Выбрать главу

Sprzątaczka odnalazła testament, który zmarły zostawił na biurku:

„Wreszcie zrozumiałem, że sława niczemu nie służy – napisał nasz przyjaciel. – Nieśmiertelność to nuda. Chcę, żeby wykreślono moje nazwisko ze wszystkich podręczników do historii i encyklopedii. Chcę, żeby zburzono wszystkie moje pomniki. Chcę, żeby z ulic zdjęto tabliczki z moim nazwiskiem. Pragnę, żeby mój pogrzeb był jak najskromniejszy, bez pompy i bez konduktu. Nie chcę być pochowany w trumnie pod marmurową płytą. Żadnych kwiatów, wieńców, łez, żadnego Requiem ani mowy pogrzebowej. Proszę, by pochowano mnie pod drzewem. I bez żadnej steli świadczącej o mojej tam obecności. Pragnę powrócić do ziemi, chcę, żeby oplotły mnie korzenie i zżerały ślimaki, dżdżownice i inne robactwo. Być może pomimo samobójstwa przemienię się w żyzną próchnicę? Skoro moje ciało na niewiele się przydało za życia, niech przynajmniej posłuży za dobry kompost po śmierci.

Dużo czasu potrzebowałem, by to zrozumieć, ale teraz już zaczynam pojmować sens życia. Prezydent czy kloszard, król czy niewolnik, wszyscy jesteśmy tacy sami. Niczym malutkie ziarenka piasku zagubione gdzieś we wszechświecie. Domagam się przywileju uznania mnie przez ludzkość jedynie za ziarnko piasku. Byłem może tylko ziarnkiem piasku, to prawda, ale wiem też, że bez ziarenek piasku nigdy nie byłoby plaż".

Minister spraw wewnętrznych postanowił rzecz jasna natychmiast spalić ten jątrzący tekst.

Wydawało się, że śmierć prezydenta Lucindera powinna zahamować po raz kolejny rozwój ruchu tanatonautycznego. Tymczasem nic takiego nie nastąpiło. Po imponującym pogrzebie, wbrew nieznanej prawie nikomu ostatniej woli zmarłego, poświęcono mu całe rozdziały w podręcznikach do historii i postawiono gigantyczny pomnik na placu przed Ratuszem. Rząd tymczasowy wydał dekret stanowiący, że stworzony przez prezydenta tanatodrom w Buttes-Chaumont nazywać się będzie od tej pory tanatodromem Lucindera, tak samo jak medal tanatonautyczny nazwany zostanie orderem Lucindera. Nie sposób już dzisiaj zliczyć miasta i wioski, w których aleje, ulice i place nazwano jego imieniem.

Czasem można wybrać sobie życie, ale trudno jest wybrać własną śmierć!

Richard Picpus z łatwością wygrał wybory prezydenckie. Jego pierwsze wystąpienie było hołdem złożonym Lucinderowi. Potwierdził, że jego jedynym celem będzie kontynuowanie dzieła wielkiego „twórcy tanatonautyki".

Gdy wszystkie te ceremonie dobiegały końca, Raoul zwierzył mi się, że ma zamiar ponownie się ożenić. Stefania tak bardzo się od niego oddaliła, że uważał się za człowieka wolnego stanu.

280 – REKLAMA

Na telewizyjnym ekranie uśmiechnięty mężczyzna około czterdziestki przed czarną tablicą.

„Witam państwa, nazywam się Filipini. Jestem wykładowcą i naukowcem. Od dawna zajmuję się badaniami na temat życia. Proszę spojrzeć na ten wzór (profesor wskazuje linijką na tablicę), to jest wodór. Jeden atom, jeden elektron, nic prostszego. Proszę teraz spojrzeć powyżej (linijka przesuwa się w górę tablicy). A to jest wzór DNA. Kwas dezoksyrybonukleinowy. Raczej skomplikowany, prawda? No cóż, życie jest właśnie tym i jest go bardzo niewiele we wszechświecie. Wszechświat składa się w 99 procentach z wodoru i znajdujemy w nim zaledwie 0,00000001 procent DNA, tak bardzo bowiem życie jest złożone. Nawet człowiek nie jest w stanie stworzyć życia.

Nie marnujcie więc własnego życia. Każde życie jest cenne. Jeśli nie szanujecie siebie, uszanujcie przynajmniej chemiczne życie, które jest w was".

Łagodny kobiecy głos w tle:

„Był to komunikat Krajowej Agencji Promocji Życia".

