– Dobre geny? Szokujesz mnie! – Patrzył na nią, jakby oszalała.
Musiała przyznać, że w jego ustach słowa te brzmiały odstraszająco.
– Kiedy masz zamiar to zrobić? A może już jesteś w ciąży? Nie, nie wierzę…
W jego oczach dostrzegła prawdziwe przerażenie.
– Nie twoja sprawa – odburknęła.
– Muszę to wiedzieć, Erin! Powiedz mi, jesteś w ciąży? Potrząsnęła przecząco głową.
– Dzięki Bogu… – odetchnął z ulgą. – A kiedy planujesz?
– Wkrótce.
– A co sądzi na ten temat twoja rodzina?
– Nikt o niczym nie wie i nie waż się nikomu mówić. Coś zmyślę…
– I nie boisz się, że spotkasz potem kogoś, kogo pokochasz? I co wtedy?
– Nic.
– A jeśli będziecie mieli wspólne dzieci?
– To co, dziecko to dziecko.
– To bardzo lekkomyślna decyzja, nawet jeżeli uważasz, że wszystko przemyślałaś. Kierujesz się emocjami, nie rozsądkiem, i robisz dziecku wielką krzywdę…
– Niedługo będę miała już trzydziestkę, nie mogę czekać z tym do końca życia. – Tak naprawdę nie chodziło jej wcale o wiek, ale Nathan nie musiał przecież wszystkiego wiedzieć.
– Erin, masz zaledwie dwadzieścia siedem lat. To trochę za wcześnie, by popadać w taką desperację. Z pewnością już wkrótce spotkasz odpowiedniego mężczyznę, z którym zechcesz założyć rodzinę.
Spuściła wzrok, a potem przykucnęła, by zawiązać buty.
– To naprawdę nie twoja sprawa – syknęła, otwierając gwałtownie drzwi.
Ale on zatrzasnął je z powrotem.
– Naprawdę nie moja? – powiedział zirytowany. – A co z nami, Erin? Czy choć przez moment przyszło ci do głowy, co ja będę czuł, kiedy się o tym dowiem?
– Nie dowiedziałbyś się… – Tylko tyle zdołała powiedzieć. Głos jej się załamał, a do oczu napłynęły łzy. Cały świat był teraz zamazany.
– Jak możesz być tak wyrachowana! – wykrzyknął, a jego wzrok stał się lodowaty jak nigdy dotąd.
– Mówiłam ci cały czas, że nie chcę się wiązać. To ty nie dawałeś mi spokoju, a teraz zachowujesz się tak, jakbym cię wykorzystała.
– A nie jest tak? Jak to inaczej nazwać? Zwyczajnie bawiłaś się mną! Taka mała przygoda, zanim zajdziesz w ciążę, co?
– To wcale nie tak! – zawołała i rozpłakała się. Ukryła twarz w dłoniach i szlochając, ciągnęła dalej: – Mieliśmy zostać przyjaciółmi, a nie kochankami, obiecałeś mi to. Zresztą nie mamy szansy na poważny związek. Nie kochasz mnie, więc w czym rzecz?
Zapadła cisza.
– A skąd ta pewność? Więc co tu robię?
– Nigdy nic nie mówiłeś…
– A chciałaś to usłyszeć?
To prawda, w jej życiu nie było miejsca na romantyczną miłość. Tak przecież postanowiła. Dziecko było na pierwszym miejscu. Ale czemu on się tak unosił? Czy to gniew, czy rozczarowanie, czy może urażona duma? Przecież taki mężczyzna jak on nie nadaje się na ojca rodziny. Wieczny włóczęga, który nie potrafi zagrzać nigdzie miejsca, zmienny i niestały… Choć może gdzieś w środku, pod tą twardą powłoką jest w nim także człowiek wrażliwy i czuły, opiekuńczy i ciepły. Miała przecież okazję tego doświadczyć. Ale na jak długo starczy mu tych uczuć? Gdy trochę odpocznie, odpręży się, zniknie na zawsze. Nie mogła podejmować takiego ryzyka.
– Przykro mi – powiedziała, spuszczając głowę.
– W porządku, staram się zrozumieć, ale dlaczego nie weźmiesz na przykład pod uwagę mnie jako ojca dla swojego dziecka? Może nie masz na mój temat tak pełnych danych, jakimi dysponuje twój instytut, ale chętnie ci służę wszelkimi informacjami. Nie bez znaczenia jest też sposób, w jaki powstaje dziecko… To naprawdę niezła zabawa – dodał sarkastycznie.
– No właśnie! – krzyknęła. – Gdybym tylko mogła ci zaufać, że zostawisz nas potem w spokoju! Gdyby nie ta obawa, dawno bym się zdecydowała.
