Выбрать главу

– Powiedziałem jej, że jeśli chce się przebić, musi postępować jak ty. – Mike wziął do ręki płaszcz. To zdecydowanie miała być zniewaga, ale Nico zdecydowała się jej tak nie odbierać.

– Bardzo mi miło – odparła, jakby jej pochlebił.

– Tak czy siak – ciągnął, wkładając ręce w rękawy płaszcza – otworzyłaś mi oczy na to, co istotne w życiu. Wy, kobiety, zawsze to powtarzacie: najważniejsze są związki, nie kariera. Kariera jest gówno warta. Kariera jest dla gnojów. Kiedy myślę o tym, jak się wiłem… Z czego zrezygnowałem, żeby zadowolić Victora Matricka… – Popatrzył na Natalię i zaborczym gestem ujął jej rękę. – Prawda, mała?

– Chyba tak – szepnęła Natalia, wodząc wzrokiem od Mike'a do Nico. – Ale może warto mieć jedno i drugie? – zaryzykowała.

Nie chce się narazić żadnemu z szefów, pomyślała Nico.

– Jeszcze raz gratuluję – powiedziała.

Patrzyła na nich przez chwilę, gdy wychodzili ze sklepu. Biedna dziewczyna, musi wyjść za Mike'a Harnessa. Był takim tyranem. Postanowiła, że uważniej przyjrzy się tej Natalii. Miała nadzieję, że jest dobra: jeśli tak, dołoży starań, żeby jej pomóc. Mała zasłużyła na coś dobrego w życiu po ślubie z Mikiem.

– Czy mam zapakować i wysłać do pani? – spytał sprzedawca, trzymając w rękach złożony srebrny krawat w lśniącym brązowy pudełku.

– Tak. – Nico poczuła, że dzień znowu sprawia jej radość. – Bardzo proszę.

Nico pomyślała, że ludzie robią strasznie dużo zamieszania.

Była siódma wieczorem, auto utknęło w korku pojazdów usiłujących skręcić z Siódmej Alei w Pięćdziesiątą Czwartą Ulicę do Ziegfeld Theatre, gdzie odbywała się premiera Wendy. Czuło się napięcie emanujące z innych aut, stres w czystej postaci, związany z wieczorną premierą filmową; przebieraniem się, znalezieniem środka transportu, a potem jeszcze te tłumy przed kinem (powstrzymywane po obu stronach ulicy dzięki policyjnym barierkom), które mają nadzieję ujrzeć prawdziwą gwiazdę filmową (Nico zastanawiała się, czy właśnie takie wspomnienia zabierają sobie do grobu – Jenny Cadine na żywo?), i fotografowie, i dziewczyny od public relations, które muszą znać różnicę między kimś ważnym a byle kim…

Auto wjechało w wolne miejsce przed kinem, a Nico szybko wysiadła. Opuściła głowę, przepchnęła się przez tłum i weszła bocznymi drzwiami, unikając czerwonego dywanu. W ostatnich miesiącach coraz częściej uświadamiała sobie, że nie chce być osobą publiczną. Nie potrzebowała tego. Prezes zarządu i dyrektorka Verner Publications powinna być nieco tajemniczą postacią, która rzadko pojawia w gazetach. Zresztą to był wieczór Wendy. Fotografowie nie potrzebowali zdjęć Nico.

– Nico O'Neilly? – zapytała młoda kobieta w czerni ze słuchawkami na uszach.

– Tak – odparła Nico uprzejmie.

– Mamy dla pani zarezerwowane miejsce w rzędzie Wendy Healy. Pani mąż chyba już jest.

– – Dziękuję. – Nico podążyła za młodą kobietą wzdłuż przejścia. Do oparć foteli w środkowym rzędzie przyczepiono kartki z nazwiskiem „Healy". Shane siedział na jednym końcu rzędu, razem z Tylerem i Magdą, która zajęła miejsce koło ukochanej córki Nico (jak cudownie wyglądała Katrina – na widok tej twarzy Nico ściskało się serce), a dalej Seymour w nowym krawacie. Magda i Katrina włożyły puszyste czapy. Teraz były bliskimi przyjaciółkami, obie miały kuce i czapki, no i dobrze. Nico liczyła na to, że ich przyjaźń przetrwa wieczność. Po drugiej stronie Seymoura trzy fotele były wolne. Ona miała usiąść obok niego, a dalej Victory i Lyne. Zerknęła na drugą stronę. Obok Shane'a były dwa wolne miejsca, co oznaczało, że jedno zajmie Selden. No tak, Wendy ich rozdzieli. Uspokojona Nico usiadła koło Seymoura.

– Witaj – wyszeptała.

– Witaj – odparł. Zerknął na zegarek: w ten sposób pytał, dlaczego się spóźniła.

– Korki – powiedziała. – Na zewnątrz jest z tysiąc osób.

