– Przyjechałem w te pędy po telefonie Mike'a. Co to za historia z raną George'a?
– Przecięcie do kości na łapie. Ktoś wypuścił George'a z domu pod naszą nieobecność.
– To wygląda, jakby ktoś zadał mu cios nożem albo maczetą – odezwał się Mike.
Weterynarz ze zmarszczonym czołem spojrzał na Mike'a.
– Dlaczego ktoś miałby tak skrzywdzić staruszka George'a? Muszę to obejrzeć. Przytrzymaj mi go, Jim, żeby stał spokojnie.
Jim Hall ujął mocno lwa za grzywę, a weterynarz pochylił się nad ranną łapą.
– Pokaż no to, Georgie – powiedział łagodnie.
Zsunął bandaż z chustki i podniósł łapę. Lew zaskowyczał.
– Daj spokój, George, przecież opiekuję się tobą od niemowlęctwa. Wiesz, że nie zrobię ci krzywdy.
Zbadał pobieżnie ranę i opuścił łapę.
– Powierzchowne przecięcie, ale brzydkie. Wezmę go lepiej do lecznicy i przebadam dokładnie. Nie możemy ryzykować infekcji.
– Słusznie. Jedziesz z Dawsonem, George – powiedział Hall.
Weterynarz skierował się do swej ciężarówki, ale zastąpił mu drogę rozsierdzony reżyser.
– Co tu się dzieje?! – ryczał. – Gdzie pan bierze tego lwa?! On jest wynajęty do filmu. Zaczyna pracę jutro rano, punkt o ósmej!
Dawson zapalił niedopałek cygara i dmuchnął kłąb dymu prosto w twarz Eastlandowi.
– Ten lew będzie gotów do pracy, kiedy ja zadecyduję. Rana może się do jutra zagoić i może się nie zagoić. Moja sprawa zapewnić lwu zdrowie, a pański film nie jest dla mnie wart dwu centów. Teraz proszę mi zejść z drogi, jeśli nie chce pan, żebym przeszedł przez pana.
Jupe i jego przyjaciele przypatrywali się bacznie rozgrywającej się scenie. Eastland pobladł i wycofał się. Dawson podszedł do swej ciężarówki i otworzył klapę platformy. Jim Hall podprowadził lwa, klepnął go po zadzie i podniósł rękę.
– Hop, Georgie!
Lew wskoczył posłusznie na ciężarówkę. Hall zamknął klapę. George przycisnął się do siatki, którą obudowana była platforma, i zaskowyczał smutno. Dawson wsiadł za kierownicę i odjechał.
Eastland odzyskał rezon.
– Powtarzam panu, Hall, ten lew niech lepiej będzie na jutro gotowy. A teraz, chce pan zobaczyć, co zrobił Rockowi Randallowi, czy nie?
Jim Hall bez słowa wsiadł do samochodu reżysera. Gdy samochód zataczał łuk na podjeździe, pomachał ręką i zawołał:
– Przykro mi, chłopcy! Zobaczę się z wami później!
Jupe patrzył w zamyśleniu za odjeżdżającym samochodem.
– Jeśli to prawda, sytuacja jest fatalna.
– Co jest prawda?! – obruszył się Mike. – Wierzysz chyba w to, co powiedział mój wujek, a nie Eastland.
Jupe wzruszył ramionami.
– Nie twierdzę przecież, że twój wujek nie mówił prawdy. Musisz przyznać jednak, że był zaniepokojony.
– Przepraszam, Jupe, że tak na ciebie napadłem – sumitował się Mike. – Wszystko, co martwi mego wujka, martwi również mnie. Mieszkam z nim, bo… bo moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Jest bratem mojego ojca i moją jedyną rodziną, nie licząc Cala.
– Cala? – powtórzył Bob.
– Kto to jest Cal? – zapytał Pete.
– Cal Hall to mój drugi wujek. Jest wspaniałym myśliwym i badaczem Afryki – wyjaśnił Mike. – To on przysyła Jimowi zwierzęta. Czasem bardzo młode, jak to było z George'em, i wtedy Jim może je łatwo oswoić i wytresować. Starsze ma nadzieję również kiedyś oswoić. Ale z dorosłymi zwierzętami to o wiele trudniejsze.
– Dlaczego Jay Eastland zachowuje się tak nieprzyjemnie? – zapytał Pete. – Co on ma przeciw twemu wujkowi?
– Nic, o ile mi wiadomo. Denerwuje się tylko, żeby nic nie opóźniło kręcenia filmu. Przed podpisaniem umowy o wynajem parku, zażądał od Jima gwarancji bezpieczeństwa dla swej załogi. Są tu wśród dzikich zwierząt. I Jim dał mu tę gwarancję,
– Co się stanie w razie niedotrzymania gwarancji? – zapytał Bob. – Jeśli zdarzy się wypadek?
