Oczy pana Hitchcocka zabłysły.
– Istotnie – przytaknął – sposób wysławiania się może zdradzić człowieka.
– Następnie – kontynuował Jupiter – powiedział, że zdenerwował się, kiedy zdał sobie sprawę, że Reston jest znowu na jego tropie. To dało mi dwie poszlaki. Po pierwsze, że El Diablo znał Restona, i po drugie, że wiedział, że Reston tu się kręci.
– Oczywiście! – wykrzyknął pan Hitchcock. – Reston powiedział wam, że Laslo Schmidt znał go z widzenia. Nikt poza wami, chłopcy, nie widział Restona w pobliżu Diabelskiej Góry. To wy opisaliście go w obecności profesora. Nie ulega wątpliwości, że rozpoznał go z waszego opisu, nawet z blizną na twarzy i przepaską na oku.
– Tak jest – przytaknął Jupiter. Pan Hitchcock zmarszczył czoło.
– Wszystko to jednak, młody człowieku, są tylko dowody pośrednie. Pasują do profesora Walsha, ale równie dobrze mogłyby dotyczyć każdego innego na ranczu. Co sprawiło, że ograniczyłeś podejrzenia wyłącznie do Walsha?
– Pistolet! – oświadczył Jupiter tryumfalnie.
– Pistolet? – zdziwił się pan Hitchcock, przeglądając notatki Boba. – Nie znajduję tu nic szczególnego o tym pistolecie.
– Nie, proszę pana, nie chodzi o samą broń, ale o sposób w jaki ją trzymał. Widzi pan, El Diablo, który nas pojmał, trzymał pistolet w lewej ręce. Nosił olstro na lewym biodrze. Tymczasem wszystkie książki i ilustracje wskazują, że El Diablo był praworęki. Kiedy znaleźliśmy jego szkielet w grocie, pistolet tkwił w prawej dłoni. Tak więc…
– Do diaska! Jak mogłem to przeoczyć! – wykrzyknął pan Hitchcock. – Oczywiście, Jupiterze, tylko profesor głosił teorię, że El Diablo był leworęki. Sam na siebie zastawił pułapkę tą teoryjką!
– Właśnie – uśmiechnął się Jupiter. – Widzi pan, był on zarówno złodziejem Schmidtem, jak i profesorem Walshem. Pan Reston powiedział, że przestępca spędził pięć lat na ustalaniu nowej osobowości. Stał się rzeczywiście ekspertem w historii Kalifornii i istotnie pisał książkę o El Diablo. Spodziewał się zapewne, że ta postać, jej legenda, może się przydać do jego gry. Był jednak leworęki. Ta teoria była mu potrzebna.
Pan Hitchcock roześmiał się serdecznie.
– Niezwykle sprawnie przeprowadziliście to dochodzenie. To jest, być może, twoja najbardziej pomysłowa dedukcja, Jupiterze. Z przyjemnością opiszę waszą przygodę. Lewa ręka, u licha!
Uszczęśliwieni chłopcy spłonęli rumieńcem słysząc tak wielką pochwałę. Jupiter wydobył stary pistolet, który obaj z Pete'em znaleźli w ręce prawdziwego El Diablo.
– Pomyśleliśmy, że może pan to zachować na pamiątkę “Tajemnicy jęczącej jaskini”.
– Ach, autentyczny pistolet El Diablo – pan Hitchcock oglądał broń z przejęciem. – Wielce sobie cenię wasz dar. Trzeba powiedzieć, moi młodzi detektywi, że nie tylko wyjaśniliście tajemnicę jęku, ale również dodaliście zakończenie legendzie El Diablo.
– O rany! – wykrzyknął Pete. – Rzeczywiście zrobiliśmy to wszystko!
– Pozostaje tylko jeden problem – powiedział pan Hitchcock przymrużając oko. – Czy rzeczywiście ów Staruch jest w stawie w jaskini? Może to on zabił El Diablo?
Jupiter zapatrzył się w przestrzeń w zamyśleniu.
– Widzi pan, legenda o Staruchu była przekazywana od bardzo dawnych czasów. Możliwe, że ma ona jakąś realną podstawę. Byłoby interesujące wrócić do jaskini i zbadać dokładnie ten staw.
– Och, nie! – wykrzyknęli Bob i Pete równocześnie.
– Hmm – zadumał się Jupe – zastanawiam się tylko…
Chłopcy pożegnali się i opuścili gabinet reżysera. Pan Hitchcock przyglądał się z uśmiechem leżącemu na biurku antycznemu pistoletowi. I znów Trzej Detektywi rozwiązali zagadkę, której nie potrafili wyjaśnić dorośli. Reżyser zastanawiał się, jaka zagadka czeka na nich w przyszłości. Może będzie to Staruch w głębi jaskini?
Był pewien, że cokolwiek to będzie, okaże się równie fascynujące i tajemnicze!