Spojrzała na drugą stronę rzędu. Przejściem szedł Selden Rose. Zatrzymał się… Popatrzył na Shane'a… I usiadł, tak jak przewidziała, zostawiając wolne miejsce dla Wendy. Shane ignorował Seldena, patrzył wprost przed siebie. No cóż, Shane będzie musiał przywyknąć, pomyślała Nico. Zastanawiała się, czy wie o ciąży. Jeśli nie, to i tak wkrótce się dowie. Selden sprzedawał swoje mieszkanie i przeprowadzał się do Wendy.

– Co wyprawia Wendy? – spytał Seymour, gdy zobaczył, że Selden zajął swoje miejsce.

– Pewnie wygłosi mowę przed filmem – oświadczyła Nico.

– Nie, chodziło mi o to, co wyprawia z Seldenem i Shane'em – syknął. – Tak nie można.

– Są dorośli. – Wzruszyła ramionami.

– To niezbyt uprzejme wobec Shane'a. – Natychmiast wziął Shane'a w obronę.

– Niezbyt, ale na to zasłużył. Przecież to on chciał od niej odejść – powiedziała Nico. – Poza tym nigdy go nie lubiłeś.

– Wątpię, żebym polubił Seldena – oświadczył Seymour sztywno.

– Jest w porządku… Tak mi się wydaje.

Znowu zerknęła w tamtą stronę. Shane wciąż wpatrywał się w przestrzeń… Nie, teraz zajmował się kurtką Tylera. Tyler miał taką minę, jakby lada chwila zamierzał wpaść w szał. Wiercił się i kopał fotel przed sobą. Selden ukradkowo obserwował Tylera, być może zastanawiał się, czy powinien interweniować. Teraz Shane usiłował zignorować obu, Tylera i Seldena.

Nico pomyślała, że to nawet lepsze niż film.

Selden wciąż zerkał na Shane'a… Interweniuje, pomyślała Nico. I faktycznie, Selden się wychylił. Powiedział coś, co wyglądało na „Cześć, stary". Uniwersalne męskie powitanie. Teraz Shane musiał na niego spojrzeć. Selden usiłował zachowywać się przyjaźnie… Wyciągał rękę, Shane musiał ją przyjąć. I wtedy Selden pochylił się i powiedział coś do Tylera. Tyler na moment zapomniał o nadciągającym ataku szału. Selden zrobił głupią minę, Tyler się roześmiał. Shane wydawał się urażony, ale Selden znów coś do niego powiedział, usiłując go rozluźnić. Brawo, Selden, pomyślała Nico i usiadła wygodniej. Była zadowolona, że przejął kontrolę nad sytuacją i starał się postępować jak należy. Pomyślała, że pewnie go polubi. Może Wendy i Selden będą szczęśliwi. W każdym razie Wendy z pewnością zasłużyła na odrobinę szczęścia w życiu osobistym.

Światła na sali przygasły, wszyscy ucichli. Potem rozbłysnął reflektor, a Wendy ruszyła przejściem. Ktoś wręczył jej mikrofon, weszła po schodkach na podium pod ekranem.

Ludzie zaczęli klaskać, najpierw cicho, potem coraz bardziej entuzjastycznie. Tłum darzył ją prawdziwym uczuciem, na widowni siedzieli nie tylko gwiazdorzy i ludzie z branży, ale również ekipa z rodzinami. Uwielbiali ją – kobietę, dzięki której ziściło się marzenie tylu ludzi. Przez chwilę Wendy stała w świetle reflektora, całkowicie opanowana, tylko kiwała głową i słuchała braw. Potem odchrząknęła, ludzie na widowni zaśmiali się i ucichli.

– Witajcie wszyscy. Jestem Wendy Healy, szefowa Parador Pictures, i z radością witam was dziś na światowej premierze Pielgrzyma w łachmanach. Film jest… wreszcie gotowy! – (To wywołało wybuch pełnego uznania śmiechu). – Dzięki trwającej sześć lat pełnej pasji pracy wielu ludzi, ludzi, którzy nigdy nie przestali marzyć, że pewnego dnia obejrzą tę zadziwiającą historię na ekranie…

Nico pomyślała, że Wendy ślicznie wygląda. Jej wzrok powędrował na skraj rzędu. Shane marszczył brwi, a Selden, z tymi dość długimi, prostymi włosami, patrzył na Wendy z dumą. Potem Shane spojrzał na Seldena z irytacją. Cóż, pech, pomyślała Nico. Shane zaczynał gorzej wyglądać. Miał czerwoną, napuchniętą twarz, ale może jedynie w wyniku jakiegoś zabiegu kosmetycznego, takiego jak peeling laserowy. Znowu rozległy się gorące oklaski. Wendy zeszła z podium i ruszyła przejściem ku swojemu fotelowi, zatrzymując się co parę kroków, żeby kogoś ucałować albo uścisnąć mu rękę. Uniosła wzrok i napotkała spojrzenie Nico. Nico pomachała do niej i wystawiła kciuk.