– Zdajesz sobie w ogóle sprawę, mój poczciwy Michaelu? Fascynująca bogini czeka na ciebie od dnia narodzin. Pragnie tylko ciebie, bo wszyscy inni wydają jej się nudni i banalni. Ty to masz szczęście! Nie dość, że przeżyłeś wielką miłość, to jeszcze masz kolejną w zapasie!
Miłość, miłość… Nie chodzi o to, że nie chciałem kogoś pokochać, ale teraz wskazywano mi palcem – i miałem kochać tę konkretną osobę. Niejaką Nadine Kent, o której istnieniu do tej chwili nie miałem w ogóle pojęcia.
Nagle zrozumiałem, dlaczego miałem tak dużo problemów, żeby najpierw uwieść jakąś kobietę, a później dostosować się do życia we dwoje. Właściwie od samego początku byłem zaprogramowany w taki sposób, żeby począć dziecko z tą Nadine Kent. Co do Rose i Freddy'ego juniora, po prostu popełniłem błąd… Przynajmniej tak pomyślałem sobie w tym momencie.
Mocno zaniepokojony sięgnąłem po książkę telefoniczną i zacząłem szukać pod literą K. Kent Nadine, numer jej telefonu widniał tam czarno na białym, napisany małymi literami. Natychmiast wziąłem do ręki słuchawkę.
245 – MITOLOGIA ŻYDOWSKA
„W Raju istnieją dwie diamentowe bramy, a przy nich stoi siedemdziesiąt tysięcy usłużnych aniołów. Kiedy zjawia się Sprawiedliwy (istota o czystej duszy), zdejmują z niego całun, w który był owinięty w grobie, i ubierają go w strój utkany z obłoków sławy. Na jego głowę wkładają dwie korony, jedną z drogocennych kamieni i pereł, a drugą ze złota. W jego dłoń wkładają osiem gałązek mirtu, a potem prowadzą go do miejsca, gdzie płynie osiem strumieni wody wśród ośmiuset esencji róży i mirtu. Każdy ze Sprawiedliwych ma własny baldachim, z którego wypływają cztery rzeki, jedna z mleka, druga z wina, trzecia z nektaru i czwarta z miodu. Sześćdziesiąt aniołów staje przed każdym ze Sprawiedliwych i mówi: «Idź i skosztuj z radością miodu, gdyż starannie zajmowałeś się czytaniem Księgi» ".
Jalkut, Księga Rodzaju 2
Fragment rozprawy Śmierć, ta nieznajoma Francisa Razorbaka
246 – NADINE
Głos starszej kobiety:
– Halo?
Czyżbym w całym tym pośpiechu wybrał inny numer?
– Czy mógłbym rozmawiać z Nadine? – odezwałem się niezbyt pewnym głosem.
Godzina była już późna. Wyczułem po drugiej stronie jakby wahanie. Pewnie była to jej matka.
– Bardzo panią proszę! – powiedziałem błagalnym tonem.
– Zaraz ją zawołam – zgodziła się, mówiąc to z nutką podejrzliwości, ochrypłym głosem.
Czekam. Słychać odgłos czyichś lekkich kroków. Delikatna dłoń bierze słuchawkę. Usta zbliżają się do aparatu.
– Halo? Kto mówi? – zapytał łagodny i znany mi od ciągnących się przez trzysta lat kolejnych reinkarnacji głos.
Nie miałem żadnych wątpliwości. To była ona.
– Halo!
Cisza.
– To ja – powiedziałem.
Po drugiej stronie usłyszałem coś jakby szloch. Szloch radości. Jednocześnie zaczęliśmy mówić do siebie głosem przerywanym łzami. Wypowiadaliśmy zdania, które były zupełnie bez sensu. Wyznania dwojga ludzi mówiących do siebie rzeczy, których nie odważyłyby się wypowiedzieć osoby zupełnie sobie obce.
Zajmując się tanatonautyką, przeżyłem już wiele trudnych chwil, ale nigdy nie zdarzyło mi się nic równie wzruszającego i przerażającego jak te następujące po sobie zdania, czułe i pełne ufności. Wiedziałem też, że ona odczuwa to samo co ja.
– Od tak dawna czekam na telefon od ciebie – powiedziała łagodnie Nadine.
– Wiem o tym – westchnąłem.
Znowu cisza.
– Halo? – odezwałem się przestraszony.
– Nie, nie odłożyłam słuchawki. Jestem tu. Dla ciebie zawsze będę.
Z trudem przełykałem ślinę.
Ten właśnie moment wybrał sobie Freddy junior, żeby pojawić się z buzią wymiętą od snu. I do tego wszystkiego wypowiedział swoje pierwsze słowo:
– Tato!
