Pomimo ostrzeżeń zmarli z danego dnia oraz tanatonauci wciąż napływali. Niektórzy zabawiali się, walcząc z bolesnymi wspomnieniami jak zapaśnicy. Jakże wszystko to razem było nieprzyzwoite! Greccy turyści zachowywali się jak podglądacze, oglądając bańki, które w żadnym stopniu ich nie dotyczyły.
Wokoło reklamy wychwalały zalety psychoanalizy i prywatnych detektywów z myślą o tych, którzy jeszcze mieli możliwość naprawienia swoich błędów.
Jak zawsze gdy przekraczałem granicę czarnej krainy, pojawiał się mój wypadek samochodowy, utarczki z bratem, śmierć Féliksa Kerboza, dawna szalona miłość do Amandine, nie mówiąc już o całej masie mniej istotnych zdarzeń, których nigdy do końca tak naprawdę nie przetrawiłem. Powoli zaczynałem się do tego przyzwyczajać.
Moch 2 i powrót do czerwonej krainy rozkoszy. Niektórzy turyści fantazjowali w sposób mocno nieprzyzwoity. Co do mnie, myślałem, że to miejsce coraz bardziej przypomina ciepłe wilgotne wnętrze kobiecej pochwy. Być może Amandine z kolei wyobrażała sobie, że jest we wnętrzu penisa…
Tutaj pomimo przewidzianych kar reklamy dotyczyły sex-shopów, peep-shows i pornograficznych filmów wideo.
Odrzuciwszy fantazje na temat orgii i młodych ponadwymiarowych ogierów, Amandine pociągnęła mnie za sobą, żebym znowu nie wpadł na jej sobowtóra ubranego w czarną skórę. Jakaś kobieta ścigała mnie, krzycząc, że nazywa się Nadine Kent.
Wrzasnąłem do niej telepatycznie, żeby mnie zostawiła w spokoju, że jestem żonaty i mam dzieci. Nadine z moich fantazji przeobraziła się w obfite kształty Stefanii.
No cóż, moje fantazje dotyczyły wszystkich kobiet, które mnie otaczały.
Ogarnięta wątpliwościami Amandine chwyciła mnie za rękę i trzymała aż do granicy Moch 3.
„Uwaga. Tutaj Moch 3. Za chwilę wejdziesz do pomarańczowej krainy. Osoby niecierpliwe mogą zawrócić, póki jest jeszcze na to czas".
Przeprawa trwała tylko dwie lub trzy minuty, chociaż nam się wydawało, że trwa godziny. Wszędzie reklamy producentów zegarków. No cóż, nie ma chyba sensu przyjmować kolejnych ustaw, skoro i tak nikt ich nie przestrzega.
Nie wpadłem już w zachwyt na widok filmowych znakomitości i sławnych postaci. Chciałem po prostu jak najszybciej się stamtąd wydostać. Wszystkim można się znudzić.
Czas – jakże to groźny przeciwnik!
Żółta strefa. „Uwaga, Moch 4. Za chwilę znajdziesz się w krainie poznania. Wycofaj się, jeśli nie jesteś w stanie przyjąć do wiadomości wszystkich prawd tego świata".
– Eureka! Eureka! – wydzierali się telepatycznie mocno podekscytowani greccy turyści.
Wreszcie Moch 6.
„Witamy w siódmym niebie. Tutaj kończy się przeznaczenie. Jesteś na świetlistym dnie czarnej dziury. Tym, którzy mają stanąć przed sędziami, życzymy udanej reinkarnacji. Innym przypominamy, żeby nie przeszkadzali aniołom w pracy" – nadawał oficjalny wirujący derwisz.
Posuwaliśmy się po białej strefie, gdzie odbywało się ważenie dusz. Anioły bez trudu nas rozpoznawały. Nie zwracały w ogóle uwagi na turystów, ale trzech z nich zbliżyło się do Raoula, Amandine i mnie.
Kilku Greków zadało pytania, lecz anioły udawały, że ich nie usłyszały.
– W porządku – mówili Hellenowie – tutaj jest Olimp, ale gdzie jest Zeus?
Ci idioci niczego nie zrozumieli. Nie ma Zeusa, Jowisza, Quetzalcoatla, Thora czy Izydy. Anioły nie mają swojego przełożonego. Tak samo anioły nie mają imion, a raczej noszą wszystkie imiona. Anioły nie są jednej narodowości, one są wszystkich narodowości, wyznają wszystkie religie i wszystkie filozofie. Jaką głupotą jest cały ten szowinizm, który nakazuje wierzyć, że nasze bóstwa muszą być oczywiście ważniejsze od bóstw, w które wierzą inni!
