Dziwisz się na pewno, że tak otwarcie piszę w liście o sprawach, o których jeszcze niedawno szeptałem ukradkiem jako o największych tajemnicach. Pamiętasz świt w Bajach przy kwitnących krzewach róż? Wtedy wierzyłem, że nikt na świecie nie rozumie mnie lepiej od Ciebie. Teraz mam większe doświadczenie, do proroctw podchodzę więc w sposób dojrzały. Pewien na wpół ociemniały uczony powiedział mi w bibliotece szyderczo, że przepowiednie są domeną młodych. Po przeczytaniu tysiąca książek budzą się bowiem w człowieku przygniatające refleksje, a przeczytawszy dziesięć tysięcy – zmienia się w ponuraka. Piszę zaś tak otwarcie, ponieważ w naszych czasach niepodobna zachować coś w tajemnicy. Najtajniejsze rozmowy dają się podsłuchać i przekazać innym, nie ma takiego listu, którego nie można by przeczytać i skopiować. Żyjemy w czasach nieufności, dlatego dochodzę do wniosku, że najlepszym lekarstwem na przetrwanie jest szczerość wypowiedzi i wyrażanie na głos swoich myśli.
Dzięki spadkowi, o którym Ci wiadomo, jestem aż nadto bogaty, aby zaspokajać swoje najwybredniejsze zachcianki, lecz nie na tyle majętny, by warto mnie prześladować. Z racji swego pochodzenia nie mogę – zresztą nawet bym nie chciał – starać się o stanowiska państwowe. Nie ma we mnie żądzy takich zaszczytów.
Gwiazdy wskazywały na wschód. Nakłoniłaś mnie do opuszczenia Rzymu, aby się ode mnie uwolnić, niewierna Tulio, bo stałem się dla Ciebie niewygodny. Ja zaś upierałem się, a może i zaklinałem, że niemal namacalnie czuję bliskość władcy świata, albowiem czas był najwyższy, aby się pojawił. Chciałem jako jeden z pierwszych być przy nim, służyć mu, a w nagrodę zostać Twoim czwartym lub piątym małżonkiem. Jak mogłaś tak zadrwić sobie ze mnie!
Nie ma obawy. Takie idee nie mogą być powodem prześladowań. Władcy świata ani widu, ani słychu. Wiedziano by o nim w Aleksandrii, centrum gadulstwa, filozofii i intryg. Zresztą sam Tyberiusz trzydzieści siedem lat temu wiedział o koniunkcji Jowisza i Saturna. Równie dobrze wie o tym człowiek, którego nazwiska nie ma powodu w liście wymieniać. Ale on mocno wierzy, że władca świata nie nadejdzie ze wschodu.
Tulio, moja najdroższa! Mam świadomość, że badanie proroctw jest dla mnie tylko namiastką tego, czego nie mogę osiągnąć. Muszę kierować uwagę na inne tory, byle dalej od Ciebie. Rano, kiedy się budzę, pierwsza moja myśl biegnie ku Tobie, z myślą o Tobie zasypiam. Oglądałem Cię w snach i potem całe noce nie mogłem spać. Zwoje pergaminu nie zastąpią mężczyźnie ukochanej kobiety.
Wnioski, jakie wysnułem z prowadzonych badań, zdecydowały, że zabrałem się do studiowania świętych ksiąg żydowskich. W Aleksandrii dużą sławą cieszy się niejaki Filon, filozof żydowski, który omawia księgi równie alegorycznie, jak Grecy i Rzymianie dzieła Homera. Filon uważa, że dzięki greckiej filozofii religia żydowska stanie się bardziej czytelna. Żydów i ich religię znasz; przecież w Rzymie – podobnie jak w Aleksandrii – odizolowali się i nie chcieli składać ofiar rzymskim bogom. Wiele osób właśnie dlatego ich unika. Wprawdzie sporo rodzin na żydowską modłę świętuje dzień siódmy, ale większość gardzi narodem uznającym tylko jednego Boga, w dodatku Boga, który nie posiada żadnego wizerunku.
