– Jak przyjaciele? Nigdy.
– Więc chociaż nie rozstawajmy się jak wrogowie. Rozważmy, jak będzie najlepiej dla nas wszystkich. I zapomnijmy o cenie, jaką obaj zapłaciliśmy.
Garncarz milczał.
– Nie możesz sobie jej przywłaszczyć – powiedział generał. – Aleksis, nie masz wyboru. Korona musi wrócić do Madanhoffu. Pomyśl o konsekwencjach dla siebie, kiedy się rozniesie wiadomość, że jest w twoim posiadaniu. A konsekwencje dla Lapatii? Można sobie to wyobrazić: nieufność, niepokoje, być może rewolucja. Czy chciałbyś, żeby doszło do ponownej rewolucji, Aleksis?
Garncarz wzdrygnął się.
– Dobrze, przyniosę ci koronę.
– Masz ją tutaj?
– Tak, jest tutaj. Chwileczkę.
– Panie Porter? – odezwał się Jupiter.
– Tak, Jupiterze?
– Czy mogę ja ją przynieść? Leży schowana w urnie, prawda?
– Mądry z ciebie chłopiec. Jupiterze. Tak, jest w urnie. Przyniesiesz ją?
Jupiter wyszedł i nie było go może minutę. Wszyscy czekali w milczeniu. Wrócił z dużym pakunkiem, owiniętym miękkim materiałem. Położył go na stole.
– Możesz to rozpakować – powiedział garncarz.
Generał Kaluk wyraził zgodę skinieniem głowy.
– Z pewnością jesteś jej ciekaw – powiedział.
Jupiter odwinął materiał. Na kuchennym stole garncarza leżała wspaniała korona ze złota i lapis-lazuli, zwieńczona olbrzymim rubinem, na którym stał szkarłatny orzeł i zdawał się krzyczeć z dwu otwartych dziobów.
– Królewska korona Lapatii! – powiedział Bob z zachwytem.
– Ale… – zaczął Pete – ale ja myślałem, że jest w muzeum w Madanhoffie!
Generał wstał i patrzył niemal ze czcią na koronę.
– W muzeum jest kopia – wyjaśnił.- Doskonała kopia, mimo że została wykonana bez pomocy Kerenowa. Przypuszczam, że tylko kilku ekspertów, jak ten tu… Farrier, mogło się domyślić, że nie jest oryginałem. Ale tajemnica była dobrze strzeżona. Korona wystawiona jest oczywiście pod szkłem, a gablotę otacza bariera. Nikt nie może podejść blisko, żeby się przyjrzeć. Niedawno pozwolono nawet pewnemu fotografowi na zrobienie zdjęcia do jakiegoś albumu. Uzyskał pozwolenie, bo był ekspertem w fotografice, a nie w klejnotach.
Zaczął z powrotem owijać koronę materiałem.
– Tajemnica pozostanie tajemnicą, ale teraz korona w Madenhoffie będzie prawdziwa.
– Skąd ta pewność, że wasz sekret się nie wyda? – zapytał Farrier zgryźliwie. – Macie tu całą bandę świadków.
– Kto by tobie wierzył? – odparł generał. – Możesz gadać, co ci się podoba.
Wziął koronę ze stołu i wyciągnął rękę do garncarza. Ten odwrócił się od niego.
– Jak wolisz, Aleksis. Więcej się nie spotkamy, życzę ci szczęścia.
Po tych słowach generał wyszedł, a za nim z kamienną twarzą Dimitriew.
– Jupiterze – powiedział garncarz. – Myślę, że teraz możesz wezwać policję.
Rozdział 19. To byłby świetny film
Tydzień później znany reżyser filmowy Alfred Hitchcock czytał w swoim gabinecie zapiski Boba dotyczące garncarza i jego tajemnicy.
– Tak więc korona była ukryta w urnie przed sklepem garncarza, gdzie setki ludzi przechodziły każdego tygodnia. Sam Farrier musiał nieraz być obok niej, kiedy tak usiłował wystraszyć panią Dobson.