– Jim poniesie wielkie straty. Musiał złożyć depozyt w wysokości pięćdziesięciu tysięcy dolarów, a zabezpieczeniem depozytu jest park-dżungla. Może więc stracić wszystko. Już traci, bo obiekt jest zamknięty dla publiczności na czas kręcenia filmu.
Jupiter słuchał z uwagą.
– Jeśli jednak filmowanie przebiegnie zgodnie z planem i bez wypadków, twój wujek zarobi dużo pieniędzy. Zgadza się? – zapytał.
– Tak – przyznał Mike. – Nie wiem dokładnie ile, ale każdy dzień jest płatny. George zarobi za swój występ pięćset dolarów. Tresowane zwierzęta są angażowane za ciężkie pieniądze. Tak jak gwiazdy filmowe.
– Czy zdarzył się już kiedyś wypadek? Czy George zaatakował już kogoś? – zapytał Jupe.
– Nie, nigdy. Jest bardzo łagodny i świetnie wytresowany. – Mike zagryzł wargi. – To znaczy był dotąd. Ostatnio jest dziwny.
Bob, który prowadził dokumentację pracy zespołu, otworzył swój notatnik.
– Wciąż brak nam informacji na ten temat – powiedział. – Na czym polega to jego dziwne zachowanie? Czy robi coś, czego nie robił przedtem? Jakieś szczegóły mogą nas naprowadzić na przyczynę jego nerwowości.
– Po prostu nie jest sobą. Jest niespokojny. Ostatnio źle śpi. Po zmroku kręci się po domu, porykując, i stara się wydostać na dwór. Jim nie jest w stanie go uspokoić. George nie słucha go tak jak przedtem. Trudno go opanować, już zupełnie nie przypomina tego łagodnego, posłusznego stworzenia, jakim był zawsze.
– Może na dworze jest coś, co go niepokoi? – zastanawiał się Jupe. – Czy jakieś zwierzęta są wypuszczane na noc?
Mike potrząsnął głową przecząco.
– Sarny mają ogrodzony wybieg i nie mogą się stamtąd wydostać. Mamy konie, które były wynajmowane do licznych westernów, ale trzymamy je w zagrodzie. Dalej, koło jeziora, są dwa słonie, ich terytorium jest również ogrodzone. Mamy szopy, małpki, ptaki, psy, kury i wiele innych zwierząt. Wszystkie one są liczone co wieczór i zamykane na noc.
Niemniej jednak coś lub ktoś denerwuje George'a – powiedział Jupe.
– Być może na tyle, żeby zaatakować Rocka Randalla – dodał Pete. – Ale może Randall jest sam sobie winien. Słyszałem, że to wyjątkowo nieznośny typ.
– Musiałby być też wyjątkowo głupi, żeby drażnić lwa – zauważył Bob. – George nie wyglądał mi ani łagodnie, ani tym bardziej przyjacielsko. Może to z powodu rany, może nie…
– Niczego na razie nie wiemy na pewno – powiedział Jupe. – Dopóki pan Hall nie wróci, nie możemy zakładać, że to George zaatakował Rocka Randalla. Może to był w ogóle jakiś inny wypadek i żadne zwierzę tu…
Przerwał mu Mike, który nagle klasnął w dłonie i wykrzyknął:
– Goryl!
– Jaki goryl? – zdziwił się Pete.
– Macie tu też goryla? – zapytał Bob.
– Jeszcze nie, ale go oczekujemy. Część ostatniej przesyłki wujka Cala. Może dostarczyli go już, wydostał się na wolność i zaatakował Randalla.
Jupe odniósł się do tego sceptycznie.
– Nawet jeśli założymy, że goryl został już tu przywieziony, jak mógł uciec? Czy nie powinien być zamknięty w klatce?
– Masz rację – przyznał Mike. – Już sam jestem podenerwowany jak George. Jim by przecież wiedział o dostarczeniu goryla, a nic o tym nie mówił. Poza tym, rzeczywiście, nawet gdyby tu był, jak mógłby się wydostać z klatki. Chyba że… chyba że…
– Chyba że co, Mike? Mike nerwowo oblizał wargi.
– Chyba że ktoś, kto nie lubi mego wujka, otworzyłby klatkę!
ROZDZIAŁ 8. Trudny klient
Było wczesne popołudnie, gdy Trzej Detektywi wyruszyli w drogę powrotną. Konrad przyjechał po nich, nim doczekali się powrotu Jima Halla, i chcąc nie chcąc musieli odjechać. Obiecali Mike'owi wrócić przy najbliższej okazji.