Potem zwołam zebranie starszego personelu medycznego w sali konferencyjnej administracji.
Łatwiej wtedy zrozumieją, jakie to ważne. Przepraszam, że tak bez pytania rozporządzam twoim biurem, ale sam wiesz, że w przypadku zagrożenia epidemią Szpital przechodzi pod kierownictwo pionu medycznego.
Uśmiechnął się słabo i mówił dalej.
— Nie chcę ci niczego rozkazywać, administratorze O’Mara, ale jako lekarz radziłbym ci zrobić przerwę w pracy i wykorzystać ją na sen, póki to jeszcze możliwe. Przez kilka najbliższych dni będziesz nam potrzebny świeży i wypoczęty, ze zwykłym poziomem geniuszu i złośliwości. Pana też to dotyczy, poruczniku. Koniec.
Podczas burzliwego spotkania genialny i złośliwy umysł O’Mary nie przydał się przesadnie. Braithwaite, który zawsze wyglądał świeżo, nie miał nic do roboty. Słuchał tylko coraz gwałtowniejszej wymiany zdań między starszym personelem medycznym a starszymi inżynierami.
Major Okambi z działu inżynierii zameldował o pomyślnym przebiegu prac przy modernizacji kapsuły ratunkowej. Praca nie była trudna, ponieważ Kermianie należeli do istot ciepłokrwistych i tlenodysznych, niemniej małe rozmiary oznaczały, że trzeba dostosować do jego potrzeb szereg urządzeń pokładowych, a także komunikator i stałe umeblowanie. Musieli też przebudować luk kapsuły, skoro odtąd miała być zdalnie sterowana. Okambi i jego ludzie starali się, jak mogli, ale wiedzieli już, że nie zdołają uporać się z zadaniem w trzy dni, jak pierwotnie to zakładano, lecz zajmie im ono co najmniej pięć dni.
Prilicla zadrżał cały, czując, że w tej sytuacji musi wygłosić coś, co nie zostanie dobrze przyjęte.
— Przyjacielu Okambi, przy obecnym tempie rozrostu strefy groźnego oddziaływania, za pięć dni będziemy musieli ewakuować osiem poziomów nad i pod Tunneckisem. Bardzo utrudni to pracę Szpitala, ponieważ ewakuacja obejmie również główną salę jadalną. Do ryzyka psychicznego dojdzie ryzyko gastronomiczne, ponieważ cały ciężar wyżywienia personelu i pacjentów spadnie na kuchnie oddziałowe i podajniki żywności w kwaterach. Jeśli spóźnisz się z kapsułą choć jeden dzień, z użytku wyłączone zostaną także magazyny żywności. To będzie już poważny problem.
Empata znów zadrżał, odbierając emocjonalne echo swoich słów. Twarze większości obecnych wyrażały przygnębienie i ledwo kontrolowany strach o bezpieczeństwo własne, jak i tysięcy istot, za które byli odpowiedzialni.
— Wiem, że musimy troszczyć się o pacjentów, doktorze — powiedział ze złością Okambi. — Jednak ten chory stwarza naprawdę nieproporcjonalnie wiele kłopotów. Dlaczego nie pogodzimy się po prostu z porażką i nie odeślemy go do domu?
— Zapomina pan o szczególnej naturze tego schorzenia — odezwał się Braithwaite. — Zanim statek dotrze na Kerm, jego załoga zapomni, jak się ląduje. A gdyby nawet im się udało, ten jeden osobnik może się okazać zdolny do zniszczenia całej cywilizacji. — Porucznik spojrzał na Priliclę. — Doktorze, czy jest jakiś inny sposób, aby odizolować pacjenta? Może zmodyfikowane pole ciszy, które oddziaływałoby na fale telepatyczne zamiast na dźwiękowe?
— Też najpierw o tym pomyśleliśmy — rzucił z irytacją Okambi. — Ale telepaci wykorzystują całkiem inny rodzaj fal niż fale dźwiękowe. Dotychczas nie udało się skopiować wysyłających je narządów i tym samym nie umiemy także ekranować fal telepatycznych. — Zerknął na O’Marę. — Przeprowadził pan na odległość kilka sesji z doktorem Cerdalem, pierwszą i najbardziej poszkodowaną ofiarą Tunneckisa. Czy widzi pan jakieś możliwe rozwiązanie psychiatryczne?
O’Mara pokręcił głową.