W każdym razie w świętych księgach żydowskich przetrwała, choć nie bez kłopotów, jedna z najstarszych wiekiem przepowiedni o nadejściu władcy świata. Tę przepowiednię prorocy żydowscy przekazywali przez wieki i dzięki temu zachowała się najwierniej ze wszystkich podobnych. Przyszłego władcę świata zwą „mesjaszem". Kiedy on dojdzie do władzy, Żydzi zapanują nad światem. Takie zuchwałe proroctwo ma uzasadnienie tylko wówczas, kiedy służy pokrzepieniu poczucia narodowego. Naród żydowski przeszedł haniebne i godne pożałowania koleje losu: niewolę w Egipcie i podobne jarzmo w Babilonii. Dopiero Persowie pozwolili im wrócić do własnego kraju. Ich Świątynię wiele razy rabowano, aż w końcu – choć niechcący – spalił ją Pompejusz. Żydzi tym jeszcze różnią się od innych narodów, że mają tylko jedną świątynię. Znajduje się ona w ich świętym mieście, Jeruzalem. Synagogi, które wznoszą we wszystkich miastach na całym świecie, nie są świątyniami, tylko miejscami zgromadzeń, gdzie śpiewnym głosem odczytują i objaśniają święte księgi. Wielu ludzi nienawidzi Żydów z powodu proroctwa, iż spośród nich narodzi się król królów, któremu zawdzięczać będą swoje panowanie nad światem. Dlatego głośno się już tym nie chwalą, tylko dzielą się między sobą tajnikami proroctwa, zamknąwszy drzwi przed wścibskimi.
Niemniej sama przepowiednia nie jest tajemnicą. Kiedy spostrzegają u kogoś przychylny stosunek do ich nauk, chętnie pomagają mu w zrozumieniu świętych tekstów. Tak dzieje się przynajmniej w Aleksandrii. Uczeni w Piśmie, między innymi Filon, omawiają przepowiednie za pomocą alegorii, zapewniano mnie jednak, że można je przyjąć dosłownie. Gwoli uczciwości muszę przyznać, że tylko wówczas, gdybym od dziecka wzrastał w tej religii, mógłbym uwierzyć w owe teksty, suto zdobione omówieniami. Ale przyznaję równocześnie – w porównaniu z innymi zagmatwanymi proroctwami teksty przepowiedni judejskich są stosunkowo klarowne.
Judejscy uczeni Aleksandrii należą do wolnomyślicieli, w ich gronie niewątpliwie znajdują się prawdziwi filozofowie, którzy nawet nie wzbraniają spożywania posiłku z obcymi. Zaprzyjaźniłem się z jednym uczonym, żydowskim młodzieńcem, i razem wypiliśmy sporo czystego wina. Takie wypadki zdarzają się w Aleksandrii. Kiedy sobie podochocił, przekonywał mnie z entuzjazmem, że wnet zjawi się mesjasz, a wraz z nim nastąpi panowanie Judei nad światem. Aby mi udowodnić, jak dosłownie wierzą Judejczycy – nie wyłączając ich władców – w przepowiednię o mesjaszu, opowiedział mi, że ich potężny król, Herod Wielki, na kilka lat przed swoją śmiercią kazał wymordować wszystkie niemowlęta płci męskiej w całym mieście, ponieważ uczeni Chaldei, śledząc pewną gwiazdę, szli jej tropem aż do owego miasta i naiwnie ogłosili, że nowy król się narodził. Herod oczywiście pragnął utrzymać tron dla swego rodu. Wydaje się, że był równie nieufny, jak pewien znany starożytny władca, który na starość znalazł schronienie w pustelni na wyspie.
Czy wiesz, Tulio, że ta makabryczna opowieść mnie zafrapowała? Znałem datę śmierci Heroda, więc z łatwością obliczyłem, że zbrodnia miała miejsce właśnie w czasie spotkania Saturna z Jowiszem. Tak więc opowiadanie potwierdziło, że koniunkcja gwiazd wzbudziła niepokój nie tylko na Rodos i w Rzymie, ale i wśród Żydów i uczonych na całym Wschodzie.
– Czy sądzisz, że przyszłego mesjasza zamordowano w kolebce? – zapytałem.
Młody uczony judejski roześmiał się i powiedział z brodą mokrą od wina:
– A któż mógłby zabić mesjasza? Herod był już chory i rozum mu odjęło! – Ale wyraźnie był przestraszony, rozejrzał się dookoła i dodał: – Tylko przypadkiem nie pomyśl sobie, że mesjasz się wtedy narodził. Czas jeszcze nie był dany. Na pewno już byśmy o nim usłyszeli. Zresztą w każdej epoce rodzi się jakiś fałszywy mesjasz i budzi niepokój prostego ludu Jeruzalem.
Coś musiało go jednak dręczyć, kiedy bowiem wypił jeszcze trochę wina, rzekł znacząco:
– Za czasów Heroda wielu ludzi uciekło z Jeruzalem i z innych miast do Egiptu. Jedni tam zostali, inni po jego śmierci wrócili w rodzinne strony.
– Chcesz powiedzieć, że nowo narodzonego mesjasza ukryto w Egipcie, by uniknął prześladowań Heroda?