Otworzyła oczy i popatrzyła na niego niepewnie, z zakłopotaniem.
– Dziecko potrzebuje ojca, doskonale o tym wiesz.
– Nie dawał za wygraną. – Nie pozbawiaj go tej szansy, będę się starał…
Westchnęła ciężko. Jej piersi uniosły się nieco do góry i ponad powierzchnią wody ukazały się dwa pagórki, kusząc jego zmysły.
– Czy musimy teraz o tym rozmawiać? Przecież już wszystko zostało powiedziane.
To niemożliwe, żeby go nie kochała. Jej oczy mówiły mu to wyraźnie, ale usta milczały. On był całkowicie pewien swoich uczuć, a ta noc rozpaliła w nim szalony ogień namiętności. Jednak, nie chciał wyznawać jej miłości; wystarczy, że zabrała mu serce, chciał zachować choć męską godność i dumę.
– Zupełnie nie potrafię tego zrozumieć – powiedział w końcu.
– To skomplikowałoby ci tylko życie. Zapominasz, że większość czasu spędzasz na drugim końcu świata.
– Wiesz, że mam zamiar osiąść tu na stałe.
– Długo tak nie wytrzymasz…
– Chcę ciebie i tego dziecka. – Przeciągnął dłonią wzdłuż jej smukłej nogi.
Jej oczy zaszły ledwo widoczną mgłą. Oparł się o wannę.
– Przykro mi, bibliotekarko, nie chcesz dziecka, nie ma seksu.
– Co takiego? – zapytała ze zdziwieniem w głosie.
– Co, proszę?
– No cóż, nic na to nie poradzę, on się zbuntował – Tu popatrzył znacząco w dół.
– On? Jesteś pewien? – Przylgnęła do niego całym ciałem, a jej usta przywarły do jego warg.
– Nic z tego nie będzie – wymamrotał.
– Nie to nie, trudno, twoja strata. – Wstała.
Jego oczom ukazało się jej ponętne ciało, pokryte resztą piany.
– Czy to nie twoja komórka, Nathan? – spytała, bo w tej samej chwili rozległ się dzwonek.
– Zgadza się. Podasz mi ręcznik? Dobra okazja, żeby stąd zwiać – powiedział uszczypliwie.
Przepasał się wpół i wybiegł z łazienki. Gdy wrócił, spojrzał na Erin czule i z tęsknotą.
ROZDZIAŁ ÓSMY
– Wyjeżdżasz!? – Właściwie wcale nie była zaskoczona, tylko ten okropny ból, który przeszył jej ciało, wprawił ją w zadziwienie. Kilka dni… Dała się oszukać.
– Tak, do Ameryki Południowej. Doszło tam do zaostrzenia sytuacji politycznej, w każdej chwili może wybuchnąć wojna domowa. Nie mogę odrzucić tej propozycji, ale wkrótce wrócę, obiecuję.
Erin skinęła potakująco głową. To jasne, wróci prędzej czy później, ale już nie do niej. A więc ta noc była jedna, jedyna. I dobrze, tak widocznie miało być. Ból minie, a życie będzie toczyć się dalej.
– Wiem, co myślisz, ale ja wrócę.
– Nie masz wobec mnie żadnych zobowiązań, myśl raczej o Sally. To fakt, że chciałam spędzić z tobą kilka dni, ale jeśli to niemożliwe, trudno.
– Nie mów tak, jakby to był koniec. Jest nam razem zbyt dobrze…
– Grozi ci jakieś niebezpieczeństwo? – zaniepokoiła się nagle.
– Nie większe niż zwykle.
– To nie brzmi pocieszająco.
– Będę z powrotem za niecałe trzy tygodnie. Czy mogłabyś w tym czasie pomyśleć poważnie o nas i o naszym dziecku? Chyba nie jestem gorszy od jakiegoś anonimowego dawcy bez twarzy?
– Gdybym miała wybrać ojca dla mojego dziecka, bez wątpienia zostałbyś nim ty, ale każde z nas chodzi swoimi drogami. Skuci więzami, nie czulibyśmy się szczęśliwi i ono też nie. Dlatego powinno należeć tylko do mnie.
– Mimo wszystko przemyśl to, Erin, a gdy wrócę…
– Nie mam o czym myśleć.
– Proszę. – Potrząsnął nią lekko – Nie rób mi tego teraz, obiecaj, że porozmawiamy po moim powrocie. Muszę już iść, czekają na mnie.
– W porządku.
Widział w jej oczach cierpienie.
– Nie martw się, wszystko będzie dobrze, znam tę okolicę i jadę tam ze starym, wypróbowanym przyjacielem. Jeśli tylko będę mógł, zadzwonię do ciebie.
