Выбрать главу

Każdy miał do czynienia z jakimś przypadkiem „przywłaszczenia" ciała po powrocie na ziemię. Dopiero teraz nagłe zmiany nastroju i zachowania ludzi zostały wyjaśnione.

– Trzeba wszystkich ostrzec – powiedziałem. – Ludzie muszą przestać popełniać samobójstwa, powinno się też zabronić tanatonautyki. To zbyt niebezpieczne!

Zorganizowaliśmy w swoich ośrodkach konferencje prasowe. Nie wszyscy nam uwierzyli. Znaleźli się sceptycy, którzy twierdzili, że chcemy uprawiać ten sport tylko we własnym gronie, podczas gdy stawał się on dostępny dla wszystkich i nawet robotnicy niedługo będą mogli sobie pozwalać na niedzielne wypady tanatonautyczne. I cóż można było na to odpowiedzieć? Mimo naszych ostrzeżeń tanatonautyczne biura podróży nadal świetnie prosperowały. Zawsze znajdą się szaleńcy, którzy będą chcieli wyruszyć na najdalsze kontynenty przekonani, że wypadki mogą przydarzyć się tylko innym.

Niebezpieczeństwo, że podczas startu ktoś może nas okraść z ciała, zniechęciło niektórych. Nieprzyjemnie było wyobrazić sobie, że pech może sprawić, iż byle kto będzie się pod ciebie podszywał i przeniknie do twojej rodziny, a nawet wsunie się do łóżka twojej żony i nikt nie będzie w stanie zauważyć różnicy.

W przypadku kandydatów do samobójstwa sprawa wyglądała inaczej aniżeli w przypadku turystów udających się w zaświaty. Jedni szukali mocnych wrażeń, drudzy bezpieczeństwa i szczęścia. Cóż z tego, że Conrad drastycznie obniżył cenę pigułek „off-side", skoro i tak nie mógł znaleźć na nie nabywców. Przeobrażenie się, i to może na kilka najbliższych stuleci, w błąkającą się, poszukującą ciała duszę nie było zbyt zachęcającą perspektywą.

Ludzie zrozumieli, że samobójstwo wcale nie prowadzi do wyzerowania licznika i życie należy obowiązkowo przeżyć do samego końca. Zaczęto znowu przyzwyczajać się do drobnych nieszczęść.

Wyjaśnienia mojego indyjskiego kolegi miały też inną zaletę: uspokajały rodziców dzieci lub nastolatków, którzy umarli zbyt wcześnie, w wyniku choroby lub w wypadku. Mogło tu chodzić o samobójców, którzy po wcieleniu się w obcą powłokę cielesną mieli przed sobą jeszcze kilka lat życia. Człowiek, który popełnia samobójstwo w wieku sześćdziesięciu lat, a miał umrzeć w wieku sześćdziesięciu sześciu lat, odrodzi się jako dziecko, które umrze w wieku lat sześciu.

Zarządzanie własną karmą stało się pełnoprawną nauką, każdy dzień przynosił kolejną porcję nowych zasad.

Raoul otoczył się murem milczenia. Wiedziałem, że bez przerwy myśli o Stefanii. Wiadomości o niej czerpaliśmy z gazet. Otóż okazało się, że Stefania zgromadziła wokół siebie bandę „złych". Włoszka, wyznawczyni buddyzmu tybetańskiego, osoba, którą tak niegdyś kochaliśmy, głosiła teraz tu i tam, że dobro powinno równoważyć się ze złem. I że pomimo naszej obecnej wiedzy chęć popełnienia samobójstwa znowu pojawi się na tym jakże nijakim świecie.

Pod jej egidą horda łobuzów na motorach, ubranych w czarne skórzane kurtki, starała się jak mogła propagować czyny tak niemodne, jak kradzieże, morderstwa, gwałty czy rozbój. Ponieważ jednak obawa przed naruszeniem własnej karmy pozostawała zbyt silna, Stefania z trudem znajdowała zwolenników, a jej inicjatywa pozostawała odizolowanym zjawiskiem.

Ponieważ Stefania stanowiła coś w rodzaju ciekawostki narodowej, kiedy policjanci mieli nawet możliwość zatrzymania jej albo kilku osób z jej otoczenia, woleli tego nie robić. Obawiali się, że takie działanie może być odebrane jako agresja, i uważali, że tak czy inaczej tych bandytów spotka wystarczająca kara przy okazji reinkarnacji.

Ale dla Raoula – i dla mnie także – Stefania stanowiła poważny problem. Uosabiając zło, udowadniała, że jest jeszcze na tym świecie ryzyko, które można podjąć. W ten sposób dobro nabierało innego wymiaru. A że poświęciła swoją karmę w celu uzdrowienia społeczeństwa, jej postępowanie było w ostatecznym rozrachunku czystym wyrzeczeniem.

