Выбрать главу

Możemy uwolnić się jedynie poprzez rozwiązanie emocjonalnych węzłów powstałych w sytuacjach przeszłych i obecnych".

Max Heindel, „Kosmogonia różokrzyżowców"

Fragment rozprawy Śmierć, ta nieznajoma Francisa Razorbaka

275 – ZŁODZIEJKA DUSZ

Rose i ja nagle zerwaliśmy się na równe nogi, słysząc krzyk siedzącego przed telewizorem Freddy'ego. Emisja portorykańskiej kreskówki, którą oglądał z zainteresowaniem, nagle została przerwana. Białe i czarne paski przebiegały zygzakiem po małym ekranie.

– Tato, zepsuło się.

Ale to nie była usterka. W telewizji zamiast pasków pojawiła się Stefania.

– Udało jej się zająć najpopularniejszy pięćdziesiąty trzeci kanał, do tego w godzinach największej oglądalności! – krzyknęła z podziwem Rose.

Kazaliśmy siedzieć cicho synkowi oburzonemu, że został pozbawiony ulubionej audycji, i daliśmy dźwięk trochę głośniej, żeby lepiej słyszeć słowa wypowiadane przez naszą przyjaciółkę.

Gdzieś w jakimś lesie, siedząc na zarośniętym trawą pagórku, Stefania przemawiała do niewielkiej grupki ludzi. Kamera pokazała zbliżenie jej twarzy niegdyś tak radosnej, a dzisiaj wyraźnie spiętej.

– Dziękuję wszystkim za przybycie – mówiła. – Wiem, jak wielkiej trzeba odwagi, żeby obiecać, że będzie się czynić zło, ryzykując tym samym splamienie karmy. Postanowiliśmy jednak działać dla dobra całej ludzkości.

Rozległ się pomruk aprobaty. Najazd kamery na chłopców w czarnych podkoszulkach, z wytatuowanymi rękami i dziewczyny o długich włosach w podartych dżinsach. Stefania zwracała się jednocześnie do milionów telewidzów i do swoich zwolenników.

– Świat nie jest sam w sobie ani dobry, ani zły. Natura, Bóg czy też jakakolwiek zasada, która naszym zdaniem rządzi życiem, nie prowadzi ani do nagrody, ani do kary. To do nas należy wyciąganie wniosków z własnych doświadczeń. Istnieje tylko jeden grzech: ignorancja. Cała historia ludzkości jest pełna podłości i okrucieństw. I to my musimy z tego wyciągnąć wnioski. Wiedza, którą zdobywamy w bólu, jest zawsze skuteczniejsza aniżeli wiedza, którą uzyskaliśmy w radosny sposób.

– Tymczasem, mogę was o tym zapewnić, w godzinie Sądu Ostatecznego przeżyjecie na nowo wszystkie radości i wszystkie cierpienia, które sprawiliście lub zadaliście waszym bliźnim. Pojawią się przed wami wszystkie doświadczenia. Ziemia bowiem jest miejscem doświadczeń. W chwili śmierci zrozumiecie sens i wagę wszystkich swoich czynów. Zapewniam, że kiedy archanioły wskażą wam najbardziej naganne z waszych czynów, nie spotka was z ich strony ani złość, ani oburzenie. Będą sobie po prostu kpić z waszej głupoty.

– Celem egzystencji nie jest dobroć. Celem egzystencji jest bowiem spełnienie samego siebie. Celem egzystencji nie jest to, żeby być miłym, ale żeby być zawsze świadomym. Celem egzystencji jest wykorzenienie ignorancji. We Włoszech w ciągu trzydziestu lat panowania rodziny Borgiów toczono wojny, panował terror, były morderstwa i otrucia, ale w tym samym czasie tworzył Leonardo da Vinci, Michał Anioł i powstał cały duchowy nurt Renesansu. W Szwajcarii panuje braterska miłość, od pięciu wieków trwa pokój i demokracja. I co stworzyli Szwajcarzy? Zegarki, żeby dokładnie mierzyć czas ich niekończącej się nudy. – Od zarania dziejów Dobro walczy ze Złem, Piękno z Brzydotą, Prawda z Fałszem, Yin z Yang i z tej właśnie ciągłej konfrontacji wyłaniała się wiedza i postęp, ponieważ jedno nie może istnieć bez drugiego. Tymczasem poznając Ostateczny Kontynent, poprzez jakże typową dla człowieka skłonność do upraszczania wszystkiego, ludzie sprowadzili cel egzystencji do jednej i tylko jednej kwestii, a mianowicie do dobroci! Cóż za potworny błąd! Tak naprawdę bowiem, stwierdzam kategorycznie raz jeszcze, Zło jest nieodzowne dla zachowania równowagi na ziemskim padole.