– Słucham? Czy zastanawiałaś się kiedykolwiek, jak trudno samotnej osobie wychować dziecko?
– A jednak wielu kobietom to się udaje, i to całkiem nieźle.
– Bo nie mają innego wyjścia. Na świecie nie brak mężczyzn, którzy nie chcą brać na siebie odpowiedzialności za rodzinę. Ale to wyjątkowo nie fair wobec dzieci i matek. – Miał ochotę nią potrząsnąć. – Nie na darmo natura wyznaczyła do roli rodziców dwoje ludzi.
– Mam przecież brata i siostrę, na pewno mi pomogą. No i mam też w końcu rodziców…
– A zastanawiałaś się, co twoje dziecko będzie czuło, gdy się dowie, że nigdy nie miało ojca? Jak mu to wytłumaczysz?
Z trudem pozbierała myśli.
– Nie mogę dopuścić do tego, by jakiś facet próbował kiedykolwiek odebrać mi moje dziecko, przekupując je słodyczami czy upominkami, na które mnie nie będzie stać. I to tylko dlatego, że akurat przyjdzie mu ochota zabawić się w tatusia. – Erin wybuchła płaczem.
Gdy Nathan postąpił krok do przodu, zawołała:
– Nie dotykaj mnie!
On jednak zignorował jej słowa, podszedł i przytulił ją.
– Już dobrze, Erin, uspokój się, nie chciałem cię zdenerwować. Może kiedyś twoi rodzice wszystko zepsuli, ale to jeszcze nie powód, by popadać w taką panikę. To może się udać, wierz mi. Nie jesteś przecież swoją matką, tylko sobą, i przeżyłaś, co przeżyłaś. Dobrze wiesz, jak powinno to wyglądać. Naprawdę, nie wszyscy mężczyźni są tacy jak twój ojciec…
– Ale ja tak strasznie boję się zaryzykować, rozumiesz? Nie potrafię tego w sobie przełamać i nic na to nie poradzę. Zostaw mnie w spokoju, Nathan. – Nienawidziła uczucia bezsilności, jakie ogarniało ją, gdy ją przytulał. – Nie chcę, byś teraz wchodził z buciorami w moje życie! – Wyrwała się z jego objęć i nim zdążył się zorientować, wybiegła na dwór.
Ten dzień nie należał do najbardziej udanych. Erin siedziała w pracy i bezmyślnie gapiła się w komputer. Wiedziała, że tym razem Nathan poczuł się naprawdę dotknięty. Nie będzie już żadnych negocjacji, czułych gestów i słów i nikt nigdy nie powie już do niej „słodka bibliotekarko”. A tego będzie jej brakować najbardziej. Ale może to i lepiej, bo przecież i tak już wkrótce by się rozstali, więc poranna historia zaoszczędziła jej trudnych wyjaśnień i pełnego niedomówień pożegnania. Jakiś czas będzie jeszcze czuła rozczarowanie i ból, ale była pewna, że w końcu pogodzi się z takim rozwiązaniem. Gorzej było z Nathanem. Czuł się wykorzystany i oszukany. Ale przecież wcale nie miała takiego zamiaru. I co z tego. Nie pomagały ani prośby, ani groźby – po prostu nie przyjmował do wiadomości, że ona nie chce się teraz z nikim wiązać. Trudno, sam się wmanewrował w tę głupią sytuację. Teraz czekało ją nie lada wyzwanie – za wszelką cenę musiała odnaleźć w sobie dawny spokój i harmonię. Już za rok będzie kołysać w ramionach swoje dziecko. Nagle jednak ogarnęły ją wątpliwości. Cały czas dźwięczały jej w uszach słowa Nathana, że prościej byłoby zajść w ciążę z nim. Czy mówił to na serio, czy tylko się z niej naśmiewał? Nic nie mogła na to poradzić, ale jego dziwna propozycja wydała się jej niezwykle kusząca. Zaczęła mazać nerwowo długopisem po kartce. Zapędził ją w kozi róg. A może o to mu właśnie chodziło? Wspaniale by było tulić do siebie jego dziecko. Przecież on wcale nie musiałby o tym wiedzieć. Był cudownym kandydatem na przygodę na jedną noc. Więc chyba warto rozważyć taką możliwość? Czy teraz, kiedy dowiedział się już o wszystkim, uda się jej uśpić jego czujność? W końcu należał do rodziny, z pewnością dowie się, że urodziła dziecko. Na pewno zacznie coś podejrzewać. Z łatwością będzie mógł to sobie wyliczyć i… Nie, nie mogę do tego dopuścić, to byłoby szaleństwo, wprawdzie bardzo kuszące, ale szaleństwo.