– Mówił nam, że próbował otworzyć urnę – powiedział Jupiter. – Oczywiście pracując późnym wieczorem nie miał dostatecznego oświetlenia ani czasu na dokładne zbadanie urny i nie zauważył, że głowa jednogłowego orła jest zwrócona w lewo. Pokrywa urny otwierała się przy obrocie zgodnie ze wskazówkami zegara, czyli w prawo, a nie w lewo, jak zazwyczaj. Tak uzgodnili między sobą garncarz i Wielki Książę Nikolas. Gdyby garncarzowi się coś stało, książę miał szukać jednogłowego orła w grupie dwugłowych i ten orzeł miał stanowić wskazówkę, gdzie jest korona.
– Czy garncarz planował jeszcze w Lapatii wyuczenie się tego rzemiosła? – zapytał pan Hitchcock.
– Nie – odpowiedział Bob. – Zainteresował się ceramiką, żeby zarabiać na życie. Na robienie orłów mógł znaleźć wiele innych sposobów. Mógł je malować, zrobić taki szablon do pokrywania ścian, mógł… mógł…
– Można robić haft – podsunął Pete.
– Już to widzę – zachichotał pan Hitchcock – haftowany szkarłatny orzeł. Powiedzcie mi, co z Farrierem. Czy myślicie, że dotrzyma sekretu o koronie?
– Trzymając język za zębami, nic nie straci, a wiele może zyskać – powiedział Jupiter. – Wchodzić bezprawnie do cudzego domu i płatać w nim głupie figle to niewielkie przestępstwo w porównaniu z próbą dokonania wielkiej kradzieży. Farrier przebywa teraz w więzieniu i ma czas rozmyślać nad swoimi grzechami, których jest znacznie więcej, niż podejrzewaliśmy. Wszystkie te eleganckie stroje kupił na kartę kredytową, którą wziął ze znalezionego na ulicy portfela. Nie jestem pewien, jaka grozi kara za bezprawne użycie karty kredytowej, ale łączy się z tym fałszerstwo, jak sądzę.
– Pewnie ma duże kłopoty finansowe – powiedział pan Hitchcock.
– Jest kompletnie spłukany – przytaknął Bob.
– Jego samochód jest tak nędzny, że budził moje wątpliwości – dodał Jupiter. – Nie pasował do niego. Nawet nie będzie mógł zapłacić pannie Hopper należności za pokój, który zajmował w gospodzie “Morska Bryza”. Garncarz powiedział, że czuje się współwinny i pokryje rachunek.
– Porządny facet z tego garncarza – powiedział reżyser.
– Komendant znalazł w bagażniku samochodu Farriera mikstury, którego używał do robienia płonących śladów – podjął Bob. – Ale nigdy się nie dowiemy, co to było. Komendant uważa, że lepiej nie podawać takich informacji.
– Tak więc Farrier ma swój własny sekret – wtrącił pan Hitchcock.
– Niejeden – przytaknął Bob. – Ma niezłą kartotekę, odsiadywał wyroki w niejednym więzieniu, jest włamywaczem, złodziejem biżuterii. Komendant Reynolds mówi, że był już aż za dobrze znany. Policja śledziła go wszędzie, gdzie się tylko pokazał. Bardzo mu to zawęziło pole działania. Próbował nawet zarabiać uczciwie na życie i otworzył mały sklep z pamiątkami w Los Angeles.
– Czy do Rocky Beach sprowadził go artykuł w “Westways”? – zapytał pan Hitchcock.
– Nie – rzekł Jupiter. – Kiedy czekaliśmy na przybycie policji, opowiedział nam, jak wpadł na trop korony. Ma zwyczaj czytać ogłoszenia w “Los Angeles Timesie”. Już dawniej podejrzewał, podobnie jak wielu ekspertów, że korona wystawiona w Madanhoffie jest falsyfikatem. Przeczytał kilka opracowań o historii Lapatii i wiedział o zniknięciu Aleksisa Kerenowa, który piastował dziedzicznie urząd podskarbiego. Kiedy zobaczył ogłoszenie, gdzie były imiona Aleksis i Nikolas, skojarzył imię z Wielkim Księciem, który miał się jakoby powiesić w czasie rewolucji, i zaczął się zastanawiać, czy ogłoszenie nie dotyczy przypadkiem korony. Kierując się przeczuciem, zadał sobie trud ściągnięcia gazet z Nowego Jorku i Chicago i znalazł w nich to samo ogłoszenie. Następnie wybrał się z wizytą do Rocky Beach. Pewnego słonecznego popołudnia trafił do sklepu garncarza i…