Выбрать главу

– No cóż – westchnęła Erin. – To prawda, ale okulary zostawiłam w pokoju, a kok poluzował mi się trochę pod prysznicem – wyjaśniła z całą powagą. – Bardzo przepraszam za moją nieprofesjonalną aparycję – dodała, wycofując rękę, po czym skierowała się do drzwi.

Szkoda, że odeszła od okna, pomyślał rozżalony, od blasku księżyca, który malował na jej ciele piękne i niezwykłe wzory.

– Sally sporo mi o tobie opowiadała – dodał jakby zakłopotany. – Powinienem jej uważniej słuchać… Ale powiedz, co ty tu właściwie robisz?

– Prawdę mówiąc – zaczęła Erin, zastanawiając się w panice, co powiedzieć – prawdę mówiąc… myślałam, że ktoś włamał się do domu – postanowiła wyznać całą prawdę. – To dosyć długa historia, a jestem pewna, że potrzebujesz trochę snu po męczącej podróży. Przełóżmy więc naszą rozmowę na później.

Chciała już wyjść, ale Jonathan wcale nie miał ochoty zostać sam.

– Chwileczkę, zaczekaj – powiedział, kładąc jej dłoń na ramieniu. Całkowicie wybił się już ze snu, a zabawa dopiero się zaczynała.

Ramię dziewczyny było równie zmarznięte jak ręka i Nathanowi przyszło na myśl, że mógłby inaczej rozgrzać jej wychłodzone ciało. Wzbudziła w nim pożądanie, jakiego dawno nie zaznał. Zresztą, już od wieków nie tknął żadnej kobiety. Po chwili jednak przywołał się do porządku.

– Myślę, że jesteś mi winna jakieś wyjaśnienie. Skąd mam wiedzieć, że faktycznie jesteś siostrą Toma?

Ku jego rozbawieniu wzięła te słowa poważnie i ze wzburzenia aż się zachłysnęła.

– Sugerujesz, że co? Że to niby ja się tu włamałam? Czy to wygląda na ekwipunek włamywacza? – wybuchła, wskazując na ręcznik. Wtedy dopiero zdała sobie sprawę, że on stał przed nią nagi, jak go pan Bóg stworzył. – A ty co, nigdy nie słyszałeś o piżamie? – Szybkim ruchem ściągnęła z głowy ręcznik i rzuciła mu go w twarz.

Mimo panujących ciemności, gotów był przysiąc, że się zarumieniła.

– No cóż, przyznaję, że nie spodziewałem się nocnej wizyty – dodał jakby przepraszająco i owinął się ręcznikiem. – Gdybym został uprzedzony, z pewnością wskoczyłbym w garnitur. – Na jego twarzy pojawił się uśmiech satysfakcji.

Erin spojrzała tęsknym wzrokiem na drzwi i nieco teatralnie zaczęła dygotać i poszczękiwać zębami.

– I co, chcesz sobie tak po prostu pójść? – Przysunął się bliżej. – To nieludzkie…

Wcale jej nie dotykał, a jednak czuła się przyparta do muru. Wpatrywała się w niego niczym sarna sparaliżowana przez światła samochodu.

Nathanowi wydawało się, że dostrzegł w jej oczach ten błysk, który dawniej nie raz zdarzało mu się już widzieć w oczach kobiet. Ale był przecież dżentelmenem, nie mógłby uwieść przyjaciółki i szwagierki swojej siostry w tak nietuzinkowej sytuacji. Nic jednak nie mógł poradzić na to, że tak go intrygowała. Pragnął poczuć, jak jej puszyste włosy muskają go po twarzy, pragnął wsunąć dłonie w tę burzę rudych loków i całować rozedrgane usta. No i, rzecz jasna, zedrzeć z niej wreszcie ten ręcznik. Ignorując surowy głos sumienia, oparł się łokciami o ścianę, zamykając Erin jak w pułapce.

– Nigdy nie wypuszczam żadnej dzidzi ze swojej sypialni bez pożegnalnego pocałunku – wyszeptał uwodzicielsko.

– Dzidzi? – zdenerwowała się Erin.

– A więc jak będzie? Co z moim pożegnalnym pocałunkiem? – zlekceważył jej oburzenie.

