Oczywiście, dłużej tak być nie może. Trzeba zniszczyć stare zasady, by można było zbudować coś nowego, na przykład wspólną przyszłość opartą na wzajemnym szacunku. Przemiana stała się nieunikniona.
David spojrzał raz jeszcze na stoliczek, na którym tym razem zabrakło kawy. Zmarszczył brwi.
– Czy jesteś chora?
Starał się znaleźć jakieś wytłumaczenie, które by pasowało do jego schematu myślenia.
– Nigdy nie czułam się lepiej – odpowiedziała. Niech sam się nad tym zastanowi.
Przeciągnęła się na łóżku, rzuciła mu namiętne spojrzenie, zatrzepotała kilka razy długimi, czarnymi rzęsami. Położyła się na brzuchu. Uniosła głowę, przesunęła się, lekko eksponując obnażone piersi. Jej zielone oczy patrzyły prowokująco.
Uśmiechnął się, widziała, jak jego spojrzenie prześlizgnęło się po jej nagich piersiach.
Była ładna, wiedziała o tym. Mały, kształtny biust, bardzo wąska talia i dość szerokie, krągłe, ponętne biodra.
Leniwie wyprostowała się, rozmarzona, wabiąc go ku sobie, znowu się przeciągnęła.
Zauważyła błysk uznania w jego oczach. To jednak nie miało wiele wspólnego z namiętnym pożądaniem. Starannie obciągnął koszulę. Nie wahał się ani przez chwilę. Szykował się do wyjścia. Nigdy, przenigdy nie zastanawiał się, co ona czuła, czego pragnęła. Ani razu nie zapytał, czy chce kończyć seks dokładnie o szóstej trzydzieści, czy może parę minut później lub wcześniej. Jego żelazne zasady były tu najważniejsze.
Caitlin poczuła się głęboko urażona jego zdolnościami do jednoczesnego kochania i nagłego odchodzenia na inną wyspę.
Położyła się tak, by maksymalnie wabić go swoim ciałem. Jeszcze raz posłała mu namiętne spojrzenie.
– Nie chcę, żebyś szedł – rzekła cicho, ale stanowczo. David ze zgrozą wzniósł oczy ku niebu. Pomyślała z lekką ironią, że i tak nie mógł spojrzeć wyżej niż na sufit, i była coraz bardziej pewna, iż ma rację.
Z powagą popatrzył na zegarek i schylił się, by podnieść z podłogi spodnie.
– Mam dzisiaj wiele trudnych spraw do załatwienia.
Sama wprowadzałaś do komputerowego kalendarza terminy spotkań – przypomniał jej. – Zrobi się straszny bałagan, jeśli nie będę ściśle stosował się do swoich własnych planów.
Posłała mu powłóczyste spojrzenie, pełne czarnej rozpaczy. To zawsze działało prowokująco, rozbudzało jego męskość, powodowało napięcie dobrze rozwiniętych mięśni ud. Tylko czy o tej porze, tego rodzaju spojrzenie miało jeszcze swoją moc?
On wyglądał seksownie. Niemożliwe, żeby nie miał ochoty na więcej, pomyślała. Postanowiła sprawdzić, czy jest kimś ważnym w jego życiu, czy spełni jej prośbę.
– Proszę cię, Davidzie, nie zostawiaj mnie teraz samej. Zobaczysz, że nie będziesz tego żałował. Potrafię cię uszczęśliwić.
Jeszcze raz uwodzicielsko naprężyła ciało. Wyglądało na to, że nie jest zachwycony rozwojem wydarzeń.
– Proszę, Davidzie, zostań ze mną.
Doskonale zdawała sobie sprawę, że wkroczyła na bardzo śliski teren. Prawdopodobnie popełniła błąd, żądając od niego, by nie odchodził. Ale to było silniejsze od niej. Nie podejrzewała nawet, że przez cztery miesiące tyle nagromadziło się w niej żalu. W desperackim usiłowaniu zainteresowania go własną osobą, potrząsnęła głową, aż pukiel jej długich włosów ułożył się pomiędzy piersiami. Kiedyś bardzo mu się to podobało.
Zmierzył ją wzrokiem.
– Więc mówisz, że nie dałem ci satysfakcji. Zaczerwieniła się, niezdolna zaprzeczyć, że zachwycił ją, że to było cudowne. Zdawał sobie z tego sprawę. Jednak w szerszym rozumieniu, w sensie nie tylko fizycznym, czuła, że to ona ma rację. On jej nie zaspokoił.
