– Przecież dopiero co przyszliście – zdziwiła się pani Ross. – Dlaczego mielibyście wychodzić już teraz?
– Ponieważ, jak do tej pory, tylko marnujemy nasz czas. Przybrał zniecierpliwiony wyraz twarzy.
Wstał z krzesła, obszedł stół dookoła. Zbliżył się do Caitlin i wziął ją za rękę. Była zbyt zdenerwowana, zbyt zmęczona, by zaprotestować, kiedy przycisnął jej dłoń do swojej klatki piersiowej.
– Zrobiłaś wszystko, co mogłaś – zapewnił ją. – Nikt nie dałby rady więcej osiągnąć. Jestem naprawdę pełen podziwu dla ciebie.
Eileen Ross spojrzała na niego ze zdumieniem.
– Co to wszystko znaczy?
– To proste. Ja i Caitlin od czterech miesięcy jesteśmy kochankami. Czy ona tego pani nie mówiła?
Czy on zwariował? Caitlin miała wrażenie, że za chwilę zemdleje.
– O, mój Boże! – zawołała matka, załamując ręce.
– Jeżeli twoi rodzice chcą się rozwieść, to przede wszystkim ich problem – zwrócił się do Caitlin. – To ich sprawa i nic tu po nas. Zmarnowaliśmy już cały dzień, wracajmy do Sydney, nie traćmy już więcej czasu. Przynajmniej nocy nie zmarnujemy…
– Caitlin, powiedz, że to nieprawda! – krzyknęła matka.
– Oczywiście, że on to wszystko wymyślił – wyszeptała słabym głosem.
– Wychowałam cię na porządną i dobrą dziewczynę!
– Czy ona jest porządna, tego nie wiem, ale dobra to ona jest na pewno. Och, bardzo dobra. Nie mam powodów, żeby narzekać, proszę pani. Jest naprawdę fantastyczna.
– Caitlin! – zdenerwowała się matka. – To skandal! Co ludzie powiedzą? Jak mogłaś mi zrobić coś takiego?
– Próbowałam… z tym skończyć.
– Na szczęście zbyt późno rozpoczęła te próby. Seks jest jak nałóg, wie pani, jak się w to wciągnie, to potem żadne próby, żeby z tym skończyć, nie na wiele się zdają.
Matka podniosła się od stołu.
– Caitlin, ten pan nie żartuje?
– Nie, mamo.
Miała wrażenie, że znowu cały świat się wali i ziemia osuwa jej się spod nóg. O co chodzi teraz Davidowi?
– Sprowadź ojca do domu! – zawołała matka. – Niech szybko wraca. I niech coś zrobi. Niech zajmie się tą sprawą. To jego obowiązek, w końcu przecież jesteś jego córką.
Zwróciła się do Davida.
– Jak mój mąż dowie się o tym, to on już z panem porozmawia. Będzie pan miał poważne kłopoty.
– Jestem tego pewien.
– Wykorzystywał pan swoje stanowisko służbowe, sprowadzając moją córkę na złą drogę. Będzie pan musiał gęsto tłumaczyć się przed moim mężem.
Caitlin zrozumiała wreszcie, na czym polegał podstęp Davida. Poczuła, że robi jej się słabo.
– Nie udawaj głupiej, Caitlin – zdenerwowała się matka. – Wiesz przecież, gdzie znaleźć twojego ojca. Pojedź tam i powiedz, że kazałam mu natychmiast wracać do domu. Ma tu przyjechać i zająć się tobą. Mój Boże, co ludzie powiedzą!
– Tak, Caitlin – zgodził się David. – Pojedziesz teraz po ojca, a ja tutaj zostanę i dokładnie opowiem twojej mamie o naszej znajomości. Wszystko wytłumaczę. Na pewno ją to zainteresuje.
Caitlin zdążyła już trochę ochłonąć z przerażenia i poczuła, że ogarniają wściekłość.
– Nie ma mowy – stwierdziła. – To ty pojedziesz i przywieziesz tu ojca. Musisz obiecać, że zrobisz to dla mnie.
Wyjęta z kieszeni kluczyki do mazdy i włożyła mu do otwartej dłoni.
– To niebezpieczne – jęknął. – Czy naprawdę chcesz, żebym prowadził twój samochód?
– Auto cię nie zabije. Ale za ojca nie ręczę.
– Może lepiej będzie, jeśli udzielisz mi paru rad.
– Oczywiście. Z prawdziwą przyjemnością. Wyszła za nim do samochodu.
– Jak śmiałeś wywlekać na światło dzienne nasze prywatne sprawy? – krzyknęła, kiedy już byli sami. – Uważasz, że wszyscy muszą o tym wiedzieć?