Była pewna, że wystarczyłoby tylko mocniej na niego huknąć za tę bezczelność, a zostawiłby ją w spokoju, ale nie znalazła w sobie dość siły. Coś powstrzymywało ją od prawdziwego gniewu i choć jeszcze jej nawet nie dotknął, poczuła jakiś dziwny magnetyzm. Podobnie jak on zignorowała głos sumienia, który usilnie podpowiadał jej, że najwyższa pora wyjść. Nie, nie zamierzała pozwolić mu na pocałunek, choć ta propozycja przyprawiła ją o dreszcze, ale aż ją kusiło, by podjąć to ryzykowne wyzwanie, które los postawił na jej drodze.

– Nie jestem pańską dzidzią – powiedziała jednak po chwili. – I byłabym panu niezwykle wdzięczna, gdyby zechciał mnie pan stąd wreszcie wypuścić. Jest późno, a ja jestem zmęczona i zziębnięta.

– Mów mi Nathan – szepnął, jakby nie usłyszał, co powiedziała. – Przypominam, że to ty wdarłaś się do mojej sypialni i na dodatek twierdzisz, że jesteśmy rodziną – zamruczał jej wprost do ucha.

Tego było już za wiele. Tym razem przesadził. Nie miała zamiaru dłużej powstrzymywać złości.

– Bo jestem twoją rodziną, ty ośle! – krzyknęła. – Gdybyś choć raz pojawił się na jakiejś rodzinnej uroczystości, na ślubie, chrzcinach, czy choćby na Wigilii, to wiedziałbyś, kim jestem – syknęła. – Twoja siostra chciała nawet odwołać wyjazd na urlop, gdy dowiedziała się, że zjawisz się tu łaskawie na kilka godzin. Wiesz, ile trudu zadaliśmy sobie z Tomem, żeby wybić jej to z głowy? – Zaczęła go dźgać wyprostowanym palcem w klatkę piersiową. – A co było z pogrzebem twojego ojca, co? Sławny pan fotograf był zbyt zajęty robieniem zdjęć i zabawianiem się z dzidziami na drugim końcu świata! Nikt cię tu nie miał okazji poznać, nikt! I nagle zjawiasz się po latach z jakimiś perwersyjnymi królikami na skarpetkach, oczywiście akurat wtedy, kiedy twojej siostry nie ma. Wkradasz się do jej domu jak złodziej i co sobie myślisz, hę!? – krzyknęła rozjuszona, wydymając usta.

Ulżyło jej. Wreszcie wyrzuciła z siebie to, co od kilku lat leżało jej na sercu. Jednak zaraz potem zamknęła oczy w nadziei, że za chwilę wszystko zniknie, a ona obudzi się w swoim łóżku zlana potem. Lepsze już to, skoro trzeba wybierać.

– Perwersyjne króliki? – usłyszała w odpowiedzi.

Westchnęła ciężko. A więc, niestety, to nie był koszmarny sen, a co więcej, jej wzburzone słowa spłynęły po Nathanie jak woda po kaczce. Żadnych emocji, oprócz rozbawienia. Nic z tego, co powiedziała, nie miało dla niego najmniejszego znaczenia. Po co w ogóle dała się w to wmanewrować? Powinna przecież wiedzieć, że to bez sensu. Gdyby Nathan miał jakieś uczucia, nie postępowałby w ten sposób wobec swojej siostry. A na dodatek Sally nigdy nie powiedziała na niego złego słowa. Przecież Erin nie miała prawa zdradzać w ten sposób jej uczuć. Co ona najlepszego narobiła…

– Będziemy teraz rozważać moralne przesłanie moich skarpetek? – zapytał Nathan, narzucając jej na ramiona swoją koszulę.

Musiała przyznać, że trochę ją rozbawił, ale nie miała zamiaru się roześmiać. Nie uda mu się jej zbałamucić, na pewno nie.

– Króliczki jak króliczki… Zważywszy, że są króliczkami, zachowują się całkiem normalnie – wyjaśnił spokojnie i zaczął zapinać na niej koszulę. – No, teraz wyglądasz trochę przyzwoiciej – dodał.

Nie mogła wprost uwierzyć, że pozwoliła mu się ubrać, jakby była małym dzieckiem. To z pewnością najbardziej zwariowana noc w moim życiu, pomyślała zdziwiona. Nacisnęła klamkę.

– Byłaś tu, gdy kładłem się spać, prawda? Inaczej skąd mogłabyś wiedzieć, jakie mam skarpety. – Nathan zabawił się w detektywa.

Kiwnęła głową.

– Ukryłam się pod łóżkiem, ale nic innego nie widziałam – dodała pospiesznie.