– Chciałabym, żebyśmy spędzali razem więcej czasu – powiedziała.
Żywiła nadzieję, że teraz on coś zaproponuje, żeby poczuła się usatysfakcjonowana.
– Spędziliśmy razem całą noc – rzekł sucho. – Jak długiej nocy byś chciała?
Zaczął wkładać spodnie.
Wiedziała, że noc oznacza dla niego to samo, co seks. On nic nie rozumiał. Naprawdę trudno było się z nim dogadać.
– Chciałam poważnie z tobą porozmawiać.
– Za dwie godziny spotkamy się w biurze. – Znowu spojrzał na zegarek. – Czy to nie jest dla ciebie wystarczająco poważne?
– Nie o to chodzi.
Czuła się dotknięta jego brakiem zainteresowania. Zdawała sobie sprawę, że właśnie teraz przegrywa, że strzela w tym meczu samobójcze bramki, ale zbyt zdenerwowała się jego egoizmem, żeby mogła się z tego wycofać.
– Chciałabyś jeszcze?
– Tak.
– De razy?
– Raz wystarczy. Ale teraz, zanim wyjdziesz. Znowu nerwowo spojrzał na zegarek.
Bunt został ogłoszony. Wypowiedziała słowa, których nie mogła już cofnąć. Rubikon został przekroczony. Caitlin czekała z zainteresowaniem, co z tego wyniknie.
Ciemne, kobaltowe oczy patrzyły na nią badawczo. Nad czymś się zastanawiał.
David nigdy nie łączył biznesu ze sprawami prywatnymi. To była jedna z jego żelaznych zasad. W biurze on był szefem, a ona jego asystentką. Nigdy nie zrobił ani nie powiedział niczego, co mogłoby wzbudzić czyjeś domysły i podejrzenia. Nikt absolutnie nie orientował się, iż byli kochankami i że razem spędzali noce. To była ich osobista sprawa. Coś, czego nie zamierzał ujawniać.
Niektórych spraw, związanych z jego dziwną egzystencją na kilku wyspach, nie potrafiła zrozumieć.
Pracowali w tych samych godzinach. Jeżeli ona była wolna, to i on też. Nie widziała żadnego powodu, żeby musiał teraz tak wcześnie wychodzić.
– Czy nie możemy wziąć jednego dnia urlopu i spędzić go razem? – błagała.
Wzruszył ramionami.
– Zrobiłbyś wreszcie coś spontanicznego, zamiast sztywno trzymać się swoich zasad. To by mi sprawiło dużą przyjemność.
– Mówisz jak uczennica, która chciałaby iść na wagary.
– Już dawno jestem dorosła i pracuję w poważnej firmie – przypomniała mu.
Zdegradował ją do roli uczennicy.
– Odwołaj swoje dzisiejsze spotkania handlowe – prosiła. – Zobaczysz, że tego nie pożałujesz.
– Nie mogę.
– Chodź znowu do łóżka, pieść mnie i całuj – kusiła. Spojrzał na nią gniewnie, tym razem jak na rozkapryszone dziecko.
Wsunął koszulę do spodni. Zapiął rozporek. Zaczął wciągać skarpetki. Pociągnęła nosem.
– To są wczorajsze skarpetki. Musisz je zmienić w domu.
Kiedyś zaproponowała, żeby zostawiał u niej zapasową bieliznę, wtedy mogliby jeść razem śniadania. Ona gotowałaby mu to, co najbardziej lubi, i biegała rano do sklepu po świeże bułeczki.
Odpowiedział wówczas lodowatym głosem, że nie śmiałby jej robić kłopotu swoją brudną bielizną. Jedyne, na co zgodził się już wcześniej, to szczoteczka do zębów i maszynka do golenia. Śniadania go nie interesują, woli jeść w domu i jej nie fatygować.
Widać było, że boi się angażować w coś więcej. To jej się nie podobało. To ją raniło i robiło z niej tymczasową panienkę na wezwanie.
Desperacko próbowała coś zrobić, by znaczyć dla niego więcej niż wszystkie kobiety, które miał wcześniej.
– Dlaczego nigdy nie zapraszasz mnie do siebie do domu? – zapytała. Wiedziała już, że i tak wszystko stracone i postanowiła brnąć dalej.
– Wygodniej jest, jeśli ja przychodzę do ciebie. Dla twojego dobra – wyjaśnił.