Выбрать главу

Niemniej zwolennicy Zła uznali, że to znakomity pomysł. Upowszechnienie pijaństwa – oto idea, która im pasowała. Alkoholizm gwarantował w dalszej perspektywie pojawienie się mężczyzn, którzy będą bić ile wlezie żony i dzieci, pijanych kierowców rozjeżdżających uczciwych ludzi, i gwałcicieli, skoro wszystkie popędy zostaną uwolnione! Świetny kamyczek wrzucony do ogródka uprzejmości!

– No. Brawo dla alkoholu!

– A poza alkoholem są jeszcze…

– Narkotyki – podsunął Billy Joe, który najwyraźniej chwytał wszystko w mig.

– Narkotyki! – zgodziła się z nim Stefania. – Musimy odtworzyć sieć dilerów narkotyków. Gdzieś na przedmieściach muszą być przecież jeszcze jakieś zapasy. Wystarczy grzecznie zapytać dawnych szefów. Oddadzą nam kokę bez problemu, bo przecież będą święcie przekonani, że wykonują dobry uczynek, przychodząc z pomocą narkomanom na głodzie.

Dźwięki AC/DC znowu zabrzmiały, tworząc agresywne tło, zanim jeszcze Stefania podsumowała:

– Przyjaciele, wszyscy teraz doskonale wiecie, co należy robić: trzeba zdobywać nowych adeptów, mordować tanatonautów, rozprowadzać alkohol i narkotyki. Razem, zapewniam was, uda nam się przywrócić świętą równowagę Dobra i Zła.

A potem, patrząc prosto do kamery i zwracając się do telewidzów, spokojnie stwierdziła na koniec:

– Zło właśnie się odrodziło. Wy wszyscy, którzy nas oglądacie, drzyjcie albo dołączcie do nas!

Jakby mgła wypełniła mały ekran, a po chwili Freddy junior mógł z powrotem oglądać dalszy ciąg ulubionej kreskówki.

276 – KARTOTEKA POLICYJNA

Informacja skierowana do właściwych służb

Nie mamy z tym nic wspólnego. Zrodził się spontaniczny ruch społeczny. Nie potrzebowaliśmy Stefanii Chichelli, żeby unieszkodliwić tanatonautów. Naturalna reakcja na zbyt daleko posunięty liberalizm, który trwa już zbyt długo.

Odpowiedź właściwych służb

Nie ma żadnego znaczenia, czy jesteście w to zamieszani czy też nie. Nadal wierzymy w dawną politykę otwarcia.

277 – MITOLOGIA ZARATUSTRYZMU

Jedna piąta zmarłych powstanie z ziemi wraz z ciałem i wyglądać będzie jak w chwili śmierci, z miejsca gdzie z ich ciała wydobyło się ostatnie tchnienie. Pojawiać się będą parami, ojciec z synem, żona z mężem, mistrz ze swoim uczniem, ten, kto rozkazuje, z tym, kto słucha.

Wstańcie, istoty cielesne, wy, którzy byliście posłuszni jazatom, wy, którzy zmarliście na tej ziemi!

Fragment rozprawy Śmierć, ta nieznajoma Francisa Razorbaka

278 – BILANS

Pomimo całego zapału i elokwencji Stefanii nie udało się ożywić sił Zła. Nigdy nie zebrała więcej niż setki łobuzów, którzy oddawali się przestępczej działalności, spotykającej się jednak z powszechną obojętnością.

Włoszka rozrzucała tysiące ulotek, które ludzie podnosili z ziemi i nie czytając, wrzucali od razu do najbliższego kosza na śmieci. W ten sposób przyczyniali się do utrzymania czystości w mieście i tym samym niewielkim kosztem zdobywali dodatkowe punkty.

W kilku gazetach wydrukowano tekst ulotki, ale i tym razem nie dało to żadnych rezultatów. Mimo to znalazły się w nim interesujące rzeczy:

Co właściwie jest grzechem?

Zabijanie? Jeśli jakikolwiek Bóg istnieje, nigdy nie przeszkodził przecież ludom wyrzynać się między sobą. Wręcz przeciwnie, dzięki wojnom unikano przeludnienia i uniemożliwiano ludziom unicestwienie innych gatunków.

Kradzież? A kimże jesteśmy, żeby twierdzić, że cokolwiek należy do, nas, a nie do kogoś innego? Kradzież nie jest grzechem, jest nim raczej odmowa oddania czegoś innej osobie.

Brak szacunku dla Boga? Jeśli Bóg istnieje, jest istotą mądrą i inteligentną, a więc wolną od pychy i zarozumiałości. Bóg, jeśli istnieje, drwi sobie całkowicie zarówno z tych, którzy go wielbią, jak i z tych, którzy go poniżają.

