– Czyżbyś wierzył w Śpiącą Królewnę? Przecież jeżeli umawiasz się z jakąś panienką, zanim ją w ogóle spotkasz, to jakbyś od razu ją zdradzał.
– No właśnie. Takie też za każdym razem odnoszę wrażenie.
Pająkowate ręce Raoula fruwały wokoło, jakby mnie chroniąc swoją obecnością. Jak mogłem żyć tak długo tak daleko od niego, z dala od jego szaleństwa?
– Ha… – westchnął tylko. – Za bardzo przypominasz mimozę, Michael. Ten świat jest za trudny dla marzycieli takich jak ty. Musisz się uzbroić i nauczyć się walczyć.
Z rozrzewnieniem wspominaliśmy czasy naszych potyczek z Belzebubianami. Potem mówił o swoich badaniach naukowych. Teraz pracował nad hibernacją świstaków. Jak wiele innych zwierząt świstaki były w stanie przeżyć trzy miesiące z sercem spowolnionym o 90 procent, nie oddychając, nie jedząc, nie ruszając się, w uśpieniu. Raoul chciał przesunąć granice tego zjawiska jeszcze dalej. Tam gdzie kończył się sen, chciał otrzeć się o granicę śmierci. Po co bowiem wywoływać sztuczną i jeszcze głębszą hibernację u świstaka, skoro wystarczy zanurzyć go w zimnej kąpieli w temperaturze 0ºC? Temperatura ciała gwałtownie spadała, praca serca zwalniała do tego stopnia, że prawie całkowicie się zatrzymywało, jednak zwierzak wcale nie umierał. Można było go reanimować pół godziny później, a wystarczało go rozetrzeć.
Podejrzewałem, że mój przyjaciel nazywa hibernacją to, co my lekarze nazywamy „śpiączką". Niemniej jego doświadczenia zakończyły się sukcesem i na międzynarodowych kongresach nazywano go już „tym, który budzi zamarznięte świstaki".
Spytałem go wtedy wprost, czy udało mu się dotrzeć do innych starych tekstów na temat życia po śmierci. Natychmiast się ożywił. Nie śmiał nawet łudzić się, że tak szybko poruszę jego ulubiony temat.
– Grecy! – wykrzyknął z zapałem. – Grecy wierzyli w światy okrągłe i koncentryczne. Każdy ze światów mieścił w sobie mniejszy świat, potem następny i kolejny, coś na podobieństwo tarczy. W samym środku znajdował się świat grecki, ten, w którym żyli ludzie.
Raoul już się rozkręcił.
– Tak więc w środku są Grecy i pierwszy ze światów. Dalej otaczający go barbarzyńcy z drugiego świata, ci zaś z kolei byli otoczeni przez świat trzeci, świat potworów zawierający w sobie odrażające kreatury z północnych ziem.
Postanowiłem to wszystko podsumować:
– Ludzie, barbarzyńcy, potwory, trzy warstwy, zgadza się?
– Nie – zaprzeczył zdecydowanym głosem – jest ich znacznie więcej. Zaraz za światem potworów pojawia się morze. Tam jest wyspa szczęśliwości, raj, w którym mieszkają nieśmiertelni. Tam też znajduje się Wyspa Snów, przez którą płynie tylko noc. Pokryta jest kwiatami lotosu. A na środku rzeki powstało miasto o czterech bramach. Przez dwie z nich dostają się koszmary, a dwie inne otwierają się na słodkie marzenia. Hypnos, bóg snu, kontroluje te cztery wejścia.
– Uauuuuu!
– Za morzem – ciągnął Raoul – znowu jest ziemia. To wybrzeże kontynentu umarłych. Drzewa wydają tam tylko zwiędłe owoce. Tam też rozbijają się wszystkie statki i wszystko się kończy.
Zapadła cisza, którą wypełniały raz rajskie, kiedy indziej znowu pochodzące z piekieł obrazy. Raoul przerwał w końcu ten stan zauroczenia, pytając o mój zawód, co robię jako reanimator i anestezjolog. Co chwilę wynikały bardzo techniczne kwestie. Chciał się dowiedzieć, jakie środki podaję ludziom, uważał bowiem, że mogłyby równie dobrze posłużyć jego świstakom.
29 – OPINIA DOKTORA PINSONA
A. Śpiączka
Według mojego przyjaciela, doktora Michaela Pinsona, istnieją trzy najczęściej spotykane formy śpiączki:
Śpiączka 1: Coma vigile. Brak świadomości, ale pacjent reaguje na zewnętrzne bodźce. Stan ten może trwać od trzydziestu sekund do trzech dni.