Ubrał się prędko i wsunął do torby aparat fotograficzny. Był wściekły, że musi zostawić Erin w takim stanie. Wciąż stała na środku pokoju, owinięta w ręcznik. Z kamienną twarzą czekała, aż wyjdzie, jakby nie miała go już nigdy więcej zobaczyć.
Objął ją i przytulił, ale nie odwzajemniła uścisku.
– Proszę cię, spójrz na mnie – szepnął. Jej oczy błyszczały od łez.
– Erin, czekaj na mnie. – Czemu czas im nie sprzyjał? Dlaczego musiał się z nią teraz rozstawać?
– Wiem, że się spieszysz, więc idź już – powiedziała, z trudem powstrzymując łzy.
Ucałował ją, zarzucił na ramię torbę i ruszył do wyjścia.
Chciała zatrzasnąć za nim drzwi, chciała je kopnąć z całej siły. Zamachnęła się i upadła na podłogę.
Nathan natychmiast zawrócił, podniósł ją i posadził na sofie.
– Powiedziałem, że wrócę, zaufaj mi. – Pocałował ją jeszcze raz i dodał: – I będziemy mieli dziecko. My będziemy mieli dziecko, nasze dziecko: twoje i moje.
Po jej policzkach potoczyły się ciężkie łzy. Przytuliła się do niego i desperacko go pocałowała. Odwzajemnił pocałunek, ale czas był nieubłagany.
– Uważaj na siebie, proszę – szepnęła. Wstała i pociągnęła go za rękę do góry. – A teraz już idź.
– Będzie mi ciebie brakowało, ja… – zawahał się. – Bardzo wiele dla mnie znaczysz. – Odwrócił się i wyszedł, zamykając za sobą drzwi.
Z powrotem usiadła na sofie, podciągnęła kolana i objęła je ramionami. Kiedyś już tak było, kiedyś już to przeżyła. Jeszcze na studiach. Jej chłopak wyjechał i obiecywał, że wróci. Nigdy więcej go nie zobaczyła. Nath też nie wróci. To dla niego najlepsze wyjście, by zachować twarz. Jego duma z pewnością bardzo cierpiała, gdy ona tak bezkompromisowo odrzuciła jego propozycję. A więc ten etap swego życia musi uznać za zamknięty, a czas spędzony z Nathanem zatrzymać jako cenne wspomnienie. Wstała i poszła do sypialni. Wzięła do ręki notes i zaczęła liczyć. Pozostało jeszcze dziewiętnaście dni do wizyty w klinice. Tylko dziewiętnaście dni, a potem jej życie nabierze całkiem innego blasku.
W dwa tygodnie później Erin siedziała ze swoją siostrą bliźniaczką w restauracji. Nathan nie zadzwonił. Wysłał jedynie do Sally wiadomość, że będzie poza zasięgiem. Erin unikała rozmów na temat tego, co zaszło między nią a Nathem w czasie świąt. Czuła się samotna i niezrozumiana. Potrzebowała czyjegoś wsparcia.
– Poproszę dużego hamburgera – zwróciła się Erika do kelnera. – Dasz mi parę frytek?
Erin odsunęła od siebie plastikowy talerz.
– Proszę, zjedz wszystkie, i tak nie mam na nie ochoty. – Postanowiła powiedzieć dziś o swych planach siostrze. Może zechce jej towarzyszyć podczas zabiegu w klinice. Komuś musiała zaufać. – Będę miała dziecko.
Erika aż się zakrztusiła.
– Jesteś w ciąży? – wykrzyknęła.
Kilka głów odwróciło się w ich kierunku.
– Urodzisz Nathanowi dziecko? O rany, siostrzyczko, tak się cieszę! To naprawdę wspaniały facet, lepiej nie mogłaś trafić. Na kiedy masz termin?
– To nie będzie dziecko Nathana i proszę, nie krzycz tak. Nie chcę, by wiedziało o tym całe miasto.
– Nie Nathana? – szepnęła. – Jak to wyjaśnisz? Miałaś dwóch facetów naraz? Ty?
Przy stoliku obok zapanowała cisza.
– Wychodzimy – wycedziła Erin przez zęby. – I ani słowa więcej.
Erika dosłownie biegła za nią do samochodu. Gdy obie siedziały już w środku, Erin powiedziała:
– Nie jestem jeszcze w ciąży, ale mam zamiar poddać się zabiegowi sztucznego zapłodnienia. Tylko ja będę miała prawa do dziecka.
– A co z nim? Nie kochasz go?
– Kocham i on chce dziecka, ale nie mogę tak komplikować sobie życia. Przejdzie mi.
– Chce mieć z tobą dziecko? On cię kocha, nie bądź głupia, nawet ja to widzę!