Выбрать главу

– Twierdzisz, że chodził po głębinie – wtrąciłem, uprzytomniając sobie, jak bardzo to jest niewiarygodne i przeciwne rozumowi.

– Tak wiele cudów czynił, że nawet kamień by uwierzył. A my ciągle nie wiemy, co mamy o nim myśleć. Prawdę mówi Pismo: „Jego wysłannik jest głuchy, a goniec ślepy". Ale może nieświadomie spełnimy jego wolę.

– Powiedz, czemu mi zaufałaś, choć jestem cudzoziemcem?

– spytałem. – Jesteś kobietą wykształconą, mówisz po grecku i cytujesz z pamięci proroków w świętym języku hebrajskim. Słysząłem, że jesteś zamożna. Opowiedz mi o sobie, abym cię mógł zrozumieć.

– Nie stronie od cudzoziemców – powiedziała wyniośle.

– W moim domu spotykałam Greków, Syryjczyków i nawet Rzymian z dworu cesarskiego. Jeśli on jest n i m, o czym wiem i w co wierzę, to jego słowa przeznaczone są nie tylko dla Izraela, ale dla całego świata. Tak napisano w Piśmie. Kiedy władał mną szatan, przeżyłam takie rzeczy, których nikt nie może zrozumieć. Szatan potrafi zmienić nawiedzone ciało na przykład w naczynie na wodę i takie ciało krzyczy, kiedy w sąsiednim pokoju ktoś włoży igłę w wodę. A on nie chciał wykorzystać mnie, jak wykorzystywali inni. Chciał uwolnić mnie z opętania, bo wiedział, że z całego serca tego pragnę. Z powodu tych przeżyć moja twarz zbielała jak kamień, z którego deszcze zmyły życiodajne siły. Nie pytaj mnie o przeszłość. Rozmawiaj ze mną taką, jaka teraz jestem.

– Niech będzie, jak sobie życzysz – zgodziłem się. – Ale nie odpowiedziałaś na moje pytanie. Skąd się wzięło twoje zaufanie do mnie?

– Ponieważ pod krzyżem broniłeś go przed szydercami! – wykrzyknęła gwałtownie z płonącym licem. – Bo uszanowałeś jego cierpienie, nie wiedząc o nim nic ponad to, co na szyderstwo napisano na tablicy krzyża. Bo broniłeś go, gdy uczniowie uciekli w strachu! Przecież tam nie było nikogo oprócz nas, słabych kobiet, i młodziutkiego Jana, który nie musi się bać, bo jego rodzina jest zaprzyjaźniona z arcykapłanem. Nawet złoczyńcy odważyli się wznosić okrzyki przeciwko Rzymowi w obronie swoich umierających towarzyszy. A w jego sprawie nikt nie podniósł głosu.

Więc to tak: jej tajony żal do uczniów zamienił się w przyjaźń ku mnie! Po namyśle rzekłem ostrożnie:

– Sądzę, że jako rozumna niewiasta wiesz o nim więcej niż jego uczniowie. Ale oni uważają, że jesteś zwykłą egzaltowaną kobietą, toteż nie wierzą w to, co widziałaś. Dlatego potrzebujesz mnie jako świadka.

– Jeszcze nie zrozumiałeś, ty głupcze? – Maria z Magdali przerwała mi w pół zdania. – On pozwalał niewiastom przychodzić do siebie! Był dobry dla Marii, siostry Łazarza. I dla Marty był dobry. Razu pewnego był gościem faryzeusza i w czasie posiłku pozwolił grzesznej kobiecie uklęknąć, umyć łzami i włosami osuszyć swoje nogi. Oczywiście pogorszyło to jego opinię w oczach faryzeuszy. Gotowi byli myśleć o nim wszystko co najgorsze. Okazał miłosierdzie żonie Samarytanina przy studni. Ocalił też z rąk uczonych w Piśmie kobietę, którą jak stanowi Prawo, chcieli ukamienować za zdradę małżeńską. Wierz mi, cudzoziemcze, on rozumiał niewiasty lepiej niż inni. Dlatego sądzę, że my, kobiety, zrozumiałyśmy go i nadal rozumiemy lepiej niż jego tchórzliwi uczniowie. – Głos załamał się jej z gniewu, ciężko oddychała. – Owszem, swego czasu radzili sobie dobrze i przy jego pomocy uzdrawiali chorych. Ale kiedy zgodnie z jego wolą trzeba było się udać w ostatnią podróż do Jeruzalem, każdy miał gotową wymówkę, żeby się wykręcić od drogi; gotowi byli nawet wyrzec się jego królestwa, choć wcześniej kłócili się między sobą o miejsce, jakie w nim zajmą. On wobec ludu wygłaszał przypowieści, ale im dokładnie wszystko wyjaśniał, a oni i tak niczego nie rozumieli i troszczyli się tylko o siebie. Jeden jedyny Tomasz, który myśli najbardziej trzeźwo z nich wszystkich, oświadczył, że gotów jest umrzeć razem z nim. Ale czy sądzisz, że choć jeden z nich stanął w jego obronie? Przynieśli do Jeruzalem dwa miecze mimo srogiego zakazu posiadania broni w świętym mieście! Ale czy go bronili, pytam? – wykrzykiwała, z trudem chwytając oddech, po chwili jednak uspokoiła się. – Tyle że tego im zabronił. Powiedział: „Którzy za miecz chwytają, od miecza giną". Ale znów gdy szli do Jeruzalem, zachęcał ich: „Kto ma, niech sprzeda swój płaszcz i kupi miecz". Nie rozumiem. Chyba chciał ich wypróbować. Albo im dodać odwagi. Nie wiem. Szymon Piotr odciął mieczem ucho sługi arcykapłana, Malchusa, kiedy ciemną nocą przyszli zabrać Jezusa. On to ucho z powrotem przyłożył i przyrosło, została tylko cienka blizna w miejscu uderzenia miecza. Opowiadali to krewni tego Malchusa, bo samemu Malchusowi starsi gminy surowo zabronili o tym mówić. Ale… pozwól mi jeszcze wykrzyczeć się na tych tchórzów. Jezus czuwał sam. Wiedział, jaki los go czeka, modlił się. Mówili później, że strasznie był zgnębiony, zlany krwawym potem. Nie prosił ich o nic, tylko żeby z nim czuwali. A co oni zrobili? W ogrodzie Getsemani posnęli twardo jak prosiaki. Nie, nie pojmuję tego, nie mogę im darować! Czyżby w tych zajęczych duszach miał być zalążek Królestwa? Nie mieli w sobie nawet tyle hartu, by zgładzić zdrajcę. Nie, Judasz w końcu sam się powiesił. Nie rozumiem, nie wiem, co on w nich widział, dlaczego wybrał właśnie ich?

