Mimo to Dionys nie tylko został pokonany, ale też dość krwawo zmasakrowany. Król Avalonii w ciągu poprzedniego stulecia czy dwu brał udział w tysiącu podobnych starć i znał wszystkie legalne sztuczki oraz większość z tych niedozwolonych. Użył ich, by nie tylko wygrać na punkty, ale i zrobić to tak, by Dionys na dłuższy czas zapamiętał ból. Przynajmniej nigdy już nie będzie uważał tarczy za broń czysto defensywną. Kiedy McCanoc wytoczył się z pola walki, z hełmu na zbroję wyciekały strumienie krwi. Wyteleportował się i nie widziano go bardzo długo.
Od tego czasu minął prawie rok i dopiero w ciągu ostatnich kilku miesięcy znów Chamy, wraz z ich przywódcą, zaczęły się tu i tam pojawiać. Tym razem Dionys zdawał się podchodzić serio do wspinania się po stopniach hierarchii turniejowej i walczył z przeciwnikami w tej samej kategorii wagowej. Jak się okazało, był dość dobry. Jednak — ponieważ jego przeciwnicy przeważnie dysponowali bronią wspomaganą w równym stopniu co jego, jeśli dozwolone było stosowanie takiego uzbrojenia — wspinał się bardzo wolno.
Co zdawało się stanowić dla niego problem.
— Chciałbym, żebyś zrobił dla mnie zestaw turbozbroi i miecz siłowy — oznajmił wojownik.
Talbot nie potrafił się opanować. Roześmiał się w głos.
— Chyba żartujesz — zachichotał w końcu. — Czemu na skarby świata miał bym cokolwiek dla ciebie zrobić?
— No cóż, po pierwsze dla kredytu — zaczął wyliczać Dionys, najwyraźniej niezmieszany śmiechem. — Mogę ci za nią hojnie zapłacić, nie wydaje mi się nawet, żebyś zdawał sobie sprawę, jak hojnie.
— Nie wydaje mi się, żebyś miał pojęcie, ile to jest warte — odparł Edmund. — Nie wyczarowuję zbroi po prostu z powietrza, bo nie byłoby cię tutaj. Każdy element jest tworzony osobno z podstawowego żelaza, a dla zbroi wspomaganej, Starej, jak przypuszczam, chcesz, używam specjalnie tworzonych nanitów. Skompletowanie pełnego zestawu wymaga prawie trzech miesięcy. Cóż takiego mógłbyś mi zaoferować, co warte byłoby trzech miesięcy mojego cennego życia?
— Dwieście terakredytów — odpowiedział natychmiast Dionys.
— Co? — zdziwił się Talbot. — To zauważalny kawałek budżetu planety! Nie ma mowy, żebyś zebrał tego rodzaju kwotę!
— Mogę ją mieć. Mam swoje… źródła.
— Dobra — niechętnie zgodził się Talbot. — Zakładając, że faktycznie możesz położyć na nich rękę, to mnóstwo kredytów. Jest tylko jeden problem.
— Jaki?
— Nie chcę ich — wyjaśnił Edmund. — Nie mam nic, na co mógłbym wydać dwieście terakredytów. Prawdę mówiąc, nie wiem, co zrobić z kredytami, które już mam, prawie wszystkie swoje nadwyżki oddaję córce. Która także nigdy nie jest w stanie wydać wszystkiego. Tak więc nie mam co zrobić z twoją fortuną, niezależnie od jej źródła.
— No dobrze. — Dionys pokiwał głową. — Mogę to zrozumieć. W takim razie pomyśl o wyzwaniu. Nie chcę po prostu zwykłego zestawu broni, chcę najwspanialszej zbroi i najdoskonalszego miecza, jaki kiedykolwiek stworzono. Zbroja musi mieć własne źródła energii, możliwość podłączenia zewnętrznego zasilania, wymieniać energię i naprawiać uszkodzenia własne i użytkownika. Kolczuga powinna być reaktywna kinetycznie, i oczywiście nieprzebijalna. Wszystko to musi stanowić osłonę przeciwko generatorom pola i broni energetycznej. Miecz musi generować pole tnące i energetyczne oraz być w stanie wysysać i wymieniać energię. Musi być najwspanialszy: najlepsze nanity, najdoskonalsze programy zdolne zetrzeć się ze wszystkimi wspomaganymi zbrojami na ziemi i pokonać je. Wszystko to niewidoczne przy pobieżnej inspekcji i oczywiście, powinno wyglądać… dobrze. — Lekceważąco machnął w stronę podniszczonego kompletu zbroi przy kominku.
