Выбрать главу

– Pewnie jest wystraszony tym całym zamieszaniem. Gdybyś przypadkiem wpadł na niego, nie przejmuj się. Po prostu zejdź mu z drogi.

– Co? – zdumiał się Bob. – Wpaść na goryla twarzą w twarz i nie przejmować się? Jak to zrobić?

Jim Hall roześmiał się.

– Goryle prawie nigdy nie zachowują się agresywnie. Och, krzyczą, udają, że nacierają, ale to blef. Starają się tak odstraszyć każdego, w kim widzą zagrożenie. Z natury to spokojne zwierzęta, nie wadzące nikomu. Dla przykładu: dzielą żerowiska ze słoniami i nigdy nie dochodzi do konfliktów między nimi.

– Jak to możliwe? – zapytał Bob.

Pan Hall wzruszył ramionami.

– Po prostu ignorują się nawzajem.

Zatrąbił klakson samochodu i Jim spojrzał na zegarek.

– To Dawson – skinął im na pożegnanie i odszedł.

Zobaczyli go jeszcze, gdy przejeżdżał koło nich otwartym jeepem. Obok niego siedział szczupły, wąsaty weterynarz ze strzelbą w rękach. Mike uśmiechnął się.

– Wiedziałem, że poczciwy Dawson przyjdzie z pomocą. On ma bzika na punkcie zwierząt.

– Jeśli tak kocha zwierzęta, po co mu strzelba? – zauważył Pete.

– To specjalna strzelba – powiedział Mike. – Wystrzeliwuje naboje ze środkiem usypiającym.

– Teraz już na pewno znajdą goryla – odezwał się Jupiter. – Proponuję rozejrzeć się tymczasem po okolicy. Może uda nam się odkryć, co stoi za tymi dziwnymi ucieczkami zwierząt, najpierw George'a i teraz goryla.

– Z George'em na razie wszystko w porządku – powiedział Mike. – Doktor zaaplikował mu zastrzyk przeciwtężcowy i środek uspokajający. Śpi teraz w domu. Dawson opatrzył mu ranę i George będzie mógł stawić się rano przed kamerą.

– Czy George też ma klatkę? – zapytał Jupiter.

– Nie. Pozbyliśmy się jego klatki ponad miesiąc temu. Śpi z nami w domu. Ma swój pokój, ale woli być z Jimem.

– Mówiłeś, że ktoś go musiał wypuścić z domu. Czy to się nie może powtórzyć?

Mike wyjął z kieszeni klucz.

– Tym razem dom jest dobrze zamknięty i tylko Jim i ja mamy klucze.

– Mówiłeś, Mike, że George robi się niespokojny wieczorem – powiedział Jupe po namyśle. – Może dobrze byłoby obejść najbliższe otoczenie domu i tam próbować znaleźć przyczyny jego nerwowości.

– Dobry pomysł – zgodził się Mike. – Jak widzicie, dom stoi na polanie, wieńczącej wzgórze. Ta szopa jest na narzędzia i drewno na opał. Mogłaby służyć jako garaż, ale Jim parkuje na dworze. Droga u stóp wzgórza prowadzi na północ i krzyżuje się z wieloma innymi drogami.

Oprowadził chłopców wokół domu. Cisza zaległa teraz okolicę, a na bezchmurne niebo wzeszedł księżyc.

Wrócili na miejsce, gdzie stały klatki. Pantera leżała spokojnie, uderzając miarowo długim ogonem i patrząc na nich smutno.

Ruszyli następnie w dół wzgórza, w głąb dżungli.

– Po drodze powiem wam, jak rozplanowany Jest park-dżungla – mówił Mike, prowadząc Trzech Detektywów. – Następnym razem dacie sobie tu radę beze mnie.

– Jak duży jest ten park? – zapytał Bob. – Wydaje mi się tak rozległy, że czuję się zupełnie zagubiony.

– Ma około stu akrów i kształt rombu – odparł Mike. – To dużo, ale nigdy nie mieliśmy problemów z utrzymaniem nad wszystkim kontroli.

– A gdzie kręci film Jay Eastland? – zapytał Pete.

– Stąd na północ, około pięciu minut drogi samochodem. My idziemy teraz na wschód, wprost do najbliższego ogrodzenia.

Schodzili stromo w dół, ścieżką wijącą się wśród zarośli, skał i rozpadlin. Przesączające się przez konary drzew światło księżyca kładło jasne łaty na ich drodze.

– Kanion, w którym widziano goryla, jest też chyba na północ? – zapytał Bob. – Tam jechał twój wujek.

– Tak, ale potem musiał skręcić w inną drogę. Kanion położony jest na północny zachód, o piętnaście minut drogi. Poniżej rozciąga się kilka akrów terenu przypominającego afrykański step. Płaski i trawiasty. Tam znajdują się słonie. Teren jest otoczony fosą, poza którą nie mogą wyjść. Ale słychać je – Mike uśmiechnął się. – Lubię ich trąbienie.

– Teraz, gdy wiem, że nie mogą stamtąd wyjść, też je polubiłem – powiedział Pete.

– W przeciwnej stronie, daleko na zachód – kontynuował Mike – znajduje się nasza główna atrakcja dla turystów. W zasadzie główną atrakcją powinna być dżungla i zwierzęta, ale okazało się, że większość turystów ściąga tu tak zwany Dziki Zachód. Zbudowano tam osiedle pierwszych osadników, rzekomy cmentarz i wymarłe miasto. Dla dzieci jest przejażdżka dyliżansem. Obok tego obiektu trzymamy konie.

Wejście do parku jest na południu i całą tę część stanowi dżungla. Pośrodku znajduje się jezioro i za nim dalej na północ rozciąga się dżungla. Tam kręci swój film Eastland. Na północnym krańcu park otaczają góry, z jedną głęboką przepaścią. Wykorzystywano ją w wielu filmach. Na przykład bohater spadał ze skalnej ściany. W tamtej części znajduje się też lecznica Dawsona.

Przerwał mu nagły wybuch skrzekliwego jazgotu i pohukiwań. Trzej Detektywi spojrzeli pytająco na swego przewodnika.

– To małpy i sowy – wyjaśnił Mike. – W północno-wschodniej części mamy także terrarium dla węży. Nie wydają żadnych dźwięków, ale trzymamy je w najodleglejszym zakątku, gdyż najtrudniej je znaleźć, w razie gdyby się któreś wymknęły. Jest tam niezła kolekcja grzechotników, południowoamerykański jadowity wąż i duży królewski wąż.

– Jak daleko jesteśmy od domu, Mike? – zapytał Jupe, wpatrując się w mroczną dżunglę za nimi.

– Około pięciuset metrów. Ten stok kończy się ogrodzeniem, za…

– Czekaj! – przerwał Mike'owi Pete.

– Co to?

Przystanęli nasłuchując. Miarowy, zgrzytliwy stukot roznosił się wokół echem. Narastał, jakby zbliżał się do nich. Wtem zawtórował mu inny dźwięk. Początkowo był to niski jęk, ale wznosił się coraz wyżej, aż przeszedł w uporczywy pisk.

– Nie podoba mi się to – powiedział Pete schrypniętym głosem. – Może powinniśmy zawrócić?

Jupiter słuchał pełen lęku, ale równocześnie był zaintrygowany.

– Ten dźwięk… To jak… – szukał odpowiedniego określenia, a pisk był coraz bardziej ogłuszający. Zdawał się być wszędzie, otaczać ich.

– lii – ooo – iii! lii – ooo – iii!

– Zabierajmy się stąd! – krzyknął Bob.