Uśmiechnął się i zaproponował poczęstunek, ale nie podał mi wina własnymi rękami, spostrzegłem też, że ciasto położono na dwóch tackach. Zauważył mój wzrok i roześmiał się:
– Nie sądź, że jestem zabobonnym Żydem. Nie piję z tobą z jednego pucharu i nie dotykam rękami tej samej co ty tacki ze względu na służbę. Nie uważam się za coś lepszego niż ty. Jestem człowiekiem światłym i często łamię Prawo, chociaż na pozór staram się go przestrzegać. Mamy przecież faryzeuszy, którzy fanatycznymi żądaniami wypełniania Pisma co do joty zatruwają życie wszystkim dokoła. To są nasze problemy. Pismo jednoczy naród. We wszystkich miastach całego świata łączy Żydów i równocześnie zapobiega mieszaniu się z innymi nacjami. Gdyby nie ono, to naród, który doświadczył niewoli egipskiej i babilońskiej, dawno by zniknął z powierzchni ziemi. Sam jestem człowiekiem wykształconym, a w sercu Grekiem, i nie mogę się zgodzić z tym, żeby Pismo pętało ducha narodu. Choć w razie potrzeby dam się porąbać na kawałki za naszego Boga i naszą Świątynię. Historia poświadcza, że my, Żydzi, jesteśmy narodem wybranym przez Boga, ale mądry człowiek rozumie, że jedzenie, picie, mycie rąk i czyszczenie naczyń to błahostki wobec niewyobrażalnego blasku Przedwiecznego. Skomplikowane zwyczaje, tradycyjne obrzezanie, świętowanie szabatu i wszystko inne zbyt trudno wytłumaczyć cudzoziemcom, ale to trzyma nas w tej małej krainie; nie zmieszaliśmy się z innymi nacjami, będziemy gotowi i właśnie tacy, jakich potrzebuje Bóg, kiedy mesjasz przyjdzie na ziemię i rozpocznie swoje tysiącletnie panowanie. – Spojrzał na mnie i szybko dorzucił: – To właśnie przepowiedzieli nasi prorocy, ale żebyś nie rozumiał tego dosłownie ani w sensie politycznym, że pod wodzą mesjasza Żydzi będą panować nad światem. Tylko prosty lud, plebejusze, jak powiedzieliby Rzymianie, jest skłonny do marzycielstwa. Cała nasza żydowska natura jest fanatyczna. Dlatego właśnie u nas pojawiają się mesjasze jeden po drugim, próbując szczęścia. Niezłym cudotwórcą trzeba być, żeby zebrać wokół siebie tłum prostaków! Możesz być pewien, że my, Żydzi, odróżnimy prawdziwego mesjasza od fałszywego, jeśli tylko przyjdzie. Mamy już doświadczenie! Nasz własny król z rodu Machabeuszy ukrzyżował trzy tysiące ślepych fanatyków. A ty użalasz się nad jakimś jednym, który wmówił ludowi, że jest królem i mesjaszem!
Jadłem ciasto, kiedy mówił, i popijałem miód, który szybko uderzył mi do głowy. Powiedziałem ze śmiechem:
– Po cóż taki potok słów i taka żarliwość, skoro sprawa jest rzeczywiście tak błaha, jak twierdzisz?
– Wierz mi, mesjasze przychodzą i odchodzą, a nasz Bóg trwa wiecznie i Świątynia od wieków gromadzi Żydów. Jesteśmy wdzięczni Rzymianom, że z racji religii uznali naszą szczególną pozycję wśród innych narodów i dali nam autonomię. Zarówno cesarz August, jak i cesarz Tyberiusz są nam przychylni i uwzględnili nasze życzenia, dzięki czemu wzrósł nasz autorytet w świecie. W gruncie rzeczy pod panowaniem Rzymu, w cywilizowanym świecie, taka sytuacja jest lepsza, niż gdybyśmy jako samodzielne państwo musieli utrzymywać armię i stale prowadzić wojny z zawistnymi sąsiadami. A tak mamy bazy i rzeczników w każdym znaczniejszym mieście, w Galilei, Brytanii i na wybrzeżach scytyjskich. Nawet barbarzyńskie narody nas szanują jako zdolnych kupców. Ja sam dla zabicia czasu zajmuję się eksportem owoców i orzechów do Rzymu. Żałuję tylko, że nie mamy własnej floty morskiej, ale to dlatego, że boimy się morza. Każdy pobożny Żyd, który tylko może, pielgrzymuje do Świątyni, żeby się uświęcić. Pątnicy przynoszą dary ofiarne, bogactwo Świątyni stale wzrasta. Rozumiesz więc, że nie możemy dopuścić, by ludzi podburzano mrzonkami o jakimś królestwie. Za wszelkę cenę chciał mnie przekonać o słuszności polityki sanhedrynu. Przysunął się bliżej i ciągnął:
– Przecież żyjemy jak na wulkanie. Byle jaki chciwy prokurator może ściągnąć żądnych władzy prostaczków, aby wzniecili bunt czy powstanie, bo to da mu podstawę do ograniczenia naszej autonomii i zagarnięcia skarbów Świątyni. Więc zgodnie z interesem Rzymu i naszym należy zachować i umocnić obecne status quo. To znaczy
– umocnić radę. Chcę ci wyjaśnić, że nasza rada jest odpowiednikiem rzymskiego senatu i sama się uzupełnia. Należą do niej najwyżsi kapłani, najlepsi prawnicy i inne znakomite osoby, które zwiemy starszyzną. Nie wszyscy są wiekowi, ale mają dobre pochodzenie i duże majątki. Naród jest politycznie ciemny, toteż nie możemy dać mu prawa głosu. Dlatego każdą idącą z dołu inicjatywę rozszerzenia uprawnień politycznych dla Żydów czy powrotu do władzy królów należy zdławić w zarodku, nawet gdyby taki zamysł miał niewinne oblicze, na przykład religijne czy miłości bliźniego.
