Выбрать главу

– Raoul – błagała Stefania, wciąż celując do nas z broni palnej. – Zlitujcie się i skończcie już wreszcie z tanatonautyką. Inaczej sytuacja będzie się tylko pogarszać.

Raoul opuścił ręce i podszedł do niej. Byłem przekonany, że do niego strzeli, lecz kula nie wyleciała z lufy, gdy pocałował ją w usta.

Meyer miał rację, kiedy nam powtarzał: „Trzeba kochać naszych wrogów choćby dlatego, żeby im zagrać na nerwach!". Całowali się, a ten moment przemocy zawieszonej na czas pocałunku miał w sobie coś magicznego. Zbyt magicznego. Martinez nie był w stanie tego znieść. Wykorzystując ogólne zaskoczenie, podniósł z podłogi siekierę i wbił ją Raoulowi w plecy.

Wszystko stało się tak szybko, że nie miałem czasu, by zareagować.

Raoul otworzył szeroko oczy ze zdziwienia, a potem rozumiejąc, że został zamordowany, uśmiechnął się i znowu zaczął namiętnie całować Stefanię. Ją właśnie kochał najbardziej i chciał odejść, całując ją po raz ostatni. Odkrył śmierć, ostateczny sens życia, a jednak gdy zbliżał się już koniec, myślał tylko o ostatniej chwili rozkoszy. Kochać jeszcze przez chwilę na tej ziemi, zanim trzeba będzie wyruszyć gdzie indziej.

Potem osunął się na kolana z wbitą w plecy siekierą.

– Szybko! – krzyknąłem. – Jeszcze nie jest za późno, trzeba tylko uruchomić tron startowy i odzyskamy go, zanim jego dusza dotrze do świata zmarłych!

– Nie! – powiedziała Stefania łamiącym się głosem. – Pozwólcie mu umrzeć w spokoju.

Dała znak swoim zbirom, którzy nas skrępowali.

Ze związanymi rękami rzuciłem się przed siebie, żeby znaleźć się bliżej Raoula. Jeszcze nie całkiem odpłynął. Otworzył oczy, rozpoznał mnie, uśmiechnął się i wyszeptał coś, co tylko ja byłem w stanie usłyszeć:

Oto przychodzę do was – ja,

który jestem bez grzechu i bez winy.

Nie ma we mnie zła

i nie ma świadectwa (przeciwko) mnie.

Po czym doczołgał się, by ucałować nogi Włoszki, a po chwili wydał ostatnie tchnienie.

Traciliśmy bezcenny czas, byłem wściekły. Stefania jednak podjęła już decyzję: Raoul miał umrzeć w „normalny" sposób. Tak jak kiedyś, gdy nikt nie starał się nikogo zatrzymywać. Dawniej, pamiętam, ludzie umierali i ich bliscy zajmowali się tylko pogrzebem i swoim smutkiem. Dzisiaj pogonie za umierającymi tak często się zdarzały, że o tym zapomniałem.

Dusza Raoula odchodziła z pocałunkiem, który był jego ostatnim wspomnieniem z „ziemskiego" świata.

Doprawdy piękna śmierć! Chciałbym, żeby moja była równie udana. Pomyślałem o tym, że Raoul potrafił kochać. Kochał swojego ojca do tego stopnia, że podążył za nim w jego przygodzie. Kochał swoją matkę tak mocno, że potrafił jej wybaczyć również to, że nie dość go kochała. Kochał książki. Kochał mnie tak bardzo, że wciągnął mnie w swoje sprawy. Kochał Amandine. Kochał Stefanię. Meyer mówił: „Trudno jest kochać naprawdę. Zwykle mamy na to tylko jedno życie i nie wolno nam tego życia zmarnować".

Trup Raoula spoczywał w ramionach Stefanii. Jego oczy zaszły mgłą. Wokół nas jej zbiry nie bardzo wiedziały, co robić. Ich przywódczyni tonęła we łzach: oto dokładne zaprzeczenie wszystkich zasad wyznawców Zła! Stali ze zwieszonymi rękami.

– Zabieramy się stąd – powiedziała w końcu Stefania.

Silniki motocykli zawarczały. Wyznawcy Zła zniknęli równie szybko, jak się pojawili.

Patrzyłem na zwłoki przyjaciela. Dusza opuściła już zapewne cielesną powłokę. Czy było jeszcze możliwe, by w tej masie mięsa znalazł się z powrotem duch?

Teraz było już za późno, dusza Raoula pewnie dotarła do pomarańczowego terytorium, dołączając do miliardów zmarłych. Nigdy już go nie odnajdziemy. Kiedy upewniłem się, że jest martwy, nieodwołalnie martwy, zrozumiałem, że Raoul był moim bratem. Moim jedynym starszym bratem.

