaje pan sobie na pewno sprawę, doktorze Cerdal, że pańskie doświadczenie z innymi rasami jest dalece niewystarczające wobec tutejszego zakresu obowiązków — powiedział Ojczulek. — W tej sytuacji będzie pan musiał przejść dodatkowe przeszkolenie, aby w ogóle mieć szanse im sprostać. Wiele będzie przy tym zależeć od pańskiego nastawienia i zdolności do nawiązywania kontaktu z pacjentami, których sposób myślenia może okazać się całkiem odmienny od tego, co zdołał poznać pan do tej pory. W grę wchodzi też zbadanie pańskiego poziomu ksenofobii, o ile takowa się objawi, i zdolności do świadomego zapanowania nad wzbudzanymi przez nią odruchami.
— Rozumiem — odparł Cerdal.
Nadal patrzył na O’Marę.
— Na czas stażu może pan się uważać za pracownika tego działu, podobnie jak Braithwaite, Cha Thrat i ja. Będziemy panu doradzać oraz zwracać uwagę na błędy. Czy to panu odpowiada?
— Całkowicie — powiedział Cemmeccanin. — Przynajmniej do czasu zakończenia stażu.
Potem mogę mieć swoje uwagi do przekazania. Muszę jednak powtórzyć wcześniejsze pytanie.
— Tak?
Niezmiennie wpatrzony w O’Marę Cerdal poszukał właściwych słów, aby jak najprecyzyjniej wyrazić swoje wątpliwości.
— Jestem kandydatem na najważniejsze stanowisko w Szpitalu. W tej sytuacji oczekiwałbym, że administrator sam przeprowadzi ze mną wywiad i nie dozwoli, aby zastępowały go w tej roli osoby będące jego podwładnymi. Dla kogoś o mojej pozycji jest to sytuacja co najmniej dziwna, o ile nie obraźliwa. Chyba że istnieje ważny powód dla takiego właśnie postępowania. Biorąc pod uwagę siwą barwę pańskich włosów, można sądzić, że jest pan w podeszłym wieku. Czy oznacza to, że sprawność pańskiego umysłu spadła już na tyle, że potrzebuje pomocy młodszych istot? Jeśli tak, byłoby to wystarczające usprawiedliwienie.
Cha Thrat i Lioren zastygli w bezruchu niczym posągi, z komunikatora dobiegały odgłosy sugerujące, że Braithwaite musiał się chyba czymś zakrztusić. Wszyscy czekali na eksplozję O’Mary, on jednak nie odmówił sobie przyjemności zaskoczenia obecnych.
— Jest jeszcze jedna możliwość, której nie wziął pan pod uwagę, doktorze Cerdal — powiedział z uśmiechem. — Że to nie jeden wywiad, ale cztery, przeprowadzane równocześnie.
I że moi asystenci, chociaż sami do tej chwili o tym nie wiedzieli, są podobnie jak pan kandydatami na to samo stanowisko.
Zanim ktokolwiek zdołał się odezwać, O’Mara uniósł dłoń i spojrzał po kolei na zgromadzonych.
— Proszę darować sobie protesty i próby dowodzenia, że brak wam kwalifikacji. Nie cierpię fałszywej skromności. Wasze doświadczenie, zdobyte podczas pracy w naszym dziale, czyni z was idealnych kandydatów na moje stanowisko. Wszyscy posiadacie też kwalifikacje medyczne. Fakt, że porucznik musiał wiele zapomnieć, nie praktykując od dłuższego czasu, Cha Thrat nie dostała pozwolenia na praktykę w Szpitalu, a Lioren sam zdecydował ojej porzuceniu, nie ma w tej sytuacji żadnego znaczenia. Nikt nie oczekuje od administratora, że będzie osobiście leczył pacjentów. Cha Thrat, Ojczulku, dobrze wiem, ile macie pracy.
Możecie się nią zająć. Braithwaite, znajdź trochę czasu, aby oprowadzić doktora Cerdala po jego potencjalnym królestwie. I pamiętajcie, że będę was obserwował, niekiedy wystawiając na próby. O waszym ewentualnym awansie zdecydują takie czynniki, jak kompetencja zawodowa, zdolność działania pod wpływem stresu oraz moje subiektywne wrażenie.
Raz jeszcze uśmiechnął się oszczędnie.
— Chociaż niekoniecznie w tej kolejności — dodał. — Wstępny wywiad został zakończony. Możecie odejść.
ROZDZIAŁ ÓSMY
Niemal pół wieku wcześniej perspektywa awansu nie wydawała się O’Marze atrakcyjna. Z drugiej strony, nigdy nie otrzymał podobnej propozycji, co mogło zaważyć na jego odczuciach. Gdy w końcu do tego doszło, w pierwszej chwili energicznie pokręcił głową.
— Oczekiwałem raczej miłego wyrazu twarzy, zwykłego dziękuję i paru pytań. O nowy zakres obowiązków, nową płacę i tak dalej. Ale zdecydowana odmowa? Musi pan jakoś zacząć karierę zawodową, O’Mara. To pierwszy szczebel, z następnymi pójdzie już łatwiej.