Moje lekceważące milczenie zmuszało go do coraz bardziej zażartej samoobrony, jakby czuł się winnym.
– Jako Rzymianin nie rozumiesz bezgranicznego prestiżu prawdziwej religii, ponieważ przyzwyczaiłeś się czcić tylko wizerunki. Religia jest naszą siłą, ale równocześnie naszym największym zagrożeniem, bo fanatycy polityczni mogą powoływać się na Pismo i wykazywać, że ich cel jest słuszny, choćby faktycznie groził Żydom katastrofą. Oczywiście powiesz, że Jezus Nazarejski, którego zdążyliśmy na czas ukrzyżować w wigilię Paschy, był człowiekiem niewinnym, wielkim uzdrowicielem i nauczycielem. Niech tak będzie. Ale właśnie taki niewinny człowiek, który swoją osobowością i głoszonym programem przyciągnie do siebie masy, jest najbardziej niebezpieczny! Dlatego, że jest nie uświadomiony politycznie, że wierzy w dobro, łatwo stanie się narzędziem w ręku ludzi żądnych władzy. A tacy myślą tylko o jednym: niech się nawet zawali cały system społeczny, niech naród padnie ofiarą rzymskiej krwiożerczosci, byle oni bodaj na krótką chwilę pochwycili władzę! Wierz mi, człowiek, który sam siebie czyni mesjaszem, jest przestępcą politycznym i trzeba go zabić, choćby był nie wiem jak prostoduszny. – Zawahał się i szybko dodał: – Ponadto jako samozwańczy mesjasz winien był bluźnierstwa i już tylko za to wedle naszego Prawa zasługiwał na śmierć. Mówiąc między nami, ludźmi oświeconymi, to była okoliczność marginalna. Gdyby zjawił się w Świątyni w czasie Paschy, wybuchłyby zamieszki, buntownicy przejęliby władzę, wykorzystując go jako szyld, i krew by się polała. To zmusiłoby Rzymian do wmieszania się, a zatem do zniesienia naszej autonomii. Lepiej, jeśli zginie jeden człowiek, niż gdyby miał zginąć cały naród.
– To hasło już słyszałem – wtrąciłem.
– Zapomnij o nim – prosił gorąco Arystenos. – Nie szczycimy się jego śmiercią, przeciwnie, sam byłem przygnębiony koniecznością wydania wyroku, bo podobno dobrym człowiekiem był ten Jezus Galilejczyk. Gdyby siedział w Galilei, nic złego by mu się nie przytrafiło. Tam nawet poborcy podatkowi byli mu życzliwi, a dowódca garnizonu w Kafarnaum zalicza się do jego przyjaciół.
Doszedłem do wniosku, że najdrobniejsza wzmianka o zmartwychwstaniu Jezusa nie ma sensu, bo Arystenos straciłby dla mnie cały respekt i uważał za naiwnego cymbała. Po namyśle rzekłem:
– Udało ci się mnie przekonać i rozumiem doskonale, że ze względów politycznych jego śmierć była pożądana. Mam w podróży zwyczaj zbierania najróżniejszych dziwów, aby później zabawiać ludzi swoją wiedzą, a być może i samemu czegoś się nauczyć. Między innymi interesują mnie uzdrowiciele. W młodości widziałem w Antiochii słynną syryjską czarownicę dokonującą cudów. W Egipcie także istnieją miejsca, do których pielgrzymują chorzy, by odzyskać zdrowie. Dlatego chętnie spotkałbym się z kimś, kogo ten człowiek uzdrowił, żeby zorientować się, jakie stosował metody. – Nagle nowa myśl strzeliła mi do głowy: – Byłoby też ciekawe spotkać któregoś z jego uczniów. Wtedy z pierwszej ręki dowiedziałbym się, co o nim mówią i ku czemu właściwie dążył.