Mieliśmy niejasne przeczucie, że wyklęta Stefania jest w rzeczywistości świętą. Nie wiedzieliśmy już, co robić. W końcu postanowiliśmy wyruszyć w zaświaty, żeby się zorientować, co się tam dzieje.

272 – REKLAMA

Pan Vinstack, czterdzieści dwa lata, stanu wolnego, kieruje agencją modelek. Kocha życie i tłumaczy nam dlaczego: „Według mnie życie to kobiety. Każda jest inna. Usta, oczy, nogi, piersi, zapach, to jak się poruszają, fryzury, szyje, wszystko jest inne. Nigdy nie wystarczy mi czasu, żebym poznał je wszystkie. Dlatego cieszę się, że życie jest jednak dosyć długie. Jestem żonaty po raz dwunasty. Chciałbym żyć sto lat, żeby poznać jak najwięcej kobiet. A że kobiety istnieją tylko w życiu, więc dziękuję życiu i dziękuję kobietom".

Wiadomość nadana przez

Krajową Agencję Promocji Życia

273 – SPRAWY KOMPLIKUJĄ SIĘ JESZCZE BARDZIEJ

Wciąż nieprzebrane tłumy straceńców na drodze do Raju! No tak, odloty wyglądały teraz zupełnie inaczej niż na początku, kiedy właściwie byliśmy sami wśród nieboszczyków.

A teraz ledwie opuściliśmy Ziemię, od razu wpadliśmy w tłum ektoplazmicznych turystów z pępowinami zaplecionymi wokół pępowiny przewodnika, którym był wykwalifikowany mnich.

I znowu tyle samo, jeśli nie więcej, reklam! Filmy, które trzeba koniecznie obejrzeć w przyszłym życiu, reklamy dań gotowych, reklamy jedzenia dla kotów i psów, papierosów, egzotycznych podróży… No i oczywiście wielki plakat Krajowej Agencji Promocji Życia zachwalający zalety powrotu do życia!

Lucinder starał się zapewnić jak największe bezpieczeństwo na Ostatecznym Kontynencie. Od razu na wejściu billboard wysyłany przez wirującego derwisza z Turcji nadawał odpowiedni ton:

„Witajcie w Raju. Znajdujecie się w odległości tysiąca lat świetlnych od Ziemi. Uwaga, niebezpieczeństwo! Zakaz samotnego podróżowania. Proszę starannie spleść pępowinę z pępowiną przewodnika".

A poniżej pojawiały się różne ustawy wydane przy współudziale Narodów Zjednoczonych:

Artykuł 1. Raj nie należy do żadnego kraju ani do żadnego wyznania.

Artykuł 2. Raj otwarty jest dla wszystkich i nikt nie może zabronić do niego swobodnego dostępu.

Artykuł 3. Zakazuje się przecinania ektoplazmicznej pępowiny drugiej osoby. Taki czyn uznawany jest za przestępstwo i jako taki podlega karze.

Artykuł 4. Każde ciało fizyczne ponosi odpowiedzialność za działalność swojej ektoplazmy.

Artykuł 5 – Turyści tanatonauci proszeni są o pozostawienie tego miejsca w takim stanie, w jakim chcieliby je znaleźć po rzeczywistej śmierci.

Artykuł 6. Zakazuje się przeszkadzania aniołom w czasie wykonywanej przez nie pracy.

Artykuł 7. Zakazuje się zapamiętywania wspomnień i fantazji należących do innych. Każdy ma prawo do swobodnego dysponowania własnymi doświadczeniami tak w Raju, jak i na Ziemi.

Artykuł 8. Zakazuje się malowania ektoplazmicznych graffiti na reklamach umieszczonych w korytarzach.

Artykuł 9. Zakazuje się chowania się za wrotami komatycznymi w celu straszenia będących w tranzycie umarłych.

Artykuł 10. Zakazuje się rozmów z archaniołami podczas ważenia dusz.

Artykuł 11. Zakazuje się występowania na rzecz lub przeciwko duszy w momencie ważenia. Żadne zewnętrzne świadectwo nie może wywierać wpływu na decyzje archaniołów.

Artykuł 12. Raj nie jest parkiem rozrywki. Rodzice towarzyszący dzieciom proszeni są o trzymanie ich na smyczy za pomocą pępowiny.

Wszystko przewidziano, żeby turystom zapewnić komfort i bezpieczeństwo. Na poziomie pierwszej bariery komatycznej można było przeczytać: „Moch 1. Uwaga: agresywne wspomnienia. Osoby wrażliwe powinny zrezygnować z uczestnictwa. Osoby, które nie są w stanie pogodzić się z własną przeszłością, proszone są o odczepienie pępowiny od przewodnika i powrót do ciała".