Jakieś pięćdziesiąt dziewczyn i chłopców, o mocno niepokojącym wyglądzie, krzyczało, stojąc wokół niej:

– Przywrócimy Zło! Przywrócimy Zło!

– Dziękuję wam, moi drodzy. Dziękuję. Podejmując pierwszą próbę doprowadzenia ludzkości do prawidłowego postrzegania rzeczywistości, odesłaliśmy już w zaświaty grupę greckich turystów, domorosłych tanatonautów, którzy w Raju nie mieli właściwie nic do roboty. To zaledwie początek i naszą walkę będziemy prowadzić dalej. Zapewniam was raz jeszcze, że na tym nie poprzestaniemy.

W ciemnych oczach Stefanii pojawiły się błyskawice. Jakby odmieniła ją chęć przekonania do słuszności swoich racji.

Kudłaty brodacz doskoczył do niej.

– Groźbą i przemocą sterroryzujemy tanatonautów. Doprowadzimy do zamknięcia tanatodromów. Ktokolwiek będzie chciał spróbować odlecieć, zostanie przez nas skazany na śmierć. To ostatnie ostrzeżenie, jakie kierujemy do turystów śmierci!

Śmiechy, oklaski, warkot motocykli.

Głos jakiejś punkówy o oczach mocno podkreślonych czarną kredką i szkarłatnych ustach przebijał się przez ogólny harmider:

– Nie tylko tanatodromy! Zło musi dotrzeć wszędzie! I trzeba wreszcie skończyć z tą wszechobecną ckliwością! Możemy to osiągnąć bardzo prostymi działaniami!

– Co proponujesz? – zapytał ktoś zachrypniętym głosem.

– A dlaczego by nie powrócić do hard rocka? Teraz w sklepach i we wszystkich stacjach radiowych słyszy się już tylko muzykę klasyczną albo space music. Można tego mieć naprawdę dość. Ja chcę odlotowych koncertów rockowych!

– Rock, rock, chcemy rocka! – skandowali zwolennicy Zła.

– Chcecie tego? Mam coś dla was.

Kamera najechała teraz na amatora rocka. Jakiś nieogolony facet z papierosem w ustach i przepaską na czole stanął na motorze i w wyciągniętej dłoni, niczym relikwię, trzymał kasetę. Na niej widniała nazwa grupy, AC/DC, i tytuł, chociaż bardzo stary, jednak wielce obiecujący: „Highway to Hell". Jego motocykl był wyposażony w odtwarzacz. Włożył do niego kasetę, na którą wszyscy patrzyli z pożądaniem.

Włączył głos na pełny regulator i powietrze wypełniły ostre dźwięki, które wciąż przybierały na sile.

Wszyscy zaczęli od razu podrygiwać i wykonywać coś, co przypominało barbarzyński taniec plemienny; otaczali swojego wodza, Stefanię, i powtarzali teraz jej zmysłowe ruchy.

Ogarniało ich coraz większe podniecenie. Byliby w stanie sami obudzić świat.

– Jeśli istniejemy, to znaczy, że Bóg tak chce! – krzyczała Stefania.

– Jeśli zabijamy, to znaczy, że Bóg tak chce! – wydzierał się brodacz.

– Jeśli kochamy hard rocka, to znaczy, że Bóg tak chce! – włączyła się punkówa.

– Bóg jest dobrem, ale Bóg jest także złem, gdyż Bóg jest wszystkim – podjęła na nowo Stefania, z trudem łapiąc oddech. – Tam, w górze, spotkałam Szatana i jestem przekonana, że to naprawdę ktoś, kto zasługuje na szacunek! Wyłącz muzykę, Billy Joe.

Motocyklista natychmiast wykonał polecenie. Nikt z tańczących nie zaprotestował, a przecież wszyscy byli jak w transie, zupełnie jak wirujący derwisze. Stefania była najwyraźniej ubóstwiana w stworzonym przez siebie kręgu wyznawców Zła i wystarczyło, że skinęła palcem, a wszyscy jej słuchali.

– Nie tylko hard rock zniknął. Zniknął również alkohol. Ludzie nie mają już odwagi się napić, bo obawiają się, że będą źle się zachowywać pod wpływem alkoholu. Prawie wszystkie gorzelnie zniknęły z powierzchni ziemi. Otwórzmy więc nielegalne gorzelnie i rozprowadzajmy alkohol, gdzie tylko się da.

Pomyślałem, że powinna była zobaczyć od czasu do czasu swojego byłego męża. On przynajmniej, jako jeden z niewielu, z tego nie zrezygnował! W dodatku doskonale wiedział, gdzie można znaleźć flaszkę.