Mała pulchna rączka próbowała otrzeć łzy, które spływały po mojej nieogolonej twarzy. Wziąłem synka na ręce i zaniosłem go do jego pokoju. Kiedy już utuliłem go do snu, zamknąłem drzwi pomalowane przez moją żonę w niebiesko-białe chmury. Siedząc przy nim, nie chciałem już słuchać tych rozpaczliwych „halo, halo", które dobiegały z telefonu.
A więc to tak. Poznałem tę osławioną prawdę! Przeklęty Szatan! Dlaczego musiałem się tego dowiedzieć? Dużo bym dał, żeby nigdy nie wiedzieć o tym, że na tej ziemi istnieje Nadine Kent.
Przeklinałem Raoula, przeklinałem anioły w ogóle, a Szatana w szczególności, przeklinałem całą tanatonautykę.
Ucałowałem moje dziecko, którego powieki opadały już na oczy tak niebieskie, jak niebieskie są oczy jego matki.
W salonie Raoul chichotał jak diabeł. Płaczliwe „Halo! Halo!" wciąż dobiegało z telefonu. Złapałem szybko za słuchawkę.
Miałem już dość.
Wolałbym nie być sobą. Nie mieć przeznaczonej mi kobiety. Czułem, że nie jestem w stanie wypełnić dawnej umowy, podpisanej niegdyś w poprzednim życiu.
Chciałem zedrzeć z siebie tę skórę, która okrywała mą duszę.
Rozdrapywałem dłoń paznokciami aż do krwi. Dlaczego postawiono mnie przed tak trudną do rozwiązania sytuacją? Nie mogłem nigdzie uciec, do żadnego kraju, wszędzie bowiem sytuacja ta i tak by mnie dopadła.
Zatrzymajcie tę planetę, chcę wysiąść.
Zatrzymajcie tę planetę, chcę wysiąść.
Zebrałem się w sobie i wyszeptałem z niemożliwą do opanowania rozpaczą:
– Zapomnij o mnie, Nadine. Miej litość, zapomnij o mnie w tym życiu. Znajdź sobie innego mężczyznę, błagam cię o to, Nadine, bądź szczęśliwa!
A potem bez ceregieli chwyciłem Raoula za kołnierz i wyrzuciłem za drzwi.
247 – MITOLOGIA EGIPTU
Formułka (którą należy wypowiedzieć dwadzieścia osiem razy każdego dnia przed zaśnięciem), żeby nigdy nie umrzeć:
„Jam jest Re, gdy wychodzi on z Nun. Moja dusza (ba) jest bogiem. Ja jestem stwórcą Pierwszego Słowa (Hu). Zło jest dla mnie obrzydliwością i nie oglądam go. Rozmyślam o prawdzie, pożywiam się pożywieniem i ofiarami. Nie zostanie on unicestwiony w tym moim imieniu duszy (żywej), która powstała do bytu sama z siebie, wraz z Num, w tym moim imieniu Chepri, w którym powstaje do bytu każdego dnia.
Ja jestem panem światłości i wstrętna jest mi śmierć. Nie wejdę do miejsca, gdzie traceni są mieszkańcy zaświatów. To ja obdarzam Ozyrysa mocą duchową (achu) i czynię zadowolonymi serca tych, do których należą (dary) ofiarne, by wzbudzili oni strach przede mną, by wzbudzili oni szacunek dla mnie w (oczach) tych, którzy są na wyspach swoich". [22]
Egipska Księga Umarłych
Fragment rozprawy Śmierć, ta nieznajoma Francisa Razorbaka
248 – INNE SPOŁECZEŃSTWO
Odkrycie siódmego nieba przynosiło każdego dnia nowe zmiany. Świątynie świeciły pustkami. Po cóż bowiem uczestniczyć w religijnych obrzędach, skoro ulotniła się tajemnica śmierci? Nawet duchowni tracili wiarę. Najwyżsi hierarchowie daremnie głosili, niezależnie zresztą od wyznawanej religii, że chociaż odkryliśmy anioły, wciąż przecież nie znaleźliśmy Boga. Przeminął czas żarliwej modlitwy i mistycyzmu.
Niektóre świątynie przekształcono w muzea, inne w zwykłe domy mieszkalne. Absolutnym hitem było wybudowanie w kościele basenu.
Wielobarwne światło witraży odbijało się w tafli wody, a muzyka organowa rozbrzmiewała podczas skoków do wody. A jednak w miarę jak poszczególne religie chyliły się ku upadkowi, tanatonautyka wciąż się rozwijała. Prywatne tanatodromy wyrastały wszędzie jak grzyby po deszczu. Niektóre z nich upodobniły się do zwykłych biur podróży: „Weekend w zaświatach. Zwiedzanie z przewodnikiem. Przyśpieszone szkolenia w zakresie duchowości. Boostery wliczone w cenę. Zapewniona opieka mnicha posiadającego dyplom z tanatonautyki. Możliwość zorganizowania spotkań z aniołami".