— Wyzwania są dla młodych. — Gospodarz skrzywił się i odchylił na oparcie fotela, wyciągając nogi. — Kiedy osiąga się mój wiek albo kończy się z robieniem różnych rzeczy dla wyzwania, albo jest się martwym. Nie bez powodu najczęstszą przyczyną śmierci w naszych czasach są wypadki. A zaraz za nimi samobójstwa.
— Więc mi jej nie zrobisz? — zapytał Dionys.
— Wątpię — odpowiedział Talbot. — Zresztą po co ci coś takiego? Nie mógł byś użyć jej w żadnym turnieju. Nawet w takim, który dopuszcza wspomaga nie. Sama funkcja odciągania energii wystarczyłaby do jej wykluczenia. A to wykryje każda, nawet najbardziej powierzchowna inspekcja.
— Nie ma służyć do turniejów — wyjaśnił Dionys. — Choć powinna mieć możliwość ukrywania i wyłączania wspomagania, gdybym faktycznie używał jej w turnieju. Ale chciałbym użyć jej, by zostać królem Anarchii.
Talbot nie był osobą o zbyt wylewnym charakterze, ale nie potrafił się powstrzymać przed ponownym parsknięciem śmiechem.
— Och, dziękuję, Dionys — powiedział, usiłując nad sobą zapanować. — Od wieków się tak nie ubawiłem.
— Mówię poważnie — ponuro oznajmił jego gość. — Mogę zostać pierwszym królem Anarchii od czasów Karola Wielkiego.
— Przy mojej pomocy. — Talbot zachichotał. — Król Anarchii. Dzięki niewykrywalnej wspomaganej zbroi. Przypuszczam, że powinna też świecić?
— W odpowiednich warunkach — potwierdził wyniośle Dionys.
— A jaki jest twój ulubiony kolor? — Edmund uśmiechnął się szeroko.
— Wydaje mi się, że powinna uwalniać chmurę ciemności. Tak byłoby… odpowiednio.
— Ha — parsknął kowal. — Nie. Ani czarna, czerwona, błękitna ani nawet w świńskim różu. Odejdź.
— Nie potrzebuję twojej pomocy — ostro zareagował McCanoc. — Fukyama zgodził się zrobić ją dla mnie.
— Fukyama ma na utrzymaniu ten niedorzeczny latający zamek — odpowiedział Talbot. — Oraz tendencję do stawiania na niewłaściwe konie. Co zresztą jest powodem, dla którego zawsze połaszczy się na kredyt. I możesz mnie cytować. Dla dwustu terakredytów będzie więcej niż uprzejmy. Za taką kwotę odda duszę. Oczy wiście jego zbroja przy mojej to towar drugiej klasy, ale dostajesz, za co płacisz.
— Będzie to najsłynniejsza zbroja, jaką kiedykolwiek stworzono — zauważył McCanoc. — Z pewnością to czegoś warte.
— Niewiele — zaprzeczył Talbot.-A już cholernie pewne, że nie warte dwóch czy trzech miesięcy z ograniczonego czasu, jaki pozostał mi na tym padole łez — dodał, wstając. — Żeby nie było nieporozumień, Dionys — mówił dalej, opierając dłoń na ramieniu zbroi. — Nie lubię cię. Nie lubię twojego stosunku do rzeczywistości, twoich działań, i nie lubię twoich przyjaciół. Nie obchodzi mnie wyzwanie w postaci stworzenia największego zestawu oszukańczych trików, jaki kiedykolwiek zbudowano. Nie dbam o twoje pieniądze. Nie masz nic, co mógłbyś mi zaoferować. Nie zamierzam niczego dla ciebie zrobić, a już najmniej wspomaganej zbroi. I nie chcę więcej widzieć twojej gęby na mojej ziemi. Czy to jasne?
—
— Lepiej, żeby przemyślał pan swoje położenie, mistrzu Talbot — wycedził Dionys, robiąc krok naprzód, by stanąć tuż przed niższym kowalem. — Naprawdę nie chcesz zostać moim wrogiem.
— Chłopcze, grozili mi znacznie bardziej przerażający ludzie i to zanim się jeszcze urodziłeś — Talbot odpowiedział z ziewnięciem. — Wynoś się z mojego domu.
— Bardzo dobrze — warknął McCanoc, cofając się. — Ale będziesz tego żałował przez resztę życia.
— Jedyne, czego żałuję to wpuszczenia cię przez te drzwi — odciął się starszy mężczyzna. — I jesteś na trwałe zablokowany. Nie wpadnij czasem na pomysł, że możesz wrócić.