281 – MITOLOGIA MEZOPOTAMII

„Ty, Gilgameszu, napełniaj żołądek, dniem i nocą, abyś wciąż był wesół, codziennie sprawiaj sobie święto, dnie i noce spędzaj na grach i pląsach! Niech jasne będą twoje szaty, włosy czyste, obmywaj się wodą, patrz, jak dziecię twej ręki się trzyma, kobiecą sprawę czyń z chętną niewiastą: tylko takie są sprawy człowieka". [24]

Epos o Gilgameszu

Fragment rozprawy Śmierć, ta nieznajoma Francisa Razorbaka

282 – ZAŚLUBINY

Wybranką Raoula była Amandine. Nie spodziewałem się tego. Ani Rose, ani ja nie zauważyliśmy żadnych czułych spojrzeń, muśnięć dłoni, skrytych pocałunków podczas wieczornych spotkań w naszym penthousie. Nie słyszeliśmy też w nocy odgłosu otwieranych drzwi między ich mieszkaniami. Co więcej, w trakcie niekończących się pijackich występów Raoul bez przerwy opłakiwał Stefanię.

W każdym razie fakty były właśnie takie, a małżonków rozpierała radość.

Dziewięć miesięcy później Amandine wydała na świat małą Pimprenellę. Wydarzenie to diametralnie zmieniło osobowość Raoula. On, którego życie zawsze było w jakiś sposób podporządkowane rodzicom, stał się ojcem i znalazł się niejako po drugiej stronie. Od tej chwili zupełnie inaczej patrzył na swoich protoplastów.

Sporo czasu spędziliśmy, dyskutując na ten temat w salonie. Raoul, który znowu zaczął myśleć jasno, zrozumiał, dlaczego jego matka mogła odwrócić się od mężczyzny, który ją zaniedbywał i zajmował się wyłącznie śmiercią. Owszem, ona znienawidziła jego ojca, zdradziła go, ale przecież nie zamordowała go własnymi rękami. To on, uświadomiwszy sobie własną samotność na tym świecie, którym przestał się interesować, postanowił się powiesić. Żona nie przywiązała go przecież do spłuczki w ubikacji!

Mówił, a Pimprenella w tym czasie wydzierała się wniebogłosy. W taki właśnie sposób komunikowała się ze światem. Gdy nie poświęcano jej wystarczająco dużo uwagi, kiedy nie podsuwano jej natychmiast żądanej zabawki, od razu zaczynała wyć. Amandine zajęła się uspokajaniem jej.

Przy dużej liczbie decybeli emitowanych przez małą Raoul podzielił się ze mną swoimi refleksjami:

– Istnieje tylko jeden sposób wyrażenia miłości do rodziców: trzeba im wszystko wybaczyć, cokolwiek uczynili. A potem pozostaje już tylko wybaczyć sobie samemu, że nie wybaczyliśmy im wcześniej.

Mój przyjaciel przypomniał sobie o różnych drobnych sprawach, z których potem rodzą się wielkie dziecięce pretensje. Kiedy był mały, nie cierpiał, gdy jego matka zmywała naczynia, zamiast się nim zajmować. „Zaczekaj dwie minutki" – mówiła do niego. Miał do niej żal, że go zaniedbuje i nie ulega natychmiast jego tyranii. Zamykał się w swojej miłości, żeby ją ukarać, ale jednocześnie pozbawiał sam siebie tej miłości.

Jeśli głębiej się nad tym zastanowić, jego relacje z rodzicami były dosyć podobne do moich!

Pimprenella wciąż wyła, więc teraz przyszła kolej na Raoula, żeby się nią zajął. Kiedy wziął ją na ręce, powoli zaczęła się uspokajać. Czy ona także będzie umiała wybaczyć mu któregoś dnia, że nie podbiegł do niej szybciej? Czy będzie umiała wybaczyć mu pewnego dnia, że nie podarował jej całej miłości i wszystkich zabawek, jakie istnieją na tym świecie?

283 – REKLAMA

Wysoki, niezgrabny ubrany w dżinsy chłopak ze zmierzwioną czupryną siedzi niedbale w fotelu z płowej skóry.

„Cześć. Nazywam się Thomas Frilinot. Najbardziej pasuje mi spędzać życie z kumplami. Jak się samemu żyje, też jest nieźle, ale z kumplami dopiero jest ekstra. Co razem robimy w życiu? Gramy w karty i jeszcze… no, tego, głównie gramy w karty. Bo po prostu lubimy karty. I życie też, to chyba jasne. Bo bez życia, bez kart i kumpli byłoby kompletnie beznadziejnie, nie? Więc kochani, niech żyje życie!".

вернуться

[24] Przeł. R. Stiller.