Nie od razu się zorientowałem, że telepatyczny krzyk, jaki wydał jeden z Greków, nie był krzykiem zdziwienia, lecz przerażenia. Wszystko stało się jasne, kiedy zawył w swoim języku, który telepatycznie wszyscy rozumieliśmy:
– Moja pępowina jest przerwana!
– To niemożliwe! – odpowiedział spokojnie przewodnik. – Jest wciąż przywiązana do warkocza naszej grupy.
– Nie – pochlipywał tamten. – Na dole ją odcięto!
Oznaczało to, że kiedy ektoplazma spacerowała sobie tutaj, ciało tam, na Ziemi, zostało zamordowane. Ponieważ pępowina była rzeczywiście przywiązana do innych, ektoplazma była nadal razem z nimi. Dopiero kiedy grupa rozwiąże supły, nieszczęsny i zarazem świeży nieboszczyk zostanie wciągnięty w następną reinkarnację. To okropne dowiedzieć się, że się umarło gdzie indziej, tak daleko stąd!
Ledwie zrozumieliśmy tę sytuację, ktoś inny zaczął krzyczeć, że popełniono kolejne morderstwo! Jeden po drugim osiemnastu greckich turystów stwierdziło tę samą smutną prawdę. Motek pępowin był rzeczywiście nietknięty, ale nic już nie łączyło ich z Ziemią. Każdy z nich utracił materialne ciało! Razem odlatywali, by dołączyć do długiej rzeki zmarłych.
No tak, cielesna powłoka jest w każdej chwili podatna na uszkodzenie i zawsze niebezpiecznie jest z niej wychodzić. Mocno zaniepokojeni Raoul, Amandine i ja skróciliśmy natychmiast naszą podróż, żeby jak najszybciej odnaleźć z powrotem wygodne zbroje w postaci naszych ciał.
Popołudniowe gazety wytypowały sprawców ostatnich niebiańskich wydarzeń: mieli nimi być Stefania i jej banda. Włoszka bowiem przesłała komunikat do największych agencji prasowych, informując, że teraz zaatakuje tanatodromy i wyśle na Ostateczny Kontynent wszystkich amatorów pozaziemskich spacerów. W ten sposób chciała przywrócić śmierci jej tajemnicę i związany z nią lęk. Szeroko zakrojony program!
– Stefania ma rację! – krzyknął Raoul. – Posunęliśmy się za daleko.
Zaprotestowałem:
– Ale to ty pierwszy chciałeś się dowiedzieć wszystkiego na temat śmierci! A teraz, kiedy już zgłębiliśmy jej tajemnice, żałujesz?
Mój przyjaciel rzeczywiście zmienił się nie do poznania. Chodząc po penthousie, obwieścił wszystkim:
– Zrobilibyśmy lepiej, gdybyśmy trwali w niewiedzy. Oppenheimer również żałował, że wymyślił bombę atomową.
– Za późno już, żeby cofnąć czas – wyszeptałem.
– Nigdy nie jest za późno, żeby uczynić coś dobrego – stwierdził Raoul.
Amandine, Rose i ja pokiwaliśmy głowami. Raoul nagle przyjął podobny ton jak jego żona:
– No dobrze, udało nam się położyć kres samobójstwom. Spójrzcie jednak tylko dookoła, jak bardzo ludzie stali się nijacy! Kompletnie nic się już nie dzieje. Żadnych wojen, żadnych przestępstw, cudzołóstwa, po prostu żadnych emocji. Jedna Stefania zdobyła się na odwagę.
To prawda, że świat stał się nie do zniesienia. Zająłem się tanatonautyką, żeby walczyć z nudą, a właśnie tanatonautyka uczyniła cały świat przeraźliwie nudnym!
Przez szybę dostrzegłem chłopaka, który pośpiesznie przylepiał ukradkiem jakiś plakat. Był to czarno-biały portret Stefanii z wielkimi czerwonymi literami: „Wszyscy razem, żeby odtworzyć zło!".
274 – FILOZOFIA RÓŻOKRZYŻOWCÓW
„Dzięki pragnieniom przyciągacie życie. Wokół was panuje mentalna atmosfera, która przyciąga wszystko, lecz nie w ten sam sposób. Owa mentalna atmosfera utkana jest z waszych pragnień. Tworzą ją również wasze lęki będące negatywną stroną pragnień. To dwie strony tej samej monety. Poza świadomymi pragnieniami istnieją też nieuświadomione pragnienia i lęki. W ten sposób przyciągacie osoby i wydarzenia, które tworzą kanwę waszego życia. Działanie nie jest niczym innym jak skonkretyzowanym pragnieniem.