Klaudia Prokula przerwała swój wywód, bo zauważyła, z jakim zdumieniem jej słucham. Jeszcze raz rozłożyła ręce i zapewniła:
– Ja w to nie wierzę. Opowiadam tylko, co inni mówią. Przecież chyba jego najbliżsi uczniowie nawet po ciemku nie mogli się pomylić, chyba że sami byli wciągnięci w te intrygi. Powiedz mi tylko jedno: czy wspomniałeś mu o mnie?
– Nie mogę ci tego jasno wytłumaczyć – rzekłem dyplomatycznie, mocno zmieszany – ale nie mógłbym mu o tobie powiedzieć, choćbym chciał. Kiedy go zobaczyłem, wszystkie myśli uciekły mi z głowy.
– To samo mówiła mi Joanna – przyznała zadowolona Klaudia. Ku mojemu zdziwieniu wcale mnie nie skarciła. – Ale ona zebrała do chustki ziemię z miejsca, po którym, jak zapamiętała, stąpał Jezus, i przyniosła mi, abym mogła jej dotykać albo zrobić sobie okład na noc. Ale już nie potrzebuję. – Patrzyła na mnie tajemniczo i zupełnie mnie zaskoczyła, mówiąc: – Widzisz, byłam na górze i on mnie uzdrowił.
– Dostrzegłszy moje osłupienie, parsknęła wesołym śmiechem, klasnęła w dłonie i zawołała: – Ale cię zaskoczyłam! Siadaj koło mnie, Marku, i ty też usiądź, dziewczę, gdzie chcesz. Nie, nie znaczy to, że byłam fizycznie na górze, ale tamtej nocy miałam po raz pierwszy od bardzo dawna dobry sen. Wiesz, że jestem kobietą wrażliwą i kapryśną. W moich snach szczypano mnie, targano za włosy, bito po twarzy, a wszystko było wyraźne i prawdziwe! I nie mogłam się poruszać, choć bardzo chciałam i próbowałam, aż w końcu wracał mi głos i od własnego krzyku budziłam się tak spocona i zbolała, że bałam się zasypiać na nowo. Ale mówiliśmy o górze… Dużo o niej myślałam, więc nic dziwnego, że tamtej nocy, dzięki mej wrażliwości, znalazłam się na niej we śnie. Było tak ciemno, że raczej odgadłam, niż zobaczyłam kilka nieruchomych postaci trwających na kolanach w oczekiwaniu. I we śnie wcale się nie bałam. Potem podeszła do mnie jakaś świetlista istota, a ja nie śmiałam podnieść głowy, aby na nią spojrzeć. Naprawdę się nie bałam, ale we śnie czułam, że lepiej nie patrzeć w jej twarz. Ta istota ciepło do mnie przemówiła: „Klaudio Prokulo, czy słyszysz mój głos?" Odpowiedziałam: „Słyszę". On powiedział: „Jestem Jezus Nazarejski, król żydowski, którego twój mąż Poncjusz Piłat dał ukrzyżować w Jeruzalem". Odparłam: „Tak, ty jesteś". Potem mówił do mnie o owieczkach, czego nie zrozumiałam, ponieważ nie znam się na hodowli owiec i dlatego wszystkiego nie zapamiętałam. A on patrzył na mnie jakby z wyrzutem, gdy na końcu rzekł: „Jestem drzwiami owczarni. Nie pozwolę, by złodzieje i rabusie zabijali moje owce". Od razu zrozumiałam, że uważa Poncjusza Piłata za złodzieja i rabusia, więc szybko zapewniłam: „On na pewno już więcej nie będzie prześladował twoich owiec. Ciebie też by nie zabił, gdyby nie musiał ze względów politycznych". Ale on nie słuchał moich wyjaśnień. Doszłam więc do wniosku, że cała ta sprawa jest dla niego tylko historią i że już nie czuje żalu do Poncjusza Piłata. Mówił jeszcze dalej o owcach i rzekł: „Mam też inne owce". Nie miałam pojęcia, co odpowiedzieć, więc szepnęłam: „Wiem, że jesteś dobrym pasterzem". Zdaje się, że się ucieszył z moich słów, bo zaraz rzekł: „Tyś to powiedziała. Jam jest dobry pasterz, a dobry pasterz odda życie za owce swoje". We śnie zaczęłam szlochać i nawet pomyślałam, żeby go prosić, abym mogła zostać jego owieczką. Ale się nie odważyłam. Poczułam tylko, że położył rękę na mojej głowie, i z tym się zbudziłam, ale nawet wtedy czułam dotyk jego ręki. To był dobry sen, najlepszy, jaki kiedykolwiek wyśniłam. Chciałam dokładnie wszystko zapamiętać, niczego nie uronić, a potem zasnęłam i spałam długo. Od tej nocy nigdy już nie dręczyły mnie koszmary senne. Myślę, że mnie uzdrowił pod warunkiem, że Piłat nie będzie prześladował jego zwolenników.