Była tak kobieca w tych oskarżeniach, że miałem ochotę się roześmiać i dotknąć ręką jej twarzy, aby raczej w potoku łez znalazła ujście dla rozpaczy. Lecz nie zdobyłem się na uśmiech i nie mogłem jej dotknąć. Powiedziałem więc jak najoględniej:

– Jeśli tak jest, a oni są naprawdę zrozpaczeni i nie wiedzą, co o nim myśleć, chociaż uczył, jak go naśladować, to zupełnie zrozumiałe, że ja, cudzoziemiec, tracę głowę. Sądzę, że ważne jest, aby nikt z nich nie umarł, w każdym razie nie teraz, zanim pojmą sens jego nauczania. Zrozumienie rzeczy tak dziwnych nawet u nieprzeciętnego człowieka może trwać długo. Ich wszystkich wiążą żydowskie przesądy, w których wyrośli od dziecka. Dlatego może byłoby lepiej, byś nie stawiała mnie jako świadka przed nimi; nawet nie wspominaj im o mnie. Będą mną pogardzać jako Rzymianinem. Przecież ty też straciłaś dobrą opinię przez kontakty z cudzoziemcami.

Porywczo odchyliła głowę, ale ja uniosłem rękę i spiesznie wyjaśniłem:

– Jako Rzymianin, rozumiem cię, Mario, lepiej, niż jakikolwiek Żyd mógłby zrozumieć. W Rzymie niewiasty są wolne i równe mężczyznom. Czytają księgi, słuchają wykładów, chodzą do teatrów i wedle własnej woli same wybierają kochanków. No właśnie, są równe mężczyznom, a w różnych rzeczach nawet lepsze od nich, jako że kobieta zawsze jest bardziej przebiegła, a często i bardziej bezwzględna niż mężczyzna, jej myśli zaś nie wiąże logika. Zostańmy więc przyjaciółmi, ty, Mario z Magdali, i ja, Marek Manilianus z Rzymu. Szanuję cię jako niewiastę, której Jezus pozwalał chodzić za sobą. O twoich widzeniach przy grobie nie powiem ani tak, ani inaczej. Nie mogę jednak zaprzeczyć jego zmartwychwstaniu, ponieważ moje własne oczy to zaświadczyły. Z pewnością, jako białogłowa, dzięki swej wrażliwości rozumiesz go lepiej niż jego uczniowie. Mimo to – ciągnąłem możliwie najostrożniej – chętnie bym kiedyś się spotkał z którymś z uczniów, żeby poznać, jacy to ludzie.

Maria z Magdali zawahała się i z wyraźną niechęcią przyznała:

– Skoro się ukrywają, troszczę się o ich jedzenie i picie. Nie spieram się z nimi. Są tylko rybakami. Nie wiedzą, co mają robić i tak się między sobą kłócą, że muszę występować w roli rozjemcy. Wiem, że to trudno pojąć, bo przecież przed chwilą tak się na nich złościłam. Ale widzisz, oni mają w sobie wiele dobroci. Najchętniej wróciliby do Galilei, ale jeszcze nie są w stanie podjąć żadnej decyzji. Można ich spotkać na schodach świątyni, wyróżniają się z tłumu, bo mówią gwarąi Zreszą i oblicza mają inne, wieśniacze. Ja, która przebywałam z nimi te dwa czy trzy lata, wiem, że nie są to twarze zwykłych rybaków. Może mówię niezbyt jasno, ale jeśli któregoś dnia będziesz miał okazję ich spotkać, na pewno zrozumiesz, co miałam na myśli. Jezus – Maria z Magdali nagle zaczęła bronić uczniów – z pewnością miał swoje powody, kiedy wybierał właśnie takich prostych ludzi. Jedyny wykształcony między nimi to Lewi, Mateusz, który był celnikiem. A skoro mowa o ludziach wykształconych, czy tych, którzy studiują Pismo, czy waszych filozofach: cóż oni mogą pojąć z jego nauki? Wierz mi, taki uczony mógłby cały wiek zgłębiać jedno jedyne słowo Jezusa. Tak właśnie robią teraz uczeni w Piśmie, którzy długie lata poświęcają na studiowanie jednej litery w świętym tekście, czy też Grecy, piszący obszerne księgi o jakiejś zapomnianej już dawno miejscowości. Dobrze pamiętam, jak on sam kiedyś powiedział, że prawda otwiera się przed prostymi i prostodusznymi, a nie przed uczonymi.