Śpiączka 2: Pacjent nie reaguje na zewnętrzne bodźce, na szczypanie czy kłucie. Taki stan może trwać do jednego tygodnia.
Śpiączka 3: Śpiączka głęboka. Zaprzestanie wszelkich form działania. Całkowita utrata świadomości. Górne członki nie odbierają żadnych bodźców. Nierównomierna akcja serca (migotanie). Według Michaela niemożliwe jest wyjście z tego rodzaju śpiączki.
B. Skutki zewnętrzne
1) Mydriaza (rozszerzenie źrenic).
2) Paraliż.
3) Wykrzywienie ust.
C. Jak wyprowadzić pacjenta ze śpiączki?
Metody stosowane przez Michaela:
1) Masaż serca.
2) Intubacja górnych dróg oddechowych.
3) Defibrylacja od 200 do 300 dżuli.
4) Wstrzyknięcie adrenaliny do mięśnia sercowego.
D. Jak wywołać śpiączkę?
Produkty stosowane przez Michaela:
1) Sód.
2) Thiopental (należy się liczyć z problemami przy wybudzaniu), propofol (szybkie zasypianie, przebudzenie bez problemów).
3) Droperidol (słabsze działanie, znieczulenie przejściowe, uczucie wyłączenia się na okres około godziny po przebudzeniu, ryzyko zatrzymania pracy serca i oddychania). Należy dostosować dawkowanie do wagi pacjenta.
4) Chlorek potasu (wywołuje zaburzenia pracy serca i migotanie przedsionków).
E. Rytm pracy ludzkiego serca
Normalny: od 65 do 80 uderzeń na minutę.
Najniższy poziom: 40 uderzeń na minutę.
Niektórzy jogini schodzą do poziomu 38 uderzeń na minutę, ale są to wyjątkowe przypadki.
Poniżej minimum: poniżej 40 uderzeń na minutę wyraźne spowolnienie pracy układu krążenia, niebezpieczeństwo wystąpienia zapaści (krótkotrwała utrata świadomości na okres poniżej dwóch minut). Pacjent zwykle niczego nie pamięta.
Maksimum: 220 uderzeń na minutę minus wiek pacjenta.
Notatki na potrzeby badań tanatonautyanych. Raoul Razorbak.
30 – PODRĘCZNIK DO HISTORII
Tanatonautyka zrodziła się na skutek niezwykłego wydarzenia. Większość historyków datuje jej początek na dzień zamachu na prezydenta Lucindera.
Podręcznik szkolny, kurs podstawowy 2. rok
31 – PREZYDENT LUCINDER
Wyprostowany w czarnej limuzynie prezydent Lucinder pozdrawiał tłumy z cokolwiek smutnym uśmiechem na twarzy. W istocie potwornie cierpiał ze względu na paznokieć wrastający mu w duży palec u nogi. Żadną pociechą nie była dla niego świadomość, że Juliusz Cezar przeżywał z pewnością podobne męki podczas wielkich parad wojskowych. A Aleksander Wielki cierpiący na syfilis? Co więcej, w jego czasach nie wiedziano, jak to leczyć…
Za Juliuszem Cezarem zawsze stał niewolnik, którego zadaniem było trzymanie wieńca laurowego i ciągłe powtarzanie mu prosto do ucha: „Pamiętaj, że jesteś tylko człowiekiem". Lucinder nie potrzebował niewolnika, żeby o tym pamiętać, gdyż wrastający paznokieć w zupełności wystarczał.
Pozdrowił witający go owacjami tłum, zastanawiając się jednocześnie, jak się od tego uwolnić. Lekarz doradzał mu operację, ale do tej pory przywódca narodu nigdy jeszcze nie leżał na stole operacyjnym. Nie podobał mu się pomysł, że będzie musiał zasnąć, podczas gdy jacyś nieznani ludzie ukryci za maskami z gazy i uzbrojeni w ostre narzędzia pastwić się będą nad jego żywym ciałem. Oczywiście mógł też skorzystać z usług osobistego pedikiurzysty. Ten ostatni bowiem obiecywał, że mógłby rozwiązać całkowicie ten problem bez konieczności poddania się zabiegowi na bloku operacyjnym, lecz trzeba by naciąć duży palec u nogi, nie stosując przy tym znieczulenia. Niezbyt zachęcająca perspektywa.
Ileż to problemów z ludzką powłoką!