Klaudia Prokula zachichotała jak mała dziewczynka, lecz zaraz z zakłopotaniem położyła palec na wargach i kontynuowała:
– Spokojnie mogłam złożyć taką obietnicę. Przecież Poncjusz Piłat nie ma żadnego powodu do prześladowania zwolenników Nazarejczyka! Przeciwnie. Jeśli utworzą partię polityczną, to co najwyżej będą siać niezgodę wśród Żydów. A to idzie w parze z polityką Rzymu. Oczywiście sny są tylko snami. A o owieczkach mówił mi z pewnością dlatego, że jak słyszałam, często w swoim nauczaniu nawiązywał do owiec. Ale co tam!… Sen był wyraźny i widziałam go tej samej nocy, kiedy ty z dziewczyną byliście na górze. A najważniejsze, że jestem wyleczona z upiornych snów. Lekarz Heroda Antypasa zapewniał mnie, że na poprawę wpłynęły kąpiele w gorących źródłach siarkowych i jego opieka. Nie chcę go urazić, więc obdaruję go odpowiednimi prezentami. Ja jednak, i śmiej się, jeśli chcesz, wierzę, że Jezus Nazarejski uczynił mi łaskę i uzdrowił mnie we śnie, ponieważ dużo o nim rozmyślałam i cierpiałam przez niego koszmarne sny. – Po czym chełpliwie oświadczyła: – Wy mogliście sobie widzieć na górze kogokolwiek, a ja w moim śnie widziałam prawdziwego Jezusa Nazarejskiego. Niemniej Joanna zapewnia, że na górze rozpoznała Jezusa Nazarejskiego, i ja w to nie wątpię.
– Czy w twoim śnie naprawdę powiedział, że ma również inne owieczki? – spytałem szybko, drżąc z radości, bo przemyślałem już jej sen. – Jeśli tak, to i za te inne oddał życie. Myrino, słyszałaś? Nie uważa nas za obcych!
– No nie, ta owcza pasja idzie już za daleko! – zawołała Klaudia Prokula, parskając głośno śmiechem. – Znam Jezusa Nazarejskiego i prawie wierzę, że zmartwychwstał i jest synem Bożym. Joanna nauczyła mnie modlitwy, którą mogę odmawiać w razie potrzeby. Zamierzam też przestrzegać jego nakazów… Oczywiście jeśli będę to mogła robić po kryjomu i bez uszczerbku dla swojej pozycji. W każdym razie muszę składać ofiary bóstwu opiekuńczemu cezara, ale inni bogowie rzymscy już mnie nie obchodzą. Tylko w żaden sposób nie potrafię odpowiedzieć sobie na pytanie, co z tego wszystkiego mam zdradzić Poncjuszowi Piłatowi. On jest ogromnie konserwatywny, studiował prawo i w cuda nie wierzy.