– Tylko twoi rodzice.
– To gorzej, niż gdyby miała się o tym dowiedzieć cała reszta świata.
– Ale osiągnęliśmy nasz cel. Ojciec wraca do domu. Matka nie tylko nie protestuje, ale wręcz prosi go o to.
– Tyle że potem ja będę za to płacić.
– Ktoś będzie musiał za to zapłacić.
– Ale dlaczego akurat ja?
– Ponieważ jesteś wrażliwa, empatyczna i troszczysz się o innych. Ponieważ drzemią w tobie całe pokłady miłości… Bo chcesz, żeby twoi rodzice byli szczęśliwi.
– I to musi się odbywać akurat w ten sposób? – jęknęła.
– To nie jest takie złe rozwiązanie. Zobaczysz, krew raz jeszcze okaże się gęstsza od wody. Poza tym prosiłaś przecież, żebym działał spontanicznie.
Zanim wymyśliła stosowną odpowiedź, zamknął jej usta gwałtownym, namiętnym pocałunkiem.
Widziała w jego oczach pożądanie, zachłanną namiętność.
– Najlepiej działać spontanicznie – mruknął. A potem powiedział już poważnie: – Nie martw się, Caitlin. Wrócę z twoim ojcem. Zobaczysz, wszystko będzie dobrze.
ROZDZIAŁ SIÓDMY
Co oni robią tak długo?
Caitlin próbowała zwalczyć ogarniającą ją panikę. I już zaczynała się bać, że jej ulegnie, pozwoli ponieść się nerwom. Godziny mijały, pierwsi goście mieli wkrótce przybyć, a ojca i Davida jak nie było, tak nie było.
Do tej pory panowała nad sytuacją. Wiedziała, z grubsza rzecz biorąc, czego może się spodziewać po ojcu, liczyła na to, że matka pokrzyczy trochę na niego, i ta chwila będzie wymagała od niej szczególnej koncentracji, ale potem powinni się pogodzić. Miała nadzieję, że sytuacja dość szybko się unormuje, choć, oczywiście, wymagałoby to obecności ojca. Z pewnym optymizmem zadzwoniła do Michelle, żeby jej powiedzieć, iż wszystko układa się pomyślnie.
Udało jej się namówić matkę na pójście do fryzjera. W ten sposób zyskała trochę na czasie.
Przygotowała sałatkę z owoców tropikalnych i dużą tacę koreczków. Prawie wszystko było już gotowe, pozostało tylko ugotowanie warzyw i podgrzanie pieczeni i można już było zasiadać do stołu. Tyle że ta impreza nie bardzo w ogóle miała sens, jeżeli matka i ojciec nie zdążą się przedtem pogodzić.
Caitlin była pewna, że David i ojciec dotrą tutaj, zanim matka zdąży wrócić od fryzjera. Niestety, matka przyszła wcześniej. Caitlin, nie pokazując po sobie ani cienia niepokoju, powiedziała matce, że najwyższy czas przebrać się, bo już niedługo przyjdą goście.
Czuła, że aż brzuch ją boli ze zdenerwowania. Dlaczego ich jeszcze tutaj nie ma? Przecież mogło im się coś stać. Wypadek samochodowy czy coś w tym rodzaju.
Michelle przyniosła ugotowaną przez siebie zupę z dyni, sałatki w plastykowych pojemnikach, wędzonego łososia. Uśmiechała się przy tym miło, co jeszcze bardziej zdenerwowało Caitlin i wzmogło jej podejrzliwość. Michelle była wysoka, szczupła, poruszała się miękko i zwinnie jak kot. Caitlin lubiła te zwierzęta, ale określenie „wredny jak kot” jakoś pasowało do jej starszej siostry. Bladoniebieskie oczy i krótko ostrzyżone włosy, tak jasne, jakby wyprane w bielince, w wypadku jej siostry wcale nie dawały obrazu niewinnego aniołka, tylko kogoś bardzo ugrzecznionego i niestety równie zakłamanego.
Mięso było już w piecyku, warzywa przygotowane w garnkach i na patelniach. Wszystko mogło się zacząć. Michelle rozłożyła obrusy i nakryła do stołu.
Nagle Caitlin pomyślała, że powinna zadzwonić do motelu, może ojciec jeszcze tam jest? A jeżeli David nie dojechał do „The Last Retreat”, to co to mogło oznaczać? Rozbił się na autostradzie? Jej kochanym malutkim samochodem? Poczuła, że jeszcze bardziej rozbolał ją brzuch.
– Gdzie jest ojciec? – zapytała Michelle bez większego zainteresowania.
– Zajęty – odparła krótko i zdecydowanie, chcąc położyć kres jakimkolwiek następnym pytaniom.