Brak poszanowania dla świętości? Nic nie jest święte. Duchowni, którzy utrzymują, że są głosem Boga, sami popełniają grzech pychy. Kto śmie twierdzić, że takie czy inne miejsce, taka czy inna rzecz są święte? To wyraz pychy, wyłącznie pychy.

Anioły nie o wszystkim wiedzą. Nad nimi jest jeszcze inna władza. Możecie ją nazwać Bogiem, jeśli chcecie, lecz pamiętajcie, że Bóg za nic sobie ma dobre uczynki i uprzejmość.

Narody świata, obudźcie się! Nie ma nic gorszego niż uprzejmość.

Nasza przyjaciółka w przypływie wściekłości cisnęła na śmietnik „Tybetańską Księgę Umarłych", swój niegdysiejszy brewiarz, żeby teraz rzucić się łapczywie na „Czerwoną Książeczkę" Mao Zedonga. Przewodniczący Mao imponował jej chęcią działania.

Podobnie jak on uważała, że rzeczywisty świat ujawnia się dzięki sprzecznościom, toteż chętnie porównywała się z Wielkim Sternikiem, opowiadając o konieczności prowadzenia permanentnej rewolucji i przygotowując się także do Długiego Marszu. Sprzeczność jest motorem wszelkiego rozwoju, mówił Mao. Rewolucja poprzez Zło jest dla ludzkości koniecznością, uzupełniała tę teorię Stefania Chichelli.

Mao miał swoją Armię Czerwoną, ona zaś czarną armię. Podległe jej oddziały dobrze się bawiły, pławiąc się w rozpuście. Tym lepiej, bo to zawsze coś. Skoro tam, w górze, przyjdzie im zapłacić wysoką cenę, trzeba najpierw zakosztować; trochę przyjemności, czyniąc zło tutaj, na dole.

Niełatwo jednak wrzucić wsteczny bieg w świecie, którym zawładnęła dobroć! Mówiono o nich „biedni", odnosząc się z litością do nieszczęsnych propagatorów zła, których karma była już tak bardzo nadwerężona!

Mimo to dzięki nim właśnie życie stało się mniej nudne. Wyczekiwano na ich następny zły uczynek, który doda nieco pikanterii jakże mdłej rzeczywistości. Mieli zresztą swoich wielbicieli, którzy wychwalali ich altruistyczną odwagę. Poza tym dzięki owym „złym" można było uzyskać bez trudu kilka dodatkowych punktów.

Teraz, kiedy wszystkie ubrania zostały przekazane stowarzyszeniom charytatywnym, gdy tylko ktoś znalazł przypadkiem narkotyki, alkohol albo broń ukrytą na strychu, natychmiast wysyłał je do czcicieli Zła. I chociaż udało im się doprowadzić do śmierci wielu turystów udających się do Raju, nie przeszkodziło to wcale wyspecjalizowanym biurom turystycznym prosperować coraz lepiej. Morderstwo czyniło z denata ofiarę męczeńskiej śmierci.

279 – SYTUACJA WCALE SIĘ NIE POPRAWIA

W tym właśnie czasie Lucinder postanowił pożegnać się z życiem. Przechodnie znaleźli jego zmasakrowane ciało u stóp wieżowca Montparnasse. Prezydent przeskoczył przez balustradę w pewien deszczowy dzień, gdy jezdnia lśniła jak lustro.

Skok w pustkę wymaga sporo odwagi. Zwłaszcza kiedy jest brzydka pogoda. Poza tym wielu spośród tych, którzy wyskakują przez okno, wychodzi z tego cało. Trzeba powiedzieć, że zazwyczaj wybierają skok z czwartego lub piątego piętra, a wtedy albo lądują łagodnie na masce samochodu, albo na stosie śmieci, albo też mają połamane nogi i kończą sparaliżowani na wózku inwalidzkim.

Lucinder jednak nie zostawił sobie najmniejszej szansy przeżycia. Wyskoczył z pięćdziesiątego ósmego piętra. Pragnąc jak zawsze zresztą być skutecznym, wykonał skok głową do przodu, w pozycji spadochroniarza, żeby było to niezawodne i szybkie.

Tylko czemu się zabił, skoro notowania w sondażach miał znakomite? Patrząc na to z pewnej perspektywy czasu, zastanawiam się, czy nie ogarnęło go, tak jak Stefanii, uczucie odrazy do tego mdłego, nijakiego społeczeństwa, do którego stworzenia sam się przecież przyczynił. Musiał mieć do siebie sporo pretensji, bo wiedział przecież, że w ten sposób stanie się błądzącą duszą!