— Niestety, doktor Cerdal nie panuje obecnie nad swoimi emocjami. Jest całkowicie pod ich wpływem i nie kieruje się niczym innym. Przypomina przerażone dziecko chowające się przed otaczającymi je koszmarami. Obcymi koszmarami, które na dodatek twierdzą, że chcą pomóc. To skrajna postać ksenofobii. Moi ludzie rozmawiali z innymi istotami, które nie ucierpiały tak bardzo. Mają te same objawy. Ich nasilenie zależy od odległości, w jakiej przebywali od Tunneckisa, i czasu, który tam spędzili. Wydaje się, że ostateczny efekt był skutkiem kumulowania się wpływu. Sam Tunneckis jest silnie zaburzony. Utrata zdolności telepatycznych wywołała u niego depresję. Bywa komunikatywny, ale taki stan nie trwa nigdy dłużej niż kilka minut, co uniemożliwia skuteczną terapię. Jest całkowicie nieświadom problemów, które powoduje u innych. Nie zamierzam mu o tym mówić. Nie ma do tego żadnych terapeutycznych powodów, a jemu i tak jest już ciężko.
Przez chwilę O’Mara pomyślał o Marrasarah. Utrata zdolności poruszania futrem była najgorszą rzeczą, jaka mogła zdarzyć się pięknej niegdyś Kelgiance. Los Tunneckisa był jeszcze straszniejszy. O’Mara musiał zamrugać kilka razy, aby usunąć mgiełkę, która nagle przesłoniła mu pole widzenia. Gdy się odezwał, uczynił to ze zwykłym sarkazmem, ale także złością, której w tej chwili mu nie brakowało.
— To byłaby miła odmiana, gdyby to nasz dział dokonał kiedyś medycznego cudu, zastępując w tym lekarzy — powiedział, dzieląc uwagę między Conwaya, Thornnastora i Priliclę. — Jednak najlepsze, co możemy zrobić, to spróbować uratować to, co jeszcze zostało z pacjenta po wypadku czy późniejszej operacji. Albo na skutek obu tych zdarzeń. Nawet jeśli osiągniemy pewne sukcesy, będzie to leczenie paliatywne, obejmujące naukę jak najlepszego wykorzystania przez pacjenta tych zmysłów, które mu zostały, a nie przywrócenie do pełnej sprawności. Jego obecny stan jest skutkiem wypadku i szoku po uderzeniu pioruna, które oddziałały na mózg czy system nerwowy. Problem jest więc zasadniczo medyczny i to wy macie największe szanse go rozwiązać.
Thornnastor zaczął uderzać gniewnie środkowymi stopami o podłogę. Prilicla drżał coraz silniej. Conway zerwał się na równe nogi, ale zaraz usiadł i zabrał głos.
— Sir, nie próbujemy zrzucić z siebie odpowiedzialności — powiedział spokojnie. — Jesteśmy odpowiedzialni za tamtą operację i przyznajemy się do tego. Jednak to nie pomoże rozwiązać problemu. To pan jest naczelnym psychologiem i administratorem Szpitala. Co pańskim zdaniem powinniśmy zrobić?
Jasne, że nie próbujecie, pomyślał O’Mara, ale to ja mam znaleźć odpowiedź.
— Możliwe, że poważny stan pooperacyjny przesłonił jakieś istotne czynniki odpowiedzialne za obecny problem — powiedział głośno. — Pacjent Tunneckis to unikatowy przypadek i najnowsza historia Kermu nie zna najpewniej drugiej takiej sytuacji. Jednak dlaczego? Co przebiegło tu inaczej, jeśli chodzi o warunki fizyczne, otoczenie czy inne jeszcze czynniki związane z wypadkiem Tunneckisa, których jeszcze nie dostrzegliśmy i które nie pojawiły się albo i nie mogły się pojawić w przeszłości? Czy jesteście pewni, że znacie dokładny przebieg zdarzeń?
Thornnastor przestał wprawiać podłogę w wibracje. Prilicla przestał się trząść.
Conway zmarszczył czoło i wyglądał, jakby mocno się nad czymś zastanawiał. Jednak O’Mara jeszcze z nimi nie skończył.
— Jako główny psycholog zapewne znam wasze myśli wcześniej niż wy sami — powiedział, patrząc na nich po kolei. — Jednak jako administrator oczekuję od was konkretnych i jasnych decyzji. Szpital znalazł się w niebezpieczeństwie, być może największym w całej jego historii. Tym razem nie chodzi o jego strukturę, ale o personel, co oznacza być albo nie być dla największej wielogatunkowej placówki leczniczej w Federacji.