Miałem ochotę wyć do księżyca jak kojoty na pustyni. Auuuuuu. Nikt jednak nie byłby w stanie pojąć, że to mój naturalny sposób na wyrażenie żalu. Kiedy umiera najlepszy przyjaciel, nie trzeba wyć do księżyca jak kojot, ale trzeba płakać. Wszyscy o tym wiedzą.

288 – PODRĘCZNIK DO HISTORII

W roku 2068 Maxime Villain, jeden z mistrzów tanatonautyki, powiedział:

„Dopóki człowiek jest śmiertelny, może być wyluzowany".

Była to odpowiedź udzielona ponad sto lat później na pytanie, które postawił amerykański filozof Woody Allen.

Rzeczywiście, cóż bowiem może być bardziej przerażającego od nieśmiertelności? Wyobraźcie sobie życie, które wciąż trwa, bezustannie się powtarza i ciągnie w nieskończoność…

Szybko wszystko nas nudzi, stajemy się smutni, zgorzkniali, brak nam motywacji. Nie stawialibyśmy sobie żadnych celów na przyszłość, nie byłoby nadziei, ograniczeń, lęku. Nie potrafilibyśmy doceniać mijających niemal mechanicznie dni. Wielce uzdolnieni przywódcy mogliby rządzić nami bez końca. Wszystko byłoby wszędzie blokowane przez najsilniejszych, którzy nigdy by się nie starzeli. Nikt nie miałby też możliwości popełnienia samobójstwa.

Nieśmiertelność jest tysiąc razy gorsza od śmierci.

Na szczęście nasze ciała się starzeją, nasz czas na Ziemi jest ograniczony, nasza karma się odnawia, a każde nowe życie wypełnione jest niespodziankami i rozczarowaniami, radością i zdradą, podłością i wielkością.

Śmierć jest dla życia czymś nieodzownym. Naprawdę, bądźmy wyluzowani… gdyż na szczęście pewnego dnia umrzemy!

Podręcznik szkolny, kurs podstawowy, 2. rok

289 – EKTOPLAZMA RAZORBAKA

Archanioł Gabriel powitał ektoplazmę Raoula Razorbaka z szacunkiem należnym Wielkiemu Wtajemniczonemu.

– Tym razem jestem tutaj już na dobre – oświadczył Raoul.

Po krótkich obradach trzej sędziowie archaniołowie przypomnieli sobie, że w przypadku Wielkiego Wtajemniczonego nie jest w ogóle potrzebne ważenie ani też prowadzenie negocjacji na temat przyszłego życia. Ta dusza była już o wszystkim poinformowana, toteż i procedura była zupełnie inna.

Archanioł Rafał wyjaśnił pokrótce Raoulowi, że jego zasługi w poprzednich życiach pozwoliły mu umrzeć dosyć szybką śmiercią na skutek uderzenia siekierą w plecy. Te same zasługi umożliwiły mu również zdobycie upragnionej wiedzy, ale dzięki temu przede wszystkim stał się Wielkim Wtajemniczonym. A jednak nie nadszedł jeszcze czas, aby jego dusza mogła się przeobrazić w czystego ducha: zbyt często popełniał grzech pychy, oddawał się pijaństwu i przejawiał chęć zemsty.

Niemniej w przypadku Wielkiego Wtajemniczonego, biorąc pod uwagę cechy, które pozwoliły mu osiągnąć ten status, zwyczajowo archanioły rezygnowały ze swoich prerogatyw jako sędziowie. Do ektoplazmy Raoula Razorbaka należała decyzja co do przyszłej reinkarnacji.

Dusza naszego przyjaciela podziękowała z wdzięcznością. Sam najlepiej wiedział, że nie zgromadził sześciuset punktów niezbędnych do przerwania cyklu reinkarnacji.

– Po śmierci chcę zamienić się w drzewo – oznajmiła ektoplazma Razorbaka.

– W co? – wystraszył się archanioł Gabriel.

– W drzewo – powtórzył zdecydowanym głosem Raoul.

Archanioł Michał próbował go odwieść od tego zamiaru:

– No dobrze, ale przecież orientuje się pan, że świadomość ewoluuje, przechodząc od minerału do rośliny, od rośliny do zwierzęcia i od zwierzęcia do człowieka. Natomiast tego rodzaju regres przewidzieliśmy tylko dla obrzydliwych kanalii. Drzewo nie będzie pana godne.

– Być może, ale jestem już tak strasznie zmęczony! I naprawdę będąc w pełni władz umysłowych, proszę was o wyrażenie zgody na ten regres. Jestem znużony bieganiną w świecie ludzi. Nawet zwierzęta za dużo się ruszają. Chcę odnaleźć bezruch roślin. Dla mnie nie